Teksty Magisterium

 powrót
Copyright (c) 2000 Fundacja Antyk. Wszelkie prawa zastrzeżone.

 

Philippe Le Vallois

 

Wspólnoty charyzmatyczne i Kościół


Droga każdej wspólnoty charyzmatycznej1 i innych wspólnot przebyta z Kościołem rzymskokatolickim, zwłaszcza z jego przedstawicielami instytucjonalnymi - biskupami, jest bardzo pouczająca. Łączyły ich więzy pełne różnych namiętności ­ od zauroczenia i wyrażanej dziecięcej miłości po nieufność, wymówki i szantaż. Dla lepszego zrozumienia tych relacji trzeba spojrzeć na wspólnoty ich własnymi oczami. Uważają się one za "dar Boga", wcielenie Jego zamiarów wobec Kościoła, zrodzone w linii odnowy Kościoła, która nastąpiła od początku wieku, a w szczególności od Soboru Watykańskiego II. Poza Kościołem katolickim, którego są dziećmi, nie ma zbawienia! Stąd nieustanne zabieganie o poparcie Kościoła i o wytłumaczenie wszystkich poczynań: Czyż nie było to zamiarem Pana?
Przywołanie relacji między Kościołem i Ruchem Odnowy jest wskazaniem na dwóch partnerów, bo jeśli można przedstawić historię wspólnot charyzmatycznych razem z biskupami, to również w tym samym czasie przedstawić historię biskupów ze wspólnotami. W tej drugiej historii obecna jest namiętność. Nic w tym nienormalnego: biskupi są również ludźmi i również "zwykłymi zjadaczami chleba". Ale czy ich wybory i decyzje są podejmowane pod wpływem własnych sentymentów i planów? Czy jest tam miejsce na spojrzenie krytyczne, na kryteria kościelne i ewangeliczne?

 

Zagadnienie wrażliwości...

Po wielu latach niewiedzy, nieufności, a nawet odrzucenia, episkopat francuski przyjął nową postawę (zapoczątkowaną raportem Mgr Marcusa w 1982) odnośnie nowych wspólnot powstałych po 1972 roku.
W rzeczywistości już w latach 70. dostrzegano szybko postępującą dechrystianizację społeczeństwa francuskiego, pojawienie się różnych ruchów, starzenie się księży i brak następców: wszystko to przyczyniło się do oficjalnego uznania wspólnot, nazywanych nowymi. Odkryto, że zajmowały się one światem ludzi młodych, praktycznie nie istniejącym w parafiach, że zajmowały się ewangelizacją w sposób gorliwy i owocny, że przysparzały również nowych powołań kapłańskich i zakonnych, i że postępowały w sposób radykalny, dając tym samym wiele do myślenia uśpionemu Kościołowi. Nie można więc było pozostać obojętnym wobec wyrastających nowych owoców na uschniętych drzewach.
Niektóre z tych wspólnot charyzmatycznych okazywały dość wcześnie oznaki zmęczenia i wahania, ale tłumaczono to przejściowymi kłopotami lub błędami młodości niezbyt odpowiednich pasterzy. Nie zajmowano się wówczas dokładnie, o ile nam wiadomo, działalnością wewnętrzną wspólnot2. Cóż możemy tu powiedzieć o pasterskim baczeniu, z którego podobno się wywodziły?
Podział w łonie Kościoła katolickiego wobec stosunku do wspólnot był widoczny ­ była strona "za", dostrzegająca w nich odnowę Kościoła, i strona "przeciw", nie będąca przekonaną o jej nowości3 . Jedni mówili wówczas o grupach charyzmatycznych: "Nie pokrywa się to z moją wrażliwością", albo "duchowością", a inni: "To jest moja wrażliwość." I uważano, że jest to wystarczająca odpowiedź4 na te rozdarcia: czas zrobi resztę.

 

Rozgrywki kościelne

Czas w istocie przyczynił się do ustalenia obecnego status quo5 . Powierzchowne reakcje zostały złagodzone: entuzjazm ustąpił miejsca długoterminowym umiarkowanym strategiom; jedni usiłowali utemperować dziwadła charyzmatyczne, podczas gdy inni byli bardziej otwarci na zmiany.
Ewolucja katolicyzmu pozwoliła na rozłożenie z większą różnorodnością akcentów teologicznych, chrystologicznych, liturgicznych... Oprócz tego ewolucje na innym podłożu ­ kulturowym i religijnym ­ uwydatniły skostniałość niektórych przedsięwzięć. Czy można było oceniać pasterską skuteczność nowych wspólnot po ocenie Akcji Katolickiej, albo wspólnot "teoretycznych", albo też na podstawie logiki zaangażowania?
Wzrost ugrupowań ewangelicznych, charyzmatycznych i zielonoświątkowych, znaczny rozwój sieci mistyczno-ezoterycznej, odczuwalne we Francji przez Kościół potrzeby powołań, wszystko to sprawiło, że stopniowo otworzyły się drzwi Kościołów lokalnych i zaczęto formalnie uznawać niektóre wspólnoty.
Trzeba by zastanowić się, jakimi kryteriami kierowano się, uznając oficjalnie wspólnotę. Czy wystarczającym kryterium jest uznanie przez biskupa, czy przysporzenie nowych powołań dla Kościoła? Czy też to, że wspólnota jest duchowa i modląca się, czy jest ewangelizująca6 . Jakie są wymagania Kościoła? Czy pobożne modlitwy, regularnie zdawane sprawozdania biskupom?

