Teksty Magisterium

 powrót


Książka w
postaci .zip
Copyright (c) 2000 Fundacja Antyk. Wszelkie prawa zastrzeżone.

 

Odnowa charyzmatyczna

 

– podstawowe informacje


Spis rzeczy
WPROWADZENIE
Zakres i granice studium
CZĘŚĆ PIERWSZA – INFORMACJA OGÓLNA
I. ODNOWA CHARYZMATYCZNA – CZYM ONA JEST
1. Struktury
 •Grupy modlitewne
 •Wspólnoty
 •Międzynarodowa koordynacja działalności
2. Specyficzne formy działalności
 •Zebrania modlitewne
 •“Wylanie Ducha”
 •Charyzmaty
 •Życie wspólne ludzi świeckich
 •Międzywyznaniowa działalność religijna
3. Charakterystyczne tendencje
 •Poczucie, że się jest w bezpośrednim kontakcie z Niebem
 •Znaczenie przywiązywane do osobostego doświadczania “rzeczy boskich”
 •Ubieganie się o nadzwyczajności w materii religinej
II. GENEZA ODNOWY CHARYZMATYCZNEJ
1. Katolicka odnoga nurtu zielonoświątkowego
2. Ruch zielonoświątkowy
Jego historia
Nurt zielonoświątkowy we Francji
Przyjęcie zielonoświątkowców do amerykańskich Kościołów protestanckich
3. Powstanie w Stanach Zjednoczonych katolickiej Odnowy charyzmatycznej
 •Wydarzenia roku 1967
 •Rola lidera zielonoświątkowego, Dawida Duplessis
4. Powstanie we Francji katolickiej Odnowy charyzmatycznej
 •Rola inicjatywna pastora Thomasa Robertsa
 •“Wylanie Ducha” udzielone założycielom współnot, wydarzenie decydujące
 •Dwoisty rodowód ruchu zielonoświątkowego
 •Wpływ Marty Robin i jej przyjaciół
 •Wpływ nauk humaistycznych
III. PRZYCZYNY SUKCESU ODNOWY
1. Odpowiedź na pewne zapotrzebowanie
2. Poparcie znanych osobistości i prasy katolickiej
3. Zachęta ze strony biskupów
4. Wielokrotna aprobata ze strony rzymu
5. Popyt na zjawiska niezwykłe i potrzeba osobistego “odczucia” Boga
CZĘŚĆ DRUGA – OCENA
IV. STRONA POZYTYWNA ODNOWY •
1. Postawa ogólna
2. Życie modlitwy
3. troska i formację doktrynalną
4. Działalność charyzmatyczna i apostolska
5. Dobre stosunki z Kościołem
V. TO, CO SIĘ WYDAJE NIEBEZPIECZNE I ZŁE
1. Analogie do ruchów iluministycznych i protestanckich “przebudzeń” (revivals)
 •Ruchy iluministyczne w Kościele Katolickim
Ruch Jamaa
 •“Przebudzenia” duchowe we wspólnotach protestanckich
 •Ruch zielonoświątkowy
 •Dzieje protestanckiej Odnowy charyzmatycznej we Francji
2. Skłonność do iluminizmu
 •Niebezpieczeństwo na planie naturalnym
 •Niebezpieczeństwo na planie nadprzyrodzonym
3. Ubieganie się za doświadczaniem “rzeczy boskich”
 •Nauka św. Jana od Krzyża
 •Ześlizgnięcie się od religii wiary do religii “doświadczania”
4. Przerost uczuciowości w sprawach religijnych
 •Odczucie, wrażenie, przeżycie, doświadczenie
 •Świadectwo Hilarego Campion’a
 •“Wnieść zamęt w to, co rozumne”
 • Zbyt wiele miejsca dla uczuciowości
5. Pożądanie rewelacji, gustowanie w cudownościach, pragnienie nadzwyczajności
6. Problemy wiążące się w wylaniem Ducha i charyzmatami
 •Trzy wyjaśnienia ze strony członków Odnowy
Rytuał przejęty od protestantów
Rytuał sprowadzający te same skutki u protestantów i u katolików
Charyzmaty, które wydają się być takie same u protestantów i u katolików
Przekazywanie katolikom władzy i możności protestantów
Pochodzenie ryty i źródło mocy jaka on nadaje
7. Życie we wspólnotach rodzin z dziećmi i bez dzieci
 •Posłuszeństwo i “przeźroczystość”
 •Los dzieci
 •Model życia sprzeczny z naturą
8. Zarażanie się poglądami protestanckimi
 •Zielonoświątkowy styl życia religijnego
 •Niebezpieczeństwa tkwiące w międzywyznaniowej aktywności religijnej
 •Katolicy poddawani propagandzie protestantyzmu
9. Wpływy żydowskie
 •Ekumenizm ukierunkowany na żydów
 •Doktryna odpowiadająca tej postawie
10. Błędne rozumienie ekumenizmu
 •“Odnowa będzie ekumeniczna, albo jej wcale nie będzie”
 •Wieloznaczność słowa “ekumenizm”
 •Religie protestancka i żydowska uznane za drogę zbawienia
 •“Niech każdy trzyma się swojej religii”
 •Rehabilitacja religii protestanckiej
 •Kościół katolicki zdegradowany do heretyckiej sekty
11. Miejsce Odnowy: w Kościele czy nad Kościołem
 •“Posłannictwo” Odnowy wobec Kościołów
 •Katolicka Odnowa charyzmatyczna w Kościele
 •Odnowa charyzmatyczna ponad Kościołem?
 •Odnowa charyzmatyczna – super-Kościół?
Ku równoległej hierarchii charyzmatycznych liderów?
12. Słabości i błędy doktrynalne
VI. ZASTRZEŻENIA ZE STRONY HIERARCHII •
1. Zastrzeżenia ze strony Stolicy Apostolskiej
2. Zastrzeżenia ze strony Episkopatu Francji
VII. ODPOWIEDŹ NA PEWIEN ZARZUT
PODSUMOWANIE
ANEKS I: WYJAŚNIENIE TEZY “POZA KOŚCIOŁEM NIE MA ZBAWIENIA”
ANEKS II: “WYLANIE DUCHA” W OPISIE PRZEGLĄDU “TYCHIQUE”
+++++++++++++++++++++

 

ODNOWA CHARYZMATYCZNA – PODSTAWOWE INFORMACJE

WPROWADZENIE

Trzynaście tysięcy katolików uczestniczących w Europejskim Spotkaniu Charyzmatycznym i Ekumenicznym w Strasburgu w r. 1882, czternaście tysięcy uczestników czterech sesji roboczych katolickiej Odnowy charyzmatycznej w Paray-le-Monial latem 1984, ponad 800 charyzmatycznych grup modlitewnych we Francji – ta działalność, ożywia “zaraźliwym” entuzjazmem, dowodzi, że katolicka Odnowa charyzmatyczna we Francji jest rzeczywistością, której nie można nie brać pod uwagę. Jej wpływ na życie Kościoła wydaje się też rosnąć niemal w oczach. Przytoczone cyfry mogłyby wystarczyć, ale przytoczymy jeszcze jedną: według “Informations catholiques internationales” z 15 listopada 1982 r., “około 30% alumnów w seminariach (pierwszy i drugi rocznik) wyszło z nurtu charyzmatycznego”.

ZAKRES NINIEJSZEGO STUDIUM

Naszym zamiarem jest dostarczyć pewnego quantum informacji, także ocen, dotyczących tego Ruchu, o którym na ogół ma się dość mylne pojęcia.

W części pierwszej podamy bliższe informacje o naturze i początkach Odnowy charyzmatycznej, jako też o przyczynach jej sukcesu (w tej części, głownie opisowej, będziemy – w miarę możności – unikać sądów o jej wartości).

W części drugiej zamieścimy ocenę Odnowy (strony pozytywne, strony negatywne, zastrzeżenia ze strony Hierarchii).

Dlaczego ten tytuł: “Informacje nt. Odnowy charyzmatycznej”? Ponieważ autor chce się ograniczyć jedynie do lekkiego dotknięcia trudnych niewątpliwie problemów dotyczących “wylania Ducha” i charyzmatów.

ŹRÓDŁA

 

I

ODNOWA CHARYZMATYCZNA – CZYM ONA JEST?

Przyjmiemy definicję, którą podaje broszura “Odnowa charyzmatyczna w Kościele katolickim we Francji”, ogłoszona w imieniu Konferencji Episkopatu Francji:

Odnowa charyzmatyczna we Francji uzewnętrznia się w zebraniach modlitewnych i we wspólnotach życia. Nie jest ona ruchem (nie posiada bowiem scentralizowanej struktury), jest natomiast nurtem przebudzenia duchowego, mającym ogarnąć cały Lud Boży, by go odnowić w jego wierze i postawie misyjnej. Jest to rzeczywistość bardzo złożona: znajdują w niej swe miejsce wszystkie stany życia (życie monastyczne, zakonne, kapłańskie, ludzie świeccy żyjący w małżeństwie i bezżenni), mogą w niej rozwijać się wszystkie powołania, mieszczą się w niej ludzie każdego wieku, spotykają się wszelkie środowiska życia, krzyżują się różne prądy teologiczne.

Zatrzymajmy to, co jest istotne: mówi się o “nurcie przebudzenia duchowego (…), uzewnętrzniającym się w zebraniach modlitewnych i we wspólnotach życia”.

Początkowo nazywany “Katolickim Ruchem Zielonoświątkowym”, ten nurt po kilkunastu latach przybrał sobie obecnie używane miano “Odnowy charyzmatycznej”.

1. STRUKTURY

Czy się ją uważa za “ruch”, czy też nie, Odnowa charyzmatyczna jest ponad wątpliwość bardzo dobrze zorganizowana.

CZĘŚĆ PIERWSZA

INFORMACJA OGÓLNA

Grupy Modlitewne

Według raportu Komisji Episkopatu, w r. 1982 było około 800 charyzmatycznych grup modlitewnych:

Liczba tych, którzy więcej lub niej regularnie uczestniczą w tych grupach, wynosi od dwudziestu pięciu do trzydziestu tysięcy. Oznacza to, że każdego tygodnia jest tam dwadzieścia tysięcy osób rzeczywiście obecnych.

Wielu innych miało z nimi kontakt okazjonalny na spotkaniach modlitewnych lub podobnych. Ich liczebność trudno ocenić. Prawdopodobnie było ich od stu do dwustu tysięcy.

Mowa tu o grupach modlitewnych uważanych za katolickie. Jak wiadomo, Odnowa charyzmatyczna obejmuje również protestantów, co tłumaczy się faktem, że zrodziła się ona w obrębie protestantyzmu (patrz także rozdział: “Geneza Odnowy charyzmatycznej”).

Wspólnoty

Grupy modlitewne pozostają zazwyczaj w jakiejś łączności ze wspólnotami charyzmatycznymi, z których każda ma swoje własne struktury i reguły, a od swych członków wymaga dość ścisłego zaangażowania.

Oto najważniejsze z tych, które wymienia Communauté chréstienne de formation – CCF)

Znana głównie pod nazwą “Wspólnoty z Poitiers”, została założona w r. 1974 przez J.-M. Rousseau. Skupia ona dojrzałą młodzież od osiemnastu do trzydziestu lat, liczy pięćset członków w piętnastu “gniazdach” (we Francji i zagranicą).

Chrześcijanie dla Nowego Społeczeństwa (Chréstiens pour la Citenouvelle – CCN)

Wspólnota założona w r. 1979 przez J.-M. Rousseau. Jej celem jest ewangelizowanie osób odpowiedzialnych za sprawy społeczne. Skupia dwustu pięćdziesięciu członków w czterech wspólnotach (we Francji i zagranicą).

Wspólnota nowej drogi (Communauté du chemian neuf).

Założona w r. 1973 przez L. Fabre T. J., liczy stu pięćdziesięciu dorosłych i około setki dzieci. Swe powołanie widzi w pracy apostolskiej, na rzecz formacji i jedności chrześcijan; dziewięć “gniazd” we Francji.

Wspólnota Emmanuel (Communauté de Emmanuel)

Założona w r. 1974 przez P. Goursat dla działalności apostolskiej skupia tysiąc stu dorosłych i czterysta dzieci w kilku regionalnych “gniazdach” (we Francji i zagranicą).

Wspólnota Lwa Judy i Baranka Ofiarowanego (Communauté du Lion de Juda et de l’Agneau immolé)

Założona w r. 1974 przez brata Efraima, stosuje tryb życia monastyczny i liczy stu czterdziestu dorosłych i pięćdziesięcioro dzieci w dwunastu “gniazdach” (we Francji i zagranicą).

Wspólnota Krzyża Świętego (Communauté de la Sainte Croix)

Założona w r. 1972 przez J. Parmentier’a. Liczy w swych szeregach stu pięćdziesięciu dorosłych i osiemdziesięcioro dzieci w pięciu zespołach i zamierza stać się środowiskiem dla “normalnych chrześcijan” (Francja).

Wspólnota Objawienia Pańskiego (Communauté dle la Théophanie)

Założona w r. 1972 przez J. Langhart’a, skupia stu dziesięciu dorosłych i nieco ponad setkę dzieci, a jej celem jest prowadzenie życia ewangelicznego w stylu monastycznym (we Francji i zagranicą).

Znacznie szczegółowszy i bardzo pochlebny opis tych wspólnot, z których najliczniejszą i najbardziej znaną jest wspólnota Emmanuel, można znaleźć w książce Moniki Hébrard Les nouvaux disciples – Voyages au sein d’un douziane de communautés charismatiques (Nowi uczniowie – Odwiedzenie parunastu wspólnot charyzmatycznych) (Wydawnictwo Centurion, 1982).

Międzynarodowa koordynacja działalności

W r. 1972 powołano do istnienia w Stanach Zjednoczonych Bureau International de communication du Renouveau charismatique catholitique, Międzynarodowe Biuro Porozumiewawcze katolickiej Odnowy charyzmatycznej, zwykle oznaczanej skrótem I. Co. O. (International communication office). W r. 1976 I. C. O. Zainstalowało się w Brukseli; do jego kierownictwa należą dwaj Amerykanie: Steve Clark i Ralph Martin.

II

SPECYFICZNE FORMY DZIAŁALNOŚCI

Oprócz ogólnie praktykowanych obrzędów liturgicznych (Msze św., nawiedzenia Najśw. Sakramentu), oprócz klasycznych form modlitwy i apostolstwa, znajdujemy w Odnowie charyzmatycznej specyficzne rodzaje aktywności religijnej, które ją wyróżniają spośród innych instytucji i ruchów katolickich.

Te specyficzne formy aktywności obejmują głównie:

  • zebrania modlitewne,
  • praktykowanie “wylania Ducha”,
  • praktykowanie charyzmatów,
  • życie wspólnotowe, prowadzone przez pary małżeńskie i osoby bezżenne,
  • międzywyznaniową działalność religijną.

GRUPY MODLITEWNE

To właśnie dzięki tej formie aktywności ludzie najczęściej zapoznają się z Odnową.

Oto pierwszy jej opis podany przez ks. Henri Caffarel’ta:

Zebranie modlitewne odbywa się z reguły co tydzień: trwa ono około dwóch, a czasem cztery i pięć godzin…

Zazwyczaj jest się pod silnym wrażeniem, gdyż panuje tam klimat młodości, zapału, wielkiej miłości braterskiej i spontaniczności. Ktoś powstaje aby przeczytać fragment Pisma św., po czym zapada milczenie i każdy modli się z prostotą. Czasem werset Pisma św. lub jakieś słowo wywołuje nagłą i jednomyślną modlitwę pochwalną… wszyscy w lot podchwytują: Chwała Tobie Panie! Alleluja!… Często mieszają się ze sobą modlitwy lub śpiewy “w językach”. Czasem ktoś powstaje, by głośno przekazać “proroctwo”. Wtedy na ogół zalega nieco dłuższa cisza. Potem ktoś intonuje pieśń, podejmowaną chórem przez wszystkich, bywa, że z akompaniamentem kilku akordów gitary. Z tych modlitw, z tego śpiewania promieniuje radość. Wypowiada się ona również poprzez udział w modlitwie całej ludzkiej istoty, przez postawę ciała i wyraziste gesty. Gdy czasem dochodzi do przesadnej egzaltacji, wtedy któryś z animatorów potrafi przytłumić wzbierająca uczuciowość.

Jednym z najbardziej pozytywnych aspektów tego rodzaju zebrań jest ogromna spontaniczność, która tam panuje. Możność całkiem swobodnego uzewnętrzniania swej wiary jest z pewnością ważnym współczynnikiem jej wzrastania…

W swym dziele Le Renouveau charismatique, une chance pour l’Église (Odnowa charyzmatyczna, szansa dla Kościoła), po wykazaniu, że to zebranie nie jest ani nabożeństwem liturgicznym, ani rozbiorem Ewangelii, ojciec Charles Masabki bardziej szczegółowo przedstawia charakterystyczne cechy zebrania modlitewnego.

– Gdy się trwa w nasłuchiwaniu Ducha, wtedy też słyszy się nawzajem siebie

Zebranie często się rozpoczyna radosną, gorącą pieśnią (…). Następnie animator otwiera to spotkanie. Po wygłoszeniu w razie potrzeby, kilku zaleceń, aby modlitwa odbywała się w porządku, w spokoju, w nasłuchiwaniu Ducha Świętego, przez którego Jezus modli się w każdym z uczestników, a więc i w słuchaniu siebie nawzajem, rozpoczyna on modlitwę, dyskretnie nadając jej kierunek, i uważnie czuwa nad jej przebiegiem, on też kończy to modlitewne zebranie. Animatorem bywa najczęściej człowiek świecki, mężczyzna lub kobieta, wybrany do tej posługi z racji posiadania charyzmatu “przewodzenia”, o którym mówi św. Paweł. On sam nie kieruje modlitwą, pełni natomiast rolę autorytetu: może na przykład powściągnąć zbyt wielką egzaltację, zasugerować zgromadzony inną modlitwę pochwalną, więcej milczenia lub pilniejsze przysłuchiwanie się sobie nawzajem.

– Spontaniczne wystąpienia uczestników

Ojciec Masabki mocno podkreśla ten punkt, o którym już wspomniał powyżej ks. Caffarel:

Jeśli w przebiegu tego spotkania zachowuje się niewątpliwie pewien porządek i pewną jedność, to panuje tu również wielka spontaniczność. Każdy może swobodnie zabierać głos, czy to by dziękować Panu improwizowaną modlitwą, czy też by Go wielbić odczytaniem psalmu lub sławić Jego cudowne dzieła, czy tez by odśpiewać pieśń, po której często trwa pełne ducha milczenie. Modlitwa może się tez zrodzić z lektury jakieś ustępu Pisma św. (…).

– Śpiewanie “w językach”

Z kolei następuje opis “śpiewania w językach” w jego dwóch odmianach: zbiorowej i indywidualnej:

Niekiedy werset świętego tekstu lub jakieś słowo wyzwala jednomyślna chwalbę Bożą, w której każdy wypowiada swa wdzięczność lub podziw, czy to w słowach mówionych półgłosem, czy to w przepięknej pieśni “w językach”. Ta pieśń, przypominająca akordy organów, rozwija się, nabiera mocy, trwa przez jakiś czas, potem po krótkim decrescendo, cichnie w przepięknej harmonii dźwięków. Jest to pieśń, która wytryska z głębi serc bez żadnego dyrygenta, podobna niewątpliwie do tych natchnionych pieśni, o których mówi św. Paweł w jednym czy drugim ze swych Listów (…).

Czasami znajdzie się wśród uczestników ktoś, kto zaśpiewa “w językach”, czy to by wysławiać Boga, wielbić Go, wyrażać Mu wdzięczność, czy też by wygłosić “proroctwo”, któremu on sam albo ktoś inny z obecnych przydaje “wytłumaczenie”. Zdarza się również, że “proroctwo” może być przekazane wypowiedziane w języku uczestników i zwyczajnie, bez śpiewu.

– Przeżywane doświadczanie obecności Ducha Świętego

Jeszcze jedno podkreślenie spontaniczności zespołu i zapału, jakie panują na zebraniach modlitewnych:

Widza ogarnia zwykle szczery podziw, ponieważ ogląda zabranie odbywające się w atmosferze zapału, skupienia, młodości, wielkiej miłości braterskiej, swobodnej spontaniczności, jakie tam panują (…).

To osobiste i całkiem nowe uświadomienie sobie żyjącego Chrystusa, wyzwalające modlitwy i śpiewy sprawiające, że wyrastają one z głębi serc, jest dziełem Ducha Św., wielkiego Zapomnianego, Zapoznanego, którego odkrywanie i doświadczanie dokonuje się na łonie grupy charyzmatycznej.

Temu przeżywaniu, doświadczaniu Ducha Św., działającego w nich, członkowie Odnowy zawdzięczają przydomek “charyzmatyków”.

Charyzmaty

Jeden z nich został już wymieniony, mianowicie “śpiew z językach”.

Jeśli więc Odnowę nazwano charyzmatyczną, (… to również dlatego, że na tych zebraniach i wśród ich uczestników występują zjawiska charyzmatyczne w ścisłym znaczeniu tego słowa, to znaczy zjawiska niezwykłe, jak “mówienie językami”, prorokowanie, dar uzdrawiania (…).

Charyzmaty pojawiają się zazwyczaj w następstwie tego, co się nazywa “wylaniem Ducha”, dzięki któremu członkowie Odnowy decydują się otworzyć całkowicie na działanie Ducha Świętego.

Z tych przydługich cytatów zatrzymajmy w pamięci następujące cechy zebrań poświęconych modlitwie charyzmatycznej:

  • żadnych sprecyzowanych reguł, przeciwnie: wielka spontaniczność;
  • staranie o to, by wejść w uważne słuchanie Ducha Św. (…), a więc i w uważne słuchanie siebie nawzajem’
  • “doświadczanie Ducha Św.”;
  • charyzmaty, które na ogół pojawiają się w następstwie “wylania Ducha”.

WYLANIE DUCHA

Na czym polega owo “wylanie Ducha”, w następstwie którego występują charyzmaty, a które to “wylanie” stanowi “drugi istotny element Odnowy charyzmatycznej”?

Wyjaśnienia tej kwestii nie są spójne. My ograniczymy się do tych, które figurują na dwóch dokumentach zalecanych, dla wstępnego zapoznania się z Odnową, przez księgarnię wspólnoty Emmanuel: mianowicie w książce ojca C. Masabki’ego i w numerze 301 przeglądu Fętes et saisons (Święta i pory roku). Dołączymy również wyjaśnienie, jakie podaje kardynał Suenens w swoim dziele Une nouvelle Pentecôte (Nowa Pięćdziesiątnica).

– Wyjaśnienie ojca Masabki’ego:

“Wylanie ducha”, drugi istotny element Odnowy charyzmatycznej, nie jest sakramentem. (…)

“Wylanie ducha” nie jest również obrzędem w ścisłym tego słowa znaczeniu, jest natomiast dwoistym aktem wylania, specyficznej interwencji Ducha Św. w życie osoby, która o to prosi.

Jest ono przede wszystkim aktem osobistego nawrócenia i odnowy duchowej. (…)

“Wylanie ducha” zawiera w sobie również element wspólnotowy. Wszyscy bowiem członkowie grupy proszą Boga, by wysłuchał prośby tego brata lub tej siostry. (…)

Ma ono na celu umożliwienie Duchowi Świętemu, którego dana osoba otrzymała w pełni w chrzcie i bierzmowaniu, aby się skutki tych sakramentów ujawniły bardziej wyraźnie, by odtąd były głębiej uświadomione, oczywiście nie dzieje się to automatycznie. (…)

Ojciec Masabki wyjaśnia charakter tego “wylania”: ono wypływa z wnętrza:

Wielu ochrzczonych i bierzmowanych ma w sobie Ducha Św. w pełni, lecz ta Woda Żywa, którą jest Duch Św., jest jak źródło szczelnie zamurowane. Jednym z najskuteczniejszych środków, by to źródło odpieczętować, by usunąć przeszkody uniemożliwiające jego wytryśnięcie, mianowicie opór woli z jakichkolwiek powodów lub zwyczajną niewiedzę, jest “wylanie Ducha” na łonie wspólnoty miłości, wiary i modlitwy, co się sprawdziło po wielokroć. Jeśli więc mówi o “wylaniu Ducha”, czyni się to, mając dobrze w pamięci, że Duch Św. udzielił się już w pełni w sakramentach chrztu i bierzmowania. Idzie przeto o “wylanie, które nie przychodzi z zewnątrz, lecz wytryskuje z wnętrza” (…).

W konkluzji “wylanie Ducha” nie byłoby ani sakramentem, ani obrzędem, lecz aktem nawrócenia, któremu towarzyszy modlitwa (osobista, i zbiorowa) i gest solidarności (włożenie rąk):

W Odnowie charyzmatycznej włożenie rąk nie jest rytem sakramentalnym, jak w sakramencie bierzmowania lub święceń kapłańskich. Tym bardziej nie jest gestem magicznym , którym się przekazuje nie wiem już jaką władzę, którą się samemu posiada. Jest to gest wyrażający w sposób widzialny solidarność członków wspólnoty oraz pragnienie, by ich modlitwa wspierała daną osobę.

–Wyjaśnienie podane w przeglądzie “Fetes at saisons”

Wylanie Ducha, nazywane również “chrztem w Duchu”, jest to udzielenie – przez włożenie rąk na kogoś, kto o to prosi i jest do tego przygotowany – darów Ducha Św. otrzymywanych w całej pełni. Chociaż to “wylanie Ducha” dla teologów stwarza problemy w związku z chrztem i bierzmowaniem, okazuje się ono, zwłaszcza obecnie, życiowym i żywotnym doświadczeniem, którego niezaprzeczalnym owocem jest głęboka odnowa życia chrześcijańskiego.

– Wyjaśnienie kardynała SuenensA

W swym dziele Une nouvelle Penteôte (Nowa Pięćdziesiątnica) kardynał Suenens tak charakteryzuje “wylanie Ducha”:

Napotykamy na trudności, gdy mamy mówić o nowym wylaniu Ducha, ponieważ jest rzeczą pewną, że Duch został już dany w sakramencie chrztu. Ta nowość jest szczególnego rodzaju, idzie tu bowiem o nowe zstąpienie Ducha, który już jest obecny, które nie dokonuje się z zewnątrz, lecz wytryska z wnętrza. (…)

Idzie tu o uaktywnienie się, rozwinięcie się, o działanie Ducha, który budzi i wyzwala utajone wewnętrzne energie. Idzie tu o bardziej wyraźne uświadomienie sobie Jego obecności i jego mocy.

Pewien teolog, ojciec Francis A. Sullivan, profesor Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie, opisuje to wylanie, jako “pewne religijne doświadczenie, które wprowadza człowieka, w sensie całkiem nowym, w przemożną obecność Boga i Jego oddziaływania na życie, oddziaływania, które zwykle sprowadza za sobą jeden lub więcej darów charyzmatycznych.

Zreasumujmy te trzy określenia “wylania Ducha”. Mówi się nam:

– bądź to o akcie nawrócenia, któremu towarzyszy modlitwa (osobista i zbiorowa) i gest solidarności (ojciec Masabki);

– bądź o “udzielenie przez włożenie rąk (…) darów Ducha Świętego otrzymywanych w pełni” (Fętes et saisons);

– bądź też o “wylanie, które wytryskuje z wnętrza (…), o uświadomienie sobie obecności i mocy (Ducha) (…), o doświadczenie religijne, które wprowadza daną osobę w sensie całkiem nowym w przemożną obecność Boga (…)” (kardynał Suenens).

W II aneksie podajemy jeszcze czwarte wyjaśnienie tej kwestii, przedstawione przez ks. René Jacoba w przeglądzie Tychique (Tyche, w jęz. greckim: los, zrządzenie, przypadek, uosobione w bogini tego imienia – przypis tłumacza).

Jakie by nie były te wyjaśnienia, jedno jest pewne i potwierdzone olbrzymią ilością świadectw: w następstwie “wylania Ducha” zwykle pojawiają się charyzmaty i inne nadzwyczajne symptomy: zmiana osobowości, spotęgowana gorliwość, życie intensywnej modlitwy, niezwykłe powodzenie w pracy apostolskiej. Do tego stopnia, że biskup Huyghe mógł powiedzieć: “Ten chrzest w Duchu sprawia, że życie tak wielu osób całkowicie się zmieniło”.

Tak więc można przyjąć, że “wylanie Ducha” uważa się albo za “podstawę”, albo za “drugi istotny element” Odnowy charyzmatycznej, a jest ono udzielane jedynie tym osobom, które uczestniczyły w “cyklu przygotowawczym”.

Charyzmaty

Według już cytowanej wypowiedzi ojca Masabki’ego, “charyzmaty pojawiają się na ogół w następstwie tego, co się nazywa “wylaniem Ducha”.

W środowiskach charyzmatycznych najczęściej się spotyka charyzmaty “mówienia językami”, “prorokowania” i “uzdrawiania”.

– Charyzmat “mówienia językami”

Wyróżnia się w nim dwie odmiany:

– jedną kolektywną, która przejawia się jako “liryczna modulacja głosów”;

– druga indywidualną: jest to modlitwa w języku, “którego nie rozumieją ani ci, co słuchają, ani ten, który mówi”.

Są dwie postacie “modlenia się w językach”. Najczęściej spotykana jest forma kolektywna, o której już mówiłem. “To zwykle występuje w chwili, gdy modlitwa staje się bardziej żywa lub gdy wydaje się chwiać między słowem a milczeniem”. Nie znajduje się już słów, by wysławiać cudowne dzieła Boga, by za nie dziękować. Uczucie to mniej wypowiada się w mówieniu, bardziej w śpiewie, w lirycznej modulacji głosów, sławiących “przedziwne dzieła Boże”.

Drugi rodzaj “mówienia językami” jest indywidualny. Ktoś jeden mówi językami, podczas gdy inni słuchają w milczeniu. On mówi lub śpiewa, wyrzucając z siebie sylaby, które płyną jedne po drugich niw wiążąc się z sobą w określone zwroty lub zdania, zachowując jednak “pewną spójność i jasność fonetyczną”. Ta osoba nie rozumie tego, co mówi lub śpiewa, lecz wciąż jest panem siebie. Może on zacząć lub nie, śpiewać dalej lub się zatrzymać. Nie wpada więc w trans ani w ekstazę. Mówi on lub śpiewa w języku, którego nie rozumieją ci, co słuchają, a nie rozumie on sam….

Stąd wynika konieczność tłumaczenia tego, czego nikt nie rozumie:

Ten, który przemawia jeżykami, mówi św. Paweł, powinien modlić się o dar tłumaczenia, albo też “by ktoś inny tłumaczył jego słowa”. Toteż najczęściej tłumaczeniem zajmuje się ktoś inny, którego Duch Święty obdarzył tym charyzmatem. Dzięki temu charyzmatowi tłumacz intuicyjnie wnika w to, co właśnie się mówi lub śpiewa, rozumie sens tych słów i formułuje go w terminach zrozumiałych.

W swej książce Pentecôtisme chez les catholiques (Ruch zielonoświątkowy wśród katolików), ks. René Laurentin podtrzymuje odmienny pogląd w kwestii charyzmatu indywidualnego “mówienia językami”. Według niego, język, w którym mówi osoba “mówiąca językami”:

– jest rzeczywiście istniejącym językiem obcym w wypadkach wyjątkowych (przytacza pięć przykładów, ss. 84-86);

– natomiast zwykle jest to “mowa pojęciowa o charakterze spontanicznym mająca w sobie coś z powrotu do źródeł” (ss. 95-96).

Zarówno kolektywny, jak indywidualny charyzmat “mówienia językami” jest w środowiskach charyzmatycznych bardzo rozpowszechniony:

We Francji 80% charyzmatyków mówi językami, powiedział mi jeden z animatorów ruchu.

Biorąc pod uwagę cały ruch, ich liczba, jak się zdaje, wynosi ponad 50%, z wyjątkiem może Kanady, gdzie jeden z głównych przywódców nie mówi językami, oraz pewnych grup, które stronią od nadzwyczajności (Feu Nouveau – grupy Nowy Ogień).

– Charyzmat “prorokowania”

Prorokować – nie znaczy to przede wszystkim i wyłącznie przepowiadać przyszłość; w sensie etymologicznym oznacza to przemawiać w imieniu lub w zastępstwie Boga, chociaż Bóg może zlecić prorokowi również zapowiedzenie przyszłych wydarzeń. Prorokiem jest człowiek, który, oświecony przez Ducha Świętego, ogłasza przesłanie, świadczy o sprawach Bożych. W Odnowie “prorokowanie” jest określeniem, branym najczęściej z Pisma św., a oznacza ono przemówienie jednego z członków zebrania dla “zbudowania” obecnych dla prawidłowego ustawienia ich, dla ich wzrastania w wierze, nadziei i miłości. (…)

Dodajmy, że to słowo profetyczne nie musi pozostawać w bezpośrednim związku z Pismem św., że jest przesłaniem, interpelacją lub upomnieniem. Toteż wypada zachowywać roztropność i stosować “rozeznanie duchów”, zwłaszcza gdy mowa jest o przyszłości.

Oto przykład “prorokowania o przyszłości”:

W maju 1981 r. odbywała się w Rzymie Międzynarodowa Konferencja Liderów Odnowy Charyzmatycznej. Jeden z obecnych tam kierowników ruchu w Jugosławii, o. Tomisław Vlasik, kapucyn, poprosił innych liderów o modlitwę wraz z nim o uzdrowienie Kościoła. W czasie tej modlitwy obecna tam siostra Briedge McKenna miała obraz mentalny ojca Vlasika siedzącego i otoczonego wielkim tłumem, spod jego zaś krzesła biegły strumienie wody. Inny z tam obecnych, o. Emilian Tardif OP. usłyszał to proroctwo: “Nie bój się, Ja wyślę moją matkę”.

Ojciec Vlasik powrócił do Jugosławii. W dwa tygodnie po jego powrocie Najświętsza Dziewica zaczęła ukazywać się grupie chłopców i dziewcząt z parafii franciszkańskiej w Medjugorje, .

– Charyzmat uzdrawianie

Ten charyzmat zajmuje ważne miejsce w życiu Odnowy. Pani dr Martine Catta powołuje się na “uzdrowienia tak liczne i tak głębokie, których jesteśmy świadkami w obrębie Odnowy charyzmatycznej”. W swoim dziele Jesus a fait de moi un tem........ (Jezus uczynił ze mnie świadka), ojciec Tardif, dominikanin z Kanady, opisuje liczne wypadki uzdrowień, które miały się jakoby dokonać przez niego, gdy otrzymał “wylanie Ducha” i charyzmat mówienia językami. Wiele artykułów w periodyku Cahiers du Renouveau (Zeszyty Odnowy) poświęcono wzruszającym świadectwom osób, które zostały uzdrowione podczas charyzmatycznych zebrań modlitewnych. Zanotujmy te fakty, pamiętając jednak, że uzdrowienia, o których mowa, nigdy nie były poddane badaniom analogicznym do tych, jakim są poddawane uzdrowienia dziejące się na przykład w Lourdes.

Zebrania modlitewne, przeżywanie “wylania Ducha” występowanie charyzmatów… Oprócz tych specyficznych form działalności Odnowy charyzmatycznej warto jeszcze wspomnieć o dwóch innych: o życiu wspólnym praktykowanym przez ludzi świeckich, złączonych małżeństwem lub samotnych, oraz międzywyznaniowej o działalności religijnej.

Życie wspólne praktykowane przez ludzi świeckich

Jest to niewątpliwie jedna z charakterystycznych form działalności Odnowy charyzmatycznej:

Jedną z charakterystycznych cech i specyficznych łask katolickiej Odnowy charyzmatycznej jest jej wymiar wspólnotowy (…). Otóż w całym świecie, wraz z rozpowszechnianiem się i rozwojem Odnowy, byliśmy jednocześnie świadkami rozwoju wspólnot charyzmatycznych.

Raport komisji Episkopatu odnotowuje działanie we Francji sześciu większych i siedmiu mniejszych wspólnot charyzmatycznych i tak je prezentuje, zanim opisze je bardziej szczegółowo.

W świecie poszukujący swej jedności z zachowaniem respektu dla istniejących różnic (społeczności, kultury itd.), jako owoc Soboru Watykańskiego II, powstają obecnie wspólnoty Ludu Bożego. Nowością przez nie wprowadzoną jest skupianie w sobie różnych stanów życia: duchowni, osoby konsekrowane, świeccy, żyjący w celibacie, rodziny. Doświadczają one szczególnie intensywnego życia w obrębie “Ciała Chrystusowego”, podejmują się różnorakich świadczeń i służb, które zasługują na uznanie i utrwalenie.

Zazwyczaj pozostają one w łączności z biskupami, okazując tym samym, iż doceniają doniosłość posługi biskupiej dla oceny, zatwierdzania i nadawania kierunku tym nowym dynamicznym ruchom, które wymagają nowych form integrowania się z Kościołem (pięćdziesiąt ugrupowań od pięćdziesięciu do tysiąca pięciuset członków posiada statuty kanoniczne badane obecnie w Rzymie (…).

Niektóre z nich angażują się w życie jakby zakonne i zwolna przybierają postać zgromadzenia zakonnego.

Przykład: Le Pain de vie (Chleb Życia) – życie wspólne pod jednym dachem, wyzbycie się wszelkiej własności i całkowita wspólnota dóbr, posłuszeństwo i czystość wedle stanu życia.

Inne organizują się w sposób bardziej luźny w typie zrzeszenia.

Przykład: Emmanuel – wspólnota, która nie wymaga koniecznie wspólnego przebywania ani pełnej wspólnoty dóbr. “Zaangażowanie jest głównie natury duchowej: Eucharystia i wiele czasu poświeconego codziennej osobistej adoracji, zgoda na to, że się zwykle będzie w towarzystwie, że się będzie brało udział w posługach wewnętrznych i zewnętrznych, że się będzie wnosiło uczciwą dziesięcinę, że się będzie żyło zgodnie z ogólnym ukierunkowaniem duchowym wspólnoty” (…).

