powrót
I. Obumierające PaństwoII. Faszyści i Federaliści III. Utrzymanie Centrum IV. Ideologia europejska V. Zagadnienia pieniądza VI. Nowy Światowy Ład VII. Kontynent w Niemocy
|
II. Faszyści i Federaliści
"Jestem przekonany, że w za pięćdziesiąt lat Zgodnie z administracyjnym rozumieniem rządzenia narodowość prowadzi do nacjonalizmu, a nacjonalizm do wojny. Słynne było ostrzeżenie byłego niemieckiego kanclerza i architekta europejskiej unii monetarnej, Helmuta Kohla (teraz w niełasce z powodu nielegalnego finansowania Partii Chrześcijańskich Demokratów, którą prowadził przez dwie dekady). Podczas przemówienia w Louvain w Belgii w lutym 1996 r. powiedział on, że integracja europejska jest "kwestią wojny lub pokoju w XXI wieku".2 Joschka Fischer, długoletni przywódca niemieckich Zielonych, który został ministrem spraw zagranicznych Niemiec w 1997 r., wyraził tę samą myśl bardziej prowokacyjnie, mówiąc, że po Auschwitz nie można już dłużej być "przeciwko Europie". Proeuropejskość* jest, jak widać, papierkiem lakmusowym politycznego statusu. Twierdzi się również, że projekt integracji europejskiej zrodził się w następstwie II Wojny Światowej, jako antidotum na nią. Podczas owego konfliktu, według tej argumentacji, nacjonalizm przejawił się w sposób najbardziej ohydny, tak więc pro-Europejczycy doszli do wniosku, że państwa europejskie muszą być powiązane instytucjami ponadnarodowymi w celu zabezpieczenia Europy przed katastrofą wojny. W tym duchu członek dyrekcji Bundesbanku oświadczył w listopadzie 1995 r., że unia monetarna ma być postrzegana jako "ostatni krok na drodze integracji, która się rozpoczęła zaledwie parę lat po II Wojnie Światowej w celu zapewnienia Europie pokoju i pomyślności i która znalazła swój pierwszy jasny wyraz w Traktacie Rzymskim". Według tej wersji historii wiara w ponadnarodowość ma swoje korzenie w myśli politycznej kół związanych z Ruchem Oporu podczas II Wojny Światowej. W Political Thesis and General Dirctives (Polityczne Tezy i Generalne Dyrektywy) ruchu "Movimento Federalista Europeo" z 1943 r. oświadczono, że narody nie powinny już nigdy mieć prawa wywoływania wojen ani ustanawiania pokoju. Autorzy tych tez uważali, że jeżeli w powojennym świecie państwom pozostawi się narodową niezależność, to wciąż będzie istniał powód do wybuchu III wojny światowej. "Militaryzm, despotyzm i wojny" pisali, "mogą zostać przezwyciężone tylko za pomocą utworzenia Federacji Europejskiej, której przekaże się prawa państwowe dotyczące interesów wszystkich Europejczyków: prawa, które są dzisiaj w rękach państw narodowych i przynoszą tylko śmierć i destrukcję".4 Argumentem jest to, że wolne państwa będą walczyć jedno z drugim i dlatego ich wolność musi zostać ograniczona, a ich suwerenne prawa poddane ponadnarodowej kontroli. Myśl, że społeczności same mogłyby zapobiec nieodpowiedzialnym działaniom swych rządów, nie wchodzi, jak widać, w rachubę. Jednakże rodowód tych teorii jest znacznie mniej politycznie poprawny, niż się to wydaje ich propagatorom. W szczególności nie jest prawdą, że ideologia unifikacji Europy pochodzi z czasów po II Wojnie Światowej ani że powstała ona tylko jako reakcja na najgorsze wojenne doświadczenia. Przeciwnie, nie tylko hitlerowcy, ale i faszyści oraz kolaboranci z wielu państw europejskich szeroko stosowali ideologię europejskiej jedności do usprawiedliwiania swojej agresji. Naziści, zwolennicy rządu Vichy, włoscy faszyści i inni podczas wielu lat wojny - tak samo jak ich ideologiczni ojcowie w latach trzydziestych - rozwijali przemyślne programy politycznej i ekonomicznej integracji Europy. W tym czasie niemiecka propaganda w krajach okupowanych czyniła ogromne wysiłki w celu przekonania reszty Europy, że warunki pracy niemieckich robotników, system opieki społecznej i warunki mieszkaniowe, infrastruktura transportu i generalnie niemiecka gospodarka są w Europie najlepsze i dlatego Europa powinna zostać zintegrowana według modelu niemieckiego. Żądza Hitlera utworzenia z całej Europy jednolitej jednostki politycznej, jego potrzeba uzyskania poparcia w okupowanych krajach i faktycznie wiele centralistycznych elementów filozofii narodowosocjalistycznej (włączając fascynację gospodarką planową) - wszystko to razem można nazwać spójną nazistowską myślą proeuropejską. Jeśli już w ogóle uznaje się istnienie hitlerowskiej europejskiej koncepcji zjednoczeniowej, to umniejsza się jej znaczenie, traktując ją jako obłudny, spreparowany w latach czterdziestych wymysł, będący listkiem figowym niemieckiej agresji. Chronologia temu jednak przeczy. Hitler robił odniesienia do Europy podczas całych swoich rządów, wliczając w to czas przed wojną (są one zebrane m.in. w bogato ilustrowanej książeczce, zatytułowanej po prostu "Europa", do której wstęp napisał Ribbentrop5). W roku 1937 na zjeździe Partii Narodowosocjalistycznej w Norymberdze Hitler powiedział na przykład: "jesteśmy może bardziej zainteresowani Europą niż inne państwa. Nasze państwo, nasz naród, nasza kultura i nasza gospodarka wyrosły z ogólnych europejskich warunków. Musimy zatem być wrogami wszelkich usiłowań wprowadzenia elementów nieładu i destrukcji do europejskiej rodziny narodów".6 Rudolf Hess zorganizował w 1938 r. na Kongresie Partii Narodowosocjalistycznej wystawę zatytułowaną "Walka Europy o swój los na Wschodzie", która wyjaśniała, dlaczego niemiecka kolonizacja Rosji ma przynieść barbarzyńskim Słowianom europejską cywilizację.7 Natomiast Alfred Rosenberg, prominent hitlerowski, wziął udział w "Europe Congress" w Rzymie w 1932 roku, przed dojściem hitlerowców do władzy. Hitlerowskiej propagandy nie należy bagatelizować. Była zbyt wyrafinowana na zwyczajną propagandę, co można stwierdzić dogłębnie ją studiując. Nie tylko poszczególne tematy łączyły się w niej w spójną filozofię - można wręcz powiedzieć, że przekonanie hitlerowców, iż bezinteresownie walczą o nową Europę, precyzyjnie oliwiło tryby niemieckiej agresji. Zwrócenie uwagi na szczegóły hitlerowskiej propagandy dotyczącej Europy nie ma na celu przypisywanie dzisiejszym pro-Europejczykom cech faszystowskich. Byłoby to absurdalne. Współcześni pro-Europejczycy nie są oczywiście ani rasistami, ani też nie są militarnie agresywni. Mamy tu jednak na uwadze cztery sprawy. Po pierwsze, do ściśle historycznego zakresu zainteresowań należy pokazanie tego - co nie było dotąd wystarczająco przebadane - że idee te były dyskutowane podczas wojny przez najbardziej odrażających europejskich fanatyków. Po drugie należy odeprzeć zarzut, że opozycjoniści integracji europejskiej w swoim poparciu dla narodowości są w pewnym sensie sprzymierzeńcami złego. Jak zobaczymy, rzecz ma się całkiem odwrotnie. Po trzecie, trzeba pokazać, jak łatwo posługiwać się obłudą: udając, że wszystko robi się dla "Europy", można przeprowadzić wiele akcji służących tylko własnemu interesowi. Wreszcie po czwarte, a jest to temat najbardziej drażliwy, należy uzmysłowić ludziom, że odrzucenie państw narodowych, jako politycznych i ekonomicznych podmiotów zdolnych do życia, wymierzone jest przeciwko wolności. Myśl ta będzie jeszcze dalej rozwinięta. Rozdział kończy się jednak konkluzją dzisiejszych proeuropejskich pisarzy, którzy wprost przyznają, że myśl proeuropejska czerpie soki z prac hitlerowskich teoretyków. Warto również zwrócić uwagę na pewne personalne powiązania pomiędzy czasem wojny we Francji i Belgii a powojenną budową Europy. Mając te uwagi w pamięci trzeba głębiej przyjrzeć się temu, co faktycznie mówili hitlerowcy i ich sprzymierzeńcy. Faszystowska pogarda dla suwerennych państw narodowych Na ogół uważa się, że faszyści, jako histeryczni nacjonaliści, wychwalali państwo narodowe i wszystkie jego dokonania. Było inaczej. Po pierwsze, oczywiste jest, że Hitler nie dbał o suwerenność narodową krajów, które podbijał. Po drugie, bardziej istotne jest uzmysłowienie sobie, że faszyści nie tylko nie wychwalali państw narodowych, ale ich nienawidzili. Aby to zobaczyć, trzeba zrozumieć istotę faszyzmu i niebezpieczną apolityczną mentalność, jaką inspirował. Krytyczne przedstawienie ideologicznych korzeni hitleryzmu i faszyzmu wykracza poza ramy tej książki. Jednakże jest jasne, że były to ruchy zasadniczo antyindywidualistyczne, antyliberalne, antyparlamentarne i antykapitalistyczne. Jak powiedział francuski faszystowski pisarz, Pierre Drieu La Rochelle: "Jesteśmy przeciwko wszystkiemu. Walczymy z każdym. To jest faszyzm"9. Przede wszystkim faszyzm nienawidził idei małych narodów lub indywidualności, które miały własne zdanie i same podejmowały decyzje. Gdy popatrzymy dokładniej na to, co mówili hitlerowcy i inni faszyści, stanie się jasne, że byli oni przekonani, iż duże jest piękne, a pluralizm mieli w głębokiej pogardzie. Wielorakość według nich powoduje nieporządek. Rasizm ponadto, jako forma materialistycznego determinizmu, jest koncepcją nienarodową. Rasy przenikają granice narodowe i państwowe a teoria rasistowska jest z definicji doktryną internacjonalistyczną. Jest to również koncepcja niepolityczna, ponieważ głosi, że zachowania polityczne są zdeterminowane przez siły biologiczne, nie zaś przez wolną wolę lub zrozumiałe zachowania społeczne. Faktycznie rasizm często uważa wolną wolę i wolność za pojęcia irracjonalne - w porównaniu z "nauką", za jaką się uważa. Jeżeli zaś jednostki nie są lub nie powinny być wolne, nie ma powodu, dla którego miałyby być wolne grupy ludzi lub narody. Z pewnością pisarze hitlerowscy lub prohitlerowscy nie odrzucają jawnie narodowości jako takiej. Tak jak Niemiecki Instytut Badań Spraw Zagranicznych, twierdzili oni, że powszechnie głoszona "idea europejska" była ideą duchowego i politycznego współdziałania, które prowadziłoby do większej jedności, nie niszcząc narodowych różnic.10 Pewien hiszpański zwolennik hitleryzmu napisał stereotypowo, że nowy europejski porządek nie może zostać stworzony bez mocnych podstaw ducha narodowego; ale tak jak i inni, twierdził, że Europa w przeszłości nie była w stanie przemówić własnym głosem, ponieważ była podzielona na grupy narodowe.11 Pewien włoski faszysta napisał o potrzebie stworzenia organicznej europejskiej jedności i zachowania narodowych i politycznych odrębności europejskich ludów.12 A dyrektor Niemieckiego Instytutu Spraw Zagranicznych, Karl-Heinz Pfeffer, dowodził w 1944 r., że "europejski nacjonalizm" choć jest niezbędny, nie musi zniszczyć nacjonalizmów europejskich narodów, "lecz przenosząc je na wyższy w sensie heglowskim poziom będzie nadal istniał jako żywotny element większej wspólnoty (...) To, co proponujemy, nie jest faktycznie programem, lecz ideą - ideą samej Europy". Z drugiej strony, nieuznawanie suwerennych państw narodowych za zdolne do życia jednostki polityczne i ekonomiczne było w hitlerowskiej i faszystowskiej myśli wyrażone jasno. Werner Daitz, prominentny hitlerowski ekonomista, atakował samą koncepcję suwerenności i państwowości, dowodząc w 1938 r., że hitlerowska myśl ludowa (völkisch*) zlikwidowała prymat państwa, ideę, której korzenie sięgają brytyjskiej myśli politycznej i rewolucji francuskiej. "Jeżeli naturalny biologiczny proces, dzięki któremu ponownie rozrasta się europejska rodzina narodów, wymaga częściowego zlikwidowania państwowej suwerenności poszczególnych ludów, która była przejaskrawiona w brytyjskiej filozofii politycznej i prawnej w ciągu ostatnich czterystu lat, to wówczas konieczne zlikwidowanie państwowej suwerenności będzie zrównoważone przez wzrost suwerenności ludowej (völkisch)". Myśl ludowa (völkisch), jak wyjaśnił Daitz, była przeciwieństwem liberalizmu, kapitalizmu i parlamentaryzmu, które są po prostu różnymi aspektami tej samej rzeczywistości społecznej. Suwerenność państwowa, wyjaśniał dalej, nigdy nie powinna być na pierwszym miejscu, ani nawet być celem samym w sobie. "Przez tą fałszywą angielską filozofię polityczną biologiczna wspólnota, biologiczna całość europejskiej rodziny narodów jest poszatkowana na państwowe suwerenności, które nie mają ze sobą żadnych powiązań".15 Daitz utrzymywał, że naród jest mały i egoistyczny w porównaniu z wielkim wspólnym przedsięwzięciem, jakim jest Europa. "Ta nowa moralność europejskiej rodziny narodów (...) musi również zakładać lub zaakceptować uprzywilejowanie jednych narodów Europy w stosunku do innych zarówno w dziedzinie politycznej, jak i kulturalnej. Wspólny interes Europy ma pierwszeństwo przed egoistycznymi interesami narodów". Według powszechnej opinii, dziewiętnastowiecznej Europie brakowało zmysłu wspólnotowego. Zamiast tego była ona podzielona przez egoistyczne rywalizacje i konkurencje. Jest to częsta w dzisiejszych proeuropejskich rozprawach koncepcja odróżniająca bronioną przez siebie ideę "wspólnoty" od egoistycznych narodowych interesów, według niej samodestrukcyjnych i chaotycznych. W prohitlerowskiej pracy z 1944 r., zatytułowanej German Deeds for Europe (Niemieckie czyny dla Europy), napisano, że przed Bismarckiem "Europa była w stanie bolesnego rozdarcia, państwa ścierały się ze sobą. Dawno znikł cały sens wspólnoty. Jej poszczególne części rozwinęły się w wyraźnie rozdzielone rejony interesu, rozmieszczone bez ładu i składu na małej przestrzeni. Mieszkańcy poszczególnych rejonów traktowali inne rejony z wrogością i podejrzliwością, obserwując zazdrośnie ich powodzenie. Faktycznie, często dążyli do powiększenia swojej potęgi kosztem słabszych sąsiadów".17 W podobnym tonie pisał Swede: "Musimy nauczyć się bycia Europejczykami. Musimy zrozumieć, że czasy europejskiej wojny domowej powinny się zakończyć i powinny rozpocząć się czasy współdziałania".
