Copyright (c) 2000 Fundacja Antyk. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Ks. Enrico Zoffoli
Ks. Enrico Zoffoli
Czy "droga" neokatechumatu
Czy "droga" neokatechumatu
jest prawowierna?
jest prawowierna?
Rozdział X
Rozdział X
Eucharystia - kult i Rzeczywista Obecność
Eucharystia - kult i Rzeczywista Obecność
PAPIEŻ
Prawowierność przede wszystkim:
Papież wzywa na pierwszym miejscu do postawienia w pełnym świetle przede wszystkim podstaw doktryny eucharystycznej, tak jak była ona przyjęta, rozważana i przeżywana, począwszy od Apostołów i, bez żadnej przerwy, przez męczenników, Ojców Kościoła, przez chrześcijaństwo średniowiecza, przez Sobory, przez pobożność nowożytną, przez uprawnione dociekania naszej epoki./.../ Duszpasterze i teologowie powinni przekazać to, co sami przejęli.../.../ Pierwszym aktem /.../ Kongresu będzie więc kontemplacja "Tajemnicy wiary", będzie adoracja...
List do kard. Knoxa, 1.01.1979, z okazji Międzynarodowego Kongresu Eucharystycznego w Lourdes
Eucharystia jest prawdziwą tajemnicą wiary. Eucharystia jest dla nasz źródłem nadziei na przyszłość; pomyślne wyniki naszego pasterzowania z Nią są związane; zdrowie duchowe Ludu Bożego od Niej zależy. Eucharystia i sakrament pokuty są wielkimi skarbami Kościoła Bożego...
Do biskupów Indii, 26.04.1979
Trzeba wyjaśniać wiernym, że Eucharystia jest centrum Kościoła i świata /.../. Szczyt ewangelizacji realizuje się w Eucharystii. W Niej istotnie osiąga się pełne utożsamienie się człowieka z Chrystusem...
Do biskupów z Abruzzo i Molise 4.12.1981
Rzeczywista Obecność:
- W tabernakulum jest realnie i prawdziwie obecny nasz Pan, Jezus Chrystus, ukryty pod postaciami sakramentalnymi, i stąd odnawia obyczaje, żywi i podtrzymuje cnoty, pociesza strapionych, umacnia słabych i pobudza do naśladowania Siebie wszystkich, którzy zbliżają się do Niego...
W Bueonos Aires, 6.04.1987
- On jest rzeczywiście obecny w Eucharystii i we wszystkich tabernakulach naszych kościołów.
Na stadionie w Montevideo, Urugwaj, 7.05.1988
- Poprzez sakrament Eucharystii, można powiedzieć prawdziwie, choćby to nawet zabrzmiało nader tajemniczo, że Bóg mieszka w swojej świątyni. I w Jego świątyni, w tabernakulum, zawsze możemy z Nim się spotkać i kontemplować Go, obecnego za zasłoną postaci eucharystycznych, znajdując pocieszenie w dolegliwościach, światło w wątpliwościach i niepewnościach, natchnienie do nowych inicjatyw miłości chrześcijańskiej.
Verona, Do kapłanów i zakonników, 16.04.1988
- Kochajcie Jezusa obecnego w Eucharystii. Jest On obecny w sposób ofiarniczy we Mszy świętej, która ponawia ofiarę Krzyża /.../. On wchodzi w nas w Komunii świętej i pozostaje obecny w tabernakulach naszych kościołów.
Do młodzieży, 8.11.1978
- Stąd wynika obowiązek ścisłego zachowania przepisów liturgicznych i tego wszystkiego, co świadczy o wspólnotowym kulcie oddawanym samemu Bogu, tym bardziej, że w tym Znaku sakramentalnym On się nam powierza z bezgranicznym zaufaniem, jak gdyby nie brał pod uwagę naszej ludzkiej słabości, naszej niegodności, siły przyzwyczajenia, rutyny, możliwości zniewagi.