W sercu tych stowarzyszeń żyją trzy wielkie charyzmaty tradycyjne, choć różnie akcentowane:

Modlitwa: rodzenie się form życia jakby mieszanego, jak w formacji Lion de Juda (Lew Judy).

Działalność apostolska: powstawanie nowych ośrodków formacyjnych, jak w formacji Chemin neuf (Nowa Droga).

Posługiwanie ubogim, jak w formacji Pain de Vie (Chleb życia).

Dokoła tych wspólnot powstają zwykle zorganizowane koła przyjaciół. Przykład: La Sainte Croix (Święty Krzyż): konsekrowani, stowarzyszeni, wierni.

Różnorodność charyzmatów i struktur nie dopuści do ich zlania się. Istnieją wszakże między nimi pewne więzi łączności, giętkie zarazem i skuteczne. Ta łączność objawia się szczególnie przy okazji zjazdów i spotkań zwoływanych przez jedna lub drugą wspólnot. A dla grup modlitewnych, które nie wszystkie się zrodziły z ich inicjatywy, są one często miejscem odniesienia i oparcia duchowego.

Zapamiętajmy to wyrażenie: “miejsce odniesienia i oparcia duchowego” dla grup modlitewnych; wspólnoty nie są więc zjawiskiem wtórnym czy ubocznym, lecz główną strukturą Odnowy charyzmatycznej.

–Wchodzenie w życie wspólne

Oto jak ten problem wygląda we wspólnocie Emmanuel:

Gdy dana osoba, która wiernie uczestniczyła w zebraniach modlitewnych i otrzymała “wylanie Ducha”, poczuje się powołaną do życia wspólnego, to się ją zaprasza, by się dołączyła do comiesięcznych weekendów w jakimś ustroniu, poświęconych adoracji i chwaleniu Boga oraz praktykowaniu życia we wspólnocie. W czasie tych weekendów udziela się pouczeń dotyczących zrównoważonego życia codziennego w łączności z Chrystusem.

Każdy z uczestników uświadamia sobie wtedy, że nie może postępować naprzód niezależnie od swych braci i sióstr, że łaski otrzymywane indywidualnie wpływają na budowanie całego ciała wspólnoty. Gdy się ten brat zdecyduje pójść za powołanie, do życia wspólnego, na początek wybiera sobie przewodnika, którego posługę zatwierdza cała Wspólnota. Jest to starszy brat, który kroczy u jego boku. Przewodnik jest tym przy kierowniku duchowym, czym pielęgniarz przy lekarzu. Wszyscy członkowie Wspólnoty mają osobistych przewodników, a pary małżeńskie są prowadzone przez inne pary małżeńskie (…).

Gdy nasze powołanie do służenia Panu we Wspólnocie zostało zatwierdzone, przed przyjęciem do niej proponuje się nam dwuletni okres postulatu. Pełna zaś przynależność jest odnawiana do roku, ponieważ chcemy pamiętać, że ci, których Pan wybiera, są nadal ludźmi wolnymi. Wolimy również sami oddawać Mu się całkowicie co roku.

Wstąpienie do wspólnoty Emmanuel jest procesem rozciągniętym w czasie i poważnym i zawiera w sobie następujące etapy:

– wierne uczestniczenie w grupie modlitewnej,

– “wylanie Ducha”,

– weekendy formacyjne,

– wybranie sobie przewodnika,

– postulat trwający dwa lata,

– wreszcie przynależność, która ma być odnawiana co roku.

Zauważmy, że w przypadku wspólnoty Emmanuel, przynależność nie ma charakteru zakonnego (inaczej mówiąc, nie jest analogiczna do ślubów zakonnych).

– Stapianie się życia rodzinnego z życiem wspólnotowym

“Nowością (wprowadzoną przez wspólnoty charyzmatyczne), powiada raport komisji Episkopatu, jest skupianie w sobie różnych stanów życia: duchowni, osoby konsekrowane, świeccy, żyjący w celibacie, rodziny”.

Wspomniane powyżej wspólnoty istotnie proponują parom małżeńskim, z dziećmi lub bezdzietnym, zrzeczenie się autonomii życia rodzinnego i podjęcie życia we wspólnych rezydencjach wraz z innymi małżeństwami, także z osobami żyjącymi w celibacie. Nacisk na to, by się poddać takiemu reżimowi życia, jest różny w różnych wspólnotach; nie jest naglący we wspólnocie Emmanuel, jest natomiast znacznie silniejszy we wspólnotach na przykład Chemin neuf i Lion de Juda.

A oto jak się praktykuje życie wspólne w tych trzech wspólnotach.

Wspólnota Emmanuel

Proponuje ona do wyboru zamieszkiwanie w domach rezydencjonalnych, jak i w domach nie rezydencjonalnych:

Wspólna nie jest jakimś monolitycznym blokiem, lecz organizuje się ją w zespołach wielorodzinnych (maisonnees), w których się żyje na kształt miłości braterskiej. Bracia i siostry mogą wybierać między różnymi modelami życia:

– wspólnoty życia rezydencjalne – czy to rodzinne (ojciec, matka, dzieci), czy rodziny wraz z żyjącymi w celibacie, bądź też grupy kilku młodzieńców lub kilku panien niezamężnych;

– domy nie rezydencjalne, na przykład dwie lub trzy pary małżeńskie, lub pięciu-sześciu mężczyzn nieżonatych; nie mieszkają ono pod wspólnym dachem, lecz odwiedzają się raz w tygodniu, by wspólnie przeżyć wieczór na modlitwie i na braterskim zbliżeniu.

Domy rezydencjalne pomagają nam zachować nasze priorytety (najpierw służba Panu) i ustalić własny, odpowiedni dla nas rytm życia (sen, posiłki, praca). Oto dlaczego te domy mają obsadę raczej nieliczną, dlatego mianowicie, by zachować giętkość, dyspozycyjność i ubóstwo w kontekście przesadnej koncentracji panującej w wielkim mieście.

Wspólnota Chemin neuf

Podzielona na liczne bratnie grupy, Wspólnota Chemin neuf jest wspólnotą mieszaną pod wieloma względami: jest wspólnota mężczyzn i kobiet, par małżeńskich i osób wyłącznie Bogu poświęconych, młodych i starszych.

Więzią, która umożliwia tej małej społeczności, stanowiącej obraz Ludu Bożego, życie razem we wspólnocie dóbr, tą więzią jest wspólne pragnienie służenia Kościołowi i głoszenia Dobrej Nowiny.

Figaro-Madame z 4 maja 1985 r. opowiada o życiu w ośrodku w Pothieres koło Lyonu, pewnego małżeństwa z Paryża, które wstąpiło do wspólnoty Chemin neuf wraz z trójką dzieci. Artykuł kończy się w sposób:

Wedle reguły wspólnoty, dobra państwa Ferry są zamrożone, jak długo w niej pozostają, lecz Dominik zatrzymuje dla siebie dochód z pracy zawodowej.

Ich codzienny tryb życia świadczy o ich zasadniczym nastawieniu: wstanie około szóstej, potem śniadanie w gronie rodzinnym, pól godziny wspólnego oficjum, następnie półtorej godziny modlitwy osobistej i czytania Pisma św., potem formacja: teologia, apostolat, życie w bratniej wspólnocie. Popołudnie poświęcone jest pracy fizycznej. Później jest czas poświęcony dzieciom, posiłek i oficjum wieczorne, i raz w tygodniu czuwanie modlitewne w Lyonie. I nie prędzej, niż za pięć-sześć lat państwo Ferry będą mogli zostać ostatecznie przyjęci do trybu życia, do którego obecnie wzdychają.

Wspólnota Lion de Juda

Wspólnota Lion de Juda proponuje “życie monastyczne dla osób żyjących w małżeństwie i dla bezżennych”.

Ze wszystkich wspólnot, jakie zrodziły się w Odnowie charyzmatycznej (…), tylko wspólnota Lion de Juda wybrała sobie kierunek monastyczny, “lecz nie uczyniliśmy tego w sposób z góry zamierzony” mówi brat Efraim, założyciel tej wspólnoty, który, jak wszyscy założyciele, stara się działać nie według własnych idei, lecz idąc za natchnieniami Ducha.

Wspólnoty życia pod wspólnym dachem, tworzone przez Lion de Juda, nazywane “fundacjami” określają siebie następująco:

Małżeństwa i osoby bezżenne praktykują, każdy według swego powołania i własnych sił, rady ewangeliczne: ubóstwa, nie posiadają bowiem niczego i wyrzekają się osobistych dóbr; czystości, czystości cielesnej, która zachowuje nieliczna grupa i czystości serca, w której, według św. Augustyna powinni żyć wszyscy, wreszcie posłuszeństwa, czyniącego nas jeńcami nieskończoności, niewolnikami Tego, który obdarowuje nas wolnością.

Jak te małżeństwa przeżywają swe życie monastyczne? Oto świadectwo Moniki Hébrard o fundacji Cordes:

Gdy się przekroczy próg tej fundacji Lion de Juda, to się jest w innym świecie, gdzie wszystko jest piękne, spokojne, spowolnione, radosne (…).

Po południu każdy ma czas wolny na własne sprawy. Około godziny 19, gdy dzieci są nakarmione, a najmłodsze już śpią, wszyscy zbierają się na oficjum.

Do kaplicy wchodzi około czterdziestu mężczyzn i kobiet, przyodzianych w habity (obszerne płaszcze z kapturem z surowej wełny) i w welony (dla kobiet). Przez całą godzinę z otwartymi ustami podziwiałam przepiękną liturgię.

Monika Hébrard opisuje tu, jako naoczny świadek, śpiew “w językach”, a jej opis przypomina nam to, cośmy już wyżej powiedzieli:

Efraim, niegdyś Gérard Croissant, śpiewa długa psalmodię na przemian z inwokacjami, śpiewanymi przez całą wspólnot. Potem wznosi się fantastyczny śpiew “w językach”. Melodie i słowa improwizowane płyną ze wszystkich stron kaplicy i łączą się w cudownej polifonii, która rozbrzmiewa coraz silniej, to przycicha, to wzbiera na nowo. Ciała kołyszą się w tych obszernych białych płaszczach, naprzód, do tyłu, z prawa na lewo, pochylają się, ręce zaczynają klaskać. Jest to gwałtowne wezbranie uwielbienia i radości, skierowane do Boga, ciało i dusza zjednoczone w jednym porywie. (…)

A oto końcowe wrażenie, jakie pozostawia Monice Hébrard ten nowy eksperyment ten nowy eksperyment “życia monastycznego dla małżeństw i dla żyjących w celibacie”:

Po godzinie oficjum siadamy do stołu w dawnym refektarzu mnichów. (…) Mój sąsiad przy stole informuje mnie półgłosem, że młode małżeństwo siedzące przede mną powraca właśnie do wspólnoty z czwórką dzieci. On był adwokatem na Lazurowym Wybrzeżu, lecz wszystko to porzucił. Przyglądałam się tym mężczyznom i tym kobietom, przeważnie młody, w pulowerach z grubej wełny, gdyż pora roku była chłodna, o spokojnej postawie jakby umiarkowanych wyznawców ekologii. Ależ nie, to nie to: byłam świadkiem zapału i gorliwości nigdzie nie spotykanych, ani w kościołach, ani w klasztorach. To byli mnisi. Nowocześni mnisi.

– Czy wspólnoty ingerują w życie par małżeńskich?

Jaki jest wpływ wymagań życia wspólnego na życie par małżeńskich?

Noe posiadamy zbyt wielu dokumentów dotyczących tej kwestii, z wyjątkiem książki Moniki Hébrard, którą będziemy cytowali dość długo.

Otóż dla małżeństw żyjących we wspólnocie miara czasu pozostająca dla życia rodzinnego jest różna zależnie od wspólnoty.

Jest ona dość duża we wspólnocie Chemin neuf: “Co najmniej dwa razy dziennie spożywamy posiłki z naszymi dziećmi i, rzecz to zadziwiająca, od dwóch lat jesteśmy z nimi znacznie częściej niż przedtem”, wypowiadają się państwo Ferry w cytowanym już wywiadzie dla paryskiej gazety Figaro-Madame.

Inaczej jest we wspólnocie Sainte Croix (Święty krzyż), tu życie rodzinne jest dość ograniczone:

We wspólnocie Sainte Croix, w początkach jej istnienia, bardzo silnie akcentowano stronę organizacyjną, więc życie indywidualne było dość ograniczone. Z wyjątkiem jednego wieczoru na tydzień, gdy rodziny mogą się z sobą spotykać, wszystkie posiłki są spożywane wspólne. Wakacje “wolne” ograniczają się do piętnastu dni, a z pozostałych piętnastu osiem przeznaczonych jest na rekolekcje, następnych osiem spędza się we wspólnocie, gdzie zresztą, jak mi powiedziano, wiele jest śmiechu i zabawy.

Wymagania życia wspólnego są dość daleko posunięte również we wspólnocie Lion de Juda:

Ubóstwo i posłuszeństwo, wymagania, które istnieją również w innych wspólnotach, tu osiągają wymiar niemal absolutu. Już choćby z samego faktu, że życie jest całkowicie wspólne. Wszystko, absolutnie wszystko wciągnięto do wspólności, nie tylko dobra, lecz każda rzecz, każdą chwilę codziennego życia.

Monikę Hébrard uderzył i zastanowił nacisk na posłuszeństwo, stosowany w różnych wspólnotach:

Posłuszeństwo… posłuszeństwo… podkreśla się je. Nigdy w życiu nie słyszałam tak często tego słowa. Jest ono wszechobecne. Przytłaczające.

Konkretne życie każdego (zakupy, podróże, studia itp.) jest wystawione na “przeźroczystość” (“transparence”) o roztrząsane przez wspólnotę.

A oto przypadek, we wspólnocie Sainte Croix, w którym występuje ta “przeźroczystość” i ta wspólnotowa ocena:

Francois i Krystyna wstąpili niedawno do wspólnoty Saint Croix. Pragnąc mieć trzecie dziecko, modlili się do Boga, by się dowiedzieć, czy taka jest jego wola. Następnie swoje pragnienie przedłożyli braciom we wspólnocie. “Bałam się strasznie, mówi Krystyna, gdyż bardzo chciałam tego dziecka i byłabym okropnie zawiedziona”.

Ta ciąża sprawia jej ogromną radość

Międzywyznaniowa działalność religijna

– Silne akcentowanie ekumenizmu

“Odnowa będzie ekumeniczna, albo nie będzie jej wcale”, stwierdził Laurent Fabre, założyciel wspólnoty Chemin neuf.

Między Odnową charyzmatyczną a ruchem ekumenicznym jest bardzo wyraźne przenikanie się wzajemne, wyjaśnia sprawę ojciec A. M. De Monléon, nie tylko dlatego, że Odnowa pojawiła się we wszystkich Kościołach i wyznaniach chrześcijańskich, tworząc wzajemne powiązania, inspirując do wspólnych doświadczeń, lecz dlatego, ujmując rzecz głębiej, że pragnienie jedności i zaangażowanie ekumeniczne jest wezwaniem, jest darem Ducha Świętego.

W swym dziele Oecuménisme et Renouveau charismatique kardynał Suenens rozszerza tę myśl:

Odnowa w Duchu, której obecnie jesteśmy świadkami, przedstawia się jako wydarzenie duchowe podobne w większości Kościołów i denominacji chrześcijańskich. Jest to zjawisko duchowe, które ze swej natury sprzyja wzajemnemu zbliżeniu chrześcijan (…).

Stwierdził to dokument, ogłoszony na zakończenie międzynarodowego kolokwium teologów w Malines (Belgia) w maju 1974 r.: “Jest rzeczą oczywistą, że Odnowa charyzmatyczna jest ekumeniczną z samej swej natury”.

– Od ekumenizmu do międzywyznaniowej działalności religijnej

Ten ekumenizm, tak jak jest pojmowany obecnie, skłania do nadawania szczególnego znaczenia międzywyznaniowej działalności religijnej.

Protestanccy charyzmatycy podzielają zapewne ten punkt widzenia, jak o tym świadczy następująca wypowiedź pastora Georgesa Appia, który był, mówi nam Monika Hébrard, “żarliwym apostołem ekumenizmu i Odnowy”:

“Przekonuję się coraz bardziej, że dynamika Odnowy w Duchu jest w znacznej mierze warunkowana jej otwartością i możliwościami, jakie stwarza dla prawdziwego dialogu i wspólnej modlitwy międzywyznaniowej”.

O jakich rodzajach międzywyznaniowej aktywności jest mowa? Oto szereg przykładów:

– Grupy modlitewne i wspólnoty – często międzywyznaniowe

Tak więc, bez przekreślania istniejących różnic i własnej specyfiki, katolicy z protestanci spotykają się po bratersku w grupach Odnowy. Świadomi nade wszystko, iż niezależnie od zmiennych kolei historii, są oni synami tego samego Ojca i że to Duch prowadzi ku Jedności.

“Nasze wspólnoty, mówi Laurent Fabre, to są prawdziwe małe laboratoria jedności. W codziennym trybie życia wspólnotowego stare uprzedzenia i głębsze postawy mają okazję do konfrontacji. Każdy może wtedy odkryć własne ograniczenia i charyzmaty tych drugich”. Laurent wie, o czym mówi” w Chemin neuf na 90 członków jest 6 protestantów. Proporcja bywa jeszcze bardziej wymowna w pewnych gniazdach, jak na przykład w jednej z placówek Chemin neuf, gdzie wspólnie mieszkają jedno małżeństwo protestanckie, jedno katolickie i jedno mieszane (…).

W Aliance (Przymierze) w Strasburgu jest 10% protestantów różnych denominacji, którzy już są zaangażowani w swoich własnych Kościołach. Jeden z dwóch odpowiedzialnych we wspólnocie Chréstiens pour la elité nouvelle (Chrześcijanie dla nowego społeczeństwa) w Nicei jest protestantem. Jean-Michel Rousseau współpracuje coraz bliżej z pastorem Thomasem Robertsem.

Ekumenizm nie powinien wyłączać nikogo od zbliżenia do Boga (…)

Takie same tendencje w Stanach Zjednoczonych: Kevin Renaghan, przywódca katolickiej Odnowy charyzmatycznej w tym kraju pisze:

Widzimy obecnie katolików, ewangelików i fundamentalistów zjednoczonych razem wokół Słowa we wspólnym doświadczeniu zbawienia i modlących się do naszego Ojca jednym głosem, w jedności i miłości

– Międzywyznaniowe spotkania i zjazdy

W swym dziele Sur le Chemin du Renouveau (Na drodze Odnowy), pastor Arnold Bremond nadmienia o “spotkaniach międzywyznaniowych i charyzmatycznych”, organizowanych w latach 1970-1980 przez dwie protestanckie organizacje: Porte ouverte (Otwarte Dzrwi) i Centre chrétien de Gagničres:

“Porte ouverte” jest protestanckim centrum międzyknofesyjnym, od samego początku o nastawieniu misyjnym. Doskonale zarządzane przez pana Pont, byłego żandarma, potem wędrownego handlarza, z jednej strony zajęło się szkoleniem misjonarzy (około 80 z nich pracuje w Afryce) , a z drugiej jest ośrodkiem spotkań, coraz szerzej otwartych na wymiar ekumeniczny.

Właśnie od roku 1971 rozpoczyna się seria kongresów charyzmatycznych, zwanych “Zjazdami Otwartych Drzwi”; odegrały one ważną rolę w narodzinach katolickiej Odnowy charyzmatycznej.

Już w r. 1971 pewnego tygodnia na początku lipca, z inicjatywy pastora Thomasa Robertsa i ojca Zobele międzynarodowy zjazd charyzmatyczny zgromadził 200 osób.

W 197r. aż pięciuset uczestników. Wśród licznych katolików wspaniały ojciec Regimbal, Kanadyjczyk.

W 1973 ośmiuset uczestników, katolików i protestantów.

W 1974 było nas tysiąc, z czego mniej niż połowa to byli katolicy, w większości młodzi.

W 1975 już tysiąc trzystu uczestników o ojcem Regimbal, panem Racine, głośnym misjonarzem, Thomasem Robertsem, kilkoma pastorami itd.

W 1976 stowarzyszeniu Porte ouverte udało się zorganizować ekumeniczne spotkanie o głębszym charakterze, mianowicie wzajemnego przebaczenia. Było to przeżycie szczególnie pamiętne.

Wreszcie w latach 1978 i 1979 doszliśmy do 1500 i 1600 osób. Wśród wielu zespołów była też znacząca sekcja teologiczna, która przez szereg dni skupiała ponad stu pastorów, księży, studentów teologii, protestanckich i katolickich. (…)

W Centrum Chrześcijańskim w Gagnieres będącej przecież instytucja czysto protestancką, nabrała rozmachu międzywyznaniowa aktywność charyzmatyczna, nastawiona głównie na ekspansję:

Jeśli idzie o Cetnrum Chrześcijańskie w Gagnieres, w departamencie Gard, ono od r. 1973 wciąż skupia masę młodzieży, we wspólnych sypialniach, na kempingach, pod szerokim namiotem cyrkowym (“Namiot Jedności”), 700 do 1000 młodzieży, na wielkim rajdzie sierpniowym. Nie licząc weekendów lipcowego obozu muzyki instrumentalnej i chórów wielogłosowych, a także obozów formacyjnych i roboczych, organizowanych przez cały sezon. (…)

Prowadzi do centrum solidny stały zespół, między innymi pastor Thomas Roberts, ks. Peitavin, gorącego ducha proboszcz z Besege i pastor Séguier.

Przypomnijmy sobie ponadto:

– spotkanie ekumeniczne w drugi dzień Zielonych Świątek 1980 r., w opactwie Bec Hellouin pod rezydencją bpa Honoré z Evreux i miejscowego opata, z udziałem również pastorów Coupry i Thomasa Robertsa;

– Europejski Zjazd Charyzmatyczno-Ekumeniczny w Strasburgu (Zielone Świątki 1982) z dwudziestoma tysiącami uczestników (między nimi 67% katolików i 15% protestantów);

– spotkania w Karnellis z inicjatywy Jean-Michela Rousseau, szefa Chrześcijańskiej Wspólnoty Formacyjnej, tak opisane przez Monikę Hébrard:

We wrześniu 1981 było nas w Karellis 1200 osób, a we wrześniu 1982 1500; zrobiono tam rzeczywiście bardzo wielki krok ku osiągnięciu komunii przy zachowaniu istniejących różnic: różnice religijne (katolicy i liczne denominacje protestanckie); różnice kulturowe (reprezentowane były wszystkie kontynenty); różnice wrażliwości i zachowań natury wyznaniowo-kościelnej, można je praktykować w całości, a zarazem akceptować z szacunkiem i miłością osoby o nastawieniu odmiennym, jak na przykład Jaky Parmentier, założyciel wspólnoty Saint Croix, i Philippe Warner, przywódca wspólnot oddolnych (de base).

Karnellis, cudowne laboratorium jedności Kościoła uniwersalnego.

– Propagowanie protestantyzmu w środowisku katolickim

Z racji swojej postawy ekumenicznej katolickie wspólnoty charyzmatyczne pozwalają sobie nieraz na słuchanie kazań protestanckich, wygłaszanych przez renomowanych teologów albo i przez zwykłych pastorów. Na przykład na zjeździe w Strasburgu (198) na dwadzieścia cztery wystąpienia przewidziane w programie zebrań plenarnych, dwanaście należało do protestantów i dwanaście do katolików.

Cahiers de Renouveau nieraz otwierały swe łamy dla teologów z Taizé: Rogera Schulza (nr 13), Maxa Thuriana (nr 16, 27, 38). Gotowość reprezentowania doktryn protestanckich o wiele częściej jest widoczna w przeglądzie Tychique wspólnoty Chemin neuf. W spisie rzeczy tego czasopisma często jedna trzecia autorów to protestanci. Tłumaczy się to staraniem o “zbliżenie międzywyznaniowe”.

Oto kilka dowodów w tym przedmiocie:

Bez wątpienia najbardziej specyficznym zbliżeniem międzywyznaniowym jest to, które my praktykujemy: charyzmaty i posługiwanie tak samo są przeżywane w naszych tradycjach prawosławnych (Jeanne de la Ferriere), katolickich (Henri Denis), reformowanych (Alain Blancy), ewangelickich (Christian Glandon). Na tej drodze osiągamy lepsze zrozumienie naszych różnic, ale też i zrozumienie tajemnicy Kościoła i jego bogactwa.

Każdy numer Tychique zawiera artykuły podpisane przez chrześcijan należących do różnych tradycji i Kościołów. Tak postępując, mamy na myśli całkiem coś innego, niż manifestowanie szerokości poglądów i tolerancji, my bowiem w ten sposób dajemy świadectwo swojej głębokiej trosce o realizację ekumenicznych zamierzeń Odnowy, zawartych w wielkiej chrześcijańskiej modlitwie XX wieku o pojednanie i zjednoczenie się chrześcijan.

Główną postacią w tym numerze był M. Lovsky z Kościoła reformowanego.

Dwa artykuły o szczególnej aktualności: jeden, b święcić wraz z Kościołami (ewangelickimi) pięćdziesięciolecie urodzin Lutra: pastor Kurt Maeder z Kościoła Luterańskiego Alzacji zaprasza nas, by prześledzić drogę życiowa Reformatora…

Serwis Odnowy, mianowicie serwis sprzedaży książek i kaset, rozprowadza jako książki reprezentujące Odnowę charyzmatyczną dzieła protestanckie (jak np. A. i E. Bremod’ów, Michaela Harpera) pośród książek innych, katolickich.

– Ekumenizm obejmujący żydów

Ekumenizm skierowany ku żydom, informuje nas Monika Hébrard, jest czymś ważnym dla wielu wspólnot, a szczególnie dla grupy Lion de Juda, która prowadzi studia obrzędowości liturgicznej, wychodząc od tradycji żydowskich i chrześcijańskich i nawet organizuje dnie formacyjnych wykładów opartych na midrasz (istotną część Talmudu – uw. tłumacza), mianowicie jakie należy zachować przykazania, aby być dobrym żydem.

Oto niektóre inne aspekty tej postaci ekumenizmu:

We wspólnocie Lion de Juda w Cordes wiele się modlą za naród żydowski. Oprócz niedzieli świętuje się tam również szabas (sobotę).

We wspólnocie Sainte Croix z okazji święta Objawienia Pańskiego, a może i kiedy indziej, ćwiczy się tańce Izraela, aby się modlić całym swym ciałem, aby tańczyć jak Dawid przed Arką. We wspólnocie Lion de Juda w piątek wieczorem świętuje się szabas, śpiewa się i modli po hebrajsku przy akompaniamencie pianina przez odświętnym posiłkiem.

Kiedy we wspólnocie Lion de Juda świętuje się szabas w każdy wieczór piątkowy, ma się na myśli formację swych członków w duchu Tradycji i zapowiedziane przybliżenie Królestwa.

Szabas jest dla nas powrotem do źródeł, mówi Stefan. On nam przypomina moment, gdy Bóg odpoczął po dziele stworzenia. Jest to odpoczynek Ojca. Dla chrześcijan szabas również jest dniem, który Jezus spędził w grobie. Jest to odpoczynek Syna. Wreszcie w perspektywie eschatologicznej jest to świętowanie uprzedzające szabasu Ducha Świętego, który będzie odpoczynkiem wiekuistym. Jest to więc święto poprzedzające objawienie się Królestwa.

Starając się głębiej zrozumieć swoją wiarę, wielu chrześcijan uświadamia sobie żydowskie korzenie chrześcijaństwa, przekonują się oni, że Kościół nie narodził się tak z niczego, lecz że się narodził z narodu żydowskiego. Stąd u niejednego zainteresowanie i doszukiwanie się wszystkiego, co żydowskie. Te ślady odkrywać można w wielu miejscach, ale najłatwiej w środowiskach i publikacjach spod znaku Odnowy. Ci ludzie próbują na przykład, wgryzać się w język hebrajski, wtajemniczać się żydowskie odczytywanie Pisma św., a nawet w znaczenie świąt synagogalnych. To poszukiwanie jest jak najbardziej uprawnione, zwłaszcza wtedy, gdy kierują nim kompetentni nauczyciele żydowscy, ponieważ, pomijając już fakt, że są oni lepiej z ta tematyka obznajomieni, gdyż znają żydowską tradycję od wnętrza, my dajemy im sposobność do wypełnienia jednego z najgłębszych aspektów ich powołania, mianowicie obdarowywanie “Torą” pogan, którymi my jesteśmy.

Prowadzić formacyjne wykłady, wychodząc os “midraszu”, świętować szabas, wtajemniczać się w żydowskie odczytywanie Pisma św. pod kierunkiem żydowskich nauczycieli… widać z tego, aż nadto dobrze, jaką to orientację przybiera ta szczególna postać “ekumenizmu”.

3. CHARAKTERYSTYCZNE TENDENCJE

Wśród specyficznych form działalności Odnowy charyzmatycznej, jakie właśnie opisujemy, zaznaczają się – mniej lub więcej rozwinięte – tendencje, które również mogą być śmiało uznane za cechy znamienne tego Ruchu, gdyż występują we wszystkich wspólnotach i grupach charyzmatycznej modlitwy i nadają im własne, określone oblicze; są to mianowicie:

– poczucie, że się jest w bezpośredniej łączności z Niebem;

– znaczenie przywiązywane do osobistego “doświadczania boskości”;

– szukanie nadzwyczajności w materii religijnej.

Poczucie, że się jest w bezpośrednim kontakcie z Niebem

Celem zebrań modlitewnych, tłumaczy nam ojciec Masabki, jest wprowadzenie w stan “uważnego słuchania Ducha Świętego, przez którego Jezus modli się w każdym z uczestników, a więc i w uważne słuchanie siebie nawzajem”.

Czy naprawdę Duch Święty jest tym, który się wypowiada w słowach “między sobą wzajemnie wymienianych”? Wydaje się, że się to powszechnie z góry zakłada. W pewnym artykule przeglądu Tychique, zatytułowanym “Miejsce nauczania na zebraniu modlitewnym”, autor zapewnia: “To sam Bóg poucza swych synów i swe córki obecnych na zebraniu”.

Członkowie Odnowy charyzmatycznej c chęt nie wie rz ą, iż pozostają w bezpośredniej relacji z Bogiem, z Duchem Św.; c hc ą oni Bogu, Duchowi Świętemu, przypisywać natchnienia, które odczuwają: c hc ą myśleć, że sam Duch Święty odpowiada bezpośredni na ich zapytania i przewodniczy ich zebraniom.

Używają też często bardzo znamiennego języka. Moglibyśmy przytoczyć mnóstwo przykładów; niech wystarczy tych kilka:

“Bóg mówi mi…”

“Ja otrzymałem znak, aby…”

“Czuję, że Bóg popycha mnie do…”

“Ja nie odkryłem jeszcze tej prawdziwej roli, której spełnienia Bóg wymaga ode mnie. On powinien mi ją objawić”

“Zgodnie z kierunkiem, który Duch nadaje zgromadzeniu…”

Oto dalsze przykłady: są to świadectwa ojca E. Tardif’a, kanadyjskiego zakonnika, szermierza Odnowy charyzmatycznej:

“16 lipca pan ostrzegł nas proroctwem…”

“Pewna siostra przekazała mi proroctwo, które podniosło mnie na duchu…”

“Pan uprzedził mnie w czerwcu o pewnym uzdrowieniu, które nastąpi 18 grudnia”.

I jeszcze przykłady: oto poniższe wypowiedzi prezentują, jako zrozumiałe same przez się, Ralph Martin i Steve Clark, dyrektorzy Międzynarodowego Biura Porozumiewawczego Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej (I. C. O.):

W czasie mojej ostatniej podróży (…) odczułem, że Pan obdarzył mnie zrozumieniem, od środka, jakie to siły kształtują współczesny świat.

W początkach Pan mówił nam wiele o ważności darów charyzmatycznych np. udzielanych naszym odpowiedzialnym (przewodniczącym, liderom…). Powiedział nam, ze jednym z głównych środków odnowy życia chrześcijańskiego jest takie odnowienie elit chrześcijańskich, by lud kierowany przez Ducha zdolny był wypełnić misję, która mu została powierzona.

Jakiś miesiąc lub dwa miesiące temu mieliśmy wizytatora, który zwracając się do wspólnoty, mówił nam, w jaki sposób mamy wieść wspólne życie jako chrześcijanie. To Duch Swięty przysłał go do nas (…). W tym czasie Bóg nas prowadził, nas, jako wspólnotę, i utrzymywał nas w gotowości na przyjęcie tego, co chciał nam powiedzieć (…). Gdy Jego wysłannik zwrócił się do nas, cała wspólnota wysłuchała go, pewna, że to był sam pan, który przemawiał (…). Było to słowo, które od Boga zstępowało, a było przeznaczone dla nas”.

To normalne, ze kierownicy, przewodniczący, jeszcze bardziej czują się inspirowani bezpośrednio z góry, niż szeregowcy ze stada.

Charyzmatem odpowiedzialnego we wspólnocie jest uczestnictwo w ojcostwie Boga. On jest synem “wybranym”, pasterzem swego stada. Toteż we wspólnocie każdy brat jest podporządkowany innemu bratu w piramidzie hierarchicznej (brat – kierownikowi wspólnoty, kierownik wspólnoty – “starszym”, starsi – założycielowi)… ten ostatni ma ojca duchownego spoza wspólnoty, lecz “oficjalnie” wewnątrz samej Wspólnoty nie jest podporządkowany nikomu. Odnosi się nieraz wrażenie, że jest on “podłączony” bezpośrednio do Ducha Św., który go inspiruje. Otóż nie wolno sprzeciwiać się Duchowi Świętemu?

Znaczenie przywiązywane do osobistego doświadczania “rzeczy boskich”

Wedle raportu biskupiego, Odnowa “otwiera bardzo szeroki dostęp do doświadczenia religijnego”.

Członkowie Odnowy charyzmatycznej ubiegają się o to, by odczuwać boskość w sobie.

Opisując zebrania modlitwy charyzmatycznej, ojciec Charles Masabki mówił “o przeżywanym doświadczeniu obecności Ducha Świętego":

“Odnowa charyzmatyczne, mówi Marcel Bourlard, jest, moim zdaniem, demokratyzacją Pięćdziesiątnicy (Zesłania Ducha Świętego – uw. tłumacza). Pierwszy z brzegu przeciętny chrześcijanin sądzi teraz, ze może przeżyć fantastyczne doświadczenie Ducha Św. i że ono nie jest już zarezerwowane dla świętych z kalendarza”

Inne teksty powołują się na “osobiste doświadczanie pana Jezusa”.

Waga przywiązywana do tego doświadczenie jest jeszcze silniej wyrażona w tym oto tekście ojca A. de Monléon OP:

Co to jest “wylanie Ducha”?

Jest to centralny (główny?) wymiar Odnowy. Jest to doświadczenie duchowe o podwójnym charakterze. Na pierwszym miejscu i nade wszystko jest ono wewnętrznym nawróceniem do Jezusa. Jest to doświadczenie jak najbardziej osobiste, bardzo różne zależnie od osoby, temperamentu, kultury. Wszyscy się jednak zgadzają z sobą w ocenie wydarzenia, iż jest ono ożywiającym spotkaniem z Jezusem. To doświadczenie nawrócenia praktycznie przeżywa się zawsze w tym przełomowym momencie życia, kiedy się odkrywa swoje ubóstwo, swoją niezdolność do nawrócenia się o własnych siłach na jakimkolwiek poziomie by się było. Bóg wtedy wykorzystuje ten wyłom i z mocą wchodzi do wnętrza duszy. To pierwsze “wylanie Ducha” przynosi z sobą pełnię skutków, obfitość wszelakich owoców: ponowne odkrycie modlitwy, Pisma św., potrzebę łaski sakramentalnej, Kościoła, obecności Maryi. W pierwszym okresie “wylanie” jest często wyjątkowo potężne. Pragnienie modlenia się z innymi, chwalenia Boga, przeżywania i okazywanie radości i szczęścia. Dokonuje się swoiste rozszerzenie serca: jest to doznanie duchowe analogiczne do ludzkiej miłości.

Kiedy przeżyłem doświadczenie w Odnowie w Stanach Zjednoczonych nadmiar tych objawów irytował mnie i drażnił. Jednak coś do mnie dotarło. Odczułem wreszcie skutki “wylania”. Zazwyczaj doświadczenie to jest bardziej poruszające dla nowonawróconych. U tych, co już mają jakieś życie duchowe, jest ono bardziej wewnętrzne.

Wyraz “doświadczenie” powtarza się jak lejtmotiw, myśl przewodnia.

Ubieganie się o nadzwyczajności materii religijnej

Temat charyzmatów jest stale obecny w sprawozdaniach z działalności Odnowy charyzmatycznej, co wyraźnie dowodzi, iż idzie o rzecz, którą się uważa za bardzo ważną.

Steve Clark jest zdania, że istnieje związek między zjawiskiem charyzmatów a rozwojem grupy charyzmatycznej:

Larry Christenson powiedział mi pewnego dnia, że według jego doświadczenia grupy charyzmatyczne, które doceniały dar języków i sprzyjały jego praktykowaniu, rozwijały się szybciej, aniżeli te, które tego nie czyniły.

Jeśli chcemy przyczyniać się do rozwoju życia, powinniśmy praktykować dary języków, prorokowania, uzdrawiania i pomagać ludziom do ich otrzymywania.