W 1938 r. Arthur Seyss-Inquart, austriacki minister bezpieczeństwa i spraw wewnętrznych, który później został komisarzem w okupowanych Niderlandach, również utrzymywał, że państwa narodowe są małe i słabowite w porównaniu z wielkim związkiem, jaki Niemcy tworzą w Europie. Adresując swe słowa do Duńczyków mówił: Mając bez wątpienia na celu przyciągnięcie uwagi swojego audytorium, ciągnął dalej: "Talenty są hamowane, gdy są zamknięte w małych narodowych politycznych i geograficznych granicach. W większym otoczeniu nawet małe państwa i ich obywatele w pełni rozwiną, być może, swój kulturalny, ekonomiczny i ludzki potencjał. Narody i ludzie tylko wtedy w pełni się rozwijają, gdy aktywnie uczestniczą w wielkim wspólnym przeznaczeniu". Walter Funk, hitlerowski minister finansów, zgodził się, że wspólne interesy mają pierwszeństwo przed indywidualnymi. "Musi istnieć gotowość podporządkowania w pewnych przypadkach własnych interesów interesom społeczności europejskiej", pisał.20 Podobnie ekonomista rządu Vichy, Francis Delaisi, dowodził, że cele wojenne Niemiec i ich sprzymierzeńców obejmują nie tylko zniszczenie liberalizmu, ale również przezwyciężenie podziału świata na państwa narodowe: "Dla państw Osi, wszechświat jest za obszerny (...) naród jest za mały: świat musi być podzielony na "życiowe przestrzenie". Tak jak współcześni pro-Europejczycy, hitlerowcy wierzyli, że system państw narodowych stymuluje podziały i wojny w Europie oraz że jeżeli można by go zmienić, nastąpiłby koniec z wojnami. Jeden z hitlerowskich propagandzistów twierdził, że Nowy Europejski Porządek usunąłby przyczyny, które w przeszłości prowadziły do wewnątrzeuropejskich wojen. Narody Europy przestałyby być wrogami i wiek europejskiego partykularyzmu skończyłby się na zawsze. "W pokojowej Europie, zorganizowanej jako jedność wyższego rzędu, wszystkie europejskie narody znajdą pełnoprawne i pełnowartościowe miejsce".22 Podobnie Vidkun Quisling, norweski lider kolaborantów, dowodził, że tylko zjednoczona Europa byłaby silna i pokojowa: "Musimy stworzyć Europę, która nie roztrwoni swojej krwi i sił w morderczym konflikcie i utworzy spoistą całość. W ten sposób stanie się bogatsza, silniejsza i bardziej cywilizowana i odzyska swe dawne miejsce na świecie".23 Pewien urzędnik hitlerowskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych pisał podobnie, że celem Nowego Europejskiego Porządku będzie wyeliminowanie przyczyn, które w przeszłości powodowały wybuch wojen w Europie, położenie kresu bratobójczym walkom i "przezwyciężenie europejskiego partykularyzmu". "Europa stała się za mała na wojny wewnętrzne i samodzielne suwerenne państwa. Podzielona Europa jest za słaba, aby zachowując swoją indywidualną naturę i pokój, utrzymać się jako światowa siła.24 Inny hitlerowski urzędnik podzielając to przekonanie mówił: "Napięcia narodowe i mało ważne zazdrości stracą swoje znaczenie w Europie zorganizowanej wolno i na podstawach federacyjnych. Światowy rozwój polityczny nieuchronnie wymaga tworzenia większych politycznych i ekonomicznych stref". Hitler, chociaż był mniej zainteresowany ideą europejską niż jego szef propagandy, Joseph Goebbels, albo jego minister spraw zagranicznych, Joachim von Ribbentrop, wyrażał pogląd, że europejski system, oparty na państwach narodowych, jest anarchiczny. W sierpniu 1941 r. on i Mussolini wydali wspólny komunikat, mówiący, że Nowy Europejski Porządek, który nastąpi po zwycięstwie państw Osi powinien zlikwidować powody, jakie w przeszłości prowadziły w Europie do wojen. "Zlikwidowanie niebezpieczeństwa, jakie niesie ze sobą bolszewizm i wyzysk plutokracji, stworzy możliwość pokojowej, harmonijnej i owocnej współpracy między narodami kontynentu europejskiego zarówno w dziedzinie politycznej, jak i ekonomicznej i kulturalnej". W podobnym duchu w 1943 r. wyrażał się Hitler, mówiąc, że "rupieciarnia małych narodów" (używał pełnego pogardy określenia "Kleinstaatengerümpel") musi zostać zlikwidowana. (Słowo "kleinstaaterei" jest używane przez dzisiejszych Niemców dla ośmieszenia, jako anachronicznego, podziału Europy na indywidualne państwa). Celem walki hitlerowców było utworzenie zjednoczonej Europy w miejsce podziału.27 Po inwazji na Związek Radziecki Hitler mówił ciepło o tym "uczuciu europejskiej solidarności" w rozmowie z hrabią Ciano, włoskim ambasadorem.28 Przypisuje się mu twierdzenie, że przyszłość "nie należy do tej dziwacznej, półcywilizowanej Ameryki, ale do nowo powstałej Europy, która zdecydowanie górowałaby, ze swoją ludnością, gospodarką oraz intelektualnymi i kulturalnymi wartościami, pod warunkiem że Wschód służyłby idei europejskiej, a nie działał przeciwko Europie (...) Stara kultura i wyższy intelektualny poziom Europy w końcu zwyciężą..." Faszyści wierzyli, że są zwiastunami Nowego Porządku (myśl faszystowska była w dużej mierze otwarcie futurystyczna), utrzymywali, że koncepcja państwowej suwerenności jest po prostu przestarzała - pogląd, który jest dzisiaj usilnie krzewiony przez pro-Europejczyków. Wielbiciel Hitlera, Jacques Benoist-Méchin, który od czerwca 1941 do września 1942 r. był w rządzie Vichy sekretarzem stanu odpowiedzialnym za stosunki francusko-niemieckie, oświadczył, że francuska polityka współpracy wymaga "porzucenia starych złudzeń". Zapewniał, że Francja będzie gotowa dołączyć do nowej Europy "tylko wówczas, gdy pozbędzie się kruchych form nacjonalizmu - który w rzeczywistości jest tylko anachronicznym partykularyzmem - i gdy z honorem zajmie swoje miejsce w europejskiej wspólnocie..."
