Lewicę można pokonać
Zbigniew
Lipiński - „Słowo”, 15 marzec 1993
Lechowi Wałęsie Wałęsie czasie
internowania podawano preparat zawierający hormony kobiece, co objawiło się u
Wałęsy nadmierna otyłością. Działacze „Solidarności” dowiedziawszy się o tym
zorganizowali misterna akcję, aby dotrzeć do Arłamowa i pobrać próbki, które
poddano analizie jednym z warszawskich szpitali. Do dziś sprawa ta nie została
wyjaśniona, a autor tych rewelacji nie ujawnia ani wszystkich nazwisk osób
zaangażowanych zaangażowanych w tę operacją, ani jej szczegółów. To jedna ze
spraw poruszanych przez Janusza Poniatowskiego w książce „Nieznane bitwy o
Wałęsę”.
Tę sensacyjna akcję autor
omówił w rozdziale „Bitwa druga”. W „Bitwie pierwszej” mało znane kulisy
ratowania pozycji Wałęsy jako przewodniczącego „Solidarności” podczas I zjazdu
związku. Autor był nie tylko świadkiem, ale i współorganizatorem nocnego
zebrania delegatów, którzy bronić pozycji Wałęsy przed zamachem KOR-owców
stawiających wówczas na Andrzeja Gwiazdę. Zwolenników Wałęsy oskarżono
oczywiście o dywersję, konspirowanie, nacjonalizm i starą metodę lewicy nadano
im etykietę „prawdziwych Polaków”. Autor z podziwu godną uwagą nie odżegnuje
się od swej etykietki. Dowodzi on prawdy dość oczywistej, ale nie w pełni
uświadomionej: świadomość celu, dobra organizacja i zdeterminowanie pozwalają
pokonać lewicę. Trzeba tylko chcieć. Lewica też się boi, bo wie, że jest w
mniejszości.
Poniatowski odsłania też
kulisy słynnego podziękowania I zjazdu dla KOR-u. należał do przeciwników tego
aktu, albowiem – jak słusznie pisze – walka z sowieckim totalitaryzmem
totalitaryzmem Polsce trwa od 1944 roku, a nie od powstania KOR-u. Toczyło ją
zbrojne podziemie, PSL, robotnicy Poznania 1956 roku, „Ruch” braci Czumów w
latach 60, stoczniowcy w 1970 roku, robotnicy Radomia i Ursusa 1976 r., a
przez cały czas Kościół katolicki. KOR nie był ani pierwszy, ani jedyny.
Działał obok ROPCiO, KPN i Ruchu Młodej Polski. „Dlaczego zjazd miałby
dziękować tylko KOR-owi?” – zapytuje autor.
Zupełnie inny charakter nosi
rozdział „Bitwa trzecia”, w którym mowa przede wszystkim o okolicznościach
powstania „Karty 84” i posłania „Do ujarzmionych narodów Europy Środkowej” z
1987 r. Na oba te dokumenty Wałęsa zareagował negatywnie. Ich wspólna cechą
jest daleko posunięta antyrosyjskość. Autorzy obu opracowań twierdzą (Poniatowski
był współautorem), że komunizm jest emanacją Rosjan i „w komunizmie uwydatniły
się ich istotne, dotychczasowe narodowe cechy”. Oskarżenie więc kieruja nie
pod adresem twórców i kontynuatorów bolszewizmu, ale do uciemiężonego przez
bolszewików narodu rosyjskiego. Nie biorą pod uwagę, że zarówno doktryna
komunizmu nie jest autorstwa rosyjskiego, jak i większość przywódców
rewolucji, a potem państwa sowieckiego nie była Rosjanami.
W sytuacji, gdy po raz
pierwszy od kilkuset lat mamy okazję do ułożenia naszych stosunków z Rosją i
Rosjanami na zasadach prawdziwie partnerskich, kiedy rzeczywiście możemy
sformułować wiele wspólnych interesów, ponowne lansowanie tych niefortunnych
dokumentów nie przysłuży się „wspomaganiu procesu resocjalizacji Rosji”, o
czym autor wspomina.
Skoro w obu dokumentach
sięgnięto dość głęboko w historię, warto w tym miejscu przypomnieć, że Moskwa
wcale nie musi starać się o Warszawę, może wybrać Berlin. Czyniła to
kilkakrotnie – zawsze kończyło się to rozbiorami Polski.
Mieczysław Janusz Poniatowski: „Nieznane bitwy o
Wałęsę”, Wydawnictwo ANTYK 1992, Biblioteka Ruchu Trzeciej Rzeczypospolitej. |