Ojciec C. Masabki tak opisuje zachowanie się członka wspólnoty charyzmatycznej, który prosi o “wylanie Ducha”:

On modli się do Ducha Św., by objawił swa obecność w nowy sposób, jeśli Bóg tego chce dla swojej chwały i zbudowania wspólnoty, to jest, by obdarzył go charyzmatami, które mają na celu nie co innego, jak wzrost Ciała Chrystusowego w miłości.

Prosić Ducha Św. by obdarzył nas charyzmatami, oznacza to, że są one dla nas przedmiotem pożądania, inaczej mówiąc, że szukamy rzeczy nadzwyczajnych w materii religijnej.

+

+ +

Takie są więc charyzmatyczne rysy katolickiej Odnowy charyzmatycznej, nadające jej własne odrębne oblicze; wymieniliśmy je w nagłówkach (tytułach?) rozdziałów:

– Zebrania modlitewne.

– “Wylanie Ducha”.

– Praktykowanie charyzmatów.

– Życie wspólne praktykowane przez ludzi świeckich.

– Działalność międzywyznaniowa.

Charakterystyczne tendencje”

– Poczucie, że się jest w bezpośrednim kontakcie z Niebem.

– Znaczenie przywiązywane do osobistego “doświadczania Bóstwa”.

– Ubieganie się o nadzwyczajności w materii religijnej.

Te specyficzne cechy Odnowy stają się bardziej zrozumiałe, gdy się zna jej genezę.

 

II

GENEZA ODNOWY CHARYZMATYCZNEJ

1. KATOLICKA ODNOGA NURTU ZIELONOŚWIĄTKOWEGO

Sześciuset pięćdziesięciu “odpowiedzialnych” (kierowników – uw. tłum.) wspólnot charyzmatycznych i grup modlitewnych wzięło udział w Międzynarodowym Kongresie “Odpowiedzialnych” Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej, który zorganizowano w Rzymie w dniach od 30 kwietnia do 5 maja 1984 r. Mówiąc o nich, przegląd Tychique tak się dosłownie wypowiedział:

Ci “odpowiedzialni” reprezentują nurt najbardziej ekspansywny we współczesnym Kościele rzymsko-katolickim, to jest katolicką odnogę nurtu zielonoświątkowego, rozwijającego się we wszystkich Kościołach chrześcijańskich. Nikt nie wie, ilu dokładnie jest “charyzmatykami”; wedle wyważonych ocen różnych “odpowiedzialnych” jest ich w świecie od 10 do 20 milionów

“Katolicka odnoga nurt zielonoświątkowego”… ta definicja katolickiej Odnowy charyzmatycznej ma tę zaletę, że celnie umiejscawia genezę Ruchu. Aby ją przedstawić, trzeba nam będzie zając się kolejno:

 •– ruchem zielonoświątkowym;

 •– powstaniem w Stanach Zjednoczonych, w r. 1967 jego odnogi katolickiej;

 •– powstaniem tejże odnogi we Francji (w r. 1972).

2. RUCH ZIELONOŚWIĄTKOWY

Stanowi on nową religię (lub denominację) protestancką. Specjalny numer Fętes st saisons tak go prezentuje:

Zielonoświątkowcy

Jest to ruch religijny duchowego odrodzenia, zrodzony na początku tego wieku w Stanach Zjednoczonych poza tradycyjnymi Kościołami protestanckimi. Wyrósł on na podłożu ponownego odkrycia działania i darów Ducha Świętego. Odnowa charyzmatyczna, której korzenie tkwią w tym ruchu jest również niekiedy nazywana ruchem neo-zielonoświątkowym.

Historia tego ruchu

W swojej broszurce Czy trzeba już mówić o katolickich zielonoświątkowcach? ks. Henri Caffarel streszcza na dwóch stronicach historię ruchu: rodowód zielonoświątkowców z właściwymi im cechami wywodzi się ze starszej linii im cechami wywodzi się ze starszej linii “revivals” (ang. revival: odżycie, odrodzenie, przebudzenie – uw. tłumacza).

– Początki ruchu zielonoświątkowego

Na początku obecnego stulecia pastor amerykańskich metodystów, Charles Parham, studiując dzieje Apostolskie uświadomił sobie, jak nikła jest skuteczność jego posługiwania w porównaniu z apostolskim dynamizmem kościoła pierwotnego. Z grupą swych uczniów długo zgłębiał Nowy testament, aż doszedł do przekonania, że nadzwyczajna moc pierwotnego przepowiadania wiązała się z przyjęciem szczególnego wylania Ducha, z “chrztem w Duchu”, otrzymywanym przez włożenie rąk, z którego znakiem potwierdzającym zdawał się być charyzmat “mówienia językami” (…). Modlił się on przeto usilnie, wraz ze swymi uczniami, aby Bóg udzielił im tego “chrztu”. W wieczór 31 grudnia 1899 r., w wigilię nowego stulecia, w tej małej grupie po raz pierwszy pojawiło się “mówienie językami”. W następnych dniach dziesiątki osób prosiły o ten “chrzest w Duchu” i przeżyły doświadczenie podobne do tego, co przeżyli Apostołowie w dniu Pięćdziesiątnicy. Taki był początek ruchu zielonoświątkowego.

– Ekspansja ruchu

Porwany misjonarskim zapałem, Parham rozpoczął wtedy głosić przesłanie tego, co nazywał “pełną Ewangelią”. Stał się wnet celem wrogich, czasem wprost dzikich ataków ze strony Kościołów tradycyjnych. Lecz jego przepowiadanie, któremu towarzyszyły znaki, jak również przepowiadanie jego uczniów, szczególnie głośnego czarnego pastora Seymoura w Los Angeles, zapoczątkowało lawinowe rozszerzenie się ruchu zielonoświątkowego w całym świecie. Obecnie ma on liczyć ponad dziesięć do dwunastu milionów adeptów i nadal wciąż się rozszerza.

– Jego charakterystyka

Jak wszyscy w nurcie “revivals”, zielonoświątkowcy kładą silny akcent na osobiste doświadczenie religijne. A to doświadczenie oznacza nowy typ relacji z Duchem Świętym; uprzywilejowanym miejscem, gdzie się ta relacja rodzi i rozwija, jest zazwyczaj zebranie modlitewne. To tutaj nowi adepci otrzymują “wylanie Ducha” przez włożenie rak; to tutaj występują te zwykłe dary, jakie spotykamy w pierwotnym Kościele, szczególnie “mówienie językami”, “prorokowanie” i dar uzdrawiania (…). Przyznanie prymatu osobistemu doświadczeniu religijnemu i praktykowanie charyzmatów doprowadzało zielonoświątkowców do przeciwstawienie się istniejącym już strukturom kościelnym, a zapał i spontaniczność prowadziły ich często do oskarżania innych środowisk chrześcijańskich o letniość i formalizm.

Do tego wykładu wnieśmy pewne uzupełnienia.

U początków “pentekotyzmu” spotykamy co najmniej dwa “ruchy zielonoświątkowe”, które rozwijały się równolegle:

– jeden w Stanach Zjednoczonych (z Charles’em Parhamem i Johnem Seymourem): jest to ten ruch, o którym mówi ks. Henri Caffarel:

– Drugi w Wielkiej Brytanii (z Evanem Robertsem). Ów Roberts, zwykły górnik z Walii, w r. 1904 “oddał się “głoszeniu słowa” pod wpływem pewnego kaznodziei, Setha Josué, który zapowiadał rychłe “przebudzenie się” Kościołów i dzianie się cudów na porządku dziennym, jak w pierwszych czasach chrześcijaństwa”.

Przebudzenie się Walii rozpoczęło się w r. 1094. Całą prowincję opanowało poruszenie: nawracały się dziesiątki tysięcy górników z kopalń, robotników fabrycznych (…). W kraju mnożyły się niezliczone zjawiska charyzmatyczne i na tej fali zrodził się “pentekostyzm” angielski

– Nurt zielonoświątkowy we Francji

Ruch zielonoświątkowy we Francji, do środowiska protestanckiego, wprowadził Walijczyk, zielonoświątkowiec, Douglas Scott:

Kiedy w latach trzydziestych pierwsza fala “przebudzenia” zielonoświątkowego dosięgła Francji dzięki Douglasowi Scottowi, Thomas Roberts mógł się tylko radować. Scott przeprowadził potężną ewangelizację wśród ludu. Wielu pastorów z północnej Francji, także z Belgii i z departamentu Ardéche zetknęło się wtedy z tym ruchem wraz ze swymi wiernymi. Lecz wkrótce wyłonił się drugi prąd odmienny, z jednej strony byli ci, którzy organizowali liczne niezależne grupy, z drugiej, co byli za rozbudzeniem gmin, lecz zarazem za ich jednością, jako za środkiem przyspieszenia powrotu Chrystusa. W tym to drugim nurcie Thomas Roberts spotkał się z pastorem Louis’en Delličre. Wspólnie, wraz z wieloma pastorami reformowanymi z Południa i z Północy, założyli pod koniec wojny Unię Modlitwy w Charmes-sur-Rhône w departamencie Ardeche.

Ruch charyzmatyczny, który założyli i którym kierowali pastorzy Roberts i Dalliere, odegrał we Francji (patrz niżej, s. ........).

Przyjęcie zielonoświątkowców do amerykańskich Kościołów protestanckich

Od początku zarysowała się ostra przeciwstawność między zielonoświątkowcami a Kościołami protestanckimi. Kościoły odrzucały zielonoświątkowców, których zapał i poglądy uznane za niewłaściwe, zagrażające doktrynie i tradycji. Dzięki temu przez całych pięćdziesiąt lat Kościoły i ruch zielonoświątkowy kroczyły oddzielnymi drogami i nie dbały o doprowadzenie do jakiejś możliwej ugody.

Zmiana nastąpiła z końcem roku 1955. Różne Kościoły protestanckie w Stanach Zjednoczonych (metodyści, baptyści, luteranie, prezbiterianie…) zaczęli się interesować fenomenem zielonoświątkowym. Mnożyły się kontakty. Pewni członkowie Kościołów, bez opuszczania swej denominacji, prosili o “chrzest w Duchu”. I tak pojawił się neo-pentekostyzm, w ramach którego pracuje obecnie wiele wspólnot protestanckich. Niemniej w wielu krajach różne wspólnoty protestanckie okazują jeszcze zdecydowaną rezerwę.

I oto podobna Odnowa pojawiła się w obrębie Kościoła katolickiego w Stanach Zjednoczonych.

Zreasumujmy to wszystko: przez pantekostyzm lub “ruch zielonoświątkowy” określa się całokształt “rozbudzeń” protestanckich” w Stanach Zjednoczonych od roku 1900, w Wielkiej Brytanii od roku 1904. Charakteryzują je: zebrania modlitewne, praktyka “wylania Ducha”, prymat osobistego doświadczenia religijnego i praktykowanie charyzmatów. Udało im się przeniknąć do tradycyjnych Kościołów protestanckich, we Francji od r. 1930, w Stanach Zjednoczonych od r. 1995.

3. POWSTANIE W STANACH ZJEDNOCZONYCH KATOLICKIEJ ODNOWY CHARYZMATYCZNEJ

Wydarzenia roku 1967

“I oto Odnowa podobna (do Odnowy zielonoświątkowej) pojawiła się w obrębie Kościoła katolickiego w Stanach Zjednoczonych”, napisał w r. 1973 ks. Henri Caffarel, nawiązując do wydarzeń, które miały miejsce w r. 1967. Przytaczamy teraz opowieść zamieszona w specjalnym numerze Fętes et saisons na temat Odnowy charyzmatycznej (nr 301).

– Grupa na Uniwersytecie Duquesne

Pittsburg w Pensylwanii: amerykańskie miasto węgla i stali. W tym mieście na Uniwersytecie Duquesne znajdują się zorganizowani katolicy, gorliwi, zaangażowani w różnych ruchach: liturgicznych, ekumenicznych, walki o prawa obywatelskie, o pokój na świecie. Są to ludzie modlitwy, których życie jest skoncentrowane na Chrystusie. Jednak czegoś im brakuje. Jak tylu chrześcijan współczesnych, odczuwają jakiś ciężar w swym życiu modlitwy i apostolstwa, wydaje im się czasem, jakby ich chrześcijański styl życia był tylko ich własnym, prywatnym pomysłem.

– Dwie książki zielonoświątkowe

W tym właśnie czasie, latem 1966 roku, wpadają im w ręce dwie książki, które nadają kierunek ich poszukiwaniom. La croix et le poignard (Krzyż i sztylet) pastora Wilkersona opowiada, jak dzięki potędze Ducha chłopcy i dziewczyny z nizin społecznych Nowego Jorku zostali wyrwani ze świata kradzieży, zbrodni, prostytucji, narkomanii, nawrócili się do Chrystusa i stali się gorliwymi chrześcijanami i prawymi ludźmi.

Inna książka, Ils parlent en langues (Oni mówią językami), opisuje to, co się dokonuje pod działaniem Ducha Świętego we wspólnotach zielonoświątkowych, które się wyłoniły z Kościołów protestanckich.

Te dwie książki opowiadają, z częstym powoływaniem się na Pismo św., o “chrzcie w Duchu” i o jego roli w życiu chrześcijanina. Przeczuwając, że tu znajduje się odpowiedź na ich oczekiwania, zagłębiają się w ponowne odczytanie w Biblii tego wszystkiego, co dotyczy przyjścia Ducha Świętego, obiecanego przez Chrystusa, i skutków Jego przyjścia w pierwszych wspólnotach chrześcijańskich. To, co odkrywają, to doktryna bardzo starożytna, bardzo tradycyjna, bardzo katolicka, a jednak jest dla nich nowością, która trzeba dopiero odkryć i zrozumieć. Zaczynają się tedy modlić z nową żarliwością, błagając Ducha, by ponowił dla nich łaskę Pięćdziesiątnicy.

Książka Le retour de l’Esprit (Powrót Ducha) informuje dokładniej, że:

Zdarzyło się to podczas narodowego kongresu “Cursill”, w sierpniu 1966 r., iż przypadkiem odkryli oni (grupa z Uniwersytetu Duquesne) książkę, która otwarła im drzwi do nowego świata (…). “La Croix et poignard” (…). Ta książka Willkersona przywiodła ich do nauki zawartej w Piśmie św.

– Nawiązanie kontaktu z zielonoświątkowcami

Na początku r. 1967 czterech członków tej grupy nawiązało kontakt ze wspólnota prezbiteriańską, która miała już za sobą doświadczenie “chrztu w Duchu”. Wyrazili oni życzenie otrzymania tego chrztu.

Mowa tu o zielonoświątkowej grupie modlitewnej, zbierającej się u osoby, która ją zorganizowała, mianowicie u Melle Florence Dodge, prezbiterianki.

Jakiś czas potem, w połowie lutego 1967 r., około trzydziestu studentów i profesorów z Duquesne zdecydowało, że będą się wspólnie zbierać na weekendach poświęconych modlitwie i refleksji, skoncentrowanej na czterech pierwszych rozdziałach Dziejów Apostolskich. W czasie, gdy trwali na modlitwie w kaplicy, Duch Święty zstąpił na nich. Nie wszyscy doznali tego bezpośrednio, lecz podczas owej nocy Bóg każdego nawiedził w sposób niezwykły. “Jedni zaczęli mówić językami, inni otrzymali dar przenikliwości, prorokowania i mądrości. Lecz najważniejszym darem była miłość, która zjednoczyła całą wspólnotę. W Duchu Bożym odnaleźliśmy jedność, którą przez długi czas próbowaliśmy osiągnąć własnym staraniem”. Ten weekend zapoczątkował więc Odnowę charyzmatyczna wśród katolików.

Ta nowa społeczność została bardziej szczegółowo opisana przez dwoje amerykańskich wykładowców uniwersyteckich, przez Kevina i Dorothy Ranghan, którzy osobiście uczestniczyli w tym wydarzeniu. Ich książkę Retour de l’Esprit (Powrót Ducha), która już cytowaliśmy, przez długi czas wykorzystywano we Francji jako podstawową informację o Odnowie charyzmatycznej.

Oto fragment odnoszący się do wizyty w dniu 18 stycznia 1967 r., złożonej zielonoświątkowej grupie modlitewnej, o której wspomnieliśmy powyżej. Mówi Ralph Keifer, jeden z owych czterech katolików tę wizytę składających.

Moja żona, dwóch moich kolegów i ja sam weszliśmy z niepewnością do domu “typowo podmiejskiego” i byliśmy z miejsca mile zaskoczeni ciepłym przyjęciem ze strony zebranych tam ludzi (…).

Przypominam sobie, że odśpiewali oni cztery czy pięć hymnów protestanckich w rodzaju tych, jakie się śpiewa w szkółce niedzielnej jako wstęp do dalszych zajęć. Potem dłuższy czas wypełniła modlitwa spontaniczna. Była tam osoba, która kierowała modlitwą, towarzysząc jej głosem przytłumionym, na pewno nie wnoszącym zamieszania, było też nieco modlitwy w językach, lecz bardzo spokojnej i wypowiadanej dyskretnie. Potem rozpoczęli oni “dzielenie się” Biblią w sposób naprawdę godny uwagi (…).

Dla zebranych tam nie był to wcale jakiś wieczór nadzwyczajny. A mimo to skłonił nas do refleksji i modlitwy. I pozostawił po sobie trwałe wrażenie, iż było tam oddziaływanie Boga.

Tak się z wielu powodów złożyło, że z czworga, którzy byliśmy obecni na tym pierwszym spotkaniu, tylko Patrick Bourgeois, profesor, jak i ja, na wydziale teologii, i ja sam mieliśmy możność pójść na następne spotkanie. Tym razem natrafiliśmy tam na modlitwę i dyskusję skoncentrowaną na Liście do rzymian. (…)

Było to spotkanie całkiem “nie wyznaniowe”. Zakończyło się ono, gdy Patrick i ja poprosiliśmy ich, by się modlili wraz z nami, byśmy i my otrzymali chrzest w Duchu Świętym, wtedy podzielili się oni na szereg grup, gdyż modlili się za wiele osób, i polecili mi po prostu wzbudzić akt wiary, by moc Ducha zadziałała we mnie. Dość szybko zacząłem modlić się w językach.

Po przytoczeniu tego świadectwa Ralpha Keifera, Kevin i Dorothy Ranghan stawiają kropkę nad i:

W następnym tygodniu Ralph włożył ręce na dwóch innych i oni również otrzymali chrzest w Duchu Świętym.

Tak więc przez chrzest w Duchu dwóch katolików amerykańskich, Ralpha Keifera i Patricka Bourgeois, przyjęty w zielonoświątkowej grupie modlitewnej w Pittsburgu, został wylansowany katolicki ruch charyzmatyczny w Stanach Zjednoczonych. W całej swej książce Kevin i Dorothy Ranaghan podkreślają niezwykłe następstwa chrztu w Duchu. Spotkamy się nimi przy powstawaniu wspólnot charyzmatycznych we Francji.

Rola lidera zielonoświątkowego, Davida Duplessis

Mimochodem wskazujemy miejsce, jakie w rozszerzaniu się Odnowy zajmował animator ruchy zielonoświątkowego na skalę światową, David Duplessis. Jego rolę tak przedstawia Tychique, nr 50, ss. żółte 1:

“Pan Pięćdziesiątnica” (“Monsieur Pentecôte”), David Duplessis, lider zielonoświątkowy, odegrał ważną rolę przy zaszczepieniu ruchu zielonoświątkowego w głównych Kościołach protestanckich, a także w Kościołach prawosławnych i w Kościele rzymsko-katolickim. (…)

4. POWSTANIE WE FRANCJI KATOLICKIEJ ODNOWY CHARYZMATYCZNEJ

Rola inicjatywna pastora Thomasa Robertsa

Urodzony w r. 1902, zmarły w 1982, Thomas Roberts był protestanckim pastorem. Z pochodzenia Walijczyk, należał początkowo do Kościoła apostolskiego (zielonoświątkowego). Przybył do Francji w r. 1926 i tu jako duchowny pracował do swej śmierci.

Gdy ruch zielonoświątkowy przeniknął do niektórych francuskich środowisk protestanckich (od r. 1930) i wywołał powstanie dwóch nurtów (jednego całkiem nowatorskiego, drugiego dążącego do ożywienia gmin aktualnie istniejących), Thomas Roberts przystał do tego drugiego nurtu:

W tym nurcie Thomas Roberts zetknął się z pastorem Louis’em Dalliére i po zakończeniu wojny wraz z wieloma pastorami z departamentu Ardčche i z Północy, założyli Unię Modlitwy z siedzibą w Charmes, której członkowie zobowiązują się do regularnej modlitwy w czterech intencjach: 1) przebudzenie się duchowe, ewangelizacja, postawa misyjna, nawrócenie serc; 2) jedność Kościoła; 3) oświecenie całego ludu Izraela; 4) powtórne przyjście Jezusa Chrystusa. Gdy w r. 1963 Roberts ograniczył swa działalność, Unia Modlitwy pozostanie do końca niezawodną wspólnotą podstawową (communauté de base).

Lecz teraz jego działalność jeszcze się poszerza, gdyż owe cztery intencje Unii Modlitwy zaczynają się realizować. Ze Stanów Zjednoczonych nadchodzą niesłychane wieści: w latach pięćdziesiątych tradycyjne Kościoły protestanckie otwierają się na ruch zielonoświątkowy, na chrzest Ducha Świętego; co lepsze, w r. 1967, jacyś katolicy w Uniwersytetu Duquesne w Pittsburgu przyjmują wylanie Ducha. Thomas Roberts dochodzi do przekonania, że z mocy Ducha wybiła godzina przebudzenia ekumenicznego, że to przebudzenie ogarnia również naród żydowski, o czym świadczą szeregi “żydów przyjmujących Jezusa” w Stanach Zjednoczonych. Roberts chce, by to przebudzenie dokonało się we Francji, i to sensie ekumenicznym. W r. 1971 lansuje pierwszy zjazd charyzmatyczny (ten wyraz wybrano zamiast określenia “zielonoświątkowy”, z racji historycznych przypominający raczej podziały w Kościele). Zwraca się więc do wspólnot Porte Ouverte i Lux w pobliżu Châlon-sur-Sâone. Wśród 200 protestantów: luteranów, reformowanych, niezależnych zielonoświątkowców, znajduje się dwóch katolików: jeden ksiądz.i jeden świecki. Lecz w roku następnym katolicy są już wśród mówców, stanowią jedna trzecią uczestników zjazdu, a co najważniejsze, jest wśród niż wielu, którzy chcą zakładać nowe wspólnoty, takie jak Théophanie, Lion de Juda, Sainte Croix, Chemin neuf, Béthania

Pastor Thomas Roberts w dalszym ciągu pełnił rolę przywódcy. Był on główną osobistością na dwóch wielkich spotkaniach charyzmatycznych:

– Europejskie Spotkanie Charyzmatyczne i Ekumeniczne w Strasburgu (Zielone Świątki 1982);

– wyprawa do Jerozolimy (zrealizowana po jego śmierci, na Zielone Świątki 1984).

Do świadectwa pastora Paula Bechdolffa, któreśmy przytoczyli, dołączmy wypowiedź przewodniczącego wspólnoty charyzmatycznej Berdine o pogrzebie Thomasa Robertsa:

W czasie uroczystości pogrzebowej a La Porte ouverte w Châlon-sur-Sâbne można było ocenić olbrzymią i owocną pracę tego niezmordowanego pielgrzyma jedności: byli tam wszyscy założyciele wielkich wspólnot charyzmatycznych, które się prawie wszystkie zrodziły w tym samym roku 1973. Opłakiwali go, niewątpliwego wśród nich “nestora”, gdyż on usłyszał to samo naglące wezwanie, lecz znacznie wcześniej

Zestawmy teraz chronologię wymienionych wydarzeń:

1946: Założenie Unii Modlitwy, w której “zrodził się projekt pierwszego międzywyznaniowego spotkania charyzmatycznego”.

1971: Pierwsze międzywyznaniowe spotkanie charyzmatyczne w Porte ouverte, pod kierownictwem Thomasa Robertsa; bierze w nim udział ojciec A. M. de Monléon OP, który później odgrywał decydująca role w katolickiej Odnowie charyzmatycznej.

1972: Drugie “spotkanie charyzmatyczne Porte ouverte: bierze w nim udział wielu z tych, którzy chcą zakładać nowe wspólnoty, takie jak Théophanie, Lion de Juda, Sainte Croix, Chemin neuf, Béthania…”.

1973: Zawiązanie się większości katolickich wspólnot charyzmatycznych.

1982: Ogólnoeuropejskie spotkanie charyzmatyczno-ekumeniczne w Strasburgu (z inicjatywy Thomasa Robertsa).

1984: Wyprawa charyzmatyczna do Jerozolimy, zrealizowana również z inicjatywy Thomasa Robertsa.

Tak więc w genezie katolickiej Odnowy charyzmatycznej działalności Thomas Roberts, Unia Modlitwy i spotkanie w Porte ouverte odegrały rolę decydującą:

– Thomas Roberts, który, jak się zdaje, rzetelnie sobie zasłużył na tytuł “dziadka Odnowy”.

– Unia Modlitwy, o której Monika Hébrars mogła powiedzieć: “ten wybitny ośrodek duchowy, jakimi jest Charmes, był jednym z punktów wyjścia ofensywy Odnowy charyzmatycznej we Francji”.

Porte ouverte – “wyróżniający się ośrodek promieniowania Ewangelii, który Pan wybrał dla zainicjowania Odnowy charyzmatycznej”.

Spomiędzy pastorów protestanckich, propagatorów Odnowy charyzmatycznej, którzy wywarli wpływ na katolicka Odnowę, wymieńmy jeszcze pastora Arnolda Bremond, którym zajmiemy się bliżej na dalszych kartach. Ochrzczony w Duchu w r. 1932, rozwijał działalność charyzmatyczną w Divonne, w regionie Lyońskim. Wieli przyjaciel księdza Couturier, współdziałał z nim głoszeniu idei ekumenicznych. Gdy zmarł w r. 1983, prawie równocześnie z pastorem Thomasem Robertsem, przegląd Tychique w artykule redakcyjnym (nr 48) takie mu wystawił świadectwo:

Wspominamy w tym numerze postacie dwóch pastorów, pionierów odnowy, którzy odeszli do Ojca: Arnolda Bremond (…) i Thomasa Roberta(…).

Tychique czuje się szczęśliwy, że podziela ze swymi czytelnikami głęboką przyjaźń, która nas łączyła z Arnoldem i Thomasem.

Wylanie Ducha udzielone założycielom wspólnot, wydarzenie decydujące

Podobnie jak się to wydarzyło z katolicką Odnowa charyzmatyczną w Stanach Zjednoczonych, wygląda na to, że również większość francuskich wspólnot charyzmatycznych powstała w następstwie wylania Ducha, którego doznali ich założyciele.

Przytoczmy świadectwa, których dostarcza Monika Hébrard:

Przytoczmy świadectwa, których dostarcza Monika Hébrard:

– Wspólnota Emmanuel

Pierre Goursat i Martine Laffite byli w Paryżu animatorami szkoły modlitwy, prowadzonej przez ks. H. Caffarel. Do obojga docierały wieści o Odnowie. Do Pierre’a od ojca Regimbalda, do Martiny od Jean’a Vaniera. Lecz ich “godzina” wybiła dopiero 13 lutego 1972 r. Stało się za pośrednictwem młodego inżyniera, Xaviera Le Pichon, i jego żony, którzy powrócili ze Stanów Zjednoczonych, gdzie spędzili sporo lat na pracy zawodowej. Pozyskani dla Odnowy amerykańskiej pragnęli czym prędzej opowiedzieć swoim rodakom o tym, co się dzieje za Atlantykiem.

13 lutego, opowiada Martine, odwiedzili oni szkolę modlitwy i tam złożyli świadectwo, które głęboko nią poruszyło i wtedy wydarzyło się coś fantastycznego: jeden przez drugiego – a było nas tam ze czterdzieści osób – zaczęliśmy domagać się wylania Ducha, uzasadniając nasze prośby.

W następstwie tego chrztu w Duchu zrodziło się “pragnienie skupienia się na modlitwie i na ponownym odczytaniu Dziejów Apostolskich”. I tak zawiązała się wspólnota Emmanuel, która od pięciu członków we wrześniu 1972 r. rozrosła się do pięciuset w roku następnym.

– Wspólnota Lion de Juda

Gérard Croissant był pastorem protestanckim i nadal studiował teologię. Jednocześnie, pochłonięty życiem wspólnotowym, krążył po całej Francji, aby zobaczyć wszystko, się działo w tej dziedzinie: wspólnoty polityczne, wspólnoty wiejskie itp. Jedna z tych wspólnot była droga jego sercu, mianowicie Arche Lanzy del Vasto, tam tez właśnie otrzymał wylanie Ducha. To wydarzenie jeszcze bardziej ugruntowało zainteresowania wspólnotowe Gérarda Croissant i w r. 1974, razem ze swa żoną i innym jeszcze małżeństwem zainstalował się on w Valence na starej plebani Kościoła reformowanego.

To był początek wspólnoty Lion de Juda, która później ukształtowała się w Cordes.

– Wspólnota Chemin neuf

Laurent Fabre w czasie, gdy otrzymał wylanie Ducha, miał już poza sobą czternaście lat formacji u Jezuitów, posiadał też doświadczenie animatora grupy i działacza politycznego. “Jakieś nadzwyczajności w życiu duchowym nie interesowały mnie wcale, uważałem natomiast i do dziś tak sądzę, że tym, co się liczy, jest codzienność, wola Boża dzień po dniu…”, tak się zwierzył, wspominając poprzedni okres życia.

Jednak gdy pewien amerykański jezuita, imieniem Mike, wylądował we Francji w r. 1971, stał się on dla Laurent’a i jego współbrata Bertranda Lepessanta prawdziwie niepokojącym problemem. Ten przybysz z Ameryki okazał się bowiem wyznawcą Odnowy charyzmatycznej.

Laurent i Bertrand zaczęli się zastanawiać: “Po szeregu miesięcy poświęconych naszemu skromnemu studium kwestii wysoce abstrakcyjnych, opowiada Laurent, postanowiliśmy prosić na modlitwie Pana, by nam wskazał, czy ten nurt pokoju, miłości, szukania Boga powinien ogarnąć nie tylko Kościół, lecz także nas osobiście. Poszliśmy więc nawiedzić tego brata, jezuitę amerykańskiego, i poprosiliśmy go, by zechciał modlić się z nami w czasie weekendu”. Laurent i Bertrand mieli modlić się o wylanie Ducha, “aby ten Duch otrzymany na chrzcie nie napotykał w nas na przeszkody i mógł swobodnie oddziaływać na nasze życie”.

Dla Laurenta ten weekend był nieustanną walką: “ zmaganiem się duchowym między siłami życia i siłami śmierci”. Droga życia tego 32-letniego mężczyzny miała ulec definitywnie zmianie.

Wkrótce po swym chrzcie w Duchu, latem 1973, Laurent Fabre i Bertrand Lepessant wyjechali do Stanów Zjednoczonych, by się uważnie przyjrzeć temu, co się działo w środowiskach charyzmatycznych. Po powrocie do Lyonu wystąpili z projektem życia wspólnotowego według Odnowy charyzmatycznej; ten projekt przyoblekł się w ciało we wspólnocie Chemin neuf.

– Wspólnota Théophanie

W uroczystość Zesłania Ducha Św. w r. 1972, Jacques Langhart Yves i Nicole Caponi i jeszcze jedno małżeństwo postanowili zorganizować wspólnotę życia:

Podczas jednego z pierwszych spotkań nowej wspólnoty, Yvesowi przydarzyło się w czasie modlitwy coś niezwykłego: “Nagle, pisze, poczułem w sobie nieodparty przymus, by prosić o włożenie rąk na mnie. (A nie wiedzieliśmy jeszcze nic o tym geście). Tego, co nastąpiło potem, nie sposób wyrazić słowami. Zalany łzami skruchy doznałem przeżycia, które poruszyło nas wszystkich. Przez około pól godziny byliśmy jakby zanurzeni w fali miłości i pokoju, w głębokim zjednoczeniu serc”.

Ze swej strony Jacques Langhart, który teraz nosi imię ojca Jakuba, opowiada swoją wersję tego faktu: “Przez chwilę nie wiedzieliśmy dokładniej, co mu się przydarzyło. Wiedzieliśmy tylko, że Bóg go pochwycił, że jakaś potęga opanowała go” (…)

W miesiąc później w Centrum Ewangelickim Porte ouverte w Châlon-sur-Sâone powiedziano mu, że był to “chrzest w Duchu Świętym”. I tam, wśród gromady protestantów i “mimo wszystkich swych wątpliwości”, inni członkowie Théophanii otrzymali również wylanie Ducha z rąk o. Regimbalda, katolickiego księdza a Kanady. “Nigdy się tego nie wypowie, pisze Yves, jak dalece to wylanie Ducha było determinujące dla przyszłości wspólnoty”

+

+ +

Wydarzyło się coś fantastycznego: jeden przez drugiego – a było nas tam ze czterdzieści osób – zaczęliśmy domagać się wylania Ducha”. (Wspólnota Emmanuel, 13 lutego 1972).

“(Wylanie Ducha) jeszcze bardziej ugruntowało zainteresowana wspólnotowe Gérarda Croissant”. (Wspólnota Lion de Juda).

Po wylaniu Ducha “droga życia tego 32-letniego mężczyzny (Laurenta Fabre, założyciela wspólnoty Chemin neuf) miała ulec definitywnej zmianie”. (Wspólnota Chemin neuf).

“Nigdy się tego dostatecznie nie wypowie, jak dalece to wylanie Ducha było determinujące dla przyszłości wspólnoty”. (Wspólnota Théophanie).

Tak więc wylanie Ducha, czy się przyjęło w środowisku nie katolickim (jak w przypadku dwóch pierwszych adeptów katolickiej Odnowy charyzmatycznej w Ameryce i założyciela wspólnoty Lion de Juda), czy w środowisku katolickim, stanowi dla każdej z tych wspólnot wydarzenie decydujące, od którego wszystko się zmienia i wszystko się rozpoczyna.

Dwoisty rodowód ruchu

Katolicka odnowa charyzmatyczna we Francji zawdzięcza swe zakorzenienie się w ruchu zielonoświątkowym dwom równoległym wpływom:

– łańcuchowi kolejnych chrztów w Duchu, którego pierwszym i decydującym ogniwem był z cała pewnością chrzest, który przyjęli pracownicy uniwersyteccy Ralph Keifer i Partick Bourgeois w Pittsburgu, w r. 1967, w zielonoświątkowej grupie modlitewnej;

– szeregowi kolejnych wpływowych działaczy, który idzie od zielonoświątkowca Douglasa Scotta, który ten ruch zaszczepił we Francji, do takich pastorów, jak Thomas Roberts, Arnold Bremond i Louis Dalliere, a od nich do działaczy i kierowników katolickiej Odnowy charyzmatycznej.

Wpływ Marty Robin i jej przyjaciół

Jest pewne i oczywiste, że na katolicka Odnowę charyzmatyczną we Francji wywarły wpływ także inne środowiska niż tylko Odnowa amerykańska.

Monika Hébrard sygnalizuje na przykład, że istniały powiązania między wspólnotami charyzmatycznymi a Ogniskami Miłości i Marta Robin:

Pewne miejsca są szczególnie cenione przez wspólnoty. Na przykład Ogniska Miłości. Prawie wszystkie wspólnoty miały łączność mistyczną z Marta Robin. U niej liczne i częste spotkania o charakterze formacyjnym CCF (Communate chrétienne de formation – Chrześcijańska Wspólnota Formacyjna) kładzie szczególny akcent na formację duchową (w La Roche d’Or) i humanistyczną (w PRH: Personnalité Relations Humaines – Osobowość a międzyludzkie relacje).

Ogniska miłości mają skądinąd głębokie powiązania z wieloma wspólnotami: wspólnotę Théophanie zainspirowały do studiowania Pieśni nad pieśniami. Jean-Michel Rousseau uważa je za “ziemię macierzystą swojej wspólnoty”.

Oto inna informacja w tej kwestii:

W r. 1975 “odpowiedzialny” wspólnoty Emanuel na spotkaniu członków Odnowy w Rzymie odczuł natchnienie kierujące go do Paray-le-Monial (sławny klasztor macierzysty SS. Wizytek – uw. tłumacza). Marte Robin utwierdza go na tej drodze: “Paray-le-Monial nie będzie tylko centrum Odnowy, lecz jej sercem”.

Świadectwo najbardziej zadziwiające pochodzi od brata Efraima (Gerarda Croissant), założyciela wspólnoty Lion de Juda, a znajduje się ono w jego książce Les pluies de l’arričre-saison-Maissance d’une communauté nouvelle (Deszcz późnej jesieni – Narodziny pewnej nowej wspólnoty).

Oto cytaty z niej wyjęte:

Postanowiłem spędzić tę trzecią noc (2 czerwca 1975) na modlitwie; śmiało miało być gwarantem czuwania.

Doznałem wtedy wielkiej łaski modlitwy i w duchu asystowałem spotkaniu między Lanzą dél Vasto i Martą Robin, której jeszcze nigdy dotąd nie widziałem.

Ten stan ducha przerwało pukanie do drzwi; na moim zegarku była druga w nocy. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem przez sobą osobę konsekrowaną, z która kiedyś spotkałem się w Grénoble.

Powiedziała mi, że wraca z Châteauneuf-de-Galaure, gdzie odbyło się spotkanie w mojej sprawie z Martą Robin.

Jeśli ty nie chcesz udać się do Marty, ona przyjdzie do ciebie.

Gérard Croissant złożył wtedy swoją pierwszą wizytę Marcie Robin. Po stwierdzeniu, że pomiędzy nim a nią została zadzierzgnięta “niewidzialna więź duchowa” dodaje:

Marta zażądała ode mnie, bym przeszedł na katolicyzm. Sprzeciwiłem się temu, gdyż znany byłem jako pastor protestancki, byłby więc nieunikniony skandal, a ja nie chciałem być powodem zgorszenia. “Nie będzie skandalu, obiecuję panu. Nie będzie żadnego skandalu. Nadszedł czas”.