 

Kto jest czyją szansą?

Z uwagi na to, że większość nowych wspólnot ma dzisiaj status prywatnych lub publicznych "stowarzyszeń wiernych", co zostało umożliwione przez Kodeks prawa kanonicznego (Kodeks o stowarzyszeniach wiernych, art. 298 do 329), nabyły one prawomocności i wiarygodności. Można by się jednak zastanawiać, czy ten status jest odpowiedni dla wspólnot charyzmatycznych, albo czy mają one świadomość charakteru statutowego, za jakim optują7 ?
Wraz z istnieniem Stowarzyszenia wiernych na prawie diecezjalnym, prawo kanoniczne zatwierdza, na swój sposób, dekret Christus Dominus (§ 5-11) ogłoszony 28 października 1965, który mówi: "Diecezja związana ze swoim pasterzem [...] stanowi szczególny Kościół, w którym jest na prawdę obecny Kościół Chrystusa, święty, katolicki i apostolski" (§ 11). Ten sam dekret przyczynia się do powstania wspólnoty eklezjalnej. Odpowiedzialność biskupa jest więc całkowita w uznaniu i prawomocności wspólnot; do niego należy "czuwanie nad tym, aby służba apostolska [tych Stowarzyszeń wiernych] była wykonywana ku dobru wspólnemu" (323, § 2). Nowe wspólnoty, prosząc o ten status i otrzymując go a fortiriori, uznają w ten sposób, że są podporządkowane prawu diecezjalnemu. Otóż, okazuje się, że nabyta prawomocność sprzyja ukryciu tego faktu.
Jakieś prywatne Stowarzyszenie wiernych, które pokazuje swym zachowaniem, że jest religijne (ale "nie diecezjalne"), a jakieś inne publiczne stowarzyszenie wiernych twierdzi, że jest "super diecezjalne". Ukierunkowanie jakiejś wspólnoty na religijną, narodową czy międzynarodową; wspólnoty, dla której stosunek z Rzymem jest głównym "kryterium eklezjalności" potwierdza to wrażenie. Nie chcemy tu oskarżać wspólnot charyzmatycznych, ale zadawać im pytania na takiej samej podstawie, jak ci, którzy przyznają im ich status oznaczający bycie wspólnotą diecezjalną8 ...
Unikanie przynależności do diecezji, do Kościoła, jest unikaniem eklezjologii wspólnoty. Otóż, eklezjologia wspólnoty jest wymogiem funkcjonowania całej wspólnoty chrześcijańskiej i, a fortiriori, całej diecezji9 . Stanie się wspólnotą diecezjalną10 zobowiązuje do spotkań, wymian, konfrontacji i przejrzystości, inaczej mówiąc ­ wspólnota diecezjalna powinna być we wspólnocie z Kościołem, być częścią Kościoła. W przeciwnym razie wypowiedziane "tak" oznaczające uznanie kanoniczne może być tylko dobrą wolą biskupa. Pomijając fakt, że taka decyzja wcześniej czy później grozi pogorszeniem klimatu wzajemnych relacji w diecezji, a nawet na Zgromadzeniu episkopatu11 , nie wydaje nam się, aby mogła wintegrować się w logikę eklezjologii wspólnoty. Uznanie lub odrzucenie nowej wspólnoty nie jest sprawą osobistą, lecz diecezjalną i kościelną, a więc wspólnotową i kolegialną.
Wdrożenie w proces integracji diecezjalnej pomogłoby wspólnotom charyzmatycznym wejść w dynamikę tej eklezjologii, która nie jest dla nich naturalna, i do przyjęcia pluralizmu, który nie jest dla niej zwyczajny z uwagi na jej teologię. W warunkach, jakie ma Kościół katolicki we Francji, wspólnoty są ciągle odbierane jako szansa Kościoła na przyszłość. Mogą być też szansą dla Kościoła lokalnego, ale pod warunkiem uznania, że Kościół lokalny jest ich szansą. A zacząć trzeba od tego, by ten ostatni stał się nim naprawdę w oczach samych przełożonych diecezjalnych.

1. Używamy tego dziś powszechnego wyrażenia, ale wolimy następujący termin: wspólnota wywodząca się z Ruchu charyzmatycznego. W ten sposób możemy umieścić te wspólnoty na tle historycznym i pozwolić innym wspólnotom, aby mogły nazywać siebie charyzmatycznymi, nawet jeśli nie wywodzą się z tego samego źródła. W rzeczywistości dotyczy to wszystkich nowych wspólnot; niektóre robią to popełniając błąd w ocenie "spraw kościelnych" lub przez ich naiwność; inne przeciwnie ­ ustanawiają całą strategię przeżyć w imię Boga...
2. Zadziwiające jest to, że we Francji powstało tak mało opracowań i przemyśleń na temat nowych wspólnot i wspólnot charyzmatycznych, istniejących przecież od dwudziestu lat. Nie licząc kilku obserwacji socjologów i kanoników, znajdują się pośród nich tylko prace całkowicie przychylne, napisane przez samych założycieli lub biskupów i księży dbających o zrehabilitowanie negatywnego obrazu wspólnot. Jedyną pracą analizującą wspólnoty pod względem teologicznym, antropologicznym, socjologicznym jest praca autorstwa Jean-Paul Sauzet, którą wydawnictwo Golias zgodziło się opublikować, niestety pod mało adekwatnym do zawartości tytułem (Ruch Odnowy w Duchu: katolicy New Age, dzieło cyt.). Brak refleksji może być tłumaczony brakiem odpowiedniej terminologii dotyczącej nowych wspólnot we Francji. A kiedy już się jej używa, może ona oznaczać wszystko.
3. Można by również zrobić taki podział dla innej rzeczywistości kościelnej. W przypadku, gdy wspólnoty powstałe z Ruchu charyzmatycznego doszukują się doświadczenia w Duchu Świętym, poddanie ich w wątpliwość jest niewiele warte, bo w ich oczach jest to równoznaczne z ustawieniem się w pozycji bez Boga i wyrażenie swego niezrozumienia (w najlepszym przypadku) i swego zamknięcia (w najgorszym) na Boga i na Jego nowinki (które wspólnoty okazują).
4. W rzeczywistości nikt nie był oszukany: ani charyzmatycy, którzy widzieli siebie jako posiadaczy wyjątkowej duchowości, ani krytyczni obserwatorzy, których racjonalne pytania wyrażały się poprzez wrażliwe emocje.
5. Jest to opinia za uczynionym w kwietniu 1994 nowym repertorium wspólnot przez sektor "pytań pasterskich" na konferencji biskupów Francji.
6. Dokument ze Zgromadzenia Episkopatu (1987) zatytułowany Points de repere proposés aux éveques de France pour accompagner une "communauté nouvelle", notamment lors de l'élaboration de ses statuts powinien być regularnie studiowany i poprawiany we współpracy z ekspertami (teologami, kanonikami, psychologami...), aktualnymi i dawnymi członkami wspólnot. Co miało doprowadzić do powstania statutu.
7. Odsyłamy do pracy ojca Michela Dortel-Claudot (Documents-Episcopat, n° 5, kwiecień 1991). Według niego "kadr stowarzyszenia wiernych jest źle skrojonym udziałem" (s. 6). Stawiane przez nas pytanie angażuje odpowiedzialność dawcy i odbiorcy prawomocności. Pytanie, które samo się nasuwa: dlaczego nowe wspólnoty potrzebują takiej zgodności z prawem? Dlaczego biskupi udzielają prawomocności? Są to prawdziwe pytania, chociaż mogłyby uchodzić za błahe.
8. Mamy czasami wrażenie, że nie można nowej wspólnocie odmówić statusu w imię następującej argumentacji: jeśli jej odmówimy, komuż więc będziemy mogli go przyznać? Czy nie jest to zbyt pospieszne rozstrzygnięcie, zwłaszcza że chodzi tu o przygotowanie przyszłości? Czy chcemy uczynić z Kościoła katolickiego autonomiczne stowarzyszenia wyznawców?
9. Mamy nawet prawo przypuszczać, że oficjalne uznanie może być wzięte za "diecezjanizację", co musi dopełnić kryteria katolickości.
10. Czy konieczne jest przypomnienie, że tak, jak nie rodzimy się chrześcijaninem, nie stajemy się tez od urodzenia członkiem diecezji. Powinność chrześcijanina, powinność wspólnoty chrześcijańskiej, powinność diecezjalna wymagają ­ według nas ­ nowych przemyśleń i wyjaśnienia ich w liście pasterskim. Powinno towarzyszyć się wspólnotom charyzmatycznym w spełnianiu powinności diecezjalnych, czyli kościelnych; pozwoliłoby to na uniknięcie wielu cierpień, niepowodzeń, przekupstwa i schodzenia z właściwej drogi.
11. W tym znaczeniu wszyscy tracą: diecezja jako zbiór wspólnot, biskup wraz ze Zgromadzeniem Episkopatu jako biegun jedności oraz nowa wspólnota, której nowość nie będzie dostrzegalna dla wielu pasterzy.



Copyright (c) 2000 Fundacja Antyk. Wszelkie prawa zastrzeżone
strona główna