Włoscy faszyści mieli podobne poglądy. Aldo Bertele w swym eseju "On the Principle of Nationality: the Origins, Life and Overcoming of Nationalities" ["O zasadach narodowości: pochodzenie, życie i przezwyciężenie narodowości"] dowodził, że międzynarodowa anarchia wynika z prymatu państw narodowych, jako podstawy porządku światowego.31 Inny włoski komentator zapewniał, że sama zasada narodowości pozostaje w sprzeczności z życiem gospodarczym współczesnych państw.32 Faktycznie, jeden z najbardziej prominentnych i inteligentnych współpracowników Mussoliniego, minister edukacji Giuswppe Bottai, który był wydawcą pisma Critica Fascista (i którego nazwisko dostało się na łamy prasy w 1995 r., gdy burmistrz Rzymu chciał nazwać jego imieniem ulicę), napisał w 1943 r.:
Z kolei Alberto de Stefani, wykładowca finansów i ekonomii politycznej, od czasu Marszu na Rzym (październik 1922) do 1925 r. minister finansów związany z deflacyjną polityką równoważenia budżetu i ograniczania wydatków rządowych (w jawnej opozycji do hitlerowskiego ministra ekonomii, Wathera Funka, którego publiczne deklaracje były stałym odniesieniem dla włoskich faszystów przy formułowaniu ekonomicznego Nowego Porządku34), napisał: Innym elokwentnym faszystowskim przeciwnikiem państw narodowych był Camillo Pellizi, wydawca magazynu Civia Fascista. W artkule zatytuowanym "Idea Europy" Pellizi dowodził, że nowa Europa nie zniszczy narodowości: "Nowa Europa to zadanie, które stoi przed nami. Nie znaczy to, że Włosi, Niemcy i wszystkie inne narody europejskiej rodziny mają nagle zmienić swe indywidualne cechy i stać się nie do odróżnienia dla samych siebie ani dla innych narodów. Europa będzie nowa ze względu na nowe inspiracje i zasady, które zrodzą się wśród tych wszystkich narodów". Faszystowskie zasady przezwyciężyły "partykularyzm" europejskich państw narodowych: "Państwa Osi są lub mogą być pierwszym zdecydowanym krokiem w kierunku przezwyciężenia lub wyrażenia w wyższej formie tego typowo europejskiego fenomenu, który nazywa się narodem, z jego nieuniknionym, można powiedzieć fizjologicznym skutkiem, jakim jest nacjonalizm (...) Nie można "stworzyć Europy" bez narodów albo przeciwko nim: musimy stworzyć ją z różnych narodów, przygaszając narodowe partykularyzmy tak dalece, jak to jest potrzebne". Pellizi zakończył swoje wywody czymś w rodzaju kiepskiego metafizycznego uzasadnienia własnej chęci połączenia narodów Europy w jedną lepszą całość. "Ważnym jest, aby wyjść z partykularnej i małomiasteczkowej jedności, z bezokiennej monady pojedynczego narodu, który uważa siebie za pępek świata, centrum wszystkich działań i motywacji. Nas dwoje ma stać się jednym, pozostając jednocześnie odrębnym istnieniem, tak że tych dwoje-w-jednym może rozwinąć się w wiele-w-jednym, i to musi utworzyć nową Europę, jeżeli ma ona powstać". Nic dziwnego, że w sierpniu 1943 r., to znaczy po lądowaniu Aliantów we Włoszech, z Pellizim skontaktowało się "Movimento Federalista Europeo" z powodu jego prac na temat integracji europejskiej za czasów Mussoliniego. Chociaż wygląda na to, że federaliści szybko przerwali te kontakty, on sam nie porzucił swoich podstawowych przekonań. Faktycznie, jego teksty po lądowaniu Aliantów we Włoszech przypominały plan zakulisowej integracji, którą Jean Monnet uczynił w Europejskiej Wspólnocie Ekonomicznej swym znakiem firmowym: "problem hierarchii państw, przynajmniej w swojej zwykłej formie nigdy już nie pojawi się, gdy raz utnie się łeb smokowi, to znaczy pojęciu państwowej suwerenności. Nie ma to być zrobione otwarcie, lecz może być osiągnięte pośrednio, np. przez stworzenie międzypaństwowych europejskich ciał pilnujących pewnych wspólnych interesów (kursów wymiany walut, komunikacji, handlu zagranicznego itp., następnie problemów obrony i kolonii i tak dalej)". Powojenni faszyści wciąż zdawali sobie sprawę, że różnorodność systemów państw narodowych była przeszkodą w ich wielkich planach dotyczących kontynentu europejskiego. Po wojnie były lider brytyjskiej Unii Faszystowskiej, sir Oswald Monsley, wiele trudu poświęcił pracy na rzecz integracji europejskiej*. W 1953 r. założył czasopismo o nazwie Europejczycy, a w 1953 opublikował książkę Europe: Faith and Plan - A Way Out from the Coming Crises and an Introduction to Thinking as a European. Pisał tam, "aby przebrnąć przez labirynt dyplomacji i targowania się, które dzisiaj stanowią przeszkodę dla unii europejskiej, potrzebujemy rozmachu i ludzkiego idealizmu. Mężowie stanu podzielonych narodów są zagubieni w swoich usiłowaniach osiągnięcia drobnych, indywidualnych korzyści, podczas gdy całość, która może przynieść korzyści realne, jest całkiem zapomniana". Bez jedności Europa jest skazana na słabość: "Czy te stosunkowo niewielkie, izolowane, poszczególne narody Zachodniej Europy mogą na światowym rynku stawić przez 15 lat czoło konkurencji amerykańskiej nadwyżki produkcyjnej oraz celowym dumpingowym działaniom Sowietów, obliczonym na załamania rynku przez sprzedaż poniżej europejskich kosztów produkcji?" Nie, ponieważ "poszczególne małe narody zależą od zewnętrznych dostawców surowców naturalnych dla swojego przemysłu. . . są one zmuszane do płacenia za te niezbędne towary eksportem w warunkach wolnej konkurencji światowego rynku, nie mając żadnego wpływu na cokolwiek".43 I wyciąga wniosek: "Potrzebujemy systemu zamkniętego takiej wielkości, aby uniezależnić się od światowego systemu kosztów, ale wewnątrz tego niezbędnego obszaru gospodarka może być wolna". Obsesja nowoczesnej technologii i ekonomicznej współzależności