Encyklika "Redemptor hominis", 4.03.1979, 20;
także audiencje gen., 1.06.1983; 13.07.1988 i w wielu innych wystąpieniach
Przeistoczenie:
- Ponieważ żyjemy w społeczeństwie agnostycznym, skrajnie hedonistycznym i permisywnym, jest dla nas rzeczą istotną pogłębiać doktrynę dotyczącą wzniosłego misterium Eucharystii, tak by osiągnąć i utrzymać całkowitą pewność co do natury i celu Sakramentu, który słusznie nazwać można centrum chrześcijańskiego przesłania i życia Kościoła. Eucharystia jest tajemnicą tajemnic, toteż jej przyjęcie oznacza totalną akceptację przejścia Chrystusa i Kościoła od pierwszych przesłanek wiary aż do prawdy o Odkupieniu, do pojęcia Ofiary i konsekrowanego kapłaństwa, do dogmatu "przeistoczenia", do uznania ważności prawodawstwa w zakresie liturgii.
- Dzisiaj konieczna jest przede wszystkim pewność wiary, aby na właściwym, centralnym, miejscu usytuować Eucharystię i kapłaństwo, aby właściwie oceniać Mszę świętą i Komunię, by powrócić do pedagogii eucharystycznej, źródła powołań kapłańskich i zakonnych i siły wewnętrznej do praktykowania cnót chrześcijańskich...
- Obecnie przeżywamy czas refleksji, medytacji i modlitwy, by na nowo ożywić w wyznawcach Chrystusa pojęcie adoracji i zapału religijnego, gdyż tylko od Eucharystii, głęboko poznanej, umiłowanej i przeżywanej, oczekiwać można tej jedności w prawdzie i miłości, której chciał Jezus Chrystus i którą głosił Sobór Watykański II.
Do pielgrzymów z Mediolanu i Aleksandrii, 14.11.1981
Adoracja i szczególne akty kultu:
- Wyrażam życzenie, aby wasz przykład pociągnął wiele dusz do adorowania Jezusa obecnego w ołtarzu po to, aby być pociechą i nadzieją dla tych wszystkich, którzy Mu zaufali i skupiają się przy Nim z wiarą i miłością, widząc w Nim Emanuela, "Boga z nami"...
Do Stowarzyszenia Adoracji Najświętszego Sakramentu, 22.04.1989
- Jest naglącą koniecznością rozbudzać i podtrzymywać wśród wiernych głęboką cześć dla tego niewymownego Sakramentu, dla celebracji Ofiary Mszy świętej i częstego uczestniczenia w niej z należytym przygotowaniem.
Montevideo, Do zakonników, 31.03.1982
- My adorujemy i uznajemy tę obecność Chrystusa pod postaciami chleba i wina, przechowywaną w tabernakulum, by umożliwić wiernym nawiedzanie Pana i modlitwę, adorowanie Go w ciągu mijających dni, a także by można było zanieść Komunię św. chorym i umierającym.
Oddajemy kult publiczny Eucharystii, gdy jest celebrowana w czasie Kongresu Eucharystycznego albo w uroczystość Bożego Ciała. Ta realna Obecność wśród nas podczas celebrowania Eucharystii, i zawsze w łączności z Nią, jest dla nas chrześcijan jednym ze znaków Emanuela, Boga-z-nami, jak Izrael nazwał mającego nadejść Mesjasza...
Homilia na zakończenie Kongresu Eucharystycznego na Haiti, 9.03.1983
- Mówię wam przeto: bądźcie przekonanymi wielbicielami Eucharystii, z pełnym poszanowaniem przepisów liturgicznych, z powagą nabożną i pełną czci, która nie ujmuje niczego poufałości i czułości...
Do Opus Dei 19.08.1979
- Zaiste, ponieważ to miłość ustanowiła Misterium Eucharystyczne, jest ono godne i dziękczynienia, i kultu. A to uwielbienie powinno być widoczne przy każdym naszym spotkaniu z Najświętszym Sakramentem, czy wtedy, gdy nawiedzamy nasze kościoły, czy też gdy Najświętszy Sakrament jest niesiony i udzielany chorym.
Adorowanie Chrystusa w tym Sakramencie miłości powinno znajdować swój wyraz w różnych formach pobożności: osobista modlitwa przed Sanctissimum, godziny adoracji, wystawienia krótkie lub dłuższe, doroczne czterdziestogodzinne nabożeństwo, błogosławieństwa i procesje eucharystyczne, kongresy eucharystyczne.
