powrót

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 powrót

Copyright (c) 2000 Fundacja Antyk. Wszelkie prawa zastrzeżone.

 

Próbowaliśmy dociec, czym zajmowała się "komisja Michnika"

 

Krótka pamięć historyków

 

Od 12 kwietnia do 27 czerwca 1990 r., czyli przez 76 dni, cztery osoby miały dostęp do archiwów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Byli to:
 Adam Michnik, ówczesny poseł i redaktor naczelny "Gazety Wyborczej",
 prof. Andrzej Ajnenkiel, historyk, prof. Jerzy Holzer, historyk, oraz
 Bogdan Kroll, ówczesny dyrektor Archiwum Akt Nowych.

Na temat prac tej komisji, zwanej potocznie "komisją Michnika", narosło wiele mitów, przede wszystkim dlatego, że o jej działaniach.


- Komisja powstała z mojej inicjatywy - przyznaje prof. Henryk Samsonowicz, minister edukacji narodowej w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. - Powodowały mną przede wszystkim dwa czynniki. Po pierwsze, chęć dowiedzenia się, co jest w tych archiwach wytworzonych przez Służbę Bezpieczeństwa. Nie mieliśmy bladego pojęcia, jakie dokumenty sporządzała bezpieka, jaka była ich treść. Po drugie - dochodziły do mnie informacje, że archiwa MSW są mocno przetrzebiane i ich niszczenie trwa bez przerwy. Porozumiałem się w tej sprawie z premierem Tadeuszem Mazowieckim i szef rządu wyraził zgodę na powołanie do życia komisji, która zajęłaby się obu wyżej wymienionymi kwestiami - relacjonuje prof. Samsonowicz.

 

Prof. Samsonowicz twierdzi, że jedynym efektem prawie 11-tygodniowej kwerendy był krótki raport sporządzony przez członków komisji, którego oryginał ówczesny szef edukacji narodowej przekazał premierowi Mazowieckiemu, a jego odpis - jak sugeruje profesor - powinien znajdować się w zbiorach Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu.

 

Prof. Samsonowicz przypomina sobie, że w raporcie znalazła się adnotacja, że akta są zniszczone i brakuje wielu dokumentów. - Nie zrobiłem ze swojej strony nic w związku z tą informacją, bo wydawało mi się, że sprawą powinna zająć się prokuratura i wymiar sprawiedliwości -mówi.

Bogdan Kroll zmarł 6 lat temu. O swojej pracy w "komisji Michnika" nie przekazał żadnego sprawozdania.

Adam Michnik jest obecnie chory, ale mimo że sporo o sobie mówił, np. w książce "Między panem a plebanem", o pracy w komisji milczy do teraz. Taką postawę zachowuje, choć zarzucano mu m.in. to, że wyniósł akta z archiwum MSW. O tym, co Michnik dowiedział się z kwerendy w 1990 r. wiemy dzisiaj praktycznie jedynie to, co ujawniła Irena Lasota, działaczka opozycji demokratycznej od lat 60. Napisała ona, że Michnik w wyniku przeglądnięcia "teczek" stwierdził, że w "Tygodniku Mazowsze" bezpieka ulokowała sieć agenturalną.

Prof. Andrzej Ajnenkiel, znawca dziejów polskiego parlamentaryzmu i spraw wojskowych, o swojej pracy w "komisji Michnika" mówi: - Została  powołana po to, żeby dokonać ogólnej oceny materiałów, które  znajdowały się w archiwum MSW. Według mojej wiedzy, nie było tam materiałów operacyjnych tajnych służb.

Profesor Ajnenkiel pamięta, że prace komisja zakończyła wydaniem krótkiego komunikatu i krótką opinią. - Apelowaliśmy w nich o ukrócenie niszczenia akt. Nasze uwagi skierowaliśmy do ówczesnego wiceministra spraw wewnętrznych Krzysztofa Kozłowskiego oraz prof. Henryka Samsonowicza, ministra edukacji narodowej. I to była cała nasza działalność. Prof. Ajnenkiel zapewnia, że do akt personalnych SB nie miał dostępu.

Jego zdaniem, możliwości wyniesienia dokumentów z archiwum MSW były niewielkie. - Nigdy w archiwum nie byliśmy sami - podkreśla. Zapewnia, że w ręku miał materiały, które dotyczyły "spraw rutynowych", np. informacji o wypadku w zakładzie pracy. - Do materiałów burzących dzisiaj krew w żyłach nie miałem dostępu - deklaruje prof. Ajnenkiel. Jak szacuje, w sumie spędził w archiwum MSW około 20 godzin. - Traktowałem tamtą pracę jako rzecz dodatkową, miałem moc innych zajęć, ważniejszych niż kwerenda w archiwum MSW.

Antoni Macierewicz, dzisiaj poseł Ruchu Katolicko-Narodowego, wcześniej minister spraw wewnętrznych, twierdzi, że prof. Ajnenkiel kłamie, gdy mówi, że komisja miała dostęp jedynie do niż nieznaczących materiałów. - Profesor co innego na temat zawartości akt - do których miał dostęp w 1990 r. - mówił w 1993 r. - zaznacza Macierewicz. - Przynajmniej jeden z członków "komisji Michnika" był tajnym współpracownikiem PRL-owskiego aparatu terroru i to było wiadome od dawna. Były szef MSW twierdzi, że pracownicy archiwum, którzy przebywali razem z "komisją Michnika", zapewniali go, że jej członkowie mogli nie tylko czytać "teczki", ale mieli możliwość wynoszenia dokumentów.

Prof. Jerzy Holzer, czwarty członek komisji, kierownik Zakładu Studiów nad Niemcami w Instytucie Studiów Politycznych PAN, tak relacjonuje nam o swojej pracy w komisji. - Mity krążą o niej. Jednym z głównych jest, że była to "komisja Michnika". Przewodniczącym komisji był Bogdan Kroll. Michnik najmniej ze wszystkich członków udzielał się w pracach. Komisja miała ograniczone kompetencje, zapoznała się z systemem zarządzania dokumentacją oraz wyrywkowo z zasobem akt. Nie mieliśmy prawa wstępu do akt Departamentu I MSW (wywiad i kontrwywiad) oraz w ogóle do akt osobowych pracowników i współpracowników. Wyrywkowe zaznajomienie polegało na tym, że po spotkaniu komisji byliśmy zbiorowo lub indywidualnie oprowadzani po archiwum, tłumaczono nam, gdzie są jakiego rodzaju i z jakiego okresu akta, mogliśmy sięgnąć po teczki spraw, żeby się zorientować, jak były prowadzone.

Dr Antoni Dudek z Instytutu Pamięci Narodowej twierdzi, że demonizuje się działanie komisji. Dlaczego? - Ponieważ pracowała w archiwum przez zaledwie kilka tygodni. W tak krótkim czasie nie można wiele materiałów zobaczyć - argumentuje dr Dudek. - Faktem jest jednak, że udział w komisji Adama Michnika i milczenie o tym fakcie stawia go w bardzo niewygodnym świetle z uwagi na jego późniejszy stosunek do otwierania "teczek" i lustracji - dodaje nasz rozmówca.

Jan Olszewski, były premier, który zapoznał się z raportem komisji, który prof. Henryk Samsonowicz przekazał Tadeuszowi Mazowieckiemu, powiedział o jego zawartości: - Sprawia wrażenie robionego dosyć pośpiesznie i moim zdaniem jego treść nie pokazuje tego, czym się naprawdę komisja zajmowała.

Warto zacytować słowa zmarłego wybitnego historyka prof. Tomasza Strzembosza: "Dlaczego pan Michnik mógł oglądać moją teczkę, a ja, również historyk, nie mogłem oglądać teczki pana Michnika?".

WŁODZIMIERZ KNAP
 

źródło: http://www.dziennik.krakow.pl/public/?Kraj/01/01.html


Copyright (c) 2000 Fundacja Antyk. Wszelkie prawa zastrzeżone

strona główna