Jednym z głównych powodów, dla którego faszyści byli przekonani, że następuje schyłek państw narodowych, był rozwój technologiczny. Uważali, że pojęcie narodowej suwerenności jest po prostu anachroniczne we współczesnym świecie, ze współzależną ekonomią, międzynarodowym transportem i elektroniczną telekomunikacją. Warto przyjrzeć się bliżej temu, co mieli do powiedzenia. Camillo Pellizi na przykład dowodził: Hitlerowcy na ogół uważali, że "rozwój zmierzający w kierunku tworzenia większych jednostek" jest z powodów ekonomicznych nieunikniony. Hitlerowski minister spraw zagranicznych sprawujący nadzór nad informacją pouczał prasę, że "podział Europy na niewielkie lub maleńkie narodowe gospodarki i systemy ekonomiczne jest przestarzały. Skończyć z paszportami i wizami. Ogólny europejski dobrobyt spowoduje dobrobyt i ekonomiczne bezpieczeństwo wszystkich członków (...) Zjednoczenie Europy (...) okazuje się nieuniknionym etapem rozwoju, zgodnym z żelaznymi prawami historii".46 Przywódca duńskich nazistów, Anton Adriaan Mussert, również utrzymywał, że postęp technologiczny zbliża do siebie narody świata. "W ekonomii i komunikacji", twierdził, "rozwój zmierza w kierunku tworzenia się większych jednostek". Po wiekach separatyzmu i decentralizacji nadszedł czas, aby narody Europy uświadomiły sobie potrzebę solidarności. Joseph Goebbels, hitlerowski magik propagandy, również przekonywał, że technologia zbliża ludzi i czyni granice anachronizmem - pogląd, który jest powszechny wśród współczesnych pro-Europejczyków i tych, którzy mówią o zgonie państwa narodowego. W mowie zatytułowanej "Das Europa der Zukunft" (Europa przyszłości), Goebbels twierdził, że technologia "zbliżyła nie tylko plemiona, lecz całe narody, co kiedyś było nie do pomyślenia. Kiedy w przeszłości przesłanie informacji z Berlina do Pragi za pośrednictwem prasy zajmowało dwadzieścia cztery godziny, dzisiaj tylko minuty (...) Gdy w przeszłości podróż do Pragi pociągiem trwała dwanaście godzin, dzisiaj mogę tam polecieć w godzinę (...) Ponieważ te technologiczne osiągnięcia znajdują już zastosowanie, kontynenty nieuchronnie się zbliżyły. W tym czasie narody Europy coraz silniej uświadamiają sobie, że w porównaniu z wielkimi problemami, jakie dzisiaj wymagają rozwiązań międzykontynentalnych, wiele sporów między nami to po prostu kłótnie rodzinne". Goebbels używał nawet metafory o "znoszeniu granic", co jest istotą współczesnej ideologii europejskiej. "Dla ciebie znaczy to tyle, że stałeś się już członkiem wielkiej Rzeszy, która przygotowuje reorganizację Europy, usuwa bariery wciąż rozdzielające europejskie narody i ułatwia ich łączenie się".49 Rozwijał on również argument, który obecnie słyszy się często od niemieckich pro-Europejczyków, że historia niemieckiego zjednoczenia jest modelem dla Europy. Tak jak inni hitlerowcy i ich zwolennicy, zakładał, że jednostki polityczne powinny odpowiadać założonym "przestrzeniom" ekonomicznym oraz że podział Europy na państwa narodowe, analogiczny do podziału Niemiec na mikropaństewka po Traktacie Westfalskim w 1648 r., jest równie nonsensowny. Mówiąc o unifikacji Europy, do której przyczyniają się Niemcy, Goebbels pisał w 1940 r. - "Około stu lat temu nasza niemiecka Rzesza przeszła podobny proces. W tamtym okresie Niemcy były podzielone na wiele mniejszych i większych kawałków, tak jak Europa dzisiaj. Ta mieszanina małych państewek była do przyjęcia, dopóki udogodnienia techniczne, szczególnie komunikacyjne, nie były jeszcze tak rozwinięte, że podróż z jednego małego państwa do drugiego zajmuje niewiele czasu. Wynalazek maszyny parowej spowodował jednak, że dawne warunki stały się nie do zaakceptowania". Prawdopodobnie najbardziej uderzającym stwierdzeniem Goebbelsa było, "że za pięćdziesiąt lat" ludzie nie będą już "myśleli w kategoriach ojczyzn". "Jestem głęboko przekonany", powiedział, "że tak jak dzisiaj uśmiechamy się wracając myślą do tych małomiasteczkowych kłótni, które dzieliły niemieckie społeczności w latach czterdziestych i pięćdziesiątych ubiegłego stulecia, tak też (...) przyszłe pokolenia będą nie mniej zdziwione politycznymi dysputami, jakie wiedziemy teraz w Europie".51 Wielu dzisiejszych niemieckich polityków podkreśla również, że niesłuszne jest już myślenie w terminach narodów - tak jakby rzeczywistość zależała od myśli. Były minister spraw zagranicznych, Hans-Dietrich Genscher, często mówił o potrzebie europejskiej "świadomości", tak jakby więcej znaczyło to, co ludzie myślą, niż to, co robią.