Na szczególne przypomnienie zasługuje w tym miejscu uroczystość Ciała i Krwi Chrystusa, jako akt kultu publicznego oddawanego Chrystusowi obecnemu w Eucharystii, zarządzonego przez mego poprzednika Urbana IV na pamiątkę ustanowienia tej wielkiej Tajemnicy.
To wszystko odpowiada więc zasadom ogólnym i normom szczegółowym istniejącym już od dawna, a sformułowanym ponownie podczas Soboru Watykańskiego II i po wielokroć w latach następnych.
Ożywianie i pogłębianie kultu eucharystycznego są dowodem tej autentycznej odnowy, którą Sobór założył sobie jako cel, i są tej odnowy punktem centralnym.
Jezus oczekuje nas w tym Sakramencie miłości. Nie żałujmy czasu na nawiedzanie Go, na adorację, na kontemplację pełną wiary i gotową do wynagrodzenia za ogromne winy i występki świata.
Nasza adoracja niech nigdy nie ustaje...
List Dominicae Cenae, 3
Kult Eucharystyczny jest centrum i celem całego życia sakramentalnego. (Ad Gentes, 9, 13; PO n.5.) Na nas wszystkich, którzy z łaski Boga jesteśmy szafarzami Eucharystii, w sposób szczególny ciąży odpowiedzialność za uświadomienie i zachowanie się naszych braci i sióstr powierzonych naszej opiece duszpasterskiej. Naszym powołaniem jest pobudzać, przede wszystkim przykładem osobistym, wszelkie zdrowe oddawanie czci Chrystusowi obecnemu i działającemu w tym Sakramencie miłości Niech Bóg nas broni, byśmy postępowali inaczej, byśmy ten kult osłabiali, "odzwyczajali" od różnych przejawów i form kultu eucharystycznego, w których wyraża się może "tradycyjna", lecz zdrowa pobożność, a nade wszystko ten "zmysł wiary", który cały Lud Boży posiada, jak to przypomniał Sobór Watykański II.
Lumen gentium, 12
Chciałbym poprosić o przebaczenie - w imieniu własnym i was wszystkich, czcigodni i drodzy Bracia w biskupstwie - za wszystko, co z jakiejkolwiek motywacji i z powodu jakiejkolwiek ludzkiej słabości, niecierpliwości, zaniedbania, w wyniku także jakiejś stronniczej, jednostronnej lub błędnej interpretacji ustaleń Soboru Watykańskiego II, mogło wywołać zgorszenie i niepokój w kwestii dogmatu i czci należnej temu wielkiemu Sakramentowi.
I proszę Pana Jezusa, byśmy unikali w przyszłości w naszym traktowaniu tego świętego Misterium wszystkiego, co mogłoby osłabić i zamącić w jakikolwiek sposób uczucie czci i miłości u naszych wiernych.
Tamże, s. 12
...Pragnę w tym miejscu skupić waszą uwagę na doniosłej prawdzie sformułowanej przez Sobór Watykański II, a mianowicie: iż życie duchowe nie ogranicza się tylko do uczestniczenia w liturgii. (Sacr. Concilium, 12.) I dlatego zachęcam was do tych innych praktyk pobożności, któreście z przywiązaniem zachowywali przez wieki, szczególnie do tych, które się odnoszą do Najświętszego Sakramentu/.../.
Nawiedzenie Najświętszego Sakramentu, które tak jest w Irlandii rozpowszechnione i stanowi tak ważny element waszej pobożności, jak i waszych pielgrzymek do Knoch - jest wielkim skarbem wiary katolickiej; ten zwyczaj nadaje żywotność waszej miłości społecznej i stwarza możliwość dla adorowania Boga, dla modlitwy dziękczynnej, wynagradzającej i błagalnej.
Błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem, Godziny święte i procesje eucharystyczne są również cennymi elementami waszego dziedzictwa, w pełnej zgodności z nauką Soboru Watykańskiego II ...