Nadszedł czas. Te słowa wydały i się trochę trudne do przyjęcia. Wtedy ona opowiedziała mi, że parędziesiąt lat temu pewni pastorzy chcieli przejść na katolicyzm. Jednym z nich, przywódca całej grupy, był nie kto inny, jak pastor Louis Dalliere. Ona nie zgodziła się wtedy, aby odmówili z nią różaniec, a nie zgodziła się, ponieważ nie nadszedł jeszcze moment właściwy. Lecz teraz należało to zrobić, to był obowiązek.

Inne świadectwa, odnoszące się do innych dziedzin:

Innym razem, mówiąc o mnie, porównała mnie do ojca Libermana, o którym nigdy dotąd nie wspominała. (…)

Marta powiedziała mi:

 

Wpływ nauk humanistycznych

W opisie charyzmatycznego zebrania modlitewnego cytowanym powyżej (ss. ....... do ....... ) o. Masabki podkreśla rolę animatora, najczęściej człowieka świeckiego, który zebraniu przewodniczy:

On nie dyryguje modlitwą, odgrywa natomiast rolę “autorytetu”; może na przykład interweniować, by wyciszyć zbyt wielka egzaltację, zaproponować zebraniu pieśń wielbiąc Boga, albo więcej skupienia, albo więcej wzajemnej wymiany myśli.

Zdarza się, że czasem zwraca uwagę na niewłaściwość pewnych form egzaltacji, animatorzy powinni bowiem umieć opanowywać fale nadmiernej emocji… – stwierdza ze swej strony k. Caffarel.

Te zdania ukazują nam miejsce, jakie w Odnowie zajmuje to, co się dziś nazywa wiedzą o człowieku.

“Jest rzeczą konieczną formowanie ludzi i branie pod uwagę nauk humanistycznych”, takie zdanie wypowiada Bertrand Lepessant, założyciel wspólnoty Puits de Jacob (Studnia Jakubowa).

Gdy mowa o czterech osiach formacji (we wspólnocie Chemin neuf), warto odnotować, że poznanie siebie i własnych możliwości wymaga udziału psychologów i stosowania nowoczesnych technik, takich jak animowanie grupy, jak umiejętności prowadzenia zebrań.

– Opieranie się na opracowaniach P. R. H.

Skrót P. R. H. oznacza Personalité et relations humaines (Osobowość a międzyludzkie relacje). Mowa tu o chrześcijańskiej Wspólnocie Formacyjnej, która ma swa siedzibę w Poitiers.

Stawia ona sobie za cel popierać rozwój kulturalny osób, dopomagać im w podnoszeniu swoich stosunków z ludźmi na wyższy poziom, przyczyniać się do lepszego funkcjonowania grup i organizacji społecznych.

W latach 1968-1972 (tuż przed wykluciem się katolickiej Odnowy charyzmatycznej we Francji) dorobek P. R. H. był na szeroką skalę wykorzystywany przez wiele francuskich zgromadzeń zakonnych; zakonnicy wyznaczeni na “specjalistów od formacji” przechodził tam specjalne kursy, by nabyte tam umiejętności przekazywać swoim wspólnotom.

Monika Hébrard podkreśla rolę P. R. H. w przygotowywaniu członków chrześcijańskich wspólnot formacyjnych i wspólnoty Puits de Jacob:

Już od trzech lat Chrześcijańska Wspólnota Formacyjna świetnie organizuje swoje weekendy “A” (weekendy formacyjne). Prowadzone od początku przez Jean’a-Michela Rousseau, są obecnie dostępne dla wszystkich bez różnicy członków wspólnoty. i to uświadomienie całej grupy, i ta równowaga cechująca każdego z nich nie pojawiła się wyłącznie na skutek wylania Ducha Świętego. W Poitiers wykorzystuje się dorobek nauk humanistycznych i “techniki”. Toteż J. M. Rousseau docenił i przejął technikę Carnegie’go. Dobry chrześcijanin jest również człowiekiem zrównoważonym, tak więc wszyscy członkowie wspólnoty przechodzą formację P. R. H.

Mówiąc o intuicji Jean-Michela Rousseau, założyciela chrześcijańskiej wspólnoty formacyjnej, Monika Hébrard pisze:

W lipcu 1972 Jean-Michel Rousseau zorganizował sesje P. R. H. We wrześniu odkrywa wspólnotę Anny Arbor w Stanach Zjednoczonych. Podwójny szok: “Marzenie o wspólnocie chrześcijańskiej, które nosiłem w sercu, stało się możliwe do urzeczywistnienia”. (…)

Od początku i nadal ta instytucja okazuje się płodna dla trzech nurtów: dla Odnowy charyzmatycznej, dla P. R. H. i dla Ognisk Miłości, które są ulubionym miejscem rekolekcji dla młodzieży wspólnoty.

“Bóg wzbudza obecnie w Kościele nurty niezwykle bogate, twierdzi Jean-Michel Rousseau. Mamy Odnowę charyzmatyczną, ale Odnowa to nie wszystko, to jest tylko jeden nurt. Ja widzę rzeczy nadzwyczajne również w P. R. H., w Ogniskach Miłości, organizacjach Foccolarini….

Podobne zaakcentowanie znaczenia sesji P. R. H. dla wspólnoty Puits de Jacob:

Wielu jest członków grupy Puits de Jacob, którzy uczestniczą w sesjach P. R. H. i w rekolekcjach Roche d’Or.

– Charakterystyka (niekompletna) sesji P. R. H.:

Zostały one zaplanowane przez pewnego księdza.

Na planie psychologicznym nie uznają teorii Freuda, opierają się natomiast na obszernie cytowanych wypowiedziach Carla Rogersa, szczególnie na jego dziele Développement de la personne (Rozwój osoby) (1965) i w ogólności są orientowane na poszukiwanie “głębokiego ja”, co jest całkowicie po myśli Rogersa.

Na planie humanistycznym kładą one akcent na “przeżyciu”, na “odczuciu”, na “doświadczeniu osobistym”, na “intuicji”, z ujmą dla tego, co jest “mózgowe”, “wyrozumowane”, co trąci “duchem kartezjańskim”.

Stawiają też na respektowanie różnic.

W trosce o wzajemne zrozumienie, o respektowanie różnic wszelkiego rodzaju, w swym ogólnym nastawieniu przekładają szczerość ponad prawdę.

Wyznają teorię psychologiczną oparta na trzech strefach osobowości i stosują system analizy, zwany “analizą głęboką”: należy mianowicie zejść “na poziom przeżycia”, ażeby rozeznać i rozszyfrować to, co się przeżywa, a sprawą istotna jest odczuwać, co się przeżywa. Umysł zaś, z racji swej niestabilnej uwagi, powoli rozszyfrowuje to, co się przeżyło, przetrawia to, uświadamia sobie i nadaje temu nazwę.

Ta głęboka analiza ma wpływać korzystnie na dobre samopoczucie… ma prowadzić do scalenia swego bytu, to dzięki niej można odnaleźć drogę pokoju i jedności.

Znaczenie zadawane formacji P. R. H. przez obie wspólnoty charyzmatyczne uwypukla rolę, jaka nauki humanistyczne mogą odgrywać w Odnowie, dowodzi także, że istnieje pewne współbrzmienie między Odnową a tym, co Jean-Michel Rousseau nazywa “nurtem R. P. H.”

 

III. PRZYCZYNY SUKCESU ODNOWY

Spośród wielu przyczyn, które złożyły się na szybki rozwój katolickiej Odnowy charyzmatycznej we Francji skupimy uwagę na pięciu:

– fakt, że odpowiada ona pewnemu zapotrzebowaniu,

– poparcie znanych osobistości i pracy katolickiej,

– zachęta ze strony biskupów,

– wielokrotna aprobata ze strony Rzymu,

– popyt na zjawiska niezwykłe i potrzeba osobistego “odczucia” Boga.

1. Odpowiedź na pewne zapotrzebowanie

Raport biskupi zawiera taką diagnozę:

Wielu ludzi, ubogich i zamożnych, nie czuje się dobrze w społeczeństwie techniczno-biurokratycznym, a także w naszym Kościele o strategii nie dla wszystkich zrozumiałej, a w Odnowie znajdują się przyjęcie, które im pozwala wyjść z osamotnienia, znosić jakoś świat obojętny i wrogi wierze, zachować nadzieję i chęć do działania.

Stawiając przez swoimi członkami cele działania proste i od razu osiągalne, Odnowa jeszcze i w ten sposób rzuca wyzwanie Kościołowi.

To fakt, że wielu katolików czuje się zawiedzionych, szczególnie po porzuceniu liturgii tradycyjnej i wprowadzeniu obrzędów i praktyk nowych: msze zdominowane przez “liturgię słowa”, upolitycznione modlitwy powszechne, zagubienie ducha modlitwy i adoracji, duszpasterstwo parafii ale często zmonopolizowane przez agresywnych modernistów.

Poza tym pewna liczba wiernych nie potrafi już znosić wiecznych utarczek między modernistami a tymi, których się określa jako integrystów.

Stąd rodzi się zapotrzebowanie, więcej lub mniej świadome, na coś innego.

Odnowa charyzmatyczna prezentuje się właśnie jako odpowiedź na to zapotrzebowanie. Odpowiedź tym bardziej uwodząca, że Odnowa wydaje się być czymś nowym, jednocześnie czymś tradycyjnym.

Czymś nowym: ruch w pełni rozwoju, dający dowody wielkiej gorliwości, ożywiony mnóstwem młodzieży, wolny od sztywności starych instytucji, przechodzący do porządku dziennego nad kłótniami integrystów i postępowców.

Czymś tradycyjnym: choćby powrót do modlitwy i adoracji, czego wierni byli pozbawienia na skutek reformy liturgicznej, deklarowana wola wierności Kościołowi, manifestowana dbałość o formację doktrynalną.

2. Poparcie znanych osobistości i prasy katolickiej

Do tego ruchu nowego i zarazem tradycyjnego przystępuje się z tym większym zaufaniem, że się w nim spotyka jako członków lub jako współpracowników osoby zakonne o znacznym prestiżu i rozległych wpływach.

Gdy takie osobistości, jak ojciec Marie-Dominique Phillipp OP, ojciec Mantenau-Bonnamy OP, ojciec Daniel Ange, ojciec Grammont, ks. du Bec-Hellouin, ks. Laurentin uczestniczą w działalności tej lub innej wspólnoty charyzmatycznej, tym samym poręczają jej wiarygodność.

Co do poparcia udzielanego Odnowie charyzmatycznej przez przeglądy, biuletyny i dzienniki katolickie – oto kilka przykładów:

Famille chrétien (Rodzina Chrześcijańska)

Od lat ten tygodnik poświęca Odnowie wiele artykułów, przedstawiając ją zawsze w bardzo różowym świetle.

Doctrine et vie (Doktryna i Życie) – biuletyn informacyjny Centrum Studiów Religijnych Jean’a Daujat.

W numerze kwietniowym roku 1985 ten biuletyn reklamował przeglądy charyzmatyczne II est vivat (On żyje), Cachiers du Renouveau i Feu et Lumičre (Ogień i Światło), jak również rekolekcje organizowane przez wspólnotę Lion de Juda.

Amour sans frontičres (Miłość bez granic) – przegląd przyjaciół Matki Teresy we Francji. Prawie połowa numeru 35 (lato 1983) została poświęcona przedstawieniu w wychwalaniu Odnowy.

L’homme nouveau (Nowy człowiek)

W numerze z 2 czerwca 1985 sygnalizowano międzynarodowe letnie sesje, organizowane w Paray-le-Monial przez wspólnotę Emmanuel.

Wśród rozlicznych form propagowania Odnowy największe znaczenie ma stała seria artykułów na jej temat w Famille chrétienne.

3. Zachęta ze strony biskupów

pewna część biskupów otwarcie okazuje swa przychylność dla Odnowy charyzmatycznej. To prawda, że słowom aprobaty towarzyszą niekiedy ostrzeżenia przed takim lub innym możliwym niebezpieczeństwem, lecz są one wypowiadane tonem ojcowskiej rady.

Wymieńmy kilka przykładów udzielonego poparcia:

– Obecność kardynała Suenensa i bpa Elchingera na Ogólnoeuropejskim Spotkaniu Charyzmatyczno-Ekumenicznym w Strasburgu w r. 1982.

– Udział ośmiu biskupów w międzynarodowych sesjach Odnowy charyzmatycznej latem r. 1984.

– Obecność siedmiu biskupów w komitecie międzynarodowym przyjaciół Cahiers de Renouveau.

– Ocena raczej przychylna (pomimo pewnych zastrzeżeń) w raporcie bpa Marcusa na temat Odnowy charyzmatycznej, przedstawionym na posiedzeniu plenarnym Episkopatu Francji (Lourdes, październik 1982). “Bilans Odnowy jest bez wątpienia pozytywny”, stwierdza się w tym raporcie.

4. Wielokrotna aprobata ze strony Rzymu

Do słów zachęty, udzielanych hojnie przez biskupów różnych krajów, dołącza się często ponawiane poparcie ze strony Stolicy św.

Po wielokroć papieże Paweł Vi i Jan Paweł II przyjmowali bardzo łaskawie członków Odnowy charyzmatycznej, przybywających na kongres lub z pielgrzymką.

Przytaczany wyjątki z przemówień Pawła VI i Jana Pawła II wygłoszonych przy takich okazjach.

19 maja 1975 r.: alokucja Pawła VI do dziesięciu tysięcy uczestników III Międzynarodowego Kongresu Odnowy:

Kościół i świat bardziej niż kiedykolwiek potrzebują, by nadal trwał w historii cud Zesłania Ducha Św. Widzimy, że człowiek współczesny, upojony swymi osiągnięciami, doszedł aż do tego, iż według wypowiedzi ostatniego Soboru, “wyobraża sobie, że jest sam sobie własnym celem, jedynym twórcą i demiurgiem własnej historii”. Niestety! Dla wielu tych nawet, którzy z tradycji wyznają jeszcze Boga i uważają za obowiązek oddawać Mu cześć, stał się On kimś obcym w ich życiu! Nie ma nic bardziej koniecznego dla takiego świata, coraz bardziej zeświecczonego, niż świadectwo tej “Odnowy duchowej”, którą w naszych oczach Duch Święty wzbudza w najróżniejszych regionach i środowiskach. Czy ta “Odnowa duchowa” nie mogłaby stać się jakąś szansą dla Kościoła i dla świata? I jakże wobec tego nie użyć wszelkich środków, by się tą szansą stała?.

11 grudnia 1979: przyjęcie kardynała Suenensa i członków I. C. O. (Bureau international de communication du Renouveau charismatique catholique – Międzynarodowe Biuro Porozumiewawcze Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej) przez papieża Jana Pawła II:

Świat tak bardzo potrzebuje działania Ducha Św., tak bardzo potrzebuje narzędzi w służbie Ducha. Sytuacja światowa jest niebezpieczna, bardzo niebezpieczna. Materializm, wszystkie różnorodne postacie materializmu, przeciwstawiają się prawdziwemu wymiarowi istoty ludzkiej. Duch Święty objawia się naszemu duchowi i my na nowo rozpoczynamy żyć, odnajdywać swoją tożsamość, swoje pełne człowieczeństwo! Materializm jest zaprzeczeniem tego, co duchowe. My potrzebujemy działania Ducha Świętego… Dlatego też jestem przekonany, że ten “ruch” jest bardzo ważnym współczynnikiem w odnowie duchowej Kościoła.

23 listopada 1980: alokucja do 18.000 pielgrzymów, członków włoskiej organizacji Odnowa w Duchu:

Odnowa w Duchu będzie autentyczna i osiągnie prawdziwą płodność w Kościele nie tylko wtedy, gdy wzbudzać będzie niezwykłe charyzmaty, lecz wtedy, gdy prowadzić będzie największą możliwie liczbę wiernych na drogi powszechnie pokornego, cierpliwego, wytrwałego wysiłku, by wciąż głębiej poznawać tajemnice Chrystusa i by dawać o Nim świadectwo. (Evangelli munitandi, 70).

7 maja 1981: wyjątek z przemówienia papieża do uczestników IV Międzynarodowej Konferencji Kierowników Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej, która obradowała w Rzymie w dniach 4-9 maja 1981 r.

Ruch Odnowy w Duchu papież Paweł VI uznał za “jakąś szansę dla Kościoła i dla świata”, a sześć lat, które upłynęły od tego okresu, potwierdzają tę jego ocenę i nadzieję. Kościół ujrzał owoce waszego oddania się modlitwie połączonej z wielkim wysiłkiem uświęcenia życia i umiłowania słowa Bożego. Ze szczególna radością zauważaliśmy środki, dzięki którym kierownicy Odnowy coraz bardziej poszerzali rozległa wizję Kościoła i dokładali starań, by ta wizja stawała się coraz bogatszą rzeczywistością dla tych, którzy od nich oczekują przewodnictwa. Dostrzegaliśmy również oznaki waszej szlachetnej gorliwości, by w imię miłości i sprawiedliwości dzielić się darami Boga z ludźmi w gorszych warunkach tak, by wszyscy ludzie mogli doświadczać godności, którą posiadają w Chrystusie. Oby to dzieło miłości już w was zapoczątkowane mogło rozwijać się aż do pełnego sukcesu. (…)

Wielu biskupów na całym świecie, czy to indywidualnie, czy w ramach konferencji Episkopatu, udzieliło poparcia i dyrektyw dla Odnowy charyzmatycznej – czasem dawali oni z pożytkiem swoje poręczenie i pomagali tej wspólnocie chrześcijańskiej lepiej zrozumieć swoje miejsce w Kościele. Wypełniając w ten sposób swój odpowiedzialny obowiązek pasterski, biskupi oddali nam ogromną przysługę, kształtując w Odnowie ducha wzrastania i rozwoju całkowicie otwartego na przebogatą miłość Boga dla swego Kościoła.

9 października 1984: Słowa zachęty wypowiadane na rekolekcjach kapłańskich, zorganizowanych w dniach 5-9 października przez Międzynarodowe Biuro Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej (“Wzięło w nich udział blisko 6.000 księży, 80 kardynałów i biskupów z przeszło 120 krajów”).

Zdrowa pedagogia duchowa powinna jak najbardziej brać pod uwagę fakt, że droga świętości jest procesem wzrastania do dojrzałości, lub, jak mówi Apostoł Paweł, do “Człowieka Doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa (Ef 4, 13). Doświadczania entuzjazmu religijnego, którego Pan udziela niekiedy, to są tylko przejściowe łaski dla początkujących, dla pobudzenia ich do zdecydowanego nawrócenia, do wspaniałomyślnego wkroczenia na drogę wiary, nadziei i miłości.

W tej kwestii rzeczą bardzo pożyteczną będzie pogłębienie doktryny wielkich mistrzów życia duchowego, od świętego Augustyna do św. Bernarda, od św. Ignacego Loyoli do Teresy od Jezusa, od Jana do Krzyża; oni przedstawiają życie chrześcijańskie jak długą wędrówkę, w czasie której poste jest podtrzymywany i kierowany przez Ducha Świętego, który wypróbowuje każdego chrześcijanina i prowadzi go poprzez ciemne noce i pełne światłości dnie ku tej nowości życia, jako jest świętość. W niej jaśnieją jednocześnie dojrzałość ludzka, wierność Ewangelii i płodność apostolska, dzięki pokornemu i wielkodusznemu przylgnięciu do woli Bożej, przyjmowanej i wypełnianej w normalnej codzienności.

W miarę, jak chrześcijanin staje się przejrzysty dla tego łagodnego a przemożnego działania Ducha, doświadcza w sobie stopniowego ujawniania się “owoców Ducha”, jakimi są “miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Gal 5, 22), a jego życie, chociaż pozbawione jakichś zewnętrznych osobliwości, zaczyna promieniować światłem i ciepłem dla tych, którzy mają szczęście zbliżyć się do niego.

“Ruch dla Odnowy w Duchu” może więc być uznany za “jakąś szansę dla Kościoła i dla świata”, stwierdzili Paweł VII i Jan Paweł II.

Te słowa aprobaty mają swoją wagę.

Gdy pod tytułem “Illuminizm charyzmatyczny” Michele Raboul ogłosiła w Le Figaro artykuł krytyczny o Odnowie charyzmatycznej, Jean Bourdarias, powołując się na tę właśnie aprobatę, polemizował z nią w tymże dzienniku, nie zadając sobie jednak trudu, by rzeczowo odpowiedzieć na jej krytyczne uwagi.

5. Popyt na zjawiska niezwykłe i potrzeba osobistego “odczucia” Boga

Najgłębszą być może przyczynę sukcesu Odnowy charyzmatycznej eksponuje w swej książce Le Renouveau charismatique interpellé (Pytania do Odnowy charyzmatycznej) ks. Henri Caffarel:

Dla wielu z tych, co wstępują do Odnowy charyzmatycznej, jeden motyw jest determinujący.

Jest żądza osobistego spotkania z Bogiem w doświadczeniu charyzmatycznym. Lub ściślej mówiąc, dwie żądze: jedno to pragnienie subiektywnego doświadczania aktywnej obecności Ducha Świętego, której towarzyszą uczucia zapału i radości, oraz pożądanie zwykłych w Odnowie charyzmatów, to znaczy mówienie jeżykami, dar tłumaczenia, prorokowania, uzdrawiania, rozpoznawania duchów… Tego się właśnie szuka w Odnowie charyzmatycznej, ponieważ to właśnie Ruch proponuje i obiecuje w swojej literaturze, poprzez swych liderów i na swych zebraniach.

To stwierdzenie sformułowane w r. 1976 pozostaje ważne do dziasiaj. Ks. H. Caffarel pisze dalej:

Ta zaś obietnica u wielu ludzi budzi niezmiernie głębokie echo w dwóch głęboko zakorzenionych aspiracjach duszy ludzkiej; jakimi są: zainteresowanie zjawiskami “cudownymi” i potrzeba “odczucia” Boga. Historia religijna ludzkości uczy nas, że ruch, który potrafi zaoferować zaspokojenie jednej lub dwu tych aspiracji, zawsze znajduje wielkie powodzenie. Budzi on i mobilizuje na samym dnie duszy ludzkiej potężną falę: emocjonalną, umysłową, metafizyczną – świadomą lub nieświadomą. Historia ruchów odnowicielskich, odrodzeńczych, także historia sekt świadczy o tym. Tym się tez tłumaczy szybki, niemal żywiołowy rozwój Odnowy charyzmatycznej: dzięki zaś masmediom i nowoczesnym technikom reklamy, jej “obietnice” szybko dotarły i docierają do masy ludzi, a to powoduje te szeroką rekrutację.

CZĘŚĆ DRUGA

OCENA

W pierwszej części, zawierającej informacje ogólne, powstrzymaliśmy się, na ile to było możliwe, od sądów wartościujących.

W części drugiej będzie oczywiście inaczej, naszkicujemy mianowicie ocenę Odnowy (strony pozytywne, elementy negatywne, zastrzeżenia ze strony Hierarchii).

IV. STRONA POZYTYWNA ODNOWY

Po opisie, który właśnie zakończyliśmy, katolicka Odnowa charyzmatyczne przedstawia się jako zjawisko złożone, zawierające czynniki, które już na pierwszy rzut oka nie są między sobą spójne.

W obrębie tej samej wspólnoty, w tym samym periodyku znajdziemy na przykład:

– odniesienie do Rzymu i apologię synkretyzmu;

– prezentację stanowiska ojca Marii-Dominika Philippe i braci z Taizé: Rogera Schutza i Maxa Thuriana;

– zalecanie dzieł św. Teresy z Avila i podręczników katechetycznych Séquences.

Narzuca się więc konieczność zrobienia bilansu.

Rozpoczniemy “inwentaryzację” od czynników pozytywnych. Opiszemy je tak, jak zostały przedstawione w książce Moniki Hébrard, Les nouveaux disciples (Nowi uczniowie) i w przeglądzie Cahiers de Renouveau (Zeszyty Odnowy) wspólnoty Emmanuel, oraz w przeglądzie Tychique wspólnoty Chemin neuf.

Ktoś nam powie, że autor powołuje świadków, którzy jednocześnie są i sędziami i stroną. Zgoda, lecz ich świadectwo wydaje nam się szczere i odbijające realny stan rzeczy. (Należy też czasem stanąć po stronie entuzjazmu nawet nadmiernego).

1. Postawa ogólna

Monika Hébrard w swojej książce Voyage ŕ travers les communautés charismatiques (Podróż poprzez wspólnoty charyzmatyczne) wydobywa i podkreśla te cechy Odnowy”

– ludzkie ciepło we wspólnotach;

– entuzjazm, gorliwość, szlachetność członków;

– odporność na wzgląd ludzki, zwłaszcza w różnych formach apostołowania na ulicy:

Gdy się przekroczy próg wspólnoty Lion de Juda, jest się w innym świecie, gdzie wszystko jest piękne, spokojne, spowolnione, radosne. Bracia i siostry, których się spotyka, maja twarze tchnące tym wewnętrznym spokojem, który uszlachetnia rysy nawet nie najładniejsze. Jesteś przyjmowany, jak oczekiwany przyjaciel, chociaż jesteś tylko nieznajomym gościem.

Po tym weekendzie byłam zarażona radością, głębokim i rozsądnym optymizmem tak jak ci młodzi ze wspólnoty w Poitiers. Jest to radość płynąca z uzgodnienia się głębokich pragnień i dążeń człowieka z natchnieniami idącymi od Boga.

Z kolei kilkunastu bierze do rąk mikrofony, jedni, by złożyć świadectwo, inni, by wygłosić solidny wykład. Jakaż moc w tych słowach! Jaki ogień w oczach! Jutrzejsi Augustynowie i Janowie Złotouści, słuchali innych głęboko poruszeni

2. Życie modlitwy

Nawołując do modlitwy, nalegając na życie przeniknięte modlitwą, Odnowa charyzmatyczna przeciwdziała materializmowi i obojętności religijnej naszej epoki.

– Ten nawrót do modlitwy objawia się na różne sposoby; obok zebrań modlitewnych w stylu zielonoświątkowym, Odnowa zaczęła traktować z szacunkiem tradycyjne formy modlitwy:

 •– adorację Najśw. Sakramentu (podczas spotkania charyzmatycznego w r. 1983 w Ars, urządzono 24-godzinną adorację Najśw. Sakramentu;

 •– procesje z Najśw. Sakramentem;

 •– pielgrzymki (do Paray-le-Monial, do Ars, do Rzymu…).

Pozytywnie – bez kwestii – trzeba ocenić fakt, że zamiast Taizé wielkim centrum dla pielgrzymek młodzieży staje się Paray-le-Monial.

Zachęca się tez do praktykowania spowiedzi (patrz Cahiers du Renouveau, numery 44 i 45), a księża z Odnowy oddają się tej tak niezmiernie ważnej posłudze. Daniel Ange przytacza takie świadectwo:

W pewnym rejonie Stanów Zjednoczonych ludzie jadą całą noc specjalnymi autokarami, by się wyspowiadać w ośrodku charyzmatycznym w Granby, gdzie jest wielu księży, którzy ich chętnie przyjmują.

Nie poszły też w niepamięć sakramentalia i cudowne medaliki:

Sakramentalia chronią nas przed mocami ciemności. Podobnie jak święte obrazy przypominają nam obecność tych, co są z nami.

Mamy tez cudowny medalik. Kiedy wyruszam w drogę, biorę ich z sobą pięć do sześciu tysięcy. Matka Boska powiedziała św. Katarzynie Labouré: “Będę się opiekowała tymi, którzy z ufnością będą nosić ten medalik”, i rzeczywiście jest przywiązanych do niego wiele błogosławieństw.

Wspólnota Emmanuel powołała do życia “modlitwę S. O. S.”: Zainicjowana w r. 1979 (…) ta nieustająca posługa modlitwy w której 50 osób wymienia się stale w dzień i w nocy, odpowiada na 45 tysięcy próśb rocznie. Między dwoma telefonami każdy z dyżurujących modli się u stóp Najświętszego Sakramentu. (…)

Docenienie Rzeczywistej Obecności to sprawa podstawowa. Ludzie często zdają nam pytania: “Czy jesteście przed Najśw. Sakramentem?”- jest to rzecz ważna dla tych, co leżą chorzy, co pracują pod gołym niebem; oni nie mogą pójść do kościoła, ale ta, która się modli wraz z nimi, ta jest przed Najśw. Sakramentem.

3. Troska o formację doktrynalną

Oto kilka dowodów:

– Wspólnota Emmanuel

Zorganizowanie centrum formacyjnego pod nazwą Międzynarodowy Uniwersytet im. Jana Pawła II.

Konferencje i artykuły prasowe ojca Marii-Dominique Philippe’a.

Rozpowszechnianie przez Renouveau service (Serwis Odnowy) wielu książek z klasyki formacji duchowej (Ojcowie Kościoła, dzieła z zakresu ascetyki i mistyki, żywoty Świętych).

– Wspólnota Chemin neuf

Utworzenie centrum formacyjnego w Pothičres koło Lyonu (formacja duchowa, biblijna, wprowadzająca w życie Kościoła).

– Wspólnota Lion de Juda

Cykl formacyjny członków wspólnoty trwa trzy lata; w tym okresie czasu przygotowuje się do życia wspólnego, do życia modlitwy, przekazuje się również formację doktrynalną: studia biblijne i teologiczne, początki języka hebrajskiego. Tę formację prowadzą wybrani członkowie wspólnoty, którzy sami przeszli formację w instytucjach Kościoła: w seminarium dla braci przygotowujących się do kapłaństwa, w Instytucie Katolickim dla świeckich. Jak to jest w zwyczaju, wspólnota zaprasza również specjalistów, którzy nauczaniu nadają wigoru i głębi.

Poprzez serwis Diakonia, zajmujący się sprzedażą kaset, wspólnota Lion de Juda rozprowadza znaczne ilości wykładów Jean’a Daujat, wygłaszanych w Centrum Studiów religijnych.

4. DZIAŁALNOŚĆ CHARYTATYWNA I APOSTOLSKA

Bardzo jest konkretnych działań, zwłaszcza w dziedzinie ratowania największej biedy (bezdomni, narkomani…).

Ten typ pomocy ludziom stanowi główny kierunek działalności wspólnoty Berdine. Jej założyciel, Henri, uznał po rozmowie z matką przeoryszą Karmelu w Uzes, że wyznaczona mu została “misja otwartych dłoni”. W ciągu dziesięciu lat trzy tysiące osób zgłosiło się do Berdine i otrzymało tu gościnę przyjęcie i wszelką możliwą pomoc.

Ze swej strony wspólnota Lion de Juda w r. 1982 powołała do istnienia dzieło Mére de misericorde (Matka Miłosierdzia).

Jego celem jest przychodzenie z pomocą kobietom, które muszą stawić czoło problemowi aborcji. Zająwszy stanowisko, że przerwanie ciąży “nie jest nigdy czymś banalnym” i bez następstw, lekarze tej wspólnoty i cały jej ogół proponują kobietom w tragicznej sytuacji (bezrobocie, osamotnienie…) “gościnne rodziny”, które dadzą im dach nad głową i będą się nimi opiekować przez cały czas podczas ciąży i rozwiązania. Jeśli młoda matka po urodzeniu dziecka odmawia zajęcia się nim, dziecko zaadoptuje te rodzina, która matce udzieliła gościny.

Wspólnota Emmanuel zorganizowała stowarzyszenie Fidesco dla niesienia pomocy Trzeciemu Światu:

Fidesco (Foundation Internationale pour le Développement Économique, Social et Spirituel au service de la Coopération – Międzynarodowa Fundacja dla Rozwoju Ekonomicznego, Społecznego i Duchowego opartego na Współdziałaniu), organizacja nierządowa, zapewnia, na prośbę biskupów i wspólnot chrześcijańskich – wsparcie finansowe i techniczne projektów i wdrożeń kooperacyjnych, mających na celu rozwój techniczny i duchowy, w łączności z Kościołami lokalnymi.

Zaangażowania szczególne: kształcenie młodych kadr rolniczych na Wybrzeżu Kości Słoniowej, obsługa chirurgiczna trędowatych w Indiach, ekipy lekarskie w Senegalu, dbające głownie o zdrowie dzieci.

Inny przykład działalności charytatywnej wspólnoty Emmanuel:

Od trzech lat w jeden wieczór na tydzień przyjmuje się młodych biedaków i kloszardów w La Boutique Verte, w Dzielnicy Łacińskiej, na modlitwę i wspólny braterski posiłek.

Do wymienionych form działalności charytatywnej i zarazem apostolskiej dołączają się inne typy apostolatu:

– Apostolat wśród chorych i umierających

Bracia codziennie udają się z modlitwą i Eucharystią do trędowatych w szpitalu św. Ludwika, również do szpitala René Muret w Sevran, jednej z umieralni w Rejonie Paryskim, i do szpitala Saint-Chloud.

– Apostołowie na ulicach

Ewangelizacja jest jednym z trzech ważnych osiągnięć wspólnoty Emmanuel. Odtąd katolicy są liczniejsi na ulicach Paryża, niż wszystkie sekty razem wzięte.

Pola Elizejskie, ul. Caumartin, bulwar de Clichy, Dzielnica Łacińska, Montparnasse… w dwudziestu z góra dzielnicach Paryża prowadzą oni zebrania modlitewne (regularnie bierze w nich udział około 4000 osób) i ewangelizację na ulicach. A jest jeszcze metro, place targowe… nic nie powstrzyma tych, których pali pragnienie głoszenia Dobrej Nowiny

– Wspomaganie misji

Odpowiadając na prośby biskupów pracowano i pracuje się obecnie na misjach w wielu krajach Trzeciego Świata: w Zairze, Maroku, Rwandzie, na Wybrzeżu Kości Słoniowej, w Senegalu, w Indiach, na Wyspie Mauritius, gdzie katolicka Odnowa w ciągu dwóch lat wzrosła z 300 do 30000 członków.

– Apostołowie wśród młodzieży

Prowadzi się je szczególnie w trakcie zebrań modlitewnych i formacyjnych, które gromadzą tysiące uczestników (w Ars, w Paray-le-Monial…).

Pewna liczba młodych ludzi przygotowuje się do kapłaństwa; wspomagają ich wspólnoty, do których należą (we wspólnocie Emmanuel jest ich ponad osiemdziesięciu).

5. DOBRE STOSUNKI Z KOŚCIOŁEM

We wspólnotach charyzmatycznych istnieje zdecydowana wola pozostania w Kościele i w łączności z biskupami diecezji, na terenie których mają swe siedziby. Ta łączność na ogół jest doskonała, według świadectwa Moniki Hébrard:

W żadnej wspólnocie nie usłyszałam ani jednego słowa buntu czy krytyki względem Hierarchii i struktur Kościoła. To nie oznacza, że nie budzą się żadne tego rodzaju myśli, lecz istnieje zdecydowana wola posłuszeństwa, zachowania żywotnej więzi z Kościołem i jego miejscowym przedstawicielem: biskupem. Jeśli nawet tu i tam występują jakieś problemy mniejszej wagi, można tylko podziwiać dyktowany wiara stosunek prawdziwie synowski, który łączy wspólnotę z jej biskupem. Ta postawa inaczej usposabia biskupów, ostatnimi laty przyzwyczajonych raczej do kontestacji, to iście synowskie zaufanie zdaje się wprowadzać ich na nowo w rolę ojca i pasterza.

Pewne fakty potwierdzą dobre relacje między biskupami a wspólnotami. Niektóre z nich otrzymały nawet statut kanoniczny; na przykład wspólnota Emmanuel została oficjalnie erygowana jako “stowarzyszenie wiernych” w diecezjach Paryża, Marsylii i Akwizgranu, a wspólnota Lion de Juda została uznana przez biskupa Albi jako “pobożne stowarzyszenie”.

+

+ +

Zestawmy więc listę dodatnich stron Odnowy charyzmatycznej:

– ogólna postawa nacechowana ludzkim ciepłem i entuzjazmem;

– promowanie intensywnej modlitwy;

– poważne traktowanie formacji doktrynalnej;

– działalność charytatywna, świadcząca o realnej miłości dla najbardziej upośledzonych przez los;

– gorliwe akcje apostolskie;

– troska o to, by pozostać w obrębie Kościoła, w łączności z biskupami.

Dodajmy życzliwy stosunek Papieża i poparcie ze strony pewnej liczby biskupów, zakonników, klasztorów i opactw.

To wszystko razem wzięte istotnie robi wrażenie.

Wobec takiego obrazu, można by wyciągnąć jeden tylko wniosek: Odnowa charyzmatyczna jest czymś wspaniałym, prawdziwą szansą dla Kościoła i dla świata. Apeluje się do nas, byśmy się przyłączyli do tej opinii.

Byłby to jednak krok nazbyt pochopny. Na etapie, na którym się znajdujemy, nie możemy zająć ostatecznego stanowiska, gdyż bilans nie został przeprowadzony do końca. Jakakolwiek byłaby ich wartość, aprobaty papieskie i biskupie i strony dodatnie, któreśmy opisali, nie przesłaniają całego szeregu zjawisk negatywnych, którym teraz należy uważnie się przyjrzeć.

 

V. TO, CO SIĘ NAM WYDAJE NIEBEZPIECZNE I ZŁE

Wskazaliśmy powyżej jeden z uwodzicielskich czynników uwodzicielskiej siły Odnowy charyzmatycznej, prezentuje się ona mianowicie jako ruch jednocześnie i nowy i tradycyjny. Tymczasem, przy głębszym wejrzeniu, nie jest to ruch naprawdę nowy, ani naprawdę tradycyjny.

Nie jest on naprawdę nowy, bo jest echem, analogią do “przebudzeń” protestanckich i do ruchów iluministycznych, które w różnych epokach pojawiały się już w kościele.

I nie jest też naprawdę tradycyjny, gdyż w bardzo wielu kwestiach jest niezgodny z doktryną i ascezą katolicką.

Kolejno zastanowimy się nad tymi dwoma aspektami występujących problemów.

1. Analogia do ruchów iluministycznych i protestanckich przebudzeń (revivals)

W ciągu dziejów Kościoła – także w dziejach protestantyzmu – często pojawiały się ruchy pod wieloma względami podobne do Odnowy charyzmatycznej: zapał, gorąca modlitwa, gwałtowne rozprzestrzenianie się, różne “charyzmaty”, przywódcy i członkowie, którzy czuli się inspirowani “z wysoka”.

Przypomnimy tu przede wszystkim ruchy iluministyczne, które szerzyły się w Kościele, i szczególny przypadek ruchu zwanego Jamaa.

Z kolei zajmiemy się zjawiskiem “przebudzenia” w środowiskach protestanckich i przypadkiem szczególnym ruchu zielonoświątkowców.

Na koniec podamy nieco informacji o protestanckiej Odnowie charyzmatycznej we Francji.

Ruchy iluministyczne w Kościele katolickim

Ks. Henri Caffarel omawia je i ocenia w swym dziele Renouveaux dévoyés (Odnowy wykolejone) i tak je opisuje w innej swej książce pt. Faut-il parler d’un pentecôtisme catholique? (Czy można mówić o katolickich zielonoświątkowcach?).

Odnowy wykolejone

Przypomnijmy sobie niektóre z nich: montaniści (początek II wieku), waldensi (początek XII wieku), bracia wolnego ducha (XIII-XV wiek), alumbrados (illuminaci i kwietyści hiszpańscy) (XVI w.), kwietyści (XVII-XVIII w.).

Pomijając różnice, nieraz istotne, można dostrzec w nich cechy wspólne. Na samym początku na ogół występują u założycieli ruchu (lub w grupie założycielskiej) pewne słuszne założenia, doświadczenia duchowe autentyczne, chociaż niekiedy pomieszane z pierwiastkami mniej czystymi. Odkrywszy, iż rzeczą najważniejszą jest osobiste życie z Bogiem, czują się oni powołani do życia bardziej ewangelicznego: do posługiwania innym, ubóstwa, umartwienia…

Odczuwają potrzebę dzielenia się z innymi swymi przeżyciami. Skupiają wtedy dokoła siebie tych, których poruszyły ich słowa lub zmiany zaszłe w ich życiu, a oni zachęcają swych słuchaczy do wejścia na podobna drogę.

Tworzy się wtedy grupa modlitewna o takich oto rysach charakterystycznych:

Mała grupka zbiera się, by odczytywać słowo Boże i modlić się, jej członkowie odkrywają moc duchowa i smak gromadzenia się w imię wiary i wspólnej spontanicznej modlitwy. W czasie tych zebrań niektórzy z nich doznają autentycznych doświadczeń duchowych, którym niekiedy towarzyszy dar charyzmatów. Częstokroć występuje wtedy słabo kontrolowany wybuch egzaltacji, wezbranie uczuć. Ten religijny entuzjazm szerzy się, ogarnia coraz to nowe grupy i w ten sposób ruch zaczyna rosnąć liczebnie.

Ks. H. Caffarel stwierdza następnie, że wobec egzaltowanych nastrojów grupy i wobec występującego niebezpieczeństwa błędów doktrynalnych lub moralnych, władza kościelna czuje się zaalarmowana i w końcu reaguje.

Na interwencję władz kościelnych członkowie zrzeszenia skłonni są zareagować sprzeciwem i oporem. Ich wewnętrzne przeżycia, doświadczenia są, ich zdaniem, gwarancją prawdziwości ich wierzeń i prawości obyczajów. Jakaż jest wspólna miara między tym ich doświadczeniem tak intensywnie przezywanym, a abstrakcyjnymi formułami teologii, które im się przeciwstawiają? Więc w imię Ducha buntują się przeciw hierarchii Kościoła. Potępienie, które na nich spada, usztywnia ich postawę i nieraz prowadzi ich do schizmy lub herezji. Prześladowanie pobudza do fanatyzmu. Akcentuje się więc rozbieżności doktrynalne, ujawniają się też wypaczenia moralne, w których skrajny ascetyzm często miesza się z rozwiązłością.

Takie są smutne dzieje każdej właściwie “odnowy wykolejonej”, nazywanej pospolicie iluminizmem. Trzeba przyznać, że ich charakterystyka, taka, jak ją przedstawił ks. Caffarel, zawiera wiele podobieństwa do charakterystyki Odnowy charyzmatycznej: waga przywiązywana do osobistego doświadczenia duchowego, gromadna modlitwa spontaniczna, charyzmaty, entuzjazm religijny.

Ruch Jamaa

Jamaa jest jednym z nowszych ruchów iluministycznych, które wtargnęły do wnętrza Kościoła. Zrodził się on w Kongu Belgijskim (obecnie Zair), jego twórcą był franciszkanin, o. Placide Tempels. W latach 1960-70 rozpowszechnił się ten ruch na rozległych obszarach Afryki.

Słowo “jamaa” znaczy: rodzina, wspólnota, braterstwo miłości. “Jamaa” zaprezentowała się jako ruch charyzmatyczny, jako “nawałnica Ducha”, jako nowa Pięćdziesiątnica. Szerzyły ją zespoły gorliwego, bojowego laikatu, których mnóstwo powstawało w diecezjach Zairu.

Ruch ten zaprowadził w swych szeregach proces inicjacji (stopniowego wtajemniczania – uw. tłumacza):

Inicjacja zakłada wiele stopni i trwa całe lata. Prowadzona jest precyzyjnie obmyślanymi metodami i zawiera w sobie rzeczy utrzymywane przez inicjowanych w sekrecie do tego stopnia, że nawet ksiądz, który się nimi zajmuje, często nie zna jej przebiegu ani treści. Gonienie za tym, co nadzwyczajne, co nadnaturalne lub nienaturalne… zamiłowanie do “sekretu”, do “tajemnic”, pragnienie wdarcia się w tajemnice ukrytych sił natury, to wszystko odgrywa niewątpliwie swą rolę w tej organizacji i stanowi jedną z atrakcji dla ogółu

– Jama bardzo szybko doszła do spektakularnych osiągnięć:

Osiągnięcia w zakresie moralnym: eliminacja nieporządków wszelkiego rodzaju, powrót do życia moralnego:

Wielu spośród nich (mamy na myśli nowonawróconych) było przedtem złymi chrześcijanami, żyjącymi w poligamii, kobieciarzami, pijakami itd. aż do dnia gdy się spotkali z członkiem Jamaa, który krok po kroku odsłonił przed nimi nową wizję wiary chrześcijańskiej.

Osiągnięcia w dziedzinie duchowej: Jamaę uważa się za główną sprężynę życia i aktywności parafii, to jamaiści podciągają księży. Prowadzą wzorowe życie sakramentalne i liturgiczne, organizują wspólnoty ściśle zjednoczone braterską miłością, odznaczają się niezwykłym zapałem apostolskim; w ich szeregach znajduje się wielu katechistów; ich poświecenie i oddanie jest bezgraniczne.

Osiągnięcia w wymiarze charyzmatycznym:

Przychodzą na myśl słowa naszego Pana: “Po ich owocach poznacie ich”. Żywo się przypominają charyzmaty, o których w swoich listach mówi św. Paweł.

Na początku Jamaa cieszyła się entuzjastyczna i powszechna aprobatą.

Jamaa jest prawdopodobnie jednym z największych cudów Kościoła w krajach misyjnych, jaki oglądamy w tych dniach, pisał ojciec O. Gérard. Być może stanowi ona jedyną szansę dla Kościoła w Kongo i, kto wie, dla całej czarnej Afryki.

Lecz już po kilku latach musiało dojść do zgodnej opinii, że był to niebezpieczny iluminizm, i musiało się przestrzegać przed nim wiernych.

Przytoczymy na dowód oświadczenie biskupa Danilo Catarzi, ordynariusza Uviry w Zairze (19 kwietnia 1973 r.):

Jamaa jest ruchem, który tam, gdzie istnieje – jak w Kasai i Shaba – jest przyczyna poważnych trosk dla Kościoła, a to z powodu błędnych i nawet heretyckich założeń, które wyznaje, i z powodu godnych potępienie praktyk w dziedzinie moralności. Dlatego to od stycznia biskupi tych regionów, przed ich przyjęciem, wymagają publicznego wyrzeczenia się różnych punktów rzekomi chrześcijańskiej doktryny i praktyki.

– Według informacji otrzymanych w kurii biskupiej w Lumambashi (Shaba), oto jak miał wyglądać bieg wypadków po r. 1973 i jaka jest obecnie sytuacja w ruchu Jamaa:

W następstwie zajęcia negatywnego stanowiska przez biskupów w r. 1973, Jamaa podzieliła się: połowa Ruchu wyprostowała swe błędy doktrynalne i moralne i okazała posłuszeństwo Kościołowi; druga połowa uparła się przy swoich błędach i stała się schizmatycką.

Część schizmatycka nadal dzieliła się na drobne grupy i na sekty. Jedna z tych dewiacji moralnych jest życie we wspólnocie z tym, że wszystko jest wspólne: dobra i osoby.

Jamaa została całkowicie zakazana w większości diecezji Shaba i Kasai, tam, gdzie się poprzednio zagnieździła.

W r. 1985 ta część ruchu, która pozostała wierna Kościołowi, liczyła nie więcej niż 5000 rodzin (zbliżony jest stan liczebny części schizmatyckiej).

Ruchem charyzmatycznym, w którym zapał religijny szedł w parze “z założeniami błędnymi i wprost heretyckimi” – oto czym była Jamaa; znajdujemy w niej te same charakterystyczne cechy, co w innych nurtach iluministycznych powyżej opisanych.

“Przebudzenie” duchowe we wspólnotach protestanckich

Raz jeszcze oddajmy głos księdzu Henri Caffarel:

Dla naszych celów nie mniej godne zainteresowania są zjawiska “odrodzenia” i “przebudzenia” we wspólnotach protestanckich. Te nurty prowadziły często do powstawania wspólnot, pozostających ,niej lub więcej na marginesie Kościołów tradycyjnych. Wymieńmy tu dwa z tych “przebudzeń”, powstałych w nurcie kwietystycznym: Foxa w wieku XVII, które zapoczątkowało sektę kwakrów, i Wesleya w w. XVIII, które dało początek ruchowi metodystów.

Tym, co charakteryzuje owe “przebudzenia”, jest głównie centralne miejsce, jakie się przyznaje zebraniom modlitewnym. Na tych zebraniach każdy modli się po swojemu głosem podniesionym; emocje, uczucie, entuzjazm religijny, ich uzewnętrznianie maja tu szerokie zastosowanie; często występuje obfitość charyzmatów. Kładzie się nacisk na wewnętrzne doświadczenie duchowe.

Wspólnoty zawiązujące się w tych nurtach często okazywały się fantastyczne, gwałtownie atakujące doktrynę i organizację macierzystych Kościołów, a te z kolei odrzucały je i niekiedy prześladowały.

Spontaniczna modlitwa na zebraniach modlitewnych, żądza doświadczeń duchowych, charyzmaty, entuzjazm religijny: cechy są zawsze te same. W przypadku metodystów należy dodać obrzęd wkładania rąk.

Protestanckie “przebudzenia” żywo nam przypominają braci morawskich, którzy wywarli wpływ na Wesleya, co następująco opisuje Monika Hébrard:

W tej samej epoce (początek w XIX – uw. tłumacza), pojawili się w Saksonii mistycy luterańscy. “Kongregacja Herrnhut, jak pisze A. de la Gorce, złożona z osób żyjących w małżeństwie i z bezżennych, podzielonych na 10 klas… a te z kolei dzieliły się na “bandy” zelantów, gdzie się praktykowało wzajemne spowiedzi. Pod władzą przełożonego zwanego “starszym” powstawała rozgałęziona i skomplikowana hierarchia, składająca się z nadzorców, asystentów, monitorów, ekonomów, jałmużników, pielęgniarzy i domowników. Marzyli oni i “Kościele przyszłości”, który miał połączyć wszystkich chrześcijan i przygotować “drugie przyjście” Chrystusa.

Ruch zielonoświątkowy

“Nowoczesny ruch zielonoświątkowy sięga swymi korzeniami do siedemnasto- i osiemnastowiecznego nurtu “odrodzenia” (revival) w Anglii, któremu dali początek Georges Fox i John Wesley” – informuje nas Monika Hébrard.

My opisaliśmy już powyżej (str. .......) historię i cechy ruchu zielonoświątkowego. Przypomnijmy sobie tutaj tych kilka zdań:

Ruch zielonoświątkowy ze swą specyficzną charakterystyką sytuuje się w nurcie “odrodzeniowym” (revival).

Jak wszyscy w tym nurcie, zielonoświątkowcy kładą silny akcent na osobiste doświadczenie religijne. A oto doświadczenie oznacza nowy typ relacji z Duchem Świętym; miejscem uprzywilejowanym, gdzie się ta relacja rodzi i rozwija, jest zazwyczaj zebranie modlitewne. To tutaj nowi adepci otrzymują “wylanie Ducha” przez włożenie rąk; to tutaj występują te niezwykłe dary, które spotykamy w pierwotnym Kościele, szczególnie “mówienie językami:, “prorokowanie” i dar uzdrawiania. Przyznawanie prymatu osobistemu doświadczaniu religijnemu i praktykowanie charyzmatów doprowadziło zielonoświątkowców do przeciwstawienia się istniejącym już strukturom kościelnym, a zapał i spontaniczność prowadziły ich często do oskarżania innych środowisk chrześcijańskich o letniość i formalizm.

Dzieje protestanckiej Odnowy charyzmatycznej we Francji

Opowiedzieliśmy powyżej (str. ....... ), jak Odnowa charyzmatyczna zaszczepiła i rozwinęła się we francuskich środowiskach protestanckich we wczesnych latach trzydziestych naszego stulecia, czyli 40 lat przed pojawieniem się katolickiej Odnowy charyzmatycznej.

Jeden z pierwszych pionierów protestanckiej Odnowy na terenie Francji, pastor Arnold Bremond, który pełnił swój urząd w Divonne-les Basins (Ardeche) i w Lyonie, ogłosił w r. 1980 swoją autobiografię. Z tej bardzo interesującej książki weźmy trzy wypowiedzi, które obrazują życie Odnowy protestanckiej we Francji w latach przed drugą wojną światową

Chrzest w Duchu pastora Arnolda Bremonda

Wkrótce potem zaproszono mnie na wielkie spotkanie Ruchu “Przebudzenia” (Reveil) w Szwajcarii, w Mont Pélerin, powyżej Vevey. Było tam sporo, z dwustu lub trzystu ludzi, którzy śpiewali, modlili się lub prosili o włożenie rąk dla zanurzenia się w Duchu Świętym. Bernard de Perot i Douglas Scott przewodniczyli zebraniu. Scott, Walijczyk, nieszczególnie mówiący po francusku, był zielonoświątkowcem. To on wprowadził ten ruch do Francji, najpierw w Hawrze, później stopniowo w innych miejscach. Zapytał mnie, czy chciałbym odrodzić się w Duchu. Gdy wyraziłem zgodę, on włożył ręce na ma głowę, a byłem już na klęczkach, i modlił się. Ogarnęło mnie wtedy uniesienie w Duchu i sam modliłem się przez dłuższy czas. On powiedział mi potem: “Pan mówił o obcym języku”. Ja nie byłem tego świadom i nie wiedziałem co zaszło. A było to coś absolutnie przełomowego i determinującego dalsze wydarzenia. Po powrocie do Divonne opowiedziałem o tym Ewelinie i odtąd wszystko się w parafii zmieniło.

“Wszystko się w parafii zmieniło” – widzimy tu wspominany już rezultat chrztu w Duchu.

– Charyzmaty

Strych plebani zamieniliśmy w “izbę wyższą”. Co wtorek zbieraliśmy się, aby się wspólnie modlić, ponad dwudziestu, ponad trzydziestu, wśród nich młodzież, chłopcy i dziewczęta. Ożywiały nas wszystkich wielki zapał, radość i miłość braterska. Te wieczory były naprawdę odświętne.

Wtedy to, w najbliższe Zielone Święta, pojawiły się charyzmaty i te dary (charyzmat, charisma w jęz. greckim, oznacza podarunek), o których nie mieliśmy przedtem pojęcia, a o których mówią dzieje Apostolskie w Nowym Testamencie św. Paweł w pierwszym liście do Koryntian, rozdział 12, wiersz 7 do 11. Usłyszeliśmy w tym swoim gronie prorokowania, to znaczy w języku bardzo czystym wypowiedzi pełne światła, rozpoczynane wprost” “Pan mówi…”, bez najmniejszej egzaltacji, z łagodnością i słodyczą, także czasem wypowiedzi w językach (glossolalia), a następnie wyjaśniane, gorące modlitwy, głośne czytanie tekstów biblijnych, wszystko przeplatane spontanicznym śpiewem, niekiedy hymnem natchnionym “w językach” lub w języku francuskim. Melodia była improwizowana, nieraz śpiewana na głosy, zawsze bardzo piękna.

– Charyzmatyczne zebranie modlitewne w Charmes-sur-Rhőne, rok 1939

W Charmes-sur-Rhőne co niedzielź odbywały siź wieczorne zebrania modlitewne i charakterze charyzmatycznym, zebrania bardzo liczne. Schodzili siź z gór ch³opi i m³odzi i starzy, nauczycielstwo i ludzie ca³kiem proœci. Jak ich æony, pieœni religijne wprawia³y nas w podziw: te natchnione melodie przypomina³y nam pradawne chora³y gregoriańskie i te hymny, o których mówi œw. Pawe³: “Przemawiajcie do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha” (Ef 5, 16).

Słuchaliśmy zadziwiających profetycznych przemówień, Boskich przekazów kierowanych wprost do nas, wypowiadanych bez najmniejszej egzaltacji. Mężczyźni i kobiety z gór o języku prostym i chropawym, przemawiali nagle językiem wyjątkowo czystym, językiem pięknym, literackim.

– Proroctwo o żniwie

Następujący fragment świadczy o istnieniu dwóch nurtów charyzmatycznych, o czym mówiliśmy powyżej: jeden to grupy nowe, związane bezpośrednio z ruchem zielonoświątkowym, drugi to grupy pracujące wewnątrz protestanckich Kościołów tradycyjnych:

Zielonoświątkowcy naszego regiony, dowiedziawszy się, ze mamy trudności z kierownikami naszego Kościoła, naciskali nas, byśmy go opuścili i przyłączyli się do nich, ponieważ, jak mówili, “nam potrzeba wykształconych pastorów”.

Pan powstrzymywał nas od tego kroku przez wielokrotne proroctwa: “Czas żniwa nadszedł, lecz nie spieszcie się: gdzie są bowiem powrósła do wiązania zboża?”

Opisując następnie sposób przygotowania powróseł obecnie potrzebnych, skręcając źdźbła pszenicy, “zadając im cierpienie”, aby były mocniejsze, siostra “prorokini” przekonała nas, że naszym powołaniem było cierpieć dla jedności Kościoła. Należało więc pozostać w Kościele i przyjąć próby, które z takiej wierności wynikały.

Chrzest w Duchu, po przyjęciu którego wszystko się zmienia, zebrania modlitewne z proroctwami i wizjami, charyzmaty… czy nie ma w tym zapowiedzi, co się będzie działo w czterdzieści lat później wśród katolików francuskich? I czy nie ma racji przegląd Tychique¸ gdy katolicką Odnową charyzmatyczną nazywa ”katolicką odnogą nurtu zielonoświątkowego”?.

I tak z tych ruchów ogólnie przedstawionych: iluminizm “katolicki”, “przebudzenie” protestanckie, Jamaa, ruch zielonoświątkowy, Odnowa charyzmatyczna protestancka… w nich wszystkich znajdujemy rozliczne analogie z katolicką Odnową charyzmatyczną, analogie tak uderzające, iż ma się wrażenie, że mamy do czynienia z różnymi postaciami jednego i tego samego ruchu.

+

+ +

Jeśli więc katolicka Odnowa charyzmatyczna nie jest całkiem nowa, jak tego dowodzą przykłady jakieśmy przytoczyli, to tym bardziej nie jest ona tradycyjna, ponieważ, jak to wynika z wielu cech, wypacza ona doktrynę i ascezę katolicką.

Zanalizujemy kolejno występujące w niej:

– tendencje iluministyczne;

– pogoń a “doświadczaniem Boga”;

– przerost uczuciowości w dziedzinie religijnej;

– poszukiwanie nadzwyczajności w materii religijnej;

– problemy wiążące się z charyzmatami;

– problemy wiążące się z życiem rodzinnym we wspólnocie;

– sympatyzowanie z doktrynami protestanckimi;

– wpływy żydowskie;

– koncepcję ekumenizmu lansowana w Odnowie;

– miejsce Odnowy: w Kościele czy ponad Kościołem;

– słabości i błędy doktrynalne.

2. Skłonności do iluminizmu

Wynikają one z odczucia już opisanego, że się jest w bezpośredniej i stałej łączności z Niebem. Kończy się to na wierze, iż wszelkie odczuwane “natchnienie” pochodzi wprost od Ducha Świętego (podczas gdy można je wytłumaczyć albo w sposób czysto naturalny, albo nawet jako pochodzące od złego ducha).

Ta wiara wypowiada się w zwrotach stale używane w środowiskach charyzmatycznych, których kilka, przykładowo przytoczyliśmy powyżej (str. ........):

– “Bóg mówi mi że…”

– “Otrzymałem znak, żeby…”

– “16 lipca Pan uprzedził mnie przez proroctwo…”

– “Pan wiele nam mówił o darach charyzmatycznych dla odpowiedzialnych (dla pasterzy, przywódców)…”

– “Odczułem, że Pan dał mi zrozumieć…”

– “Gdy mówca zwrócił się do nas, cała wspólnota słuchała go, pewna, że to Pan przemówił…”.

Szerzeniu się iluminizmu sprzyja atmosfera zebrań modlitewnych, na których się sugeruje wiernym, i wysłuchiwali siebie nawzajem i by na głos wypowiadali to, co w danym momencie odczuwają. A jest rzeczą nieuniknioną, że w takich warunkach chwilowy nastrój, chwilowa myśl mogą być uznawane za głos samego Boga. Rozsądek zaś animatora, który przewodzi zebraniu, nie może wystarczyć dla przywrócenia trzeźwości umysłów.

Tego rodzaju tendencje stanowią jedno z największych niebezpieczeństw dla Odnowy charyzmatycznej tak na planie naturalnym jak i na planie nadprzyrodzonym.

Niebezpieczeństwo na planie naruralnym

Przytoczmy tu opinię Charles’a Maurras, wyrażoną w czasach, gdy iluminizm wśród chrześcijan spotykało się tylko w środowisku protestanckim:

Wierzący, który nie jest katolikiem, kryje w niedostępnych zakamarkach swego wnętrza cały świat ciemny i zmienny myśli o zachęceń, którego najmniejsze drgnięcie, moralne czy niemoralne, może mu się łatwo wydać głosem, natchnieniem i działaniem samego Boga. I żadnej zewnętrznej kontroli nad tym, w co się wierzyło, jako w absolutne dobro lub zło. Żadnego sędziego, żadnej rady, by się przeciwstawić sądowi lub radzie tego wewnętrznego boskiego arbitra. W konsekwencji takiej postawy najbardziej szkodliwe błędy mogą być akceptowane emocjonalnie i mnożyć się w nieskończoność

Niebezpieczeństwo na planie nadprzyrodzonym

– “Głos Kościoła staje się zbędny”.

Oto wypowiedź Hilarego Campiona, który przez pięć lat (1977-1982_ był członkiem katolickiej Odnowy charyzmatycznej w Wielkiej Brytanii.

Tam, gdzie dotąd istniała zwarta społeczność gotowa słuchać jedynego autorytetu zewnętrznego, mamy teraz ludzi słuchających swego głosu wewnętrznego i przekazujących go innym, jakby to było boskie objawienie. Ten domniemany dar prorokowania występuje wszędzie: na zebraniach modlitewnych, w czasie Mszy i na jakich bądź innych spotkaniach charyzmatycznych. (…)

Także poza Mszą, poza zgromadzeniami modlitewnymi, poza zebraniami… przesłania – w imieniu Chrystusa – kieruje się do parafii, do diecezji, do regionu, do całego świata. Naturalnie zawierają się w nich często wezwania do postu, do modlitwy… w porządku, lecz te zalecenia już nam daje Duch Święty za pośrednictwem Kościoła. A że autorzy tych “profetycznych apeli” wyobrażają sobie, że są bezpośrednio inspirowani z Nieba, przeto głos Kościoła staje się zbędny.

– Niebezpieczeństwo złudzenia

Św. Jan od Krzyża tak pisze na temat złudzeń, które mogą mieć miejsce na modlitwie:

Dzieją się w naszych czasach rzeczy okropne. Jakaś dusza doszła już do czwartego stopnia medytacji i podczas swego skupienia słyszy jakieś słowa wewnętrzne, które od razu uznaje za pochodzące od Boga; przypuszcza, że tak naprawdę jest i powtarza: “Bóg mi to powiedział, Bóg mi odpowiedział z ten sposób”. Tymczasem nie zaszło nic podobnego. Jak już to zaznaczyliśmy, to są dusze, które najczęściej mówią same do siebie. Co więcej, pragnienie tych słów i uczuć, które nurtuje te dusze, wiedzie je do tego, że same sobie udzielają tych odpowiedzi, a wyobrażają sobie, że to sam Bóg odpowiada im i przemawia do ich. W rezultacie popadają w wielkie ekstrawagancje.

Tę przestrogę można odnieść do słów wypowiadanych podczas zebrań modlitewnych. Na tych zebraniach, mówią członkowie Odnowy, ryzyko tego złudzenia jest mniejsze, ponieważ istnieje rozważna ocena kwalifikowanego animatora; odpowiadamy: przeciwnie, to ryzyko jest większe, ponieważ istnieje tendencja, by brać na serio to, co się głosi publicznie.

Jasne jest więc, że zebranie modlitewne typu zielonoświątkowego, przejęte przez Odnowę charyzmatyczną, nie jest zgodne z tradycją katolicką.

W r. 1969, w dwa lata po powstaniu katolickiej Odnowy w Stanach Zjednoczonych, papież Paweł VI poruszył kwestię iluminizmu (który nazywał profetyzmem):

Inne zagrożenie: profetyzm. Dzisiaj wielu, gdy mówią o Kościele, twierdzi, że działają pod impulsem profetycznego natchnienia: głoszą oni rzeczy ryzykowne, czasem wręcz niedopuszczalne i powołują się w tym na Ducha Świętego, jak gdyby ten Boski Pocieszyciel był na zawołanie do ich dyspozycji. Bywa, niestety, iż postępują tak, by się uwolnić spod magisterium Kościoła, który mimo wszystko korzysta jednak z opieki Ducha Świętego. Udziela On swobodnie swych charyzmatów całemu Ludowi Bożemu, nawet zwykłym wiernym (J 3, 8: L Kor 12, 11; Lumen Genitum nr 12). Lecz weryfikacja i korzystanie z tych charyzmatów przysługują władzy ministerium hierarchicznego (L Kor 4, 1 i 14, 1 i nast.; Christus Dominus, nr 15; Lumen genitum nr 7). Są tacy co się ośmielają ze swego osobistego mniemania albo, jak się często zdarza, z subiektywnego doświadczenia lub nawet z chwilowego natchnienia czynić kryterium, które nadaje kierunek religii, lub kanon, według którego tłumacza sobie naukę wiary (patrz: 2 P 1, 20; Dei Vobum ritas, nr 8). Dałby Bóg, by podobne zarozumialstwo nie sprowadziło z dobrej drogi wielu dusz wartościowych i dobrej woli! Mielibyśmy wtedy nową “dowolność tłumaczenia”, która mnożyłaby opinie najróżniejsze i najbardziej dyskusyjne w dziedzinie doktryny i karności kościelnej, niweczyłoby pewność naszej wiary i jej silę zespalającą i z osobistej wolności – której sumienie jest i powinno być bezpośrednim przewodnikiem czyniłaby użytek sprzeczny z ej podstawową odpowiedzialnością, jaka stanowi poszukiwanie prawdy. A w dziedzinie prawdy objawionej tym przewodnikiem najwyższym jest magisterium Kościoła (Dei Verbum, nr 8).

Wypowiedzi Maurrasa i Pawła VI są zbieżne: iluminizm prowadzi do “dowolnego tłumaczenia”, to znaczy do umysłowej anarchii. Rezultaty więc są katastrofalne i dla wiary, i na planie doczesnym.

3. UBIEGANIE SIĘ ZA DOŚWIADCZANIEM “RZECZY BOSKICH”

Odnowa charyzmatyczna, stwierdza ks. H. Caffarel, obiecuje cudowne doświadczanie Boga, proponuje “chrzest w Duchu”, jako moment tego doświadczenia i wejście w nowe życie, i ofiarowuje cotygodniowe zebranie modlitewne dla odnawiania i utrzymania gorącości tego doświadczenia.

Cytowaliśmy już podobne opinie ojca Masabki, że zebranie modlitewne stanowi dla członków Odnowy “przeżywane doświadczanie Ducha Świętego w nich działającego”.

Wola zaś odczuwania w sobie obecności Boga, gonienie za odczuwalnymi dotknięciami ze strony Boga, jest to postawa wręcz sprzeczna z tą, jaką zaleca tradycyjna asceza katolicka.

Nauka św. Jana od Krzyża

Św. Jan od Krzyża w swym dziele “Góra Karmel” tę kwestię szczególnie w księdze II, w rozdziale X zatytułowanym “O utrudnianiu i szkodzie, jaka może wyniknąć z poznania, które umysł w sposób nadprzyrodzony otrzymuje poprzez zewnętrzne zmysły ciała”. Oto kilka cytatów na ten temat:

W tym rozdziale mówić będziemy wyłącznie o poznaniu i o pojęciach przychodzących w sposób nadprzyrodzony droga zewnętrznych zmysłów cielesnych: wzroku, słuchu, powonienia, smaku i dotyku. Osoby oddane życiu duchowemu mogą odbierać we wszystkich swoich zmysłach i często odbierają wrażenia i zjawiska, pochodzące ze świata naturalnego. Tak więc wzrok widzi postacie i osoby z tamtego świata, świętych i aniołów dobrych lub złych, pewne światła i niezwykłe wspaniałości. Słuch odbiera niezwykła słowa wypowiadane przez osoby, które się widzi, lub przez takie, których się nie widzi. (…)

Otóż należy widzieć, że jeśli wszystkie te zjawiska, które mogą być postrzegane w zmysłach cielesnych, mają swe źródło w Bogu, nigdy nie powinno się ich traktować z pewnością ani ich akceptować, należy raczej zdecydowanie ich unikać i nie dochodzić, czy pochodzą one z dobrego czy ze złego źródła. Zresztą im bardziej te zjawiska są zewnętrzne i cielesne, tym mniej jest pewne, że pochodzą od Boga. Jest bowiem rzeczą bardziej naturalną, że Bóg udziela się duchowi i że zwykle tak właśnie postępuje. Ta droga jest bezpieczniejsza i korzystniejsza dla duszy, niż droga poprzez zmysły, na której napotyka się wiele niebezpieczeństw i złudzeń. (…)

Gdy dusza widzi, że jest przedmiotem takich nadzwyczajnych zjawisk, zbyt często odczuwa z tego powodu pewne zadowolenie z samej siebie i wyobraża sobie, że jest czymś w obliczu Boga. To zaś jest przeciwne pokorze. Szatan tez potrafi bardzo zręcznie wzbudzać w niej tajemnie upodobanie w samej sobie, niekiedy bardzo widoczne; z tej też racji on sam wywołuje te zjawiska odbierane przez zmysły: oczom ukazuje postacie świętych i niezwykłe, wspaniałe obrazy; uszom daje słyszeć bardzo miłe i pochlebne słowa; on sprawia, że się odczuwa najsłodsze zapachy; on doradza podniebieniu wykwintnymi słodyczami, a dotykowi – rozkosznymi wrażeniami. W tym wszystkim ma on jeden cel: wprowadzić duszę w błąd i ściągnąć na nią lawinę zła. (…)

Oto dlaczego dusza nie powinna nigdy pozwalać sobie na upodobanie w tych zjawiskach, nawet wtedy, powtarzam, gdy one pochodzą od Boga. Bo jeśli zacznie podobać sobie w nich, wyniknie z tego sześć niewłaściwości.

Najpierw doskonałość wiary, która ma duszą kierować, ulega pomniejszeniu, gdyż przywiązywanie się do nadzwyczajnych zjawisk odbieranych przez zmysły jest wielkim uchybieniem wobec jej praw, ponieważ, jak to już mówiliśmy, wiara jest ponad wszystkimi zmysłami. Oto dlaczego dusza, która nie zamyka oczu na wszystko, co dochodzi przez zmysły, zbacza z drogi, która miała ją doprowadzić do zjednoczenia z Bogiem. (…)

Po szóste. Kiedy dusza szuka tego rodzaju doznań i kontaktów, otwiera drzwi złemu duchowi, który ją zwiedzie podobnymi odczuciami, a potrafi je świetnie wywoływać i przystrajać i stwarzać pozory, jakoby pochodziły od Boga. Ponieważ potrafi on, jak mówi nam Apostoł, przemieniać się w anioła światłości.

Lepsze więc jest dla duszy, by je odrzucała z oczami zamkniętymi, bez zastanawiania się, skąd pochodzą. Jeśli będzie postępować inaczej, z pewnością ulegnie chytrości demona i narazi się na to, że pozbawiona oświeceń od Boga, zacznie kierować się “oświeceniami” szatańskimi, a staną się ona tak częste, że dalszy bieg rzeczy będzie już wyłącznie dziełem szatana, bez stanu obecności Boga. To właśnie przydarzyło się wielu duszom nieroztropnym i nieświadomym rzeczy.

W tym miejscy należałoby naprawdę zacytować cały ten rozdział z dzieła św. Jana od Krzyża.

Ześlizgnięcie się od religii wiary do religii “doświadczania”

Zatrzymajmy się przy pierwszej szkodzie z tych, które wymienia św. Jan od Krzyża, że mianowicie umniejsza się doskonałość wiary.

Kiedy się goni za doświadczaniem boskości, za sygnałami odczuwanym przez zmysły, czy się nie ryzykuje, że wiara stanie się raczej sprawą uczucia, aniżeli umysłu? W takim wypadku następuje zbliżenie do protestanckiej wiary-ufności i “wiary” modernistycznej, potępionej w przysiędze antymodernistycznej zarządzonej przez św. Piusa X, z której przytaczamy paragraf V:

Utrzymuję z całą pewnością i szczerze wyznaję, że wiara jest prawdziwym przyzwoleniem umysłu naprawdę, przekazaną z zewnątrz przez nauczanie ex auditu (ze słyszenia), przyzwoleniem, które sprawia iż wierzymy, iż jest prawdziwe to wszystko, co zostało powiedziane, poświadczone i objawione przez Boga osobowego, naszego Stwórcę i naszego Nauczyciela.

Ks. Henri Caffarel ŕ propos tej kwestii mówi o “sfałszowaniu wiary”:

Wiara ulega zafałszowaniu i w tym sensie, że bardziej jej zależy na doznaniach, niż na poznaniu i pogłębianiu prawdy objawionej. Ludzie starają się o zapał, wierząc, iż w ten sposób pogłębiają swą wiarę, i toną w indywidualistycznym subiektywizmie, kultywują atmosferę pietystyczną. Ześlizgują się z religii wiary na religię osobistego doświadczenia. W następstwie czego postęp w wierze zostaje poważnie zablokowany.

4. PRZEROST UCZUCIOWOŚCI W SPRAWACH RELIGII

Jest to zachowanie odmienne od opisanego przed chwilą (wola odczuwania obecności Boga w sobie); polega ono na tym, że w akcie religijnym pozostawia się zbyt wiele miejsca dla uczuciowości, zamiast podporządkować ją wyższej władzy rozumu.

Odczucie, wrażenie, przeżycie, doświadczenie…

Kiedy się wzywa uczestników zebrania modlitewnego do spontanicznego przemawiania publicznie, do wygłoszenia ewentualnie dowolnego “proroctwa”, do okazania swego entuzjazmu w tańcach i podskokach, właśnie wtedy “przeżycie” i “odczucie” wysuwa się na pierwszy plan.

I rzeczywiście takie wyrażenia, jak odczucie, odrzucenie, wrażenie, przeżycie, doświadczenie powtarzają się przez cały czas w opisach zachowań charyzmatycznych.

Oto kilka tekstów, które niech uzupełnią te, któreśmy przytoczyli powyżej (str. ........ ):

“Ci co przeżywają doświadczenie charyzmatyczne…”.

“Wylanie Ducha sprawia zazwyczaj wrażenie żywe, często głęboko poruszające, niekiedy aż do łez (…). Wstrząs emocjonalny jest tu tylko zewnętrzną oznaką głębokiej transformacji”.

“Włożono na mnie ręce (…). Nagle czuję się silnie skierowany do Biblii”.

“Gdy włożono na mnie ręce, wydało mi się, jakby coś rozszerzało całą moją pierś”.

“Alain wstaje i powiada: “Tego poranka wy przejrzeliście na oczy, przeżywamy piękny początek dnia. Człowiek zwraca się u temu, co mamy głęboko w sobie samych” (…)

“My wszyscy nosimy w sobie marzenie; spętanego łańcuchami przewodnika; opiszcie to szalone marzenie, które nosicie na dnie samych siebie”.

“Metoda jest zawsze ta sama: dawanie świadectwa, chwila osobistej refleksji dla opisania własnego przeżycia i podzielenia się z nim z grupą”.

Świadectwo Hilarego Campion’a

Byłem zaangażowany po uszy w Odnowie charyzmatycznej przez około pięć lat. (…)

Czułem, że jestem zdolny dążyć do Boga o własnych siłach. Byłem w bezpośrednich relacjach z Niebem. (…)

Lubiłem długo się modlić. Kiedy natrafiałem na lekturę trudną, nie pozostawało mi nic innego do zrobienia, jak uciekać się do “mówienia językami” – wtedy czułem się doskonale, albo też siedziałem w pozycji do ćwiczeń oddechowych, by wejść w stan euforii, wprowadzający mnie w bezpośredni kontakt z Bogiem. (…)

Przypominam sobie, że byłem obecny na międzynarodowym kongresie w Dublinie. Było to w r. 1978. Zebrało się tam około trzech tysięcy księży i tysiące zakonnic. (…)

Zaledwie wszedłem na stadion, dałem się ponieść powszechnemu entuzjazmowi. Ogarnęło mnie coś, czego nie mogę nazwać inaczej jak ekstazą. Kiedy wypowiedzi w “językach” osiągnęły swój najwyższy stopień, pamiętam, że niepowstrzymany strumień łez zalał mi twarz. Poczułem się idealnie lekki, otwarty i ciałem i duszą na dary, którym Bóg zechciałby mnie obdarować. Tak, byłem naprawdę otwarty, ale na co?.

“Wnieść zamęt w to, co rozumne”

Kardynał Suenens wypowiada opinię, że “Odnowa zwalcza ducha kartezjańskiego, odrzuca intelektualizm, gdyż kładzie akcent na doświadczenie witalne”

“Mówienie w językach”, mówi brat Efraim, jest “dla Boga sposobem, by wnieść zamęt w to, co pochodzi od rozumu”.

Monika Hébrard, która Efraima cytuje, od tych słów poczynając snuje rozważania nad inteligencją serca, lecz ten zwrot Efraima oznacza zapewne coś więcej. Czy nie uważa się czasem za zawadę właśnie tego, co rozumne, jak zwraca na to uwagę następująca wypowiedź krytycznego obserwatora Odnowy?

Refleksja jest czymś wtórnym i nawet alienujący w odniesieniu do tego, co jest odczute, przeżyte, w odniesieniu do intuicji. Najważniejsze jest to, by ludzie głęboko odczuwali, głęboko przeżywali z pominięciem tego, co mózgowe, co oparte na rozumie, co kartezjańskie, co może “blokować”. Rzecz istotna, odczuwać to co się przezywa… tego właśnie trzeba doświadczyć. To zaś wyzwala wszelkie zachowania zewnętrzne, jakby wypowiadanie się poprzez ciało.

Zbyt wiele miejsca dla uczuciowości

W swej książce Pentecôtisme chez les catholiques (Ruch zielonoświątkowy u katolików) ks. R. Laurentin aprobuje stawianie na uczuciowość i próbuje je uzasadnić:

To prawda, że Ruch dowartościowuje uczuciowość, spycha na pobocze, nawet skazywaną na zamarcie, co może prowadzić do głębokich załamań. (…)

Jest tez prawdą, że Odnowa w Duchu reaguje na nadmierne tłumienie uczuciowości religijnej, i nie bez racji, gdyż wywieranie jej wiedzie do oziębłości i, drogą reakcji, do niebezpiecznego jej odwetu, jak to od niedawna znalazło potwierdzenie w dziejach klasycznych, najbardziej surowych duchowości.

Odradzanie się uczuciowości w życiu chrześcijańskim powinno być wliczone do pozytywnego bilansu Ruchu.

Taki sam pogląd wyraża artykuł ogłoszony w La Croix:

Jesteśmy świadkami prawdziwego odrodzenia się uczuciowości chrześcijańskiej, ruch charyzmatyczny odpowiada rzeczywistej potrzebie.

Czy nie musimy stwierdzić nie tyle “odrodzenie się uczuciowości w życiu chrześcijańskim”, co raczej przesadę w jej promowaniu, gdy się tak wielkie znaczenie przypisuje temu, co jest przeżywane, odczuwane, spontaniczności, kreatywności, swobodnemu wypowiadaniu się (również poprzez ciało)? A stąd niebezpieczeństwo, już sygnalizowane, że wiara, na naszych oczach, stanie się raczej sprawą uczucia, aniżeli umysłu.

Wpływ kursów prowadzonych przez P. R. H. na wspólnoty, które się tym wpływom podają (patrz: powyżej str. ........ ), to niebezpieczeństwo może tylko spotęgować.

5. POŻĄDANIE OBJAWIEŃ, GUSTOWANIE W CUDOWNOŚCIACH, PRAGNIENIE NADZWYCZAJNOŚCI

Nie powrócimy już do opisywania charyzmatów często spotykanych w środowiskach charyzmatycznych (patrz powyżej, str. ........ ) jak:

– “mówienie językami”, “modulacje liryczne”, którymi nikt nie dyryguje, a które mimo to są harmonijne;

– charyzmat uzdrawiania wraz z odnośnymi modlitwami, nawiązującymi do cudów opisywanych w Ewangelii;

– dar “prorokowania”, dzięki czemu “prorocy” przybierają postawę głosicieli czego, co im zostało objawione.

Wygląda na to, iż te fenomeny, mające cechy niezwykłości i cudowności, pojawiają się na zawołanie (jako niemal automatyczny rezultat “wylania Ducha”), a że uważa się je za bardzo ważne, jakżeby w tych warunkach mogły nie być pożądane?

Ks. H. Caffarel w swym studium z r. 1975 mówi o “atmosferze, gdzie w ,mniejszym lub większym stopniu czatuje się na “cudowność”… Według ojca Masabki, pożądanie charyzmatów ma na celu chwałę Bożą; ten co prosi o wylanie Ducha, tłumaczy autor,

prosi Ducha Świętego, by przejawił swa obecność w nowy sposób, jeśli Bóg tego chce dla swej chwały i dla zbudowania wspólnoty, obdarzając go charyzmatami, które maja za jedyny cel wzrastanie Ciała Chrystusa w miłości.

Co by się o takiej postawie nie powiedziało, jest ona niebezpieczna.

Oto w tym przedmiocie dwa ostrzeżenia: św. Wincentego Fereriusza i św. Jana od Krzyża:

Ci, co chcą żyć zgodnie z wolą Bożą, nie powinni na modlitwie, w stanie kontemplacji lub podczas praktyk doskonałości pragnąc otrzymywania widzeń, objawień lub wzlotów nadnaturalnych, przekraczających zwykły stan tych, którzy jak najszczerszej żyją w bojaźni i miłości Bożej. Ponieważ podobne pragnienie wypływa jednie z głębi pychy i zarozumiałości, z próżnej ciekawości spraw Bożych i z wiary bardzo kruchej i ułomnej, łaska Boża opuszcza duszę opanowana takimi pragnieniami i pozwala jej popaść w złudzenia i pokusy, podsuwane przez diabła, który ją zwodzi w oszukańczych widzeniach i objawieniach. Jest to pokuszenie najbardziej w naszych czasach powszechne.

Także demon jest bardzo zadowolony, gdy spotyka dusze spragnioną objawień i skłonna do tych rzeczy. Ma on wtedy świetną okazję, by jej wmówić swe błędy i odwieść ją od wiary na tyle, na ile zdoła. Ponieważ tak, jak powiedziałem: ta dusza, która pragnie objawień, popada w usposobienie wręcz przeciwne wierze i ściąga na siebie mnóstwo pokus i niebezpieczeństw.

Wiele innych tekstów św. Jan od Krzyża pisanych jest w tym samym duchu.

Znamienne jest, że Jan Paweł II zalecił studiowanie św. Jana od Krzyża sześciu tysiącom księży zgromadzonych w Rzymie w październiku 1984 r. na rekolekcjach, zorganizowanych przez Międzynarodowe Biuro Odnowy Charyzmatycznej:

W tym przedmiocie będzie niezmiernie użyteczne głębsze zapoznanie się z nauka wielkich mistrzów życia duchowego, od św. Augustyna do św. Bernarda, od Ignacego Loyoli do Teresy od Jezusa, do Jana od Krzyża: przedstawiają oni życie chrześcijańskie jako długie wędrowanie, w czasie którego kroczenie na przód jest wspierane i kierowane przez Ducha Świętego, który wypróbowuje każdego chrześcijanina i prowadzi go poprzez ciemne noce i jasne dnie ku tej nowości życia, jaką jest świętość.

6. PROBLEMY WIĄŻĄCE SIĘ Z WYLANIEM DUCHA I CHARYZMATAMI

Wylanie Ducha, zdaniem ojca Masabki, stanowi “drugi istotny element Odnowy charyzmatycznej”; miejsce, jakie w niej zajmuje opisaliśmy powyżej (str. ............).

Jaka jest natura tego aktu, który w sposób niemal automatyczny sprowadza charyzmaty?

Trzy wyjaśnienia podane przez członków Odnowy charyzmatycznej

Spośród wielu wyjaśnień dotyczących wylania Ducha, przedstawionych przez członków Odnowy charyzmatycznej, my przytoczyliśmy trzy:

– według ojca Masabki byłby to akt nawrócenia, któremu towarzyszy modlitwa i gest solidarności;

– według przeglądu Fętes et saisons, byłoby to “udzielenie – przez włożenie rąk… – darów Ducha Świętego otrzymywanych w pełni;

– według kardynała Suenensa, byłoby to wylanie, które wypływa z wnętrza, z uświadomienia sobie mocy Ducha, z doświadczenia, dającego “radykalnie nowe pojęcie o wszechmocnej obecności Boga”.

Wyjaśnienie ojca Masabki nie tłumaczy niezwykłych i trwałych skutków “wylania Ducha”.

Wyjaśnienie podane przez przegląd Fętes et saisons zmusza do postawienia istotnego zarzutu: gdyby ono było prawdziwe, należałoby uznać, że Kościół – przez półtora tysiąca lat – nie znał fundamentalnego środka uświęcenia.

Dwom ostatnim wyjaśnieniom można zresztą przeciwstawić następująca argumentację ojca Eugene de Villeurbanne.

Nie ma mianowicie miejsca dla “wylania Ducha Świętego” pomiędzy sakramentem a osobowym i duchowym działaniem duszy, która chce wykorzystać lub zaktualizować łaskę sakramentu, jak to poleca św. Paweł.

Sakrament bowiem albo obdarza łaską uświęcającą i zrazem łaską sakramentalną, albo ją pomnaża, i w ten sposób dusza zostaje uposażona w to, co konieczne: zasadnicze wyniesienie, a przy tym uzdolnienie do łask uczynkowych. Zadaniem chrześcijanina jest tylko wykorzystywać te łaski, którymi został obdarzony. W ten sposób uświęcanie czyli działanie Ducha Świętego, to jest działanie Trójcy Świętej, jest według nauki katolickiej doskonale zapewnione; sakrament osiąga zamierzony skutek “ex opere operato”, wtedy mianowicie, gdy dusza jest w stanie łaski dla przyjęcia sakramentu “żywych”, na przykład bierzmowania. Potrzeba już tylko wierności tej łasce, a to jest sprawa danej osoby. Z żadnego tytułu nie ma się prawa nazywać tej łaski “wylanie Ducha Świętego”, ani tym bardziej wyobrażać sobie, że się ją powoduje ani że się skłania Ducha Świętego do jej wylania, jakby się to dokonywało na skutek działań zebrania modlitewnego, jakiegoś przewodnika lub przez włożenie rąk.

Ani Pismo Św., ani tradycja nie informują nas o jakiejś szczególnej władzy prowokowania tego nowego działania trójcy Świętej. Oprócz daru Ducha Świętego w danym sakramencie i oprócz dochowania przez chrześcijanina wierności tej łasce nie ma żadnego aktu Hierarchii ustanowionej przez Jezusa Chrystusa, któryby przekazywał władze powodowania czy uruchamiania wylania Ducha.

Ponieważ przedstawione wyjaśnienia, dotyczące wylania Ducha Świętego, nie są satysfakcjonujące, nasze badania tej sprawy pójdą inną drogą.

Rytuał przejęty od protestantów

Wylanie Ducha wraz z wkładaniem rąk, takie, jakie jest praktykowane obecnie w katolickiej Odnowie charyzmatycznej, przeszło do nas od protestantów.

Stosowane już u metodystów, było od r. 1900 systematycznie praktykowane u zielonoświątkowców amerykańskich, a od nich przeszło do protestantów innych denominacji i w końcu do katolików.

Chodzi tu o prawdziwy rytuał zielonoświątkowy, twierdzi o. J. R. Bouchet. Jaka by nie była starodawność rytuału wkładania rąk podczas modlitwy, jakie by nie było jego tłumaczenie, widzimy w nim praktykę zielonoświątkową, która przynosi z sobą swoją własną treść i znaczenie, niezależnie od “katolickich” tłumaczeń tych, którzy ją stosują. Wiemy coraz dokładniej, że rytów nie da się wykonywać dowolnie i że zawarta w nich treść zawsze przekracza tom co o nich powiemy. Czy można więc zapożyczyć z historycznej tradycji zielonoświątkowców tak znaczący ryt bez przejęcia, przynajmniej częściowego, teologii w nim zawartej?.

Rytuał sprowadzający te same skutki u protestantów i u katolików

U protestantów praktykujących wylanie Ducha (niezależnie od tego, czy są oni zielonoświątkowcami, czy tylko pozostają pod ich wpływem) ten rytuał powodował i nadal powoduje te same skutki, jak u katolików (mnożenie się charyzmatów mówienia językami, prorokowania, uzdrawiania; zwielokrotniony zapał, niezwykła skuteczność apostołowania).

Są to fakty stwierdzone, relacjonuje je ks. H. Caffarel w swej krótkiej historii nurtu zielonoświątkowego (patrz: tekst cytowany powyżej, str. .....).

Przytoczmy kilka świadectw dotyczących tej kwestii:

– Świadectwo Ralpha Martina

W latach pięćdziesiątych zaktywizował się drugi nurt ruchu zielonoświątkowego, tym razem wewnątrz Kościołów. Duchowni i świeccy wielkich wyznań protestanckich w Stanach Zjednoczonych przyjęli chrzest w Duchu i doświadczyli osobiście darów charyzmatycznych: mówienia językami, uzdrawiania i prorokowania, pozostając przy tym nadal w swoich Kościołach. Wielu z tych neo-zielonoświątkowców doznało wielkich przykrości: pastorzy tracili nieraz swoje stanowiska lub byli piętnowani na synodach i cierpieli dokuczliwości od swych parafian, gdy się przyznali do przyjęcia chrztu w Duchu Świętym.

– Świadectwo pastora Arnolda Bremonda

Już je przytaczaliśmy powyżej (str. ....); tu powtarzamy jego część istotną:

Scott zapytał mnie, czy chciałbym odrodzić się w Duchu. Gdy wyraziłem zgodę, on włożył ręce na mą głowę, a byłem na klęczkach, i modlił się. Ogarnęło mnie wtedy uniesienie w duchu i sam modliłem się przez dłuższy czas. Scott powiedział mi potem: “Pan mówił w obcym języku”. Ja nie byłem tego świadom i wiedziałem, co zaszło. A było to coś absolutnie przełomowego i determinującego dalsze wydarzenia. Po powrocie do Divonne opowiedziałem o tym Ewelinie i odtąd wszystko się w parafii zmieniło.

– Świadectwo pastora anglikańskiego, Michalea Harpera, opowiadającego o chrzcie w Duchu, pastora Kościoła episkopalnego Grahama Pulkinghama, zwierzchnika parafii Zbawienia w Houston (Texas):

A więc Wilkerson włożył na niego ręce, modlił się za niego i Graham otrzymał moc Ducha. Chwilowo nic się nie wydarzyło, nie było płomiennych słów ani mówienia językami. Lecz po powrocie ujawniła się różnica mogąca wprawić w osłupienie.

“Nabożeństwa w najbliższa niedzielę zostaną odprawione, jak zwykle…” Takie zapowiedzi często słyszy się w kościołach i tak się zwykle dzieje. Otóż jeśli nabożeństwa pod względem liturgicznym były normalne, zaraz potem zaczęły się dziać rzeczy niezwyczajne. Na przykład, jakaś kobieta podeszła aż do ołtarza wspierając się na kulach. Graham już ja widywał przedtem. Lecz tym razem wyciągnął rękę i dotknął jej w imię Chrystusa. Ona szybko zrobiła obrót i powróciła na swoje miejsce… bez kul. Z kolei Biblia, która graham dotychczas rzadko studiował, stała się dla niego jakby nowa książką, w której się codziennie chciwie zaczytywał. Następnie stwierdziła, że zaczął do niego przychodzić nieprzerwany strumień ludzi, proszących o radę i opiekę, a Duch Święty obdarzył go autorytetem i nowa kompetencją w pojmowaniu i rozwiązywaniu ich problemów.

– Świadectwo pastora Davida Wilkersona

Zielonoświątkowcy dokonali odkrycia, ze w czterech przypadkach na pięć ochrzczeni w Duchu Świętym zaczynają mówić językami,

Zbliżona informację podaje ks. Laurentin w swoim dziele o katolickiej Odnowie charyzmatycznej:

We Francji 80% charyzmatyków mówi językami, tak mnie zapewnił jeden z animatorów ruchu.

Charyzmaty, które wydają się być identyczne i protestantów i u katolików

Czy charyzmaty, które się spotyka w ruchach iluministycznych (patrz wyżej, str. .......) , “przebudzeniach” protestanckich (patrz wyżej, str. ......) i z kolei w ruchu zielonoświątkowym (patrz wyżej, str. ......), są takie same jak charyzmaty Odnowy katolickiej? Wydaje się, że tak. Katolickie przeglądy charyzmatyczne, gdy zamieszczają sprawozdania z międzywyznaniowych spotkań charyzmatycznych, z których korzystają protestanci, a tymi, z których korzystają katolicy. I gdy katolicka Odnowa charyzmatyczna określa siebie, jako “katolicką odnoga nurtu zielonoświątkowego”, wolno nam przez to rozumieć, że cechy charakteryzujące zielonoświątkowców, a więc i charyzmaty zielonoświątkowe, znajdujemy również u katolików.

Przekazywanie katolikom władz i mocy protestantów

To w zielonoświątkowej grupie modlitewnej w Pittsburgu, kierowanej przez prezbiteriankę, Florence Dodge, Ralph Kaifer i Partick Bourgeois, pierwsi członkowie-założyciele katolickiej Odnowy charyzmatycznej w Ameryce, otrzymali na własną prośbę w r. 1967 chrzest w Duchu przez włożenie rak. Potem, stosując ten sam ryt, przekazali swoim katolickim kolegom te nadzwyczajne władze w ten sposób nabyte. Kolejne przekazywanie tych mocy rozszerzyło się następnie na Stany Zjednoczone, a ze Stanów Zjednoczonych na inne kraje, by inicjować Odnowę charyzmatyczną w środowiskach katolickich.

Czy można mówić o prawdziwym przekazywaniu władzy? Czy “łańcuch” kolejnych “wtajemniczeń” jest nieprzerwany od swych początków protestanckich? Oto kilka wskazówek, naświetlających to zagadnienie:

a) Pomijając pierwsze pytanie, ks. H. Caffarel powiada, że:

Gest włożenia rak interpretuje się często, jako gest “inicjowanych”, którzy posiadają “władzę” i którzy ją przekazują.

b) A jest faktem, że charyzmaty oczywiście zawierają w sobie określone władze i są jakby automatycznie nadawanie przez wylanie Ducha.

c) Monika Hébrard cytuje wypowiedź założyciela wspólnoty Chemin neuf, ojca Laurent’a Fabre; w tej wypowiedzi przedstawia on: “działanie Ducha, (…) jako nurt międzynarodowy i międzywyznaniowy (…), który od włożenia rak do włożenia rąk rozpowszechnia się poprzez świat, przechodząc górą ponad naszą samoobroną i ponad naszymi granicami kościelnymi”.

Wyrażenie “nurt międzynarodowy i międzywyznaniowy, od włożenia rak do włożenia rąk”, implikuje ideę ciągłości.

d) Ta ciągłość manifestuje się w większości chrztów w Duchu dotychczas wspominanych; mamy na myśli:

– amerykańskiego jezuitę, Mike’a, adepta Odnowy, który ochrzcił się Duchu założycieli wspólnoty Chemin neuf, Laurenta’a Fabre i Bernarda Lepesant’a;

– kanadyjskiego zakonnika, ojca Regimbalda, adepta Odnowy, który ochrzcił w Duchu pierwszych członków wspólnoty Thepohanie;

– małżeństwo francuskie, państwa Le Pichon, reemigrantów ze Stanów Zjednoczonych, gdzie się zetknęli z Odnową, którzy ochrzcili w Duchu pierwszych członków wspólnoty Emmanuel;

– Ralpha Keifera i Patricka Bourgeois, którzy ochrzczeni w Duchu w zielonoświątkowej grupie modlitewnej, chrzczą następnie swoich kolegów z uniwersytetu Duquesne.

Wśród przytoczonych przykładów są jednak pewne wyjątki:

– przypadek Yves’a Caponiego, ze wspólnoty Théophanie; został on ochrzczony w Duchu po włożeniu rąk przez cała wspólnotę, która, jak się zdaje, nie była świadoma skutków tego obrzędu;

– przypadek kilku studentów uniwersytetu w Duquesne, którzy, jak się zdaje, otrzymali chrzest w Duchu bez szczególnego obrzędu, być może pod działaniem duchowego klimatu panującego w tej kaplicy.

Pochodzenie rytu i źródło władzy (mocy) jaką on nadaje

Przypomnijmy główne właściwości wylania Ducha:

1. Wywołuje ono skutki nadzwyczajne (przemianę życia u osoby, która go przyjmuje, charyzmaty, zwielokrotniony zapał, ogromna skuteczność apostolska).

2. Sprowadza on te same niezwykłe skutki u protestantów, jak i u katolików.

3. Najczęściej udzielane jest przez kogoś, kto już je otrzymał, a przyjmującemu je nadaje władzę udzielania go innym.

Jakie znaczenie należy przypisać tej dziwnej ceremonii, praktykowanej przez katolików od r. 1967, o której jednak nie ma żadnej wzmianki w nowym kodeksie prawa kanonicznego?

Idźmy dalej. Jakie jest odległe pochodzenie rytu wylania Ducha i jakie jest źródło tych mocy, które ono ze sobą przynosi?

a) Czy ten ryt i te moce mają pochodzenie Boskie?

Jak więc wytłumaczyć, że protestanci, którzy posługiwali się nimi o wiele wcześniej, niż katolicy (i wciąż się nimi posługują), pozostają protestantami i tym samym autoryzują herezję protestancką? Wiadomo przecież, że zjawiska cudowne Boskiego pochodzenia potwierdzają zdrowa naukę, a nigdy fałszywą (jest to zresztą znak pozwalający je odróżnić od zjawisk pochodzenia diabelskiego.

Oto inna reakcja dowodząca, że Boskie pochodzenie tych spraw jest mało prawdopodobne:

W tradycji katolickiej nigdy nie było rytu, sprawiającego automatycznie i niezawodnie skutki nadnaturalne podpadające pod zmysły – ani przyjmowanie sakramentów, ani uroczyste akty życia chrześcijańskiego (na przykład śluby zakonne).

Oto w tej kwestii zdanie pewnego teologa: Sakramenty – z wyjątkiem namaszczenia chorych – z reguły nie powodują skutków w porządku fizycznym. Co jest dziwne i dwuznaczne w wylaniu Ducha, to systematyczne przechodzenie z planu duchowego na plan fizyczny, to fakt automatycznego wiązania z łaską skutków podpadających pod zmysły, m.in. egzaltacji.

b) czy jest to ryt i czy są to władze oparte na (znanych lub nieznanych) siłach i możliwościach ludzkiej natury?

c) Czy ten ryt i władze są pochodzenia szatańskiego?

Mielibyśmy więc do czynienia z prawdziwą inicjacją (wtajemniczeniem) i przekazywaniem określonego “wpływu duchowego” poprzez ryt, będący jego nośnikiem?

To wyjaśnienie tłumaczyłoby nam:

– skuteczność rytu;

– fakt, ze ta skuteczność jest identyczna u protestantów i u katolików;

– fakt, że inicjowany (to znaczy ten, który otrzymał wylanie) może odtąd inicjować inne osoby.

Lecz wiadomi, że aby jakiś akt był diaboliczny, trzeba by pozostawał w bezpośrednim związku z demonem, czy to ze względu na swą celowość, czy też ze swej natury (np. nakłanianie do pychy czy nieczystości…). To się jednak nie zgadza z nastawieniem wielkiej liczby tych, którzy otrzymują wylanie Ducha.

Pytanie sformułowane następująco: Ryt wylania Ducha i moce przezeń przekazywane są więc ostatecznie pochodzenia Boskiego, naturalnego, czy pozanaturalnego, diabolicznego? – jest pytaniem kapitalnym, podstawowym. Tą kwestią powinni zająć się teologowie. Według naszego rozeznania nikt się nią dotychczas głębiej nie zajął.

Wobec braku odpowiedzi kompetentnej, powstrzymamy się od jej rozstrzygnięcia. Przedstawimy jedynie swe zdanie i linię postępowania z niego wynikającą.

Pierwsza odpowiedź (pochodzenie Boskie) naszym zdaniem musi być wykluczona z racji przed chwilą podanych.

Toteż wyjaśnienia sprawy należałoby szukać w odpowiedzi drugiej (pochodzenie naturalne) i w trzeciej (pochodzenie pozanaturalne, diaboliczne). Nie byłabyż to – w końcu – mieszanina czynników naturalnych (co do których charyzmatycy łudzą się, przypisując im pochodzenie Boskie) i współczynników demonicznych?

Linia postępowania odpowiadająca wyrażonej opinii: unikać za wszelką cenę przyłączania się do zebrań modlitewnych, dopóki problem pochodzenia rytów, które się praktykuje, i władz, które się przekazuje, nie zostanie rozstrzygnięty przez kompetentne władze Kościoła.

7. ŻYCIE WE WSPÓLNOTACH RODZIN Z DZIEĆMI I BEZ DZIECI

We wspólnotach charyzmatycznych spotyka się pary małżeńskie praktykujące życie wspólnotowe w “rezydencjalnych domach rodzinnych”, w posiadłościach na szczerej wsi albo w fundacjach przypominających klasztory.

Posłuszeństwo i “przeźroczystość”

Dla tych rodzin tego rodzaju życie to coś pośredniego między życiem wspólnotowym a życiem rodzinnym, najczęściej z przewagą pierwszego nad drugim. Stad ta opinia, już cytowana, Moniki Hébrard:

Posłuszeństwo… posłuszeństwo… Nigdy tak często nie słyszałam tego słowa. Jest wszechobecne. Przygniatające.

Konkretne życie każdego (zakupy, podróże, studia itd. jest wystawione na “przeźroczystość” i na roztrząsanie przez wspólnotę.

Nawet życie duchowe podlega kontroli “pasterza”, który jest kierownikiem duchowym wspólnoty i – w pewnych przypadkach – ojcem duchownym każdego z członków.

Przytoczyliśmy powyżej (str. ....... ) przypadek życia małżeńskiego poddanego “przeźroczystości” (Francis i Kristina swoje pragnienie trzeciego dziecka musieli poddać rozpatrzeniu przez braci ze swej wspólnoty).

Los dzieci

Odnośnie życia rodzin we wspólnotach charyzmatycznych można postawić kilka pytań:

Co pozostaje z intymności rodzinnej? Jak się kształtuje oblicze rodziny zwyczajnie normalnej według planu Bożego? Czy może ostać się autorytet głowy rodziny, skoro jego decyzje są wystawiane na “przeźroczystość wspólnotową”? jak dorastające dzieci będą znosić narzucone im ramy życia półmniszego?

Dodajmy jeszcze to: żyjący we wspólnocie ojcowie rodzin, gdy się zobowiązali do zachowania ubóstwa, nie mają już własnych dóbr; odtąd sprawy rodzinne związane z wydatkami (studia, wakacje, troska o zdrowie dzieci…) są z konieczności uzależnione od zdania kierownictwa wspólnoty, albo i całej wspólnoty, która podejmuje ostateczną decyzję. A w ten sposób wspólnota zawłaszcza odpowiedzialność głowy rodziny.

Model życia sprzeczny z naturą?

Czy nie stajemy tu wobec modelu życia przeciwnego naturze, łączącego na siłę zakonne życie wspólne z życiem małżeńskim i rodzinnym? Na początku ofiary, na które godzą się małżeństwa, mogą się wydawać dobre i dla swej wielkoduszności nawet godne podziwu; być może też niektóre dzieci będą się mogły rozwijać i w tych warunkach, ale nie wszystkie. Pomimo dobrych wyników osiągniętych ewentualnie tu i ówdzie, czy taki model życia nie jest sprzeczny z elementarną roztropnością, sprzeczny nade wszystko z obowiązkami właściwymi stanowi małżeńskiemu?

8. ZARAŻENIE SIĘ POGLĄDAMI PROTESTANCKIMI

Biorąc pod uwagę pochodzenie Odnowy, nie można się dziwić, że w katolickiej Odnowie charyzmatycznej daje się zauważyć pewne ciążenie ku ideom protestanckim.

Taka tendencja jest niewątpliwie milej wyraźna we wspólnocie Emmanuel, niż na przykład w Chemin neuf; tę skłonność może tez z pewnością hamować nauczanie doktryny katolickiej, ale tylko hamować, gdyż jest ona zrośnięta z trybem działania i z tymi oto tendencjami znamiennymi dla Odnowy:

– z praktyką zebrań modlitewnych i poczuciem, że się jest w bezpośrednim kontakcie z Niebem;

– z forsowaniem międzywyznaniowej aktywności religijnej.

Zielonoświątkowy styl życia religijnego

Od samych początków ruch zielonoświątkowy charakteryzowały swoiste zgromadzenia modlitewne, przejęte potem przez Odnowę charyzmatyczną protestancką i katolicką.

Że naśladownictwo jest wierne swemu wzorowi, można się przekonać, porównując z sobą opisy zebrań modlitewnych zamieszone powyżej (zielonoświątkowe, s. .....; charyzmatyczne protestanckie, s. ........; charyzmatyczne katolickie, s. ......).

Formy życia religijnego nie są bynajmniej sprawą obojętną i nie bez racji Kościół katolicki ustalił je w sposób bardzo ścisły. Pod wpływem modlenia się na sposób protestantów (zielonoświątkowych lub pozostających pod ich wpływem) czy się nie wpada w niebezpieczeństwom że się w końcu zacznie myśleć podobnie jak oni? Popierając modlitwy spontaniczne i profetyczne występy, czy się nie dojdzie do jakiejść formy “dowolnego wyboru”?

Niebezpieczeństwo tkwiące w międzywyznaniowej aktywności religijnej.

Przypomnijmy sobie międzywyznaniowy charakter:

– pewnej liczby zgromadzeń modlitewnych (patrz s. .....);

– wielu wspólnot charyzmatycznych (patrz s. ....);

– wielu szerszych spotkań charyzmatycznych (patrz s. ......).

Przegląd Tychique, na swych żółtych stronicach, zleca swym czytelnikom wieloraką międzywyznaniową działalność religijną. W numerze 54 (marzec 1985) znajdujemy szczególnie liczne propozycje:

– obchód Zesłania Ducha św. pod hasłem jedności w Tigery;

– tydzień formacji ewangelizacyjnej w Montagnieu;

– ekumeniczne czuwanie charyzmatyczne w Paryżu;

– XV zjazd charyzmatyczny pod auspicjami Porte ouverte;

– kampania ewangelizacyjna ”Namiot jedności”;

– międzykościelne dni modlitwy i postu;

– sesja w Centre chétien w Gagničres;

– XVI Kongres Międzynarodowej Przyjaźni Ekumenicznej w Lyonie.

W aktualnym stanie francuskiego katolicyzmu takie rozmnożenie się międzywyznaniowej aktywności religijnej musi sprzyjać rozwojowi ducha ekumenicznego o typie protestanckim (patrz poniżej, s. ...... ).

Katolicy poddawani propagandzie protestantyzmu

Międzywyznaniowa działalność religijna zmusza do otwartości na indoktrynację protestancką (w słowie i w piśmie).

Spośród licznych przykładów już wzmiankowanych (ss. .... ......) przypomnijmy sobie przypadek Ogólnoeuropejskiego Charyzmatycznego Spotkania Ekumenicznego w Strasburgu w r. 1982; katolików było tam czterokrotnie więcej, niż protestantów; pomimo to na dwadzieścia cztery wystąpienia przewidziane w programie posiedzeń plenarnych, dwanaście wygłosili protestanci i dwanaście katolicy.

Przykładowo: materiały eksponujące protestantyzm spotyka się nader często w przeglądzie Tychique, wydawanym przez wspólnotę Chemin neuf.

Inną formą przepowiadania protestanckiego jest rozprowadzanie książek.

Na przykład: w Stanach Zjednoczonych profesor William Storey podał do wiadomości, że:

W swoich staraniach o otwartość na doświadczenie zielonoświątkowe katolicka Odnowa charyzmatyczna aprobowała, a nawet poparła rozprowadzanie w Ruchu obfitej literatury, zawierającej pozycje teologiczne i ogólnoreligijne nie do pogodzenia z autentyczną tradycja katolicką.

We Francji serwis sprzedaży książek wspólnoty Emmanuel Renouveau-service rozprowadza książki protestanckie bądź reklamowane jako takie (w rubryce: dzieła protestanckie), a nie ogłaszane jako takie (w rubryce: Renouveau-Odnowa).

W tym rzecz, że te książki są niebezpieczne dla słabo uświadomionych katolików współczesnych:

Nie sposób nie zauważyć ewangelickiego nastawienia takiej książki, jak La Croix et le Poignard (Krzyż i sztylet) Wilkersona; trudno katolikowi uznać teologię, jaką tchnie to dzieło. W większym jeszcze stopniu dotyczy to innych dzieł, których się używa do medytacji w grupach modlitewnych, jak na przykład Ils parlent en d’autres langues (Oni mówią o tym innymi językami) Scherilla lub Puissance de la louange (Potęga modlitwy pochwalnej) M. Carothersa.

9. WPŁYWY ŻYDOWSKIE

Ekumenizm ukierunkowany na Żydów

Według informacji Moniki Hébrard, “ekumenizm ukierunkowany na Żydów jest ważny dla wielu wspólnot, szczególnie dla wspólnoty Lion de Juda”.

Jak się objawia? Wzmiankowaliśmy powyżej (s. .... ) o pewnych znamiennych sprawach:

– dni wykładów na podstawie tekstów midrasz;

– świętowanie szabasu we wspólnocie Lion de Juda;

– rada, by się wtajemniczyć w “żydowskie odczytywanie Pisma św” pod kierunkiem kompetentnych nauczycieli”.

Gdy się wtajemnicza w midrasz i w żydowskie odczytywanie Pisma św., gdy się tak jak Żydzi świętuje w szabas, czy się nie ryzykuje, że się w końcu zacznie myśleć tak, jak oni?

Doktryna odpowiadająca postawie

Tę postawę, bardziej jeszcze niż powyższe działania, próbuje się umocnić uzasadnianiem doktrynalnym, którego oto kilka próbek:

– Przegląd Tychique

Czy ośmielę się wyznać, że przepełnia mnie inna pewność, mnie i moich przyjaciół chrześcijan podzielających moje przekonanie? Oto moja pewność: ten lud żydowski jest ludem Boga; jest on – jeszcze – ludem Boga! Czy jest bowiem możliwe, by został pozbawiony swych obietnic? Darów Boga i obecności Ducha Świętego? Czy jest możliwe, że nie ma on już żadnego posłannictwa duchowego w historii zbawienia i dzisiejszej realizacji planu Bożego? Paweł, jeszcze i on, poucza nas o czymś przeciwnym; w tym samym Liście do rzymian, mówiąc o Żydach, oświadcza: “Dary i wezwanie Boże są nieodwołalne” (Rz. 11, 29). Z całą żarliwością mego doświadczenia, sądzę, iż mogę oświadczyć, że lud żydowski i dzisiaj prawdziwie ma życie z Ducha Świętego”.

Miejsce Izraela i Jedności Chrześcijan

Z niezwykła odwagą, natchniony gorliwością o sprawy Boże i miłością dla dwóch ludów Bożych, mianowicie Kościołów i Izraela, Reuben Berger wniósł oskarżenie o dwa grzechy symetryczne: o grzech ze strony Izraela, który w I wieku odrzucił Chrystusa, i o drugi grzech: “odrzucenia korzeni”, antysemityzmu, popełniany przez chrześcijan pochodzących z pogaństwa w ciągu całej historii Kościoła.

“Cahiers de Renouveau”

Analogiczne stanowisko w Cahiers de Renouveau zajmuje brat Efraim, “pasterz” wspólnoty Lion de Juda:

Jakie jest znaczenie trwałości Izraela, jego wieczystości? Dlaczego pomimo wszystkich prześladowań, pomimo niekiedy nawet eksterminacji, lud żydowski pozostaje ludem żydowskim, wiernym swemu Bogu?.

Jeśli współczesny lud żydowski jest zawsze ludem Boga, jeśli jest wierny swemu Bogu i prawdziwie czerpie życie z Ducha Świętego dlaczego nie wstąpić do jego szkoły?

Kasety Diakonia-service wspólnoty Lion de Juda.

Oto pierwsze słowa kasety Carrefour judaďsxme – Ars 1983 (nr 48); brat Efraim przedstawia tajemnicę (le mystčre) Izraela:

Istnieje separacja z woli Boga, która jest korzeniem tajemnicy Izraela; odsunięcie, tajemnica niezmiernie bolesna, zatwardziałość – gdyż Bóg jest zdolny wywołać zatwardziałość – by spowodować u człowieka otwarcie się i większą wrażliwość na Jego plan miłości. Izrael został wybrany (…), aby być światłością narodów, i Izrael został odsunięty – ponieważ ujawniła się zatwardziałość ludu izraelskiego – aby, jak mówi św. Paweł, Dobra Nowina została ogłoszona całemu światu. I oto widzimy, że przez całe długie stulecia trwa to odsunięcie przez Boga ludu Izraela. (…)

Izrael został odsunięty, nie całkiem odrzucony, lecz odsunięty, w tym mianowicie celu, by Ewangelia głoszona była całemu światu. A gdy Ewangelia raz zostanie ogłoszona całemu światu – w tym czasie pogan, w czasie narodów, w czasie gojów, wtedy poganie zwrócą się (…) ku Izraelowi, wstąpią do Jeruzalem i uchwycą (…) lud żydowski za połę jego płaszcza i rzekną do niego: My wiemy, ze Bóg jest z wami, my chcemy wraz z wami wstąpić do Jeruzalem…

Z tego wynika, że my mamy wizję proroczą, że już naprzód widzimy to, co ma się stać, by przyjąć słuszną postawę; i my powiemy do Żydów: wyjaśnijcie nam Pisma.

To znaczy, że brakuje czegoś Kościołowi – czy to protestanckiemu, czy rzymskiemu – (…) brakuje czegoś istotnego, tego, że jeszcze nie nastąpiło to, co się nazywa oświeceniem Izraela, tego, że lud Izraela nie uznał jeszcze w swej całości, iż Jezus jest Mesjaszem.

W tym tekście kompletne pomieszanie tego, co jest wolą Boga, z tym, co jest dopuszczeniem Bożym, pozwala rozwijać tę samą ideę: Izrael jest zatwardziały, ponieważ to Bóg spowodował jego zatwardziałość lecz Bóg jest z nim; ten lud pozostaje ludem Bożym.

10. BŁĘDNE ROZUMIENIE EKUMENIZMU

“Odnowa będzie ekumeniczna, albo jej wcale nie będzie”

Z racji swych protestanckich korzeni katolicka Odnowa charyzmatyczna przypisuje ogromne znaczenie ekumenizmowi. Część jej aktywności na sobie etykietkę ekumeniczną: kongresy ekumeniczne (jak ten w Strasburgu w r. 1982), rekolekcje ekumeniczne, weekendy ekumeniczne, mnóstwo artykułów o ekumenizmie we własnych przeglądach… “Odnowa będzie ekumeniczna, albo jej wcale nie będzie” stwierdził Laurent Fabre, założyciel Chemin neuf.

Wieloznaczność słowa “ekumenizm”

Słowo “ekumenizm” utworzono niedawno. Słownik Le Robert tak je określa: “Ruch sprzyjający połączeniu wszystkich Kościołów chrześcijańskich w jednym”. To tu się ujawniła dwuznaczność tego słowa: można mieć tyle odmian ekumenizmu, ile jest sposobów rozumienia tego zwrotu: “zjednoczenie wszystkich Kościołów chrześcijańskich w jednym”.

Dziś mamy do czynienia najczęściej z dwoma znaczeniami:

– Ekumenizm prawdziwy

Doktryna, na której jest oparty ekumenizm prawdziwy

a) Kościół katolicki jest jeden; jest to jedna z jego cech. Dla niego jedność nie jest odległym celem, lecz znamieniem aktualnym i trwałym; my katolicy należymy do tej jedności i pragniemy “powrotu do jedności” chrześcijan, którzy się od niej odłączyli.

b) Jest tylko jeden prawdziwy Kościół, “poza którym nie ma zbawienia”. Jaka by nie była wartość osobista chrześcijan prawosławnych lub protestantów, jakie by nie były łaski, z jakich mogą korzystać, jak liczne by nie były prawdy, które mogą wyznawać, te Kościoły nie stanowią środka zbawienia.

Wynikająca stąd postawa ekumeniczna: troska o nawrócenie prawosławnych i protestantów, o ułatwienie im nawrócenia, o przyjęcie ich do Kościoła, gdy się tylko nawrócą.

Ekumenizm błędny

Ponowne “zjednoczenie wszystkich Kościołów” jest rozumiane ta, że powinno się ono dokonać poprzez ścisłe porozumienie między nimi, gdy tylko zostaną” przekroczone” doktrynalne rozbieżności.

Doktryna, na której jest oparty ekumenizm błędny

Kościoły chrześcijańskie (katolicki, prawosławne, protestanckie) są odroślami tego samego szczepu winnego: Jezusa Chrystusa; wszystkie stanowią środek zbawienia; żaden z nich nie ma prawa uważać się za szczep winny, ani nawet mniemać, że jest ważniejszy od innych.

Wynikająca stąd postawa ekumeniczna: podkreślać przy każdej okazji, że “Kościoły” są między sobą równe i mają prawo do takiego samego szacunku: wytwarzać jedność przez życie wspólnie, przez modlitwę zanoszoną wspólnie; mnożyć w tym celu międzyzdaniową działalność religijną; honorować dygnitarzy Kościołów protestanckich z tytułu ich funkcji; umożliwiać im wpływ na środowisko katolickie, dając im dostęp do trybun konferencyjnych, do ambon kościelnych, na łamy gazet i przeglądów katolickich: dostosowywać się na wszelki możliwy sposób do protestantyzmu, przejmując protestanckie formuły modlitwy, przekład Biblii zwany “ekumenicznym”…

Zgodzimy się niewątpliwie, że prawdziwym ekumenizmem jest ekumenizm katolicki, ten drugi natomiast prawdziwym nie jest, a jednak współcześnie akceptowany jest przez mnóstwo katolików.

Zobaczy teraz, do jakiego stopnia ten błędny ekumenizm, któryśmy właśnie opisali, rozpowszechniony jest w obrębie katolickiej Odnowy charyzmatycznej.

Religie protestancka i żydowska uznane za drogę zbawienia

W artykule pod tytułem “Katolicka Odnowa charyzmatyczna a ekumenizm” ojciec A. M. de Monléon twierdzi, że aby “dojść do pełnej miary Chrystusa,

potrzeba iść wciąż naprzód we wzrastaniu w łasce aż do jej pełni. Otóż to wzrastanie nie może osiągnąć swego szczytu inaczej, jak w komunii z pełnią Kościoła, to znaczy dla katolika z pełnią Kościoła katolickiego

Według tego tekstu, by osiągnąć pełnię łaski, komunia z Kościołem katolickim jest warunkiem koniecznym dla katolików, a niekoniecznym dla niekatolików. Można by mniemać, że ci ostatni mogą być “w komunii z pełnią Kościoła” nie będąc w komunii “z pełnia Kościoła katolickiego”.

W świetle takiej opinii czy Kościół katolicki nie wyglądałby na drogę zbawienia fakultatywną, bynajmniej nie obowiązującą.

Szybko dochodzi się do poglądu, że religia protestancka również mogłaby być droga zbawienia; ten pogląd implicite został wyrażony w świadectwie młodej dziewczyny ze wspólnoty Béthania, przytoczonym bez komentarza w numerze 52 Tychique (s. 10)”

Ponieważ pochodzę z rodziny protestanckiej, zostałam ochrzczona protestantką. Dzisiaj wiem, że Bóg chce mnie mieć protestantką. Odczuwałam coraz bardziej, ze nie tylko powinnam odłączyć się od swego Kościoła protestanckiego, lecz że, owszem, powinnam zbliżyć się do niego i złożyć wobec niego świadectwo o wszystkim, co Bóg dął mi przeżyć. Przekonałam się, że jestem zbyt słaba i samotna, by przezywać takie doświadczenia.

“Bóg chce mieć protestantką” inaczej mówiąc: niech każdy pozostanie w swojej religii.

Jest to teza, która sugeruje Ralph Martin w swej książce Feu sur la terre (Ogień na ziemi):

Jeśli Pan ma się teraz nami posłużyć, by odnowić lud chrześcijański, my powinniśmy pozostać w szczerej i lojalnej uległości wobec władz, które On ustanowił nad nami, szczególnie w naszych Kościołach.

– Przypadek religii żydowskiej

Dotknęliśmy już tego problemu powyżej w podrozdziale “Wpływy żydowskie”, (ss. .......). Tu zamieszczamy kilka tekstów uzupełniających .

W artykule brata Efraima i misterium Izraela cytowanym powyżej, rozwinięte jest myśl, że żydzi powinni pozostać żydami (w znaczeniu religijnym), a my mamy oczekiwać ich nawrócenia na końcu czasów:

Wielu z moich przyjaciół, “stuprocentowych żydów”, nie mówię, że “nawróconych”, gdyż to wymagałoby radykalnej zmiany…

Nie będzie prawdziwego dialogu żydowsko-chrześcijańskiego aż do powrotu Pana, jak tylko pod warunkiem, że chrześcijanie będą prawdziwie chrześcijanami, a żydzi prawdziwie żydami.

Te myśli znajdują również klarowne potwierdzenie w już cytowanym artykule ks. Georgesa Maurice’a:

Byłoby więc bardzo dobrze, gdyby Duch Święty dał nam serce na tyle subtelne i czyste, byśmy potrafili kochać żydów niezależnie od tego, czym oni mogą się nam odwzajemnić. A więc nie będziemy od żydów pragnęli niczego innego, jak by pozostali wierni swojej tożsamości, to znaczy wierni Bogu i swemu uświęceniu. Czy miłość nie oznacza, że kochamy kogoś dla niego samego? Nie jestże ona próbą, zespolenia się z innym, takim, jakim on sam siebie pojmuje i określa? Przecież miłość wymaga uwolnienia się od samego siebie, wymaga tych bezinteresownych względów, których płodność ukazał nam już ekumenizm między podzielonymi chrześcijanami. Nie powinniśmy przeto chcieć, aby żydzi stali się “chrześcijanami”, lecz po prostu by byli coraz bardziej wierni temu, czego Bóg od nich dzisiaj oczekuje.

“Niech każdy trzyma się swojej religii”

– “Bóg chce mnie mieć protestantką”…

– “My nie powinniśmy chcieć, aby żydzi stali się “chrześcijanami”; my nie powinniśmy pragnąć niczego innego, jak tylko by pozostali wierni swojej tożsamości”…

Inaczej mówiąc, jeśli jesteśmy protestantami, żydami czy katolikami, jesteśmy nimi z woli Boga… Aby te wolę Boga uszanować, niech każdy trzyma się swojej religii (żydowskiej czy chrześcijańskiej), w której się urodził.

Nikogo więc nie zdziwi, gdy spotka się tą samą zasadą jeszcze dobitniej wyrażona przez przywódców protestanckiej Odnowy charyzmatycznej. Pastor Arnold Bremond formułuje ją następująco:

Cóż mam powiedzieć? że niezliczone grupy modlitewne Odnowy, wspólnoty życia w swym wymiarze kościelnym, każdy członek zachęcany do tego, by pozostał wierny swojemu Kościołowi, by go ożywić od wnętrza z pokorą i zachowaniem posłuszeństwa, ewangelizacja odnowiona dzięki solidnej formacji, uczynki realnej miłości jako znaki nadchodzącego Królestwa – wszystko to jawi nam się, jako osiągnięcie PIERWSZEGO z czterech celów modlitwy Unii Modlitewnej, czyli odnowy we wszystkich Kościołach przez nawrócenie się do Chrystusa Żyjącego

Rehabilitacja religii protestanckiej

Fałszywy ekumenizm, traktujący na równi wszystkie religie chrześcijańskie, zakłada i zawiera w sobie rehabilitację religii protestanckiej.

– Trzeba przyznać, że Sobór Watykański II pracował już w tym kierunku. W swoim znaczącym dziełku L’oecumenisme, levier de la protestantisation de l’Église (Ekumenizm, narzędzie protestantyzacji Kościoła) Georg May opisuje przebieg tej sprawy:

Sobór przygotował budząca zdumienie rehabilitację protestantyzmu dzięki temu, że opisał wspólnoty religijne powstałe z reformacji ze stronniczością trudną do przewyższenia. Uwzględnia się w tym opisie wyłącznie strony pozytywne. Niewymierne zło, jakie protestantyzm spowodował na świecie, i agresywność wobec Kościoła katolickiego, jaką jeszcze dzisiaj okazuje wszędzie tam, gdzie jego interesy nie znajdują poparcia ze strony kościoła katolickiego, to wszystko zostało pominięte. Kościół będzie musiał drogo zapłacić za ten błąd ojców soborowych.

– Tę samą postawę dostrzega się w aktualnych kierunkach katechezy, która religię protestancką ukazuje tylko od strony pozytywnej

– Katolicka Odnowa charyzmatyczna kroczy od dawna ta sama drogą. Oto parę przykładów:

– Słowa Lutra o Najśw. Pannie Maryi figurują w ramkach Cahiers de Renouveau nr 27, s. 34 i w nr 38 s. 26 (celem poparcia dwóch artykułów brata z Taizé, Maxa Thuriana).

– W artykule “Maryja i ekumenizm” ks. René Laurentin prezentuje trzy spojrzenia na Matkę Najświętszą: protestanckie, prawosławne i katolickie i wzywa nas, byśmy poprawili nasze katolickie spojrzenie przy pomocy tych dwóch innych:

W swoich dialogach ekumenicznych często powołuje się na ten oczywisty fakt, że w Piśmie św. znajdują się trzy różniące się spojrzenia na Najśw. Dziewicę i że te trzy spojrzenia odpowiadają trzem stanowiskom: protestantów, prawosławnych i katolików. Te trzy sposoby odniesienia, któreśmy wymienili, znajdujemy u Pawła, Jana i Łukasza. (…)

Protestantyzm narodził się z wnikliwej medytacji św. Pawła. To na tej głównie linii postrzega on Maryję.

Nasi wschodni bracia lubią nazywać Maryję Theotokos (Bogarodzicą), lub bardziej dokładnie: Bożą Rodzicielką. (…)

Łukasz zainspirował najszczególniej katolików. (…) tylko on mówi nam o wierze Maryi, o Jej rozważaniu w sercu o Jej świętości. (…)

Widzicie, jak te trzy podejścia uzupełniają się i nawzajem się naświetlają. Dialog ekumeniczny jest łaską dana dla wzmocnienia pełni naszej wiary przez porównanie naszych punktów widzenia i przez powrót, razem, do źródeł Pisma, do jego pełni

– W artykule redakcyjnym przeglądu Tychique Regina Maire-Besser tak zaleciła czytelnikowi materiał zamieszczony w przeglądzie pod tytułem “Marcin Luter, świadek Chrystusa”:

Dwa aktualne artykuły: jeden poświęcony obchodowi pięćsetlecia narodzin Lutra: pastor Kurt Maeder z Kościoła Luterańskiego Alzacji zaprasza nas do wspólnego prześledzenia drogi życiowej Reformatora.

Jakaż jest ta droga życiowa? Oto kilka jej etapów według artykułu, o którym mowa:

Wszystko jest łaską. Oto przesłanie, jakie Luter odtąd wyzwolony, pełnym głosem obwieścił chrześcijaństwu (…)

Główne twierdzenie Lutra jest to: usprawiedliwienie przez wiarę, bez uczynków, w Jezusie Chrystusie”.

Dla niego Pismo samo z siebie jest łatwe do zrozumienia. Jest ono własnym tłumaczem. Biblia jest wezwaniem, które Bóg kieruje do każdego człowieka.

Podsumowując, Luter na pewno nie był modelem dla charyzmatyków. Lecz w świecie przenikniętym zwątpieniem i strachem potrafił pchnąć do przodu prawdziwe wartości życia

  • Podczas “wstępowania do Jeruzalem” Odnowy charyzmatycznej (Zielone Świątki 1984) ksiądz katolicki upadł do stóp pastora, “aby go przeprosić za św. Piotra w Rzymie”; gest odnotowany i uznany za godny naśladowania w przeglądzie Tychique.

Kościół katolicki zdegradowany do heretyckiej sekty

Od czasu, gdy religie protestanckie zostały zrehabilitowane i uznane za drogę zbawienia, stało się czymś normalnym, że się je stawia na równiej stopie z Kościołem katolickim.

Ta zmiana znajduje swe odbicie w terminologii używanej w środowisku charyzmatycznym. Bez żadnego rozróżnienia będzie się mówiło o “Kościołach” (z podtekstem: o katolickim, o prawosławnym i protestanckich):

Bóg chce na nowo obdarzyć cały lud chrześcijański tymi bogactwami życia, które było jego życiem w zaraniu Kościoła, tym wszystkim, co zostało zaniedbane lub zdeformowane w ciągi wieków; życiem żarliwej i głębokiej adoracji; szybkim rozwojem Kościołów dzięki skutecznej ewangelizacji.

W naszych czasach byłoby dla Kościołów rzeczą konieczną ustanowienie takiego katechumenatu.

Gdybyż Odnowa została zawezwana do dokonania szaleńczego aktu jedności, na wzór “Jeruzalem 84”, zatknęłaby wtedy w szarej masie chrześcijaństwa profetyczna pochodnię, w blaski której Kościoły mogłyby odzyskać orientacje i zbudować, a raczej odzyskać swoją jedność!

Innego przykładu dostarcza nam następujący fragment sprawozdania ze zjazdu charyzmatycznego odbytego pod auspicjami Porte ouverte (2-10 lipca 1983):

“A wy za kogo mnie uważacie?” Odpowiedź dają cztery wielkie tradycje chrześcijańskie.

Tematem zjazdu było pytanie Chrystusa skierowane do apostołów: “A wy za kogo mnie uważacie?” – Odpowiedzi udzieliły cztery wystąpienia prezentujące cztery wielkie tradycje chrześcijaństwa; przemawiali: katolik, ewangelik, prawosławny i żyd wierzący w Jezusa. Byliśmy zachwyceni bogactwem powstałym ze zsumowania tych czterech wystąpień doktrynalnych.

Zupełna równość między tymi czterema tradycjami uważana jest jako zrozumiała sama przez się. I tak oto Kościół został zdegradowany do jednej z herezji: nieunikniony rezultat błędnego ekumenizmu.

A ten błędny ekumenizm jest – powtórzmy to – narzędziem protestantyzacji Kościoła, jak tego świetnie dowiódł Georg May w książce już cytowanej.

11. MIEJSCE ODNOWY: W KOŚCIELE CZY NAD KOŚCIOŁEM?

Posłannictwo Odnowy wobec Kościołów

Na pytanie: “Jaka jest misja Odnowy charyzmatycznej w Kościele?”, Ralph Martin, wpływowa osobistość w Ruchu, odpowiada: “Ewangelizacja!”

W swym dziele Feu sur la terre (Ogień na ziemi) daje on odpowiedź bardziej kompletną.

Przytaczany najpierw przedmowę:

Rodzi się właśnie pewna nadzieja. Bóg zadziałał z mocą. By odnowić swój Kościół, by go ponownie uczynić światłością świata i solą ziemi, Sam wzbudził nurt zielonoświątkowy: pierwsi zielonoświątkowcy, na nieszczęście odrzuceni przez swoje Kościoły i sami odcinający się od reszty chrześcijaństwa, następnie neo-zielonoświątkowcy protestanccy i katoliccy – trzy strumienie. Ta Odnowa charyzmatyczna to tylko początek.

Na dalszych kartach książki autor rozwija tę myśl:

Bóg chce dokonać odnowy Kościoła, aby moc Jego Ducha mogła realizować się w całej pełni i bez przeszkód. (…)

Oto już ponad siedemdziesiąt lat mija, jak Bóg angażuje się w to wielkie, zielonoświątkowe wylanie Ducha, które obecnie oglądamy. (…)

Ralph Martin reasumuje z kolei historię tych trzech strumieni – lub trzech nurtów – zielonoświątkowych:

1. Pierwszy nurt tego ruchu zielonoświątkowego miał swój początek w Topeka (Kansas) w r. 1900; stamtąd ogarnął Los Angeles, a potem cały świat. (…)

Liczy obecnie około 15 milionów zielonoświątkowców klasycznych, a wskaźniki jego rozwoju są wciąż wysokie…

2. (…) W latach pięćdziesiątych rozpoczął swa działalność drugi nurt zielonoświątkowy, tym razem wewnątrz Kościołów. Duchowni i świeccy wielkich wyznań chrześcijańskich w Stanach Zjednoczonych zostali ochrzczeni w Duchu i doświadczyli darów charyzmatycznych – mówienia językami, uzdrawiani i prorokowania – i wszyscy pozostali w swych własnych Kościołach.

3. W r. 1967 ku powszechnemu zaskoczeniu ujrzeliśmy wyklucie się tego ruchu zielonoświątkowego w Kościele katolickim, najpierw wśród teologów, profesorów i studentów pewnych uniwersytetów katolickich.

Ralph Martin silnie wreszcie podkreśla Boskie pochodzenie tych trzech nurtów, które się stały “wielkimi rzekami”:

W miarę, jak te trzy wielkie rzeki życia i mocy Bożej, objawiającej się teraz w ruchu zielonoświątkowym, zmierzają do zlania się w jednym łożysku, w miarę, jak ta wielka rzeka rozlewa się i niesie z sobą to wszystko, czego Duch dokonuje we wszystkich kręgach Ludu Bożego rozsianego po całej ziemi – wolno nam oczekiwać iż będziemy naocznymi świadkami coraz pełniejszej realizacji, wśród nas i w świecie całym, proroctwa Izajasza: “Kraj się napełni znajomością Pana na kształt wód, które przepełniają morze” (Iz 11, 9).

Trzy nurty zielonoświątkowe, “które zmierzają do zlania się w jednym łożysku”, miałyby więc misję odnowienia Kościoła.

Jeśliby przyjąć tę wypowiedź, to jak usytuować Odnowę charyzmatyczna w relacjach z Kościołem?

Kwestia nie taka prosta. Można bowiem Odnowę charyzmatyczną uznać: albo za będącą w Kościele,

albo za będąca ponad Kościołem,

albo za stanowiącą jakiś nowy super-Kościół.

Katolicka Odnowa charyzmatyczna w Kościele

Cały szereg wypowiedzi świadczy o woli katolickich wspólnot charyzmatycznych należenia do Kościoła i utrzymywania dobrych stosunków z Hierarchią.

I faktycznie stosunki te układają się dobrze. Szereg wspólnot otrzymało status kanoniczny. Odpowiedzialne urzędy parafialne i diecezjalne zaczynają darzyć je zaufaniem.

Oto dwa przykłady:

– Wspólnota Emmanuel

W Marsylii istnieje parafia św. Wincentego â Paulo, obejmująca jedną z dzielnic w centrum miasta, która wspólnocie powierzyła na stałe całość służb parafialnych: przyjmowanie, przygotowywanie do chrztu, do małżeństwa, katechizacja, liturgia, prowadzenie modlitw. W ciągu jednego roku frekwencja na Mszę św. wzrosła dziesięciokrotnie. Również w Paryżu powierza się ekipom ze wspólnoty różne funkcje w parafiach.

– Wspólnota Lion de Juda

W sierpniu 1985 r. powierzono jej kierownictwo duchowe i administracyjne diecezjalnego centrum mieszczącego się w wielkim seminarium w Nimes.

Poza tym obecność wielu biskupów na zjazdach charyzmatycznych, cytowany już raport biskupów (pomimo zawartych w nim zastrzeżeń), ciepłe przyjmowanie Ojca św. na kongresach charyzmatycznych zwoływanych w Rzymie zdają się potwierdzać zdrowe integrowanie się katolickiej Odnowy charyzmatycznej z Kościołem św.

Odnowa charyzmatyczna ponad Kościołem?

A jednak różne fakty wskazują, że Odnowa wierzy, iż powierzono jej misję, która ją stawia ponad Kościołem.

Tak można zinterpretować tezę Ralpha Martina, przed chwilą wyłożoną, o trzech nurtach zielonoświątkowych, które “zmierzają do zlania się” i które sam Bóg powołał do istnienia, aby odnowić Kościół.

W artykule ogłoszonym w przeglądzie Tychique pastor Christian Glardon prezentuje Odnowę jako “pochodnię, w świetle której Kościoły będą mogły odzyskać orientację”.

Innymi słowy: to Odnowa jest światłem Kościoła.

W przedmiocie cytowanej już książki “Ogień na ziemi”, o. Albert Cartier T. J. w ten sposób przedstawia jej autora, Ralpha Martina:

… Oświecony przez Ducha, piętnuje grzech nowoczesnego społeczeństwa, które powraca do pogaństwa, ubóstwia pieniądze, seks, władzę. Stawia pytania chrześcijaninom, którzy powinni by przemieniać świat, a sami dają się uwieść niedowiarstwu: Kościoły podzielone, osłabione, apatyczne, oziębłe tą oziębłością, która Bóg wyrzuca z usta.

Ponad tym światem i ponad tym Kościołem on zażegna ogień. Ogień Miłości, lecz także ogień Kary, ogień Piekła.

Rzeczywiście, “ponad tym Kościołem” katolik, charyzmatyczny prorok, Ralph Martin, “zażegna ogień”, grozi ogniem.

Odnowa charyzmatyczna – super-Kościół?

Taką mniej więcej koncepcję sugeruje pastor Jacques Deppierraz w zakończeniu swego artykułu pt. “Zadania Odnowy wobec społeczeństwa”, który ukazał się w numerze 57 Tychique.

Tę sama idee o wiele wyraźniej prezentuje artykuł opublikowany w Cahiers de Renouveau (nr 39) pod tytułem “Niespodzianki ze strony Ducha Świętego” (Les Surprises de l’Esprit-Saintx). Zawiera on fragmenty przemówienia wygłoszonego przez pastora Thomasa Robertsa w niedzielę Zesłania Ducha Św. (1982) przez dwudziestu tysiącami uczestników Europejskiego Spotkania Charyzmatycznego w Strasburgu. Oto tego przemówienia istotny fragment:

Dzień dzisiejszy jest niespodzianką, która nam zgotował Duch Święty. Spójrzmy z uwaga na to, co Bóg czyni właśnie dzisiaj. On w tym momencie rozlewa swego Ducha na wszelkie ciało! Oto wy możecie Go ujrzeć w tej sali! Zabrani tu jesteśmy wszyscy w imię Jezusa Chrystusa: zielonoświątkowcy, katolicy, prawosławni, żydzi, luteranie, kalwiniści. Jesteśmy w trakcie przeżywania wyjątkowego momentu w historii Kościoła i ja wierzę mocno, że Odnowa obecna to zaledwie początek. Nie zgadzam się z braćmi, którzy mówią, że Odnowa jest jednym z narzędzi, przez które Bóg działa obecnie. My nie jesteśmy ruchem obok innych ruchów. Pewien teolog powiedział: “Odnowa nie jest ruchem w Kościele, jest Kościołem w ruchu!”

Dzisiaj już sam nie wiem, do jakiego Kościoła ja należę. Jeżeli być luteraninem oznacza wierzyć w łaskę daną, to jestem luteraninem. Jeśli być kalwinistą oznacza wierzyć w autorytet Pisma św., to jestem kalwinistą. Jeśli być metodysta oznacza wierzyć w świętość, to jestem metodystą. Jeśli wierzyć w powtórne przyjście Chrystusa oznacza być katolikiem, to jestem katolikiem. Jeśli być uczestnikiem zebrań modlitewnych oznacza być zielonoświątkowcem, to jestem zielonoświątkowcem. (…)

Inaczej mówiąc: bądź sobie zielonoświątkowcem, katolikiem, prawosławnym, żydem, luteraninem, kalwinistą… Odnowa jest ponad wszystkim, ponieważ “Odnowa jest Kościołem w ruchu”.

Odnowa, super-Kościół! Jaka uderzająca analogia między tym tekstem, który zacytowaliśmy, a głośnym oświadczeniem wolnomularza Yves’a Marsaudona w książce L’oecumenisme vu par un franc-macon de Tradition (Ekumenizm w oczach wolnomularza, wiernego swej Tradycji), s. 126:

My, wolnomularze wierni swej tradycji, pozwalamy sobie sparafrazować i przetransponować to zdanie pewnego znakomitego męża stanu, przystosowując je do okoliczności: katolicy, prawosławni, protestanci, muzułmanie, hinduiści, buddyści, wolnomyśliciele, wierzący niezależni – to u nas tylko imiona, wolnomularze – oto nazwisko rodowe”.

Ku równoległej hierarchii charyzmatycznych liderów?

Przedstawia się nam trzy komplementarne koncepcje misji Odnowy:

– Odnowa (określana jako trzy odnogi nurtu zielonoświątkowego) została wzbudzona przez Boga dla odnowienia Kościoła (R. P. A., Cartier, Ralph Martin);

– Odnowa jest profetyczną pochodnią oświecającą Kościoły (pator Christian Glardon);

– Odnowa to “Kościół w ruchu” (pastor Thomas Roberts).

Otóż ten “Kościół w ruchu”, jak każda organizacja, nie może się obejść bez zwierzchników: “Jeśli chcemy by Odnową charyzmatyczną, potrzebujemy charyzmatycznych liderów”, jasno stawia problem Steve Clark

Według niego ci “liderzy” są powołani do roli decydującej w życiu Kościołów:

Na początku Bóg wiele nam mówił o doniosłym znaczeniu charyzmatycznych darów dla “odpowiedzialnych” (pasterzy, liderów). Bóg powiedział nam, iż jedną z kluczowych spraw w odnowie życia chrześcijańskiego jest odnowienie odpowiedzialnych chrześcijan do tego stopnia, by mogli prowadzić lud w Duchu Świętym, aż wypełni tę misję, która mu została powierzona.

W ten sposób sugeruje się ideę charyzmatycznej hierarchii “pasterzy”, “liderów”.

By dowieść, że nie mamy tu do czynienia z jakimś zmyśleniem przytoczymy urywek z Raportu biskupiego:

Wiadomo, że nadal pozostają trudności co do pewnych spraw, tam mianowicie gdzie idzie i dokładne ustalenie roli pasterzy (liderów – uw. tłum.) i roli kapłanów. Tylko staranny dobór kadry kościelnej umożliwi, także tam, pomyślny rozwój i w żadnym wypadku nie dopuści do dwuznacznych sytuacji. Idzie tu o coś znacznie ważniejszego, niż tylko o ryzyku równorzędności między działaniami dwóch kategorii “pasterzy”.

“Ryzyko równorzędności między działaniem dwóch kategorii “pasterzy” (księży i liderów wspólnot charyzmatycznych): oczywiście mowa tu o ryzyku wytworzenia się dwóch równorzędnych hierarchii.

+

+ +

Widzimy, jak niejasna jest sytuacja.

Z jednej strony katolicka Odnowa charyzmatyczna prezentuje siebie jako ruch kościelny, normalnie posłuszny Hierarchii, i tak jest rzeczywiście pod wieloma względami.

Z drugiej strony tenże Ruch uważa siebie za odnogę ogólnego nurtu Odnowy i dopuszcza do tego, że spośród niego podnoszą się głosy – bynajmniej nie tych mniej ważnych reprezentantów:

– które umieszczają Odnowę powyżej Kościoła;

– albo które przedstawiają ją jako super-Kościół;

– albo dają do zrozumienia, że odnowienie się odpowiedzialnych chrześcijan dokona się dopiero wtedy, gdy do dzieła się wezmą charyzmatyczni liderzy.

I tak w Odnowie przejawiają się dwa kierunki, jeden katolicki, drugi zielonoświątkowy.

W tym stanie rzeczy adeptowi katolickiej Odnowy charyzmatycznej zagraża niebezpieczeństwo, że:

– albo będzie rozdarty między wiernością Kościołowi a wiernością dla fundamentalnych założeń zielonoświątkowców;

– albo tez tak dalece ulegnie protestantyzacji, że już nie będzie widział ani różnicy ani sprzeczności między tymi dwiema wiernościami.

12. SŁABOŚCI I BŁĘDY DOKTRYNALNE

Gdy trzeba wydać sąd o niezwykłych zjawiskach i wydarzeniach w życiu w Kościele, jednym z głównych kryteriów jest sprawdzenie ich zgodności – lub niezgodności – z nauką Kościoła:

Wszelkie uczucia choćby najgórniejsze, wszelkie widzenia choćby najbardziej wzniosłe, od tej chwili, gdy was ustawiają przeciw którejkolwiek prawdzie wiary, przeciw dobrym obyczajom, zwłaszcza przeciw pokorze i czystości, od tej chwili miejcie je w obrzydzeniu, gdyż z pewnością są one dziełem szatana

“To, co się sprzeciwia autentycznej nauce wiary, nigdy nie pochodzi od Ducha Świętego”.

Jak się te sprawy mają, gdy chodzi o katolicka Odnowę charyzmatyczną? Czy pora mówić o słabościach i błędach doktrynalnych we wspólnotach, które, jak Emmanuel i Lion de Juda, popularyzują wykłady ojca Marie-Dominique Philippe’a lub Jean’a Daujat?

Odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta.

W trybie życia Odnowy mieszaninie katolickiego stylu religijności (na przykład adoracje Najśw. Sakramentu) i zielonoświątkowego stylu religijności (na przykład zebrania modlitewne, takie, jak je opisuje o. Masabki), towarzyszy często pomieszanie nauki prawowiernej i innowierczą.

Błędy doktrynalne, które można stwierdzić, występują między innymi:

– w pewnych wyjaśnieniach dotyczących wylania Ducha (patrz wyżej, s. ..... ) i dalej, (Aneks II, s......);

– w błędnej koncepcji ekumenizmu (a więc i Kościoła) (patrz wyżej, ss. ...... - .....);

– w błędnej koncepcji tego, co nazwano “ekumenizmem względem żydów” (patrzy wyżej, ss. ...... - ..... ).

Te kwestie zostały już omówione i nie będziemy do nich wracać.

Dwie jeszcze kwestie zasługują na dokładniejsze przebadanie:

– protestancki charakter części materiałów zamieszczonych w przeglądzie Tychique (wspólnota Chemin neuf);

– judaizujący charakter części wykładów doktrynalnych we wspólnocie Lion de Juda.

 

VII. ZASTRZEŻENIA ZE STRONY HIERARCHII

1. Zastrzeżenia ze strony Stolicy Apostolskiej

Przytaczaliśmy już pewną liczbę papieskich wypowiedzi, aprobujących Odnowę charyzmatyczną.

19 maja 1975 r. Paweł VI postawił pytanie: “Ta Odnowa duchowa” czy nie mogłaby być szansą dla Kościoła i dla świata”? To pytanie odbiło się echem w słowach Jana Pawła II wygłoszonych w dniu 9 maja 1981:

Ruch dla Odnowy w Duchu papież Paweł VI uznał za “szansę dla Kościoła i świata”, a sześć lat, które upłynęły od tego kongresu, przyniosły sprawdzenie się jego nadziei, związanej z tym Ruchem. Kościół oglądał owoce waszego oddania się modlitwie, pracy nad uświęceniem życia i zamiłowania do słowa Bożego.

Lecz obok tych słów ogólnej aprobaty papieże wyrażali tez zastrzeżenia właśnie co do charakterystycznych praktyk Odnowy. Na str. ........ przytoczyliśmy obszerny tekst Pawła Vi podkreślający z siła niebezpieczeństwa iluminizmu (które on nazwał profetyzmem). Oto sedno papieskiej wypowiedzi:

Są tacy, co się ośmielają ze swego osobistego mniemania albo, jak się często zdarza, z osobistego doświadczenia lub nawet z chwilowego natchnienia czynić kryterium, które nadaje kierunek ich religii, lub kanon, według którego tłumaczą sobie naukę wiary (patrz: 2 P 1, 20; Dei Verbum, nr 8). Dałby Bóg, by podobne zarozumialstwo nie sprawdziło z dobrej drogi wielu dusz wartościowych i dobrej woli! Mielibyśmy wtedy nową “dowolność wyboru”. (…)

Paweł VI przestrzegł również wiernych przed pragnieniem zmysłowego doświadczania Boga:

My ludzie współcześni, gdyśmy stanęli na progu świata religii, mamy w sercu i być może także na ustach modlitwę ślepca z Jerycho: “Panie, spraw, abym przejrzał”. Chcielibyśmy przełożyć tę prawdę religijną na doświadczenie odczute zmysłami, tę tajemniczą rzeczywistość, do której dotarliśmy w taki lub inny sposób, przez zwykła ciekawość, skłonieni wewnętrznym niepokojem, przez jakiś nagły, nieprzewidywany wypadek zewnętrzny, przez ciężkie doświadczenia życiowe, przez logiczną myśl, dzięki sakramentalnemu wtajemniczeniu albo i dzięki cichemu impulsowi Ducha Świętego.

Czyż nie zaprasza nas zresztą do świata religii wielka sztuka, której obrazoburczy purytanizm nie wygnał dotąd z Kościoła katolickiego, a która przekłada na niezliczone i świetne znaki zewnętrzne mowę sakramentów i kultury? A liturgia czy nas nie wprowadza poprzez zmysły do niewidzialnego królestwa łaski, do mistycznego zjednoczenia z Chrystusem i z Bogiem? Z kolei czy cała nowoczesna pedagogia nie dąży do tego, by środkami audiowizualnym zastąpić wysiłek pamięci i ducha? Czy po wielokroć, stając wobec wymagań wiary, nie powtarzają oni, siebie mając na myśli, słów św. Tomasza: “Póki nie ujrzę, nie uwierzę”? (J 20, 25).

A jednak taka postawa nie jest dobra. Również do nas Pan mógłby powiedzieć: “Nie wiecie, o co prosicie” (Mt 20, 22). Doświadczenie odczuwalne w zmysłach i bezpośrednie rzeczywistości religijnej jest bowiem samo z siebie niemożliwe, co więcej jest ono bezowocne (patrz: 2 Kor 5, 16). Jeślibyśmy naprawdę mogli zobaczyć własnymi oczami coś z rzeczywistości Boga, jaka byłaby nasza reakcja? Przeniknąłby nas lęk (patrz: Wj 33, 20). Odczuta zmysłami obecność Boga jest straszliwa, piorunująca. Nawet w Ewangelii, mówiącej nam o Bogu, który stał się człowiekiem i zamieszkał między nami, są momenty, gdy wystąpienie Chrystusa poraża lękiem (Mt 17, 6) i skłania do uczuć i słów, jakie Kościół będzie stale powtarzał: “Panie, nie jestem godzien…” (Mt 8, 8).

W przemówieniach Jana Pawła II do członków Odnowy charyzmatycznej słyszy się również zastrzeżenia i wyczuwa się rezerwę:

Niebezpieczeństw nie brakuje. Wiecie wszyscy, że są nimi: zbyt wielka waga przywiązywana na przykład do uczuciowego doświadczania rzeczy boskich; nieumiarkowane gonienie z tym, co widowiskowe i nadzwyczajne; upodobanie w niedojrzałych i błędnych interpretacjach Pisma św.; skupienie się na samym sobie i cofanie się przed zaangażowaniem apostolskim, narcyzm, który izoluje i zamyka w sobie. Te niebezpieczeństwa występują na waszej drodze i nie tylko na waszej. Powiem wam ŕ propos za św. Pawłem: “Sprawdzajcie wszystko i strzeżcie troskliwie tego, co dobre”. Trwajmy więc w stałej i wdzięcznej gotowości wobec każdego daru, jakim Duch chciałby przeniknąć do naszego serca, nie zapominajmy jednak, że charyzmaty są dawane tylko “ze względu na wspólne dobro”. W każdym wypadku wzdychajcie do “darów najbardziej doskonałych”. A wiecie, że istnieje “droga jeszcze wspanialsza”. Św. Paweł wskazuje ją na jednej ze swych niezwykłych kar: jest to droga miłości, która sama, i tylko ona, nadaje znaczenie i wartość wszystkim innym drogom.

Ekshortacja Apostolska “Catechesi tradendae” przypomina bowiem: “Odnowa w Duchu będzie autentyczna i rzeczywiście przyniesie obfite owoce w Kościele, nie tyle gdy będzie zabiegać o nadzwyczajne charyzmaty lecz gdy będzie skłaniać największa możliwie liczbę wiernych, w ich codziennej egzystencji, do podejmowania starań pokornych, cierpliwych i wytrwałych, by coraz lepiej i lepiej poznawać tajemnicę Chrystusa i by dawać o Nim świadectwo.

Zanotowaliśmy już poprzednio znaczącą radę, by pogłębiać naukę św. Jana od Krzyża, udzieloną przez Jana Pawła II w alokucji do 6000 księży uczestniczących w rekolekcjach zorganizowanych przez Odnowę charyzmatyczną w Rzymie w r. 1984.

W tej samej alokucji znalazła się wzmianka o zapale religijnym:

Doznawanie zapału religijnego, którego Bóg czasem udziela, nie jest niczym innym, jak tylko przejściową łaską dla początkujących (…). W miarę, jak człowiek staje się bardziej przejrzysty pod wpływem łagodnego a silnego oddziaływania Ducha Świętego (…), jego życie, nawet pozbawione zewnętrznych osobliwości, zaczyna promieniować światłością.

Kiedy indziej, w przemówieniu z 9 maja 1981 r. do liderów katolickiej Odnowy charyzmatyczna, Jan Paweł II, nawiązując do Pawła VI, położył akcent na trzy zasady, które powinny nami kierować w rozróżnianiu duchów:

Pierwszą z tych zasad jest wierność autentycznej nauce wiary: to, co jest przeciwne tej nauce, nie pochodzi nigdy od Ducha Świętego.

+

+ +

Stanowcze ostrzeżenie prze “profetyzmem”; polecenie, by “nadzwyczajnym charyzmatom”, “zewnętrznym osobliwościom”, “uczuciowemu doświadczaniu rzeczy boskich” przyznawać tylko ograniczone znacznie; rada by wyeliminować to wszystko, co jest przeciwne nauce wiary… Takie są, na płaszczyźnie doktryny i ascezy, niektóre z papieskich dyrektyw skierowanych do Odnowy.

Nasuwają się dwa wnioski:

– Chociaż papieże Paweł VI i Jan Paweł II przy wielu okazjach wyrażali ogólną aprobatę dla katolickiej Odnowy charyzmatycznej, to jednak wyrażali tez dezaprobatę dla jej trzech głównych cech:

 •– dla iluminizmu (lub profetyzmu),

 •– dla ubiegania się o bezpośrednie doświadczenie Boga,

 •– dla przesadnego zajmowania się tym, co niezwykłe.

– Drugi wniosek: Gdyby rzetelnie zastosowano dyrektywy papieskie nieraz powtarzane, co pozostałoby ze specyficznej praktyki Odnowy (zebrania modlitewne w stylu zielonoświątkowym, wylanie Ducha, gonienie za charyzmatami, mnożenie międzywyznaniowych akcji religijnych…)?

2. ZASTRZEŻENIA ZE STRONY EPISKOPATU FRANCUSKIEGO

Analogiczne uwagi nasuwa Raport biskupa Marcusa, ordynariusza Nantes, noszący tytuł Odnowa duchowa, jako pole pracy dla biskupa, przedstawiony na plenarnej sesji Episkopatu w Lourdes, w październik u 1982 r.

Zapewniając, że “pozytywny bilans Odnowy jest niewątpliwy”, biskup Marcus podkreśla cały szereg czyhających w niej pułapek i niebezpieczeństw i ze swej strony podnosi kwestie nie załatwione.

Oto kilka wyjątków z tego raportu:

Ostrożnie, można wpaść w pułapkę mitycznego pojmowania prostoty (s. 61).

Odnowa duchowa prawidłowo uwzględnia możność uzewnętrzniania osobistego doświadczenie religijnego. Lecz jak pomóc głowie, by nie ulegała naporowi nadmiernej uczuciowości? (s. 62).

Czuwać, by nie dopuścić do przewagi tego, co pozwolono sobie nazwać “emocjonalnością” (s. 62).

Jeśli nawet dla niektórych ludzi jest pod względem duchowym, dobroczynny ten dar (modlitwy w językach) nie należy do istoty modlitwy (s. 63).

Jak przyjmować charyzmaty bez tracenia kontaktu z rzeczywistością i pogrążania się w aurze cudowności (s. 65)?

Ryzyko równoległego działania dwóch kategorii “pasterzy” (chodzi o księży i “pasterzy” wspólnot) (s. 68).

Wykonanie posługi uzdrawiania wciąż budzi poważne zastrzeżenia. W niektórych grupach Odnowy jest aktualnie w użyciu “modlitwa i uwolnienie złego ducha”. Przypomina ona ryt egzorcyzmu. Ta praktyka kryje w sobie wiele dwuznaczności. Kardynał Suenens poświęcił im swa książkę Renouveau et puissance des ténčbres (Odnowa a potęga ciemności). Dokument archidiecezji Malines 4. (s. 70).

Wskazane będzie czuwanie nad tym by we wspólnotach Odnowy zachowywano niezbędne rozróżnienie we wzajemnych odniesieniach między władzą a zgodną opinią grupy. Wymóg wzajemnej przejrzystości może być spełniony jedynie pod warunkiem zachowania rozgraniczenia między forum wewnętrznym i zewnętrznym; zrzekanie się dóbr na rzecz wspólnoty jest dopuszczalne tylko przy zachowaniu surowych reguł roztropności, itd. (s. 73).

Katolicka Odnowa, jak wiadomo, ma swe korzenie w innych ruchach Odnowy. Jeśli nawet trzyma się dotąd nagannych koncepcji ekumenizmu, potrafiła odnaleźć swoją specyfikę. (s. 73)

Wśród trudności sygnalizowanych wyżej są takie, które e dalszym ciągu pozostają. Któżby się odważył zaprzeczyć temu? Pisma i wypowiedzi pewnych reklamujących się jako Odnowa grup są niepokojące w wielu punktach: zamiar otrzymania statusu instytucji kościelnej, pojęcie o roli kapłana, treść wyznania wiary i praktyki ekumeniczne, walor przyznawany pewnym praktykom błędnie nazywanym “charyzmatami”, i tak dalej (s. 75).

Biskup Marcus formułuje więc zastrzeżenia, ostrzega przed ukrytymi pułapkami i niebezpiecznymi tendencjami, lecz co najważniejsze, porusza problem fundamentalny:

Widowiskowe charyzmaty, ponieważ należą do doświadczeń mistycznych, domagają się rozpoznania duchów (s. 66).

Co w końcu musimy powiedzieć? Oto, że należy zbadać, czy charyzmaty, których istnienie w obrębie Odnowy jest niewątpliwe, pochodzą co ducha dobrego czy od ducha złego (tj. diabła), czy też dają się wyjaśnić jako zjawisko naturalne.

Otóż takiego metodycznego badania nigdy nie przeprowadzono.

VII. ODPOWIEDŹ NA PEWIEN ZARZUT

Drzewo się ocenia po jego owocach. Stwierdzamy np., że wspólnota robi wiele dobrego: ludzie się naprawdę nawracają, powracają do sakramentów, są ożywieni gorącą pobożnością. Czy dobro, jakie spełnia ta wspólnota, nie wystarczy do wydania pozytywnej oceny tego rodzaju charyzmatycznej aktywności?

Jest też inny typ stawiania zarzutu, mamy go w liście protestującym przeciwko pierwszej wersji naszego studium:

Niech się Pan uda do Paray-le-Monial, a zobaczy Pan ludzi, którzy gromadami się spowiadają; Msze są odprawiane z godnością, majestatem i uszanowaniem; setki młodzieży co noc na adoracji Najśw. Sakramentu; wspaniałe procesje eucharystyczne; powrót do łaciny; prelegenci raczej nie podejrzani o protestantyzm; kilkunastu biskupów francuskich i zagranicznych; bardzo oględny użytek z nadzwyczajnych charyzmatów; dbałość o poważną formację doktrynalną i duchową. A te międzynarodowe sesje też są żywym świadectwem, zaprzeczającym obserwacjom i wnioskom Pańskiej ankiety.

Odpowiedź

a) W całym tym studium staraliśmy się wykazać, że działalność charyzmatyczna stanowi mieszaninę elementów dobrych i elementów złych. Nie można wydać słusznego osądu, jeśli się bierze pod uwagę jedynie elementy pozytywne.

b) Dobro, jakie się czyni w obrębie Odnowy charyzmatycznej, nie jest argumentem rozstrzygającym.

Wiemy wszyscy, że Szatan często się przebiera w anioła światłości.

Według świadectwa J. Marques-Rivičre, ta metoda postępowania szatańskiego jest częstym zjawiskiem w środowisku masońskim:

Szatan nigdy się nie przedstawia jako szatan. Byłoby dziecinadą tak mniemać; on zawsze udaje Anioła Światłości, Pocieszyciela, Ducha Prawdy. Ten Ojciec Kłamstwa czyni się Apostołem Pokoju, Inspiratorem mistycznym, Księciem wszelkiej władzy.

Jeśli Szatan przybiera taką metodę postępowania w masonerii, tym bardziej będzie tak postępował w Kościele.

Toteż warto przypomnieć sobie klasyczne reguły gry w tej masonerii.

Oto niektóre z nich:

Zły duch może wcale nie przeszkadzać danej osobie w czynieniu wielu rzeczy dobrych.

Są ludzie, którym zły duch nie przeszkadza w pełnieniu wielkiego nawet dobra, ponieważ ono służy mu do wyprowadzania ich na manowce.

Skłonność do dobrego może pochodzić od złego ducha

To właśnie nazywa się zwykle kuszeniem pod pozorem dobra. Oto jak je przedstawia o. Scaramelli:

Św. Ignacy poucza, że szatan przemieniony w dobrego anioła ma zwyczaj popierać zacne pragnienia dusz świętych i aprobować ich spełnienie, ale z zamiarem wplątania ich z czasem w swoje przewrotne cele. Suarez podaje wewnętrzną rację takiego postępowania, a przedstawia ją następująco: Jest rzeczą oczywistą, że nakłanianie do czegoś ze swej natury grzesznego pochodzi od złego ducha, a nie może pochodzić od Boga; lecz jeśliby rzecz była sama w sobie szlachetna i cnotliwa, to tym samym nie byłoby jeszcze pewności, że została ona natchniona przez Pana Boga, gdyż mogłaby być podszepnięta przez Jego nieprzyjaciela. Racja jest jasna: zło nigdy nie może stać się dobrem, lecz dobro może stać się złem, jeśli zmierza do złego celu. Tak więc żadna skłonność do złego nie może pochodzić od ducha dobrego, natomiast skłonność do dobrego może pochodzić od złego ducha, który nas popycha ku czemuś dobremu, ale w przewrotnym celu: “Jeśli idzie o grzech, to oczywiste, że ma swą przyczyna w duchu złym, a nie w duchu dobrym; jeśli idzie o czyn prawy, nie da się wnioskować z cała pewnością, że pochodzi on od ducha dobrego. Przeciwnie, może jasno się pokazać, że został podszepnięty raczej przez złego ducha, niż przez dobrego”.

Przytaczamy teraz tekst św. Ignacego Loyoli, na który powoływał się o. Scaramelli:

Czwarta reguła: Zły anioł, gdy się przemienia w anioła światłości, ma zwyczaj przenikania najpierw do uczuć duszy pobożnej, aby napełnić ją ostatecznie uczuciami własnym. Rozpoczyna więc od podsuwania tej duszy myśli dobrych i świętych, zgodnie z jej cnotliwym nastawieniem, lecz niebawem stara się krok za krokiem wciągnąć ją w swoje skryte pułapki i skłonić, by się zgodziła na jego grzeszne zamysły.

Piąta reguła: Powinniśmy bardzo uważnie sprawdzać bieg naszych myśli. Jeśli ich początek, rozwinięcie się i kres i wszystko w nich jest dobre i zmierza wyłącznie ku dobru, jest to dowód, że one przychodzą od anioła dobrego; jeśli natomiast w związku z tymi myślami, które nam napływają do głowy, pojawia się w końcu przed nami jakaś rzecz zła lub nas rozpraszająca albo mniej dobra od tego, co zamyślaliśmy zrobić, lub jeśli te myśli osłabiają naszą duszę, niepokoją lub wyprowadzają do niej zamęt, pozbawiają ją pokoju i równowagi, którymi tak się cieszyła, jest to oczywisty znak, że pochodzą one od złego ducha, nieprzyjaciela naszego postępu i naszego zbawienia wiecznego.

Powtórzmy sobie dwa kluczowe zdania:

Są ludzie, którym zły duch nie przeszkadza a pełnieniu wielkiego nawet dobra, ponieważ ono służy mu do wyprowadzania ich na manowce (R. P. Lallement).

Zły duch przemieniony w anioła dobrego ma zwyczaj popierać zacne pragnienia dusz świętych i aprobować ich spełnienie , ale z zamiarem wplątania ich z czasem w swoje przewrotne cele (o. Scaramelli nawiązujący do pouczeń św. Ignacego).

Czy poprzez dobro dziejące się w zasięgu Odnowy charyzmatycznej można odkryć owe “manowce” i “przewrotne cele”, związane nie ze skrajnościami Ruchu (które można by uznać za dewiacje), lecz z istotnym jego charakterem? Jesteśmy zdania, iżeśmy wykazali, że tak.

Jednym z manowców najwyraźniej dostrzegalnych nie jestże ten fałszywy ekumenizm, pierwszy stopień do mundialistycznej religii uniwersalnej?

Ktoś mógłby zarzucić, iż negatywny aspekt tych manowców, tych przewrotnych zamierzeń może być z nadmiarem zrekompensowany aspektem pozytywnym modlitw i nawróceń. Lecz co będzie z Odnowa po dziesięciu, po dwudziestu latach, gdy inkluz protestantyzmu, zrośnięty z Odnową, spowoduje właściwe sobie skutki?

Historia Kościoła jest po to, by nam to stawić przed oczy: herezje często nas zwodzą swoimi pierwszymi owocami, lecz po nich, na końcu, przychodzą owoce zabójcze.

KONKLUZJA

Badając katolicką Odnowę charyzmatyczną, stwierdziliśmy w niej znaczące elementy pozytywne… i nie mniej znaczące elementy negatywne. Te ostatnie, w swej większości, nie są bynajmniej akcydentalne, lecz wynikają z samego charakteru Ruchu.

Ze względu na tę mieszaninę dobrego i zła Odnowa charyzmatyczna przedstawia sobą zjawisko mamiące pozorami i podejrzane:

  • podejrzane z racji rytuału zielonoświątkowego i charyzmatów, które w niej się praktykuje;
  • podejrzane z racji promowania osobistego doświadczania rzeczy boskich i innego pociągu do nadzwyczajności;
  • podejrzane z powodu podobieństwa do protestanckich ruchów “przebudzenia”;
  • podejrzane z powodu swego ekumenizmu złej marki;
  • podejrzane z powodu fałszywych doktryn, szerzonych przez niektórych liderów i niektóre publikacje Ruchu.

Wobec tych danych słuszną się wydaje ta definicja katolickiej Odnowy charyzmatycznej, którą sformułowało czasopismo Tychique:

“Katolicka odnoga nurtu zielonoświątkowego”.

Jest pewien problem z “przebudzeniem” typu protestanckiego w środowisku katolickim. To “przebudzenie” wydaje się być obiektywnie katolickie w wielu dziedzinach. Przywraca do czci wiele praktyk tradycyjnego katolicyzmu, poniechane obecnie w naszych parafiach. I właśnie dlatego jest ten Ruch niebezpiecznie uwodzicielski.

Widzieliśmy także, iż pochodzenie i natura “wylania Ducha” i charyzmatów z samego faktu swej jakby-identyczności ze zjawiskami, które pod tą sama nazwą dzieją się u protestantów – stwarzają bardzo poważne problemy; widzieliśmy, że te problemy o ile wiadomo nie zostały dotychczas zbadane przez władze Kościoła; że w okresie oczekiwania na wyniki tego badania nie można wykluczyć możliwości wmieszania się złych mocy; że to wmieszanie się jest nie tylko możliwe, lecz prawdopodobne.

Nawet abstrahując od tego ostatniego twierdzenia (odnośnie charyzmatów i wylania Ducha), wszystko wskazuje na to, że jesteśmy wobec typowego przypadku pokuszenia pod pozorami dobra.

Musimy tu postawić dwa pytania:

– Dlaczego tak wielka liczba katolików ulega temu pokuszeniu?

– Jakie zastosować środki zaradcze?

Sukces Odnowy

Wymieniliśmy niektóre przyczyny (patrz s. .... ), które się złożyły na sukces Odnowy. Powróćmy do tych spraw.

Pierwsza przyczynę sukcesu należy przypisać osłabieniu władz kościelnych. Pojawia się pewna forma życia duchowego, po części wykolejonego, rozwija się i rozszerza od 18 lat, ogarnia miliony katolików, a władze Kościoła w sprawę w ogóle nie wnikają, co najwyżej wygłasza się optymistyczne przemowy, a zastrzeżenia w zawarte wypowiada się w tonacji przyjacielskiej rady. Żadnego głębszego zbadania problemu. Jawne błędy doktrynalne nie są ani sankcjonowane, ani też potępiane. Niektórzy liderzy Ruchu mogą sobie pisać książki najbardziej zielonoświątkowe i nie są bynajmniej urzędowo z tego powodu wzywani do Rzymu. Wspólnota Lion de Juda może szerzyć naukę, która w istotnych punktach okazuje się bardziej żydowska, niż katolicka, ale to wcale nie przeszkadza w powierzeniu im kierownictwa Centrum Diecezjalnego w Nimes.

W tych warunkach jeże się dziwić, ze świeccy katolicy w wielkiej liczbie dają się zwieść przez ten Ruch, który na szarym tle francuskiego życia katolickiego zdaje się wyróżniać swoją pobożnością, dynamizmem, duchem apostolstwa.

Dotykamy tu palcem tego, co Jean Madiran nazywa “napaścią” władzy.

Drugą przyczynę sukcesu trzeba przypisać Soborowi Watykańskiemu II i tym orientacjom, które się potocznie nazywa posoborowymi.

Rehabilitując protestantyzm, zachęcając do międzywyznaniowej działalności religijnej, dopuszczając do zatarcia się prawdy wiary, która wyrażają słowa: “Poza Kościołem nie ma zbawienia”, Sobór i orientacje posoborowe poparły tę formę przenikania protestantyzmu do Kościoła, jaka jest Odnowa.

Trzecia przyczyna sukcesu to ignorancja religijna katolików.

Oni w ogóle nie znają protestantyzmu, jego historii, jego fundamentalnych błędów, jego stron przynęcających. Oni o rozpoznawaniu duchów z rzadka tylko coś tam słyszeli. Mało się też kiedykolwiek zastanawiali nad metodami, jakimi posługuje się Szatan, by kusić wartościowszych (kuszenie pod pozorami dobra).

Wywodzenie na manowce ze strony Odnowy może się więc dokonywać bez napotykania żadnego oporu.

Czwarta przyczyna sukcesu to odczuwalna potrzeba modlitwy i adoracji, pragnienie liturgii, która byłaby naprawdę święta.

Ani nowa liturgia, zubożona i częściowo zdesakralizowana, ani słaba aktywność większości parafii, zbyt często modernistycznych, ani to, co pozostało a Akcji Katolickiej, nie zaspokajają tej potrzeby. Powstała pustka. Odnowa ją wypełnia.

Możliwe środki zaradcze

Jaką zając postawę, jakie działanie powinny podjąć katolicy świeccy, którzy widzą, że w złym kierunku nurt charyzmatyczny unosi swoich adeptów?

Oto kilka propozycji w tej palącej kwestii:

1. Odnowa funkcjonuje jako pokuszenie pod pozorem dobra, jest więc rzeczą konieczną nie dać się jej zwieść, unikać wszelkiego z nią kontaktu (nie iść na zebranie modlitewne, “aby się samemu przekonać”), należy tez przestrzegać o niebezpieczeństwie tych, których kusi ciekawość.

2. Przy kilku okazjach wspominaliśmy o “rozpoznawaniu duchów”, o wiedzy, która jest przydatna przy tego rodzaju zjawiskach. Tej wiedzy wcale się dziś nie przekazuje, z wyjątkiem rekolekcji według metody św. Ignacego Loyloi. Promowanie tych rekolekcji byłoby jednym ze skuteczniejszych przeciwdziałań wobec zagrożeń ze strony Odnowy.

3. Spotykane w Odnowie słabości i błędy doktrynalne po większej części powodowane są jej protestanckim rodowodem i modelem ekumenizmu nie do przyjęcia. Warto więc zając się odtąd odnośnymi prawdami doktryny katolickiej (np. prawda wiary, że “poza Kościołem nie ma zbawienia”) i historią Kościoła.

4. Wielu wiernych zwraca się ku Odnowie z potrzeby modlitwy i adoracji.

Czy nie należałyby dowartościować ponownie i zacząć stosować liturgię i tradycyjne formy modlitwy, aby na tę potrzebę rzetelnie odpowiedzieć. Msza św. w drugi dzień Zielonych Świątek w Chartres, śpiewana z zapałem przez siedem tysięcy pielgrzymów z Centrum Charlier (średni wiek 25 lat), pokazuje, że może to święto i obecnie, jak dawniej, służyć jako piękna okazja do manifestacji wiary chrześcijańskiego ludu. Trzeba by jeszcze, by ich nie zakazywano w naszych parafiach.

Niektóre wspólnoty charyzmatyczne uzyskały podobno prawo śpiewania po hebrajsku, w swoich kaplicach, pieśni liturgicznych o judaistycznej tradycji. Dlaczego nie mielibyśmy otrzymać takiego samego prawa do śpiewów liturgicznych o tradycji katolickiej?

5. Trzeba by w końcu uprosić władze Kościoła, by powstały z “zapaści”, o której była mowa, i zajęły stanowisko w dwóch istotnych kwestiach:

– By skończyły z fałszywym ekumenizmem, który siła opanował większość środowisk katolickich, a który – jak bardzo trafnie powiedział kanonista niemiecki, Georg May – stanowi “narzędzie protestantyzacji” Kościoła katolickiego. To przez Kościół, a nie przez ruch zielonoświątkowy, możemy być zbawieni.

– By się na serio zajęły problemem charyzmatyzmu. Tylko bowiem władze Kościoła mogą wydać osąd definitywny i ostatecznie zaprowadzić porządek w tej dziedzinie.

Nie da się powiedzieć, że władze Kościoła już to zrobiły! Jest bez wątpienia nieco tekstów rzymskich dotyczących Odnowy. Wyrażają one ogólna aprobatę, doradzają roztropność, zawierają zastrzeżenia co do istotnego charakteru Odnowy, lecz nie znajdzie się w nich gruntownej, głębokiej oceny; takiej oceny nie można by zresztą wydać bez systematycznego przebadania, którego na pewno nie przeprowadzono. To już tyle lat, jak katolicy w tłumie uczestniczą w rytuałach zielonoświątkowych zwanych wylaniem Ducha. Czy należy to zaaprobować? Z jakim uzasadnieniem teologicznym? Według jakiej nauki? Czy trzeba tego zakazać? W Rzymie nie podjęto żadnej decyzji w tak kapitalnych kwestiach.

Powtórzmy to raz jeszcze: jedyna władza Kościoła może wydać definitywne orzeczenie i w sposób decydujący uporządkować te sprawy.

Naszą rolą jest prosić ja o zajęcie stanowiska i modlić się w tej intencji.

Być może będziemy mogli czynić to z większą ufnością, gdyż zauważa się w Rzymie pewne wyprostowanie się, pewne ściągnięcie cugli.

 

ANEKS 1

WYJAŚNIENIE TEZY “POZA KOŚCIOŁEM NIE MA ZBAWIENIA”

Oto maksyma, która stwarza problemy wśród naszych współczesnych. “Poza Kościołem nie ma zbawienia” – to nie dziś, nie przejdzie, jak się mów.

A jednak… wśród rzeczy, których Kościół zawsze nauczał i których nigdy nie będzie mógł przestać nauczać “jest również to nieomylne orzeczenie, gdzie jest powiedziane, że nie ma zbawienia poza Kościołem”.

Oto wypowiedź na ten temat Kongregacji Świętego Oficjum:

(…)

Jesteśmy obowiązani wierzyć, wiara boska i katolicką, we wszystkie prawdy zawarte w Słowie Bożym, w Piśmie św. lub w Tradycji, a które Kościół podaje do wierzenia jako objawione przez Boga, nie tylko w uroczystym orzeczeniu, lecz także w zwyczajnym i powszechnym nauczaniu.

Otóż wśród rzeczy, które Kościół zawsze głosił i których nigdy nie przestanie nauczać, jest także to nieomylne orzeczenie, gdzie jest powiedziane, ze nie ma zbawienia poza Kościołem.

Ten dogmat ma być jednak rozumiany w znaczeniu, jakie mu daje sam Kościół. Zbawiciel bowiem wyjaśniania rzeczy zawartych w depozycie wiary nie powierzył prywatnemu osądowi, lecz nauczaniu władzy kościelnej.

Otóż na pierwszym miejscu Kościół naucza, że w tej materii istnieje jak najbardziej stanowczy nakaz Jezusa Chrystusa, gdyż wyraźnie upoważnił On swych Apostołów, by nauczali wszystkie narody zachowywać to wszystko, co On sam im przekazał.

Obowiązek wejścia do Kościoła

Nie najmniejszym z tych przykazań jest to, które nam nakazuje włączyć się przez chrzest w Ciało Mistyczne Chrystusa, którym jest Kościół, i pozostawać w jedności z Nim i z Jego namiestnikiem, przez którego On sam Kościołem swym tu na ziemi w sposób widzialny rządzi.

Dlatego tez nie zbawi się ten, który wiedząc o Boskim ustanowieniu Kościoła przez Chrystusa, odmawia mimo to poddania się mu lub odłącza się od posłuszeństwa biskupowi Rzymu, namiestnikowi Chrystusa na ziemi.

Nasz Zbawiciel nie tylko nakazał, by wszystkie ludy weszły do Kościoła, On także postanowił, że jest w jedyny środek zbawienia, bez którego nikt nie może wejść do wiecznego królestwa chwały.

Może wystarczyć “pragnienie”

W swym nieskończonym miłosierdziu Bóg zechciał, że gdy idzie o środki zbawienia nakazane ze względu na ostateczny cel człowieka nie przez ich wewnętrzną konieczność, lecz tylko przez ustanowienie Boże, ich zbawienne skutki mogą być również osiągnięte w pewnych okolicznościach, gdy te środki są tylko przedmiotem “pragnienia” lub “życzenia”. Ta prawda została jasno ustalona na Soborze Trydenckim tak co do sakramentu chrztu, jak co do sakramentu pokuty.

To samo należy powiedzieć o Kościele jako o powszechnym środku zbawienia. Toteż aby jakaś osoba osiągnęła zbawienie wieczne, nie jest zawsze konieczne, by należała ona do Kościoła z tytułu członkostwa, trzeba jednak, aby z nim była złączona przynajmniej pragnieniem lub życzeniem.

Przy tym nie jest zamsze konieczne, aby to życzenie było wyraźne, jak w przypadku katechumenów. Gdy ktoś pozostaje w nieświadomości niezawinionej, Bóg przyjmuje pragnienie domniemane, tak nazwane, ponieważ jest zawarte w dobrym usposobieniu duszy, gotowej swoja wolę dostosować do woli Bożej.

Te rzeczy są jasno wyrażone w Liście dogmatycznym “O Ciele Mistycznym Jezusa Chrystusa”, ogłoszonym przez papieża Piusa XII w dniu 20 czerwca 1943 r. W tym liście bowiem papież rozróżnia tych, co są aktualnie wcieleni do Kościoła jako członkowie, i tych, którzy są z nim złączeni jednie pragnieniem.

Mówiąc o członkach, którzy tu na ziemi tworzą Ciało Mistyczne, tenże papież powiada: “Tylko ci liczą się realne jako członkowie Kościoła, którzy przyjęli chrzest odrodzenia i wyznają prawdziwa wiarę, którzy też na szczęście nie odłączyli się od całości Ciała lub nie zostali od niego przez uprawnioną władzę odcięci z powodu swych bardzo ciężkich win”.

Pod koniec tejże encykliki, z najgorętszym uczuciem zapraszając do jedności tych, co nie należą do ciała Kościoła katolickiego, wspomina również o tych, którzy “przez jakieś pragnienie i nieuświadomione życzenie kierują się ku Mistycznemu Ciału Odkupiciela. On nie wyłącza ich w żaden sposób od zbawienia wiecznego, natomiast stwierdza, iż znajdują się oni w stanie, “gdzie nikt nie może być pewien swego zbawienia wiecznego”, i dodaje, że “są oni pozbawieni tylu i tak wielkich łask niebieskich, którymi można się cieszyć tylko w Kościele katolickim”.

Tymi słowami papież potępia zarówno tych, co wyłączają ze zbawienia wiecznego ludzi złączonych z Kościołem jedynie przez domniemane pragnienie, jak i tych, co mylnie twierdzą, iż wszyscy ludzie mogą dostąpić zbawienia i tak samo na równi we wszystkich religiach.

Konieczność wiary

Z tym wszystkim, nie należy mniemać, że jakiebądź pragnienie wejścia do Kościoła wystarczy do zbawienia. Pragnienie, dzięki któremu ktos zaczna należeć do Kościoła, powinno być natchnione miłością doskonała. Pragnienie domniemane nie może powodować swych skutków, jeśli się nie posiada wiary nadnaturalnej, “gdyż ten, kto się zbliża do Boga, powinien wierzyć, ze Bóg jest i że wynagradza tych, co Go szukają”. Sobór trydencki oświadcza: “Wiara jest początkiem zbawienia człowieka, fundamentem i korzeniem całego usprawiedliwienia. Bez niej niepodobna poddać się Bogu i być policzonym między Jego dzieci”.

ANEKS II

WYLANIE DUCHA W OPISIE PRZEGLĄDU “TYCHIQUE”

Czasopismo Tychique, wydawane przez wspólnotę Chemin neuf, zamieściło w numerze 54 (marzec 1985) “refleksję René Jacob’a na temat chrztu w Duchu, doświadczenia unikalnego i fundamentalnego. Artykuł nosi tytuł: “Chrzest w Duchu – za i przeciw”.

Oto parę wyjątków:

Chrzest w Duchu, fundament i baza Odnowy

Na ten temat nigdy się dość nie powie. Bazą aktualnego “przebudzenia” charyzmatycznego nie jest ani dar języków, ani uzdrawianie, gdyż niektórzy z członków nie otrzymują ani jednego, ani drugiego. Nie jest też nią wcale nawrócenie czy wewnętrzne odnowienie się, chociaż te dwa zjawiska zdarzają się często. Bazą obecnego “przebudzenia” jest chrzest w Duchu Świętym.

Różnica między chrztem w Duchu a bierzmowaniem

Różny od chrztu z wody w imię Jezusa, chrzest w Duchu nie daje niczego więcej ponad to, co katolicy nazywają sakramentem bierzmowania. Ten sakrament “ma swe korzenie w wydarzeniu Pięćdziesiątnicy, ale nie wyraża całej treści tego doświadczenia duchowego”. Bierzmowanie (confirmation) jest przede wszystkim potwierdzeniem (con-firmation), ratyfikacją chrztu, która utwierdza chrześcijanina i obdarza go dojrzałością w wierze, a także wyciska na nim wieczyste znamię dzięki szczególnemu nawiedzeniu Ducha Świętego. (…)

Chrzest w Duchu, przeciwnie, przedstawia się jako nadanie z zewnątrz mocy, nie wyciska “charakteru” na sercu wierzącego, a uzewnętrznia się przez charyzmaty w rozumieniu Pawła (1 Kor 12).

Działanie charyzmatów a działanie sakramentów

Jak wytłumaczyć “nadanie z zewnątrz mocy”, różne od sakramentów chrztu i bierzmowania?

Według księdza René Jacoba Duch Święty miałby “dwa wielkie rodzaje działania”, korę on nazywa “Duchem-z góry” (l’Esprit-sur) i “Duchem-wewnątrz” (l’Esprit-dans).

“Duch-z góry”

Duch jest przedstawiony jako moc Boża wdzierająca się w świat, “przychodząca z góry”, która “spada na”, która “zakłada fundament na”, która “spoczywa na” kimś, udzielając mu przede wszystkim niezwykłej mocy, i która zawsze przejawia się na zewnątrz w znakach, cudach itp. – i to jest aspekt charyzmatyczny Ducha.

“Duch-z góry” jest to cała moc charyzmatyczna obecna na wszystkich kartach Biblii, a w Pięćdziesiątnicy rozlewająca się jeszcze szerzej w chrzcie w Duchu.

“Duch-wewnątrz”

“Duch-wewnątrz” jest to cała moc stwórcza Boga, zdolna oczyścić i obdarzyć życie, która wytryska w Kościele poprzez sakramenty, (…) poprzez wszystkie sakramenty.

“POWRÓT DUCHA” PO PIĘTNASTU WIEKACH ZAPOMNIENIA

W ostatniej części swego artykuły ks. René Jacob mówi nam, że “Duch-z góry” (inaczej mówiąc, “moc charyzmatyczna”, która nadaje chrzest w Duchu” został odsunięty na całkiem drugorzędne miejsce od czwartego wieku aż do naszych czasów:

Te dwa rodzaje działania Ducha Świętego, są – według Pisma – tak samo ważne co do znaczenia. Powinny były mieć oba takie samo znaczenie w całym życiu Kościoła. Niestety! bardzo prędko strona organizacyjna, tworzenie się struktur wzięły górę nad “tchnieniem” charyzmatycznym. Pierwsze oznaki tego procesu wyczuwa się już w Didaché, u Ignacego, Ireneusza, Tertuliana i im współczesnych, lecz równowaga załamuje się ostatecznie od czwartego wieku. Kościół urządza się i organizuje; hierarchia czuje się lepiej w świecie sakramentów, który może łatwiej urządzać i kontrolować, a w ciągu wieków właściwe życie charyzmatyczne zostaje zepchnięte na drogę, którą nazwano “mistyczną”, lub zaliczone do “sakramentaliów” to znaczy do spraw jak najbardziej drugorzędnych. Nawet wielka teologia przyznaje temu życiu zaledwie skromniuteńkie miejsce.

Lecz obecnie sam Bóg wdał się w te sprawę, aby ją uporządkować: Aż wreszcie wybiła godzina Boga! Jesteśmy świadkami potężnego “powrotu Ducha”. A Kościół uniwersalny nigdy zadość nie podziękuje zielonoświątkowcom, że odkryli to potężne tchnienie Ducha i doniosłe znaczenie chrztu w Duchu dla ewangelizacji świata!

Niesłychane teorie, jak na katolickiego kapłana! Duch Święty byłby “przyduszony” przez Kościół hierarchiczny, i to przez całych tysiąc pięćset lat, aż wreszcie na początku tego stulecia uwolnili Go protestanci! Przypomnijmy, że jest to teza Marcina Lutra.

Teorie interesujące, ponieważ uwypuklają dylemat, jaki przed członkami Odnowy charyzmatycznej stawia wylanie Ducha:

– czy jest ono dla nich zwykłym nawrócenie, któremu towarzyszy modlitwa? A w takim razie skutków tego rytu nie da się wytłumaczyć;

– czy też jest ono dla nich wydarzeniem fundamentalny dla życia wewnętrznego i apostolstwa? A w takim razie przyjmują – milcząco lub wyraźnie – stanowisko protestanckie, że mianowicie Kościół hierarchiczny, od czasów Konstantyna, nie dopuszczał do głosu Ducha Świętego.



Copyright (c) 2000 Fundacja Antyk. Wszelkie prawa zastrzeżone
strona główna