Großraumwirtschaft i hitlerowska "europejska wspólnota gospodarcza"
Hitlerowcy zamierzali przeprowadzić ekonomiczną integrację, aby z chwilą zakończenia wojny skończyć z europejskim partykularyzmem. Tutaj odnajdujemy najbardziej uderzające podobieństwo między myślą hitlerowską a proeuropejską myślą naszych czasów. Wczesny hitlerowski plan integracji europejskiej mówi, że najważniejszym jej warunkiem wstępnym jest pozbycie się "ekonomicznej bałkanizacji Europy": Innymi słowy, nienawiść do państw narodowych i chęć stworzenia wielkiej europejskiej przestrzeni to tylko dwie strony tego samego medalu. W rzeczywistości twierdzenie Vidkuna Quislinga, że nie ma sprzeczności między europejską współpracą gospodarczą a Narodowym Socjalizmem, było co najmniej niedomówieniem.53 Zwłaszcza z powodu geoekonomicznych celów wojny, którą rozpoczął Hitler. Hitlerowcy byli przekonani, że muszą zapewnić sobie samowystarczalność przeciwko brytyjskiej blokadzie. Utrzymywali, że niezależność wzrosłaby, gdyby Europejczycy mogli zaopatrywać się sami. Naprawdę mieli na myśli to, że siła państwa byłaby zagrożona przez wolny rynek. Przejrzyście ujął to pewien ideolog: "stworzenie światowej gospodarki oznaczałoby zniszczenie ekonomicznej suwerenności Europy". Historia hitlerowskiego planowania nowego europejskiego porządku ekonomicznego zaczęła się 22 czerwca 1940 r., kiedy to Göring wydał rozkaz, w wyniku którego powstał projekt "ekonomicznego zjednoczenia Europy na wielką skalę"55 albo "Środkowoeuropejskiej Wspólnoty Ekonomicznej"56, przedstawiony Kancelarii Rzeszy 9 lipca 1940 r. Wspomina się tam ustanowienie stałej stopy wymiany pomiędzy walutami innych krajów i marką niemiecką; usunięcie barier celnych w Europie i "utworzenie strefy wolnocłowej"; potrzebę "zwiększonych wpływów na negocjacje handlowe i relacje z innymi państwami" oraz ochronę rolnictwa. Krótko potem dwóch urzędników z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Carl Clodius (zastępca dyrektora Departamentu Polityki Ekonomicznej, który później został ministrem odpowiedzialnym za stosunki gospodarcze z Włochami i państwami bałkańskimi) oraz ambasador Ritter naszkicowali plany przyszłej kontynentalnej (europejskiej) ekonomii, z sugerowanymi jako możliwe taryfami preferencyjnymi, unią celną, unią celną i monetarną albo też unią ekonomiczną. Hitlerowskie pojęcie Gro*raumwirtschaft albo "gospodarki wielkoobszarowej", w którą zamierzali przekształcić Europę, opierało się na twierdzeniu, że można i powinno się ograniczyć aktywność ekonomiczną i wzajemne oddziaływanie do pewnego obszaru. Jednym z najbardziej wpływowych teoretyków takiej wizji był Werner Daitz, dyrektor Niemieckiego Centralnego Instytutu Badawczego Narodowego Porządku Ekonomicznego oraz Gospodarki Wielkoobszarowej. W czasie wojny większość czasu Daitz spędził pisząc i mówiąc na temat pojęcia Gro*raumwirtschaft. Tak jak i inni hitlerowcy, widział on rozwój ekonomicznie i politycznie zintegrowanej Europy jako część historycznego procesu antyliberalnego: "Ideologie ekonomii światowej, demokracji i parlamentaryzmu, które wynalezione zostały w ubiegłym wieku w Wielkiej Brytanii, by usprawiedliwić i przedłużyć tę nienaturalną formę życia europejskiego, zaczynają tracić grunt pod nogami i zanikać wraz z równie nienaturalnym zjawiskiem, jakim jest brytyjska hegemonia". Daitz dowodził, że rozwój w kierunku Gro*raumwirtschaft jest podyktowany takimi bezosobowymi czynnikami, jak wzrost populacji. Spowodowało to "napięcie między przestrzenią życiową a przestrzenią polityczną". Utrzymywał, że pojęcie Volkstum ("narodowość") i völkischer Lebensraum (narodowa przestrzeń życiowa) powinny były zostać uznane po I Wojnie Światowej za nadrzędne w stosunku do pojęcia terytorium państwowego (Staatsraum). Ponieważ Traktat Wersalski nie zrobił tego, utworzone jednostki terytorialne nie były dostosowane do potrzeb gospodarki.
Pisma Daitzego pomagają nam faktycznie zrozumieć, jak dalece dążenie do integracji europejskiej było centralnym punktem nazistowskiej ideologii. Zgodnie z uproszczonym maltuzjanizmem hitlerowcy uważali, że ich populacje mają niewystarczającą "przestrzeń". Już w 1936 r. Hitler powiedział w Reichstagu: Hitlerowcy planowali ustanowić samowystarczalną i monopolistyczną kontrolę nad całym europejskim kontynentem, czego oczywistym, niezbędnym warunkiem wstępnym było zdobycie "większej przestrzeni". Tak więc pojęcie Gro*raumwirtschaft było ściśle powiązane z bardziej znanym hitlerowskim pojęciem lebensraum ("przestrzeń życiowa") i teoretycy Gro*raumwirtschaft z pewnością często to powiązanie podkreślali.60 Pewien ideolog wygłosił wykład na temat "Pojęcie Rzeszy a europejska ekonomia", a prominentny niemiecki ideolog nazistowski szkockiego pochodzenia, Colin Ross, w wykładzie zatytułowanym "Nadejście nowej Europy w ramach nowego porządku światowego", powiedział: "Narodowy Socjalizm jest ideą regionalną. Na tej planecie, która stała się mała i ciasna, nie ma już pojęcia indywidualnego losu poszczególnych narodów. Zasadą jest, że przestrzeń życiowa wspólnot staje się coraz bardziej rozległa, przez co narody Europy poczują się same zmuszone do utworzenia większej wspólnoty. Pierwszym krokiem jest więc utworzenie Europy". Daitz uważał, że pierwszy Gro*raumwirtschaft, który istniał przed 1500 rokiem, to związek hanzeatycki, który ogniskował handel pomiędzy Centralną Europą i Rosją. Odkrycie Ameryki (nowa przestrzeń albo Raum) spowodowało upadek tego zintegrowanego systemu ekonomicznego i "tak zwana wolna gospodarka" zniszczyła "naturalny porządek, powiązania i porozumienia" tej pierwotnej gospodarki europejskiej.62 Teraz z kolei wali się światowa gospodarka i sprawy powracają do swego początkowego punktu. Świat rozpada się na wielkie strefy ekonomiczne, a stabilność, którą już osiągnięto, opiera się na nazistowskim uznaniu rolnictwa za podstawę każdej gospodarki. Daitz dodał, że Gro*raumwirtschaft był potrzebny Europie jako tarcza przeciwko dumpingowi monetarnemu uprawianemu przez Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię. Dlatego, jak wyjaśniał, "Gro*raumwirtschaft ukazuje się jako składnik nowego światowego porządku ekonomicznego, który w przyszłości przyniesie Europie większą stabilność". Daitz optował zatem za "unią przestrzenno-polityczną" od Giblartaru do Uralu i od Przylądka Północnego do Cypru. W przeciwieństwie do wolnej światowej gospodarki Gro*raumwirtschaft miał przynieść większą niezależność Europy w świecie. Przyjmowano również założenie, że to, co jest dobre dla Niemiec, jest dobre dla Europy. "Od samego początku Rzesza była zawsze ideą niemiecką, a zarazem europejską. Silna Rzesza była zawsze niezbędna dla silnej Europy, i odwrotnie, silna Europa jest nie do pomyślenia bez silnej Rzeszy. To jest europejskie prawo polityczne". Inny teoretyk Gro*raumwirtschaft, Alfred Oesterheld, również podkreślał polityczne skutki integracji ekonomicznej. Odróżniał handel od ekonomii, dowodząc, że handel może się kierować w dowolną stronę, ale ustalony obszar gospodarczy jest niezbędny dla zapewnienia w przyszłości harmonijnej produkcji. Argumentował, że "Gro*raumwirtschaft" nie jest po prostu konstrukcją ekonomiczną, ale raczej ekonomicznym aspektem koncepcji politycznej".65 "Organizowanie obszaru" (Raumgestaltung) było "ideą europejską". Najbardziej szczegółowa