Eucharystia, w czasie Mszy św. i poza nią, jest Ciałem i Krwią Jezusa Chrystusa, zasługuje przeto na adorację należną Bogu żywemu, i tylko Jemu samemu. Dlatego ważny jest każdy akt czci, każde przyklęknięcie, które czynicie przed Najświętszym Sakramentem, ponieważ jest aktem wiary w Jezusa Chrystusa, aktem miłości względem Niego /.../
W Dublinie, 29.09.1979
Uroczystość i procesja Bożego Ciała:
...W ciągu wieków okazało się, że ten dzień najbardziej stosowny (Wielki Czwartek), ten jeden dzień nie wystarcza... Nie możemy bowiem wypowiedzieć o Eucharystii tego wszystkiego, czym są przepełnione po brzegi nasze serca. Dlatego w średniowieczu, a dokładnie w r. 1246, odczuwana potrzeba adoracji, liturgicznej i zarazem publicznej, Najświętszego Sakramentu znalazła swój wyraz w osobnej uroczystości, mianowicie Bożego Ciała.
Audiencja gen., 13.06.1979
Procesja eucharystyczna jest obrazem pielgrzymowania ludu Bożego. Idziemy za Chrystusem, który jest Pasterzem dusz nieśmiertelnych... Idziemy śpiewając i adorując Boską Tajemnicę. I wiemy, że nie ma słów, które byłyby zdolne Ją wyrazić i uwielbić tak, jak na to zasługuje.
Boże Ciało, 25.05.1989
I jak logiczne i naturalne wydaje się to, iż chrześcijanie w ciągu swej historii odczuli potrzebę wyrażenia także na zewnątrz swej radości i wdzięczności za Rzeczywistość tak wielkiego Daru...
Mają oni bowiem świadomość tego, iż uczczenie tego Boskiego Misterium nie mogło ograniczać się tylko do murów świątyni, choćby najbardziej obszernej i pięknej, lecz że należało z tą adoracją wyjść na ulice świata, ponieważ Ten, którego przesłaniają kruche postacie Hostii św., przyszedł na Ziemię właśnie po to, by stać się "życiem świata". (J 6, 51.)
Tak się zrodziła procesja Bożego Ciała, którą Kościół urządza od wielu stuleci z najszczególniejszą uroczystością i radością...
Homilia na Boże Ciało, 2.06.1983
Poszanowanie dla norm liturgicznych
...Celebrujcie Eucharystię, a już zwłaszcza święta Wielkiejnocy, z prawdziwą pobożnością, z wielką godnością, z umiłowaniem liturgicznych obrzędów Kościoła, z dokładnym przestrzeganiem przepisów, ustanowionych przez kompetentne władze.
Do neokatechumenów, 10.02.1983
...Kapłan nie może uważać się za "właściciela", który dowolnie dysponuje tekstem liturgicznym i świętymi obrzędami, jakby swoją osobistą własnością, nie może nadawać im osobistego i arbitralnego stylu. Może się to czasem wydawać bardziej efektowne, może też bardziej odpowiadać subiektywnej pobożności, obiektywnie jednak zawsze jest zdradą tej jedności, która właśnie w tym Sakramencie jedności powinna znajdować właściwy sobie wyraz.
Każdy kapłan, który składa Bogu tę świętą Ofiarę, nie składa jej sam i tylko ze swoją modlitewną wspólnotą, lecz modli się wtedy za cały Kościół, wyrażając w ten sposób, także dzięki trzymaniu się zatwierdzonego tekstu liturgicznego, swoje duchowe zjednoczenie w tym Sakramencie. Jeśliby ktoś takie stanowisko chciał nazwać "uniformizmem", dowiódłby tylko swojej ignorancji co do obiektywnych wymagań autentycznej jedności i swego nagannego indywidualizmu.
Dominicae Cenae, 12
Konieczność sakramentu pokuty przed Komunią św.:
Godność, czystość i niewinność są głównymi zaletami, zalecanymi przez św. Pawła pierwszym wspólnotom chrześcijańskim w Koryncie /.../. Żadna katecheza o sakramentach, którą koniecznie należy przeprowadzić, nie może pominąć tak ważnej sprawy.
