Stąpając twardo po ziemi
Marek Arpad-Kowalski
www.nczas.com
Ten wielki i gruby tom to książka niezwykła: Jadwiga Staniszkis "Zwierzę niepolityczne". Autorka od dawna jest już swoistą instytucją narodową. Można pogubić się w jej niezliczonych artykułach, opracowaniach naukowych, publicystyce, wypowiedziach radiowych, telewizyjnych i dla prasy. A jednak wielka część tego dorobku została scalona i uchroniona od ulotności. Ta książka bowiem to zbiór artykułów naukowych i publicystycznych oraz felietonów z lat 1970-2001. I bardzo dobrze, że od tak wczesnej daty. W ciągu trzydziestu lat można bowiem prześledzić, jak zawsze autorka wierna była rzeczowości, zdrowemu rozsądkowi, a przy tym tak elementarnym wartościom, jak honor, uczciwość i prawda.
Bardzo często artykuły profesor Jadwigi Staniszkis są trudne w odbiorze. Język, stosowanie fachowych pojęć filozoficznych, socjologicznych, a wszystko to w otoczce swoistego chłodu intelektualnego, jaki zdaje się promieniować z jej wypowiedzi. No, ale rozumowanie naukowe musi cechować się obiektywną powściągliwością i zimnym rozważaniem problemów. To nie miejsce na sentymenty. Lecz dzięki temu, że mamy je zgromadzone w książce, można spokojnie przegryzać się przez warstwę słowną. Zawsze zaś, niezależnie od trudności odbioru, wnioski autorki prezentowane są przez nią z żelazną, a przy tym jasną, przejrzystą logiką. I zaskakujące, jak emocjonalne potrafią być jej felietony przeczące powszechnemu wizerunkowi "żelaznej damy polskiej polityki". Bo mimo tytułu, a i odżegnywania się od udziału w bieżącej, praktycznej polityce, jej analizy są bardzo polityczne (mając na myśli także gospodarkę).
Bowiem Jadwiga Staniszkis, wierna szkole racjonalnego myślenia, patrzy na świat nie poprzez formalne instytucje, lecz poprzez rzeczywiste procesy. Nie kieruje się stereotypami lub społecznymi marzeniami, lecz docieka realnego układu sił. Czasem wygląda to brutalnie, zwłaszcza w zestawieniu z głosami, że "nie tak miało być". Interesują ją - jak jest, z czego to wynikło i do czego może doprowadzić. Nieważne, czego oczekiwaliśmy, lecz co konkretnie robiliśmy! Nie płacze się nad rozlanym mlekiem.
Autorkę zwłaszcza interesuje problem władzy. Jak diagnosta, pochyla się nad stanem zdrowia organizmu politycznego Rzeczypospolitej i stwierdza groźne choroby. Ba, tylko nie do diagnostów należy przeprowadzanie zabiegów, operacji i przepisywanie medykamentów. Od tego są inni lekarze. Ale gdzie oni są? Czyżby autorce miał przypaść los Kasandry?
Owszem, widać, że w niektórych przypadkach nieco omyliła się. Jej prawo, wobec bogactwa przesłanek, z którymi miała do czynienia. Lecz są to omyłki nieliczne. Może i dlatego, że w pewnych momentach znaleźli się lekarze, którzy na czas podjęli stosowną kurację i dlatego prognozy diagnostki nie sprawdziły się? Niestety, w większości przypadków zabrakło tzw. woli politycznej. Ale dlaczego zabrakło?
Zapewne dlatego, że wedle jej rozpoznania prawdziwe centrum władzy - to nie instytucje, którym jesteśmy skłonni przypisywać tę funkcję, lecz aparat wykonawczy władzy i instytucje gospodarcze z owym aparatem połączone. Stąd jej teoria "kapitalizmu politycznego", przekładająca się na aż nadto dobrze widoczną praktykę antypaństwowych poczynań grup oligarchicznych, w istocie kontrolujących instytucje władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. Klasyczny trójpodział staje się parawanem, za którym mamy do czynienia ze zwartym centrum. A centrum temu o tyle łatwo sterować społeczeństwem, ponieważ prof. Staniszkis pokazuje nasze reakcje na symbole narodowe, mity i uniesienia narodowe. Zapewne wiele tych reakcji wymyka się od czasu do czasu sterowaniu przez owe centrum - bogactwo życia i powikłań społecznych jest nieprzebrane - ale z biegiem czasu i one mogą być opanowane przez to, co autorka określa mianem "regulacji przez kryzysy". Niekiedy też w obrębie centrum następuje konflikt pomiędzy znajdującymi się w nim grupami. Atoli wszelkie te odstępstwa od reguły nie zmieniają faktu, że za fasadą parlamentu, partii politycznych i innych podobnych instytucji, trwają procesy określające przyszłość Polski, na którą wpływ społeczeństwa ma wartość papierków wrzucanych do urn wyborczych.
W efekcie autorka przestrzega przed obumieraniem państwa, samolikwidacją instrumentów rządzenia i komercjalizacją, a przeto przekształcaniem go w network state.
Co tu dużo mówić: zbyt wielkie jest bogactwo problemów przedstawianych przez Panią Profesor, zbyt one są skomplikowane i wiążące się ze sobą, by je pobieżnie omówić - trzeba wziąć tę książkę do ręki.
Jadwiga Staniszkis "Zwierzę niepolityczne, Zbiór artykułów naukowych, publicystycznych oraz felietonów z lat 1970-2001", pod red. Jerzego Brzezińskiego i Piotra Chuchro, Wydawnictwo Antyk,
Warszawa 2003.
więcej