nazistowska koncepcja dotycząca przyszłej integracji europejskiej pojawiła się w 1942 r., kiedy Berlińska Unia Przedsiębiorców i Przemysłowców razem z Berlińskim Uniwersytetem Ekonomicznym zwołały konferencję na wysokim szczeblu, zatytułowaną "Europeäische Wirtschaftgemeinschaft" (Europejski Związek Gospodarczy), na której przemawiało wielu ministrów i znaczących przemysłowców.67 Dziwne, że nawet w skądinąd szczegółowej powojennej dokumentacji nazistowskiej europropagandy o konferencji tej prawie nigdy nie wspominano. Jest to zastanawiające nie tylko z uwagi na wysoki szczebel konferencji, ale również dlatego, że referaty ukazały się dwukrotnie w wydaniu książkowym. Być może stało się tak po prostu z powodu zbyt wyraźnych analogii. Tytuły referatów z tej konferencji dziwnie przypominają współczesną proeuropejską dyskusję: "Ekonomiczne oblicze nowej Europy", "Rozwój w kierunku europejskiej wspólnoty gospodarczej", "Europejskie rolnictwo", "Europejska gospodarka przemysłowa", "Zatrudnienie w Europie", "Problemy transportu europejskiego", "Sprawy europejskiej waluty", "Europejski handel i porozumienia handlowe", "Pytanie fundamentalne: Czy Europa jest pojęciem geograficznym, czy faktem politycznym?". Wprowadzenie napisał profesor Heinrich Hunke, doradca ekonomiczny okręgu berlińskiego NSDAP, który był również prezesem Berlińskiej Unii Przedsiębiorców i Przemysłowców. Hunke dowodził, że kontynent europejski obalił angielską koncepcję ekonomiczną w 1940 r. i stuletnia angielska doktryna równowagi sił została zniweczona militarnie. Podkreślał powiązanie pomiędzy pojęciem "Rzeszy", europejską gospodarką i pojęciem unii politycznej w Europie, używając takich określeń, jak "historyczne, kulturalne i gospodarcze znaczenie niemieckiego porządku ekonomicznego" oraz "istota europejskiej wspólnoty gospodarczej". Zastrzegał, że "narody Europy od dawna uzmysłowiły sobie, że należą do "wspólnoty przeznaczenia".69 Hunke napisał również posłowie do opublikowanej wersji tej konferencji, gdzie wyraził swój podziw dla Fridriecha Lista, którego teorie przeciwstawiał punkt po punkcie liberalnej wizji Adama Smitha. Dyrektor działu ekonomicznego IG Farben, dr Anton Reithinger, był szczególnie zaniepokojony groźbą, jaką dla europejskiej gospodarki stanowił wzrost gospodarczy krajów ościennych. Stare państwa przemysłowe były zagrożone tanią konkurencją i gwałtownym uprzemysłowieniem krajów rozwijających się, takich jak Japonia, Indie i Związek Sowiecki. Południowa Europa rosła w siłę, podczas gdy Europa Centralna i Północna podupadała. Ponieważ Anglia nie zdawała sobie sprawy z jej "europejskiego zadania" - z uwagi na swoje liczne interesy zamorskie - narody Europy kontynentalnej musiały przyjąć to zadanie na siebie. Walter Funk, minister do spraw ekonomii Rzeszy oraz dyrektor Reichsbanku, utrzymywał, że budowa stref gospodarczych podążała za "naturalnym prawem rozwoju". Przypominał ubiegły wiek, kiedy to podróżnik w Niemczech musiał przekraczać setki granic pomiędzy mnóstwem niemieckich mikropaństewek, każde ze swoją własną walutą i prawem, poprzedzielanych tysiącami wysokich rogatek, i zwrócił uwagę, że przywódcy polityczni tamtych czasów nie rozumieli, że Francja i Anglia były dużo bardziej zaawansowane niż Niemcy, ponieważ stopień zunifikowania ich gospodarki był większy. Zaatakował liberalną teorię ekonomiczną, która opiera się na autonomicznym dążeniu jednostek do zaspokojenia własnego interesu. Przeciwnie, ekonomika powinna służyć celom społecznym: "ta ekonomiczna mentalność wymaga świadomości społecznej". Tak jak Hunke, Funk uważał, że ten opłakany stan rzeczy został przezwyciężony dzięki teoriom Fridricha Lista, jak również dzięki rozwojowi technologii i transportu. Dla Funka integracja ekonomiczna Europy miała przebiegać według tego samego wzorca, jak integracja Niemiec: wzrastająca szybkość podróży koleją, której sieć rozciąga się na cały kontynent, "wszystko to zbliżyło granice do siebie".75 "W swym własnym interesie", kontynuował, "Europa nie może pozostać w tyle, w zacofanym romantyzmie epoki dyliżansów. Prawdą jest, że ekonomiczna integracja Europy stworzy więcej problemów do przezwyciężenia niż na przykład niemieckia Zollverein [unia celna]. Chociaż metody będą inne, bardziej skomplikowane i choć nie da się jej wprowadzić przez unię celną, tym niemniej europejska ekonomiczna jedność nastąpi, ponieważ przyszedł na nią czas. Chociaż Funk nie mógł obiecać natychmiastowego usunięcia kontroli granicznych, obiecywał pełne zatrudnienie i intensywny rozwój. "Słowo bezrobocie zniknie z europejskiego słownika" głosił. Opis, jak ta gospodarka powinna wyglądać, jest typową keynesowską mieszaniną socjalistycznych eufemizmów i frazesów na temat rynku: zaakceptował "wagę przedsiębiorców" i prywatnego kapitału, ale również podkreślał potrzebę "racjonalnej organizacji gospodarki". Architekci Nowej Europy Jednak hitlerowskie plany integracji europejskiej były tak ekonomiczne, jak i polityczne. Jak powiedział Heinrich Hunke, "Uznaje się konieczność istnienia politycznych ram współpracy między narodami".78 Dlatego też od połowy 1941 r. Goebels zaczął kłaść nacisk na "kwestię europejską" i poświęcił tej sprawie wiele przemówień, spotkań oraz prasowych artykułów. Strony swojego tygodnika Das Reich zaopatrywał w slogany "nowa Europa", "nowy europejski porządek", "europejski Lebensraum", "wizja nowej Europy" i tak dalej. W tym czasie Ribbentrop nalegał, aby walkę z bolszewizmem, która łączyła wiele narodów Wschodniej Europy, przyjąć jako dowód "stale wzrastającej moralnej jedności Europy w ramach Nowego Porządku, który został proklamowany przez naszych wielkich liderów i przygotowany jako przyszłość cywilizowanych narodów. W tym leży głęboki sens wojny z bolszewizmem. Jest to znak duchowego odradzania się Europy". Zainteresowanie "Europą" zaowocowało w Ministerstwie Spraw Zagranicznych powołaniem na jesieni 1942 r. "Komitetu Europejskiego". Zasiadali w nim urzędnicy z Ministerstwa Spraw Zagranicznych i wyżsi urzędnicy z Instytutu Studiów nad Państwami Obcymi. Prym wodzili Alfred Six, dyrektor Instytutu Spraw Zagranicznych - który w 1941 r. zorganizował dla trzystu trzech studentów z trzydziestu ośmiu państw konferencję pod tytułem "Nowa Europa" - oraz Werner Daitz. Do marca 1943 r. stworzono szkic formalnych ram konfederacji europejskiej. Przyjęły one postać statutów i traktatów, ustanawiających kompetencje i struktury przyszłej konfederacji europejskiej. Notatka napisana przez Ribbentropa 21 marca 1943 r. zaczyna się: "jestem zdania, że jak to już poprzednio proponowałem Fürerowi, powinniśmy możliwie jak najwcześniej, gdy tylko odniesiemy jakiś znaczący sukces militarny, proklamować konkretny projekt Konfederacji Europejskiej".80 Ribbentrop zaproponował, aby zaprosić wszystkie głowy państw wchodzących w rachubę (Niemcy, Włochy, Francja, Dania, Norwegia, Finlandia, Słowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Chorwacja, Serbia, Grecja, i Hiszpania) do podpisania dokumentu powołującego konfederację. Aneksem do tego memorandum była wstępna wersja dokumentu mówiącego o "wspólnym przeznaczeniu narodów europejskich" i o celu, jakim było "uzyskanie pewności, że między nimi nigdy nie wybuchną już wojny" Przewidywał on również zniesienie barier celnych pomiędzy uczestniczącymi stronami.