Jak dobrze wiecie, teoria, że Eucharystia miałaby gładzić grzech śmiertelny, gdy grzesznik nie ucieka się do sakramentu pokuty, ta teoria jest nie do pogodzenia z nauką Kościoła. Jest prawdą, że Ofiara Mszy św., z której spływają na Kościół wszelkie łaski, wyjednywa też dla grzesznika łaskę nawrócenia, bez którego przebaczenie Boże nie jest możliwe, lecz to wcale nie oznacza, że ci, co popełnili grzech śmiertelny, mogą przystąpić do Komunii, nie pojednawszy się najpierw z Bogiem za pośrednictwem szafarza sakramentu pokuty...
Do kapłanów, 4.12.1981; por. także: Dominicae Cenae, 12
KIKO
Ofiara eucharystyczna:
Kiko jest konsekwentny; skoro nie uznał, że śmierć Chrystusa ma charakter i skuteczność "ofiary przebłagalnej", całkiem logicznie odmawia uznania charakteru prawdziwej i autentycznej ofiary we Mszy św.
Dla niego nie jest potrzebny ani kościół, ani ołtarz:
My chrześcijanie (nie powie nigdy: my katolicy) nie mamy ołtarza, ponieważ jedynym świętym kamieniem jest Chrystus, kamień węgielny. Dlatego też możemy sprawować Eucharystię na stole i możemy ją celebrować na placu, w polu i gdzie się nam spodoba! Nie mamy jakiegoś miejsca, na którym wyłącznie powinno by się sprawować akty kultu...
"Orientamenti dla ekip katechistów na etap nawrócenia", Rzym 1982
Potem przechodzi do filipiki pseudohistorycznej i otwarcie heretyckiej:
...Gdy w średniowieczu wdają się w dyskusje o "ofierze", tak naprawdę rozprawiają o rzeczach, które nie istniały w Eucharystii pierwotnej. Gdyż "sacrificium" w religii oznacza "sacrum facere", czynić "rzecz świętą", wchodzić w kontakt z bóstwem poprzez krwawe ofiary. W tym znaczeniu nie ma żadnej ofiary w Eucharystii /.../. W tej epoce idea ofiary nie jest tak rozumiana (jako "ofiara chwały", według Kiko). To, co oni widzą we Mszy, to tylko to, że ktoś się ofiaruje, to jest Chrystus. W Eucharystii widzą tylko ofiarę krzyżową Jezusa Chrystusa. I gdybyście dziś zapytali ludzi o cokolwiek na ten temat, każdy by wam odpowiedział, że we Mszy widzi Kalwarię...
Tymczasem w istocie - jakeśmy to już przedstawili -
w Eucharystii nie ma żadnej ofiary...
Msza jest pozostałością po kulcie pogan, oddawanym bożkom. Po tym kulcie, który Kościół zaaprobował w celebrowaniu
ofiary eucharystycznej,
typowej dla chrystianizmu,
przeżywanego /.../ jako religijność naturalna,
to znaczy pogańska.
Teraz nadszedł czas
wyjścia z religii, by wejść w wiarę. A czymże jest wiara? Jest spotkaniem z Jezusem Chrystusem zmartwychwstałym...
Sprawdza się to, co się przydarzyło narodowi hebrajskiemu: Bóg
nie zniszczył ich religijności naturalnej, lecz /.../ przystąpił do jej oczyszczenia ? szczególnie na wygnaniu, w czasie którego oczyścił ryty ofiarne /.../. Bóg nie rozpoczął od zniesienia ofiar z kozłów i krów, lecz wyszedł od tych ofiar, by doprowadzić swój lud do liturgii i duchowości bardziej czystej. Stopniowo uszlachetniał te krwawe ofiary, tak że gdy przybył Jezus Chrystus, duchowość hebrajska nie była już oparta na ofiarach z krów i byków, lecz głównie na obrzędach hebrajskiej Paschy, będącej świętem obchodzonym w obrębie rodziny, a jest to ofiara chwały i składania darów. To samo stało się w Kościele...
Kiko udaje, że nie wie, iż gdy miały ustać ofiary Starego Prawa jako już nieużyteczne, Chrystus, Najwyższy Kapłan, złożył w ofierze samego Siebie na ołtarzu krzyża i postanowił, by Jego krwawa ofiara trwała, jako jedyna, doskonała i niepowtarzalna, w liturgii eucharystycznej, sprawowanej przez "sługi" Nowego Przymierza, uczestniczące w Jego kapłaństwie. Wszystko to jest przedstawione w sposób niedościgniony w Liście do Hebrajczyków.
Z całą pewnością Jan Paweł II nie mógłby uznać, że ta katecheza Kiko jest wiernym komentarzem jego nauczania.
Rzeczywista Obecność:
Kiko nie zaprzecza jej, lecz rozumie ją na swój sposób, zawsze odrzucając naukę Kościoła, mającą oparcie w najbardziej prawowiernej teologii katolickiej.
Według niego,
Kościół pierwotny nie miał nigdy problemów z rzeczywistą obecnością.
Lecz sednem sprawy nie jest obecność Jezusa Chrystusa...
O jakiej obecności trzeba mówić?
O "obecności sakramentalnej", rzeczywistej, autentycznej, upamiętniającej. Jak by się realizowała Pascha, gdyby nie było potężnego ramienia Jahwe, który wyprowadza z Egiptu? To samo dzieje się z Jezusem Chrystusem. Pamiątka, którą On pozostawia, to Jego Duch wskrzeszony z martwych, który stał się życiem, by przywieść do Ojca tych wszystkich, którzy obchodzą Paschę, tych wszystkich, którzy spożywają Wieczerzę wraz z Nim. Kościół pierwotny nie ma problemów z tą obecnością.
Wynika z tego, że "chleb" i "wino" byłyby tylko "znakami" lub "symbolami" takiej Obecności. A w takim razie wszystko, co w Kościele katolickim powiedziano dla wyjaśnienia Obecności eucharystycznej w Chlebie konsekrowanym, nie ma po prostu żadnego znaczenia:
...Gdy się już wcale nie rozumie tej obecności Paschy, tego sakramentu, wtedy chce się rzecz tłumaczyć filozoficznie /.../ i zaczynają się debaty. Jak jest obecny, z oczami czy bez oczu, fizycznie lub inaczej itd. Wszystkie te tłumaczenia wychodzą z fałszywego założenia, bo się chce racjonalnie wytłumaczyć coś odmiennego...
I dalej według Kiko,
chleb i wino, jako znak, pomagają i przygotowują do przyjęcia działania Bożego, do uległości potrzebnej dla dokonania się sakramentu...
Jest zatem rzeczą bezpożyteczną zatrzymywać się nad tymi elementami /chleba i wina/, zastanawiać się nad ich "istotą", która według dogmatu katolickiego zamienia się całkowicie w substancję Ciała i Krwi Chrystusa. Właśnie to zarzuca Kiko teologom, przed i po Soborze Trydenckim. Z tego też powodu, jego zdaniem, Luter bynajmniej nie zasługuje na potępienie z tej racji, że odrzucił
jedno słówko: przeistoczenie, słówko filozoficzne, które chce wyjaśnić tajemnicę...
Tak więc Kiko Obecności eucharystycznej nie łączy z cudem przeistoczenia, które jest przedmiotem wiary według uroczystej definicji Soboru Trydenckiego, potwierdzonej przez niezliczone akty Magisterium aż do Jana Pawła II. Kiko jest tu fundamentalnie zgodny z protestantami:
W pewnym momencie /.../, dla przeciwstawienia się protestantom trzeba było podkreślić realną obecność. Ale w momencie, gdy to nie jest konieczne, nie trzeba przy tym się upierać. Gdyż ten historyczny moment już przeminął....
Kiko wzdraga się przed uznaniem faktu, że poprzez dzieje Eucharystię pojmowano wyłącznie z punktu widzenia Ofiary, co tak dalece jest prawdą, że nazwaliśmy Eucharystię Ofiarą Mszy św. Oto jego słowa:
...Dzisiaj wszelkie odnowicielskie dociekania odkrywają centrum sakramentu, i teraz pojmuje się Eucharystię jako pamiątkę męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, jako celebrację misterium Paschy Jezusa Chrystusa. Odkrycie centrum, sedna sakramentu Eucharystii (czyli, według niego, wykluczenie "ofiary zadośćczyniącej" i "przeistoczenia") sprawia, iż wyjaśniają się inne aspekty, skutkiem czego znikają rozbieżności z protestantami, ponieważ zdążając do centrum, do tego, co istotne, spotykamy się z nimi.
Przeto, cytując Congara i Rahnera, Kiko jest przekonany, że
w przyszłości Kościoła nie będzie już protestantów i nieprotestantów, powstanie natomiast nowa schizma: ci, co opowiadają się za Soborem, i ci, co są przeciwni Soborowi. To jest zapowiedź profetyczna, ponieważ już jesteśmy w tej sytuacji. Jesteśmy bliżsi wielu protestantom, niż niektórym katolikom, którzy chcą nas bić i zabijać. Obecnie schizma dokonuje się wśród tych, co nie uznają Soboru i powiadają: "Ale jaki Sobór? Sobór Trydencki, tak, to jest Sobór!" I są zdania, że Sobór Watykański II to są kretyństwa /sic!/, które pogrążają Kościół; z drugiej zaś strony są ci, co idą za Papieżem i za Soborem, który uchwalił odnowę Kościoła z tym wszystkim, co to oznacza...
Odrzucając Sobór Trydencki - o charakterze dogmatycznym, definitywnym, niezmiennym - Kiko, niczym zuchwały mistyfikator, tworzy sobie w imaginacji fikcyjnego Papieża (Jana Pawła II) i Sobór (Watykański II), bo przecież i Jan Paweł II i Sobór Watykański II pozostają nadal wierni doktrynie Trydentu i przekazują naukę wręcz odmienną od tej, którą Kiko próbuje wmawiać. Stanowisko Jana Pawła II udokumentowaliśmy jasno. Co do Soboru, proszę wziąć do ręki Lumen gentium...
Gdy się zanegowało przeistoczenie, a Mszę św. zredukowało do świątecznej biesiady z racji obchodzenia Paschy, upadek okruchów Hostii na ziemię nie powinien nikogo niepokoić:
Takiej kwestii, jak jakieś okruchy lub rzeczy tego typu, po prostu nie ma...
Co jest zatem kwestią i o co w końcu chodzi ?
Jest kwestia sakramentu, zgromadzenia ludzi...
Oto, co dosłownie pisze Kiko:
Niedopuszczalny jest absolutnie obrzęd indywidualny. Żydzi nie mogą świętować Paschy, jeśli nie ma jedenastu osób w gronie rodzinnym. Dlatego sakrament nie jest tylko chlebem i winem, lecz również zgromadzeniem wiernych, całego Kościoła, który proklamuje Eucharystię. Nie może być Eucharystii bez zgromadzenia. Nie kto inny, tylko całe zgromadzenie celebruje święto i Eucharystię, ponieważ Eucharystia jest radością zgromadzenia się ludzi we wspólnocie /.../. I to z tego zgromadzenia wypływa Eucharystia...
Otóż jest rzeczą najpewniejszą, że według Jana Pawła II, na mocy przeistoczenia Jezus jest substancjalnie obecny w całej Hostii i w każdej jej części . Papież jest niemniej pewny, że zgodnie z tysiącletnią tradycją ma się nadal wierzyć, że Msza św. "jest zawsze aktem Chrystusa i Jego Kościoła, także wtedy, gdy nie jest możliwa obecność wiernych .
Podsumujmy: skoro Kiko zaprzeczył Obecności eucharystycznej wynikającej z przeistoczenia, to może już tylko podśmiewać się z dociekań teologicznych, które w ciągu stuleci zawsze się to kwestią zajmowały:
...Wyobraźcie sobie, że teraz, wraz z problemami filozoficznymi znowu zaczyna się obsesja, czy Chrystus jest obecny w chlebie i winie, i jak jest obecny. Mógłbym wam pokazać dyskusje teologiczne nad tym problemem, nad którymi można się tylko roześmiać...
Jan Paweł II, przeciwnie, na pewno by zapłakał, gdyby go poinformowano o tym wszystkim: został on bowiem niegodnie wyprowadzony w pole przez założyciela "Drogi Neokatechumenalnej".
Kult eucharystyczny:
W tej kwestii Kiko jest logiczny aż do krańcowych konsekwencji i pozwala sobie na bezczelne wyskoki przeciw magisterium Papieża, odsłaniając niechcący to, co się dzieje wewnątrz jego "wspólnot", winnych obrazy ? oprócz dogmatu ? najbardziej zakorzenionej i czułej pobożności eucharystycznej ludu katolickiego, wyrosłej z przykładu setek i tysięcy świętych ze wszystkich epok:
Rozpoczynamy wielkie wystawienia Sanctissimum, jakich nigdy dotąd nie było /.../. Chleb i wino nie są już do jedzenia i picia.
Ja zawsze mówię tym sakramentalistom, którzy zbudowali ogromne tabernakulum: gdyby Jezus Chrystus życzył sobie, by Eucharystia tam się przechowywała, to zrobiłby się obecnym w kamieniu, który się nie psuje...
Lecz trzeba wreszcie zapytać, kimże jest ten Kiko, który ośmiela się wygłaszać swoje wyroki przeciw Magisterium, przeciwko prawom, obrzędowości i doświadczeniu Kościoła katolickiego? Dlaczego nie przedstawia tych swoich przekonań Papieżowi, który po tylekroć okazał wręcz odmienny sposób myślenia?
O tej porze roku ? kontynuuje Kiko ? rozpoczyna się "Boże Ciało"; najuroczystsze wystawienia Sanctissimum, procesje z Sanctissimum, Msze coraz bardziej prywatne, nawiedzenia Sanctissimum i wszystkie dewocyjne praktyki eucharystyczne... Jako rzeczy oderwane od celebry (to nieprawda!) rozpoczynają się sławetne dewocje eucharystyczne: adoracja, przyklękanie podczas Mszy co chwila, podnoszenie w górę, aby wszyscy adorowali. W średniowieczu w czasie podniesienia bito w dzwony, a ci, co byli w polu, adorowali Sanctissimum...
A jednak Papież w Dublinie, w dniu 29 września 1979 r., przypomniał wszystkim:
Eucharystia, zarówno w czasie Mszy św. jak i poza nią, jest Ciałem i Krwią Jezusa Chrystusa, zasługuje na adorację, która jest należna Bogu żywemu, i tylko Jemu...
W wieku XVII - rezonuje dalej Kiko - wraz z uprzemysłowieniem zanika świętowanie i ludzie, którzy są bardzo religijni, biorą udział po swojemu w "godzinach świętych", w Drodze Krzyżowej itp. ...
I tu znów wychodzi ze "swoim" Soborem Watykańskim II" interpretowanym jako wdrożenie pewnej ekumenicznej wizji chrześcijaństwa, w którym pewnego dnia znikną wszelkie różnice między katolikami, protestantami i prawosławnymi:
Odnowa wprowadzona przez Sobór Watykański II /.../ wyniesie Kościół do chwały nie do opisania i napełni zdumieniem i podziwem prawosławnych i protestantów. Wszyscy razem usiądziemy na kamieniu węgielnym, na skale, na której nie ma podziałów. Sobór jest ekumeniczny...
A jednak Sobór Watykański II wypowiedział się, że "życie duchowe /.../ nie ogranicza się tylko do uczestniczenia w samej liturgii...". Owszem popiera "pobożne praktyki ludu chrześcijańskiego...", przyznaje im nawet "szczególną godność."
Kiko na domiar, oszukując naiwnych dwuznacznymi słowami, zadeklarował, że jest "chrześcijaninem" (?), lecz nie katolikiem w rozumieniu "katolickości" właściwej Kościołowi Rzymskiemu, założonemu na Piotrze, a obecnie rządzonemu przez Jana Pawła II, właśnie Kościołowi Soboru Watykańskiego II, który on, Kiko, fałszywie przeciwstawia Soborowi Trydenckiemu...