W czerwcu 1943 r. pewien urzędnik przedłożył jednemu z członków Komitetu Europejskiego "Podstawowe Elementy Planu dla Nowej Europy". Ozdobiony stałymi mantrami o "narodach tęskniących za pokojem", rozdział zatytułowany "Ekonomiczna organizacja Europy" przewidywał: Przewidywano "Konferencje" w każdej dziedzinie (praca, rolnictwo itd.) na temat polityki decyzyjnej całej Konfederacji, dotyczące każdego z problemów.
Następnym dokumentem była wydana w sierpniu 1943 r. "Nota o ustanowieniu Konfederacji Europejskiej". Jej autorka, Cecile von Renthe-Fink, będąca w randze ministra, napisała: Chociaż dołączone do memorandum "zasady zawarte w akcie ustanawiającym Konfederację Europejską" precyzowały, że Konfederacja Europejska jest wspólnotą suwerennych państw, które wzajemnie gwarantują sobie wolność i niezależność, jasne jest, że faktycznie Konfederacja miała objąć nieomal totalną kontrolę nad sprawami wewnętrznymi krajów członkowskich. "Europejska gospodarka będzie planowana wspólnie przez wszystkie państwa członkowskie na bazie ich wspólnych i narodowych interesów", głosił dokument. "Celem będzie wzrost zamożności, sprawiedliwość społeczna i bezpieczeństwo socjalne w poszczególnych państwach oraz rozwój materialnych i ludzkich zasobów Europy (...) aby ustrzec europejską gospodarkę przed kryzysami i ekonomicznymi zagrożeniami z zewnątrz"... Dokument sugerował, że " powinny być stopniowo znoszone bariery celne, które przeszkadzają rozwojowi handlu pomiędzy poszczególnymi członkami Konfederacji" oraz że "wewnątrzeuropejski system komunikacji kolejowej, autostrady (Autobahn), szlaki wodne i linie lotnicze będą rozwijane zgodnie z planem zjednoczenia". Dokument ten wyrażał również typowy pogląd, że integracja europejska jest nieunikniona z przyczyn postępu technologicznego. Utrzymywał, że narody europejskie mają wspólne przeznaczenie. Dodawał, że Niemcy chcieliby zjednoczyć Europę "na podstawach federalnych", i chociaż podkreślał, że nie zamierzają ingerować w wewnętrzne sprawy innych państw, przekonywał potencjalnych przeciwników, że "wszystko, czego oczekuje się od państw europejskich, to aby były lojalnymi proeuropejskimi członkami wspólnoty i współpracowały ochoczo wypełniając swe zadania (...) celem europejskiej współpracy będzie przyczynianie się do pokoju, bezpieczeństwa i dobrobytu wszystkich europejskich państw i ich mieszkańców". Nie jest to kwestia dominacji jednego lub grupy państw ale "wzajemne relacje opierające się na zaufaniu i lojalności, zamiast imperialnych metod starej ery". W podobnym - i równie bezsensownym - duchu Werner Daitz deklarował, że "Europa nie może być administrowana w sposób scentralizowany: musi być rządzona w sposób zdecentralizowany". Uderzające jest, jak olbrzymia część hitlerowskiej propagandy pozbawiona jest agresji i jak bardzo jest przez to zwodnicza. Goebbels miał czelność twierdzić, że "nigdy nie mieliśmy zamiaru wprowadzać siłą tej nowej organizacji Europy. W żadnym wypadku nie należy sądzić, że kiedy Niemcy zaprowadzą określony porządek w Europie, będzie to dokonane w celu zdławienia poszczególnych narodów".86 Przytoczył następnie wyświechtany argument, że tylko integracja europejska jest realistyczna: "Według mnie narody muszą pojęcie swojej własnej wolności zharmonizować z obecnym stanem rzeczy oraz z prostymi kwestiami efektywności i celu. Tak jak żaden członek rodziny nie ma prawa dla swoich egoistycznych celów zakłócać spokoju, tak też żaden europejski naród nie może na dłuższą metę stać na drodze procesu organizowania się narodów"87 W tym samym duchu urzędnik hitlerowskiego Ministerstwa Zatrudnienia oświadczał, że Niemcy mają prawo utrzymywać, iż nie walczą dla siebie, tylko dla Europy. Często podkreślano, że państwa powinny dołączyć do Nowej Europy na zasadach dobrowolności. "Przywództwo nie znaczy dominacji, ale zewnętrzną ochronę i wewnętrzną odpowiedzialność," deklarował pewien propagandzista. Intencją Niemiec i Włoch nie było ujarzmianie narodów, lecz szczera współpraca. "Do nowej Europy zaproszone są wszystkie europejskie narody, które historycznie udowodniły swą wartość. Gwarantuje się im narodowy i kulturalny rozwój w wolności i niezależności". W niewiarygodny sposób wywodził on, na przykładzie Finlandii, Węgier, Bułgarii, Rumunii, Chorwacji i Słowacji, że Niemcy nie miały intencji ingerowania w wewnętrzne sprawy innych narodów: "Naszym jedynym wymaganiem w stosunku do narodów europejskich jest, aby były szczerymi i entuzjastycznymi członkami Europy".89 Niemcy stworzyły nową metodę kierowania Europą, bez jednoczesnej jej dominacji: "Idea przywództwa, która będzie dominującą koncepcją nowego międzynarodowego życia w Europie, jest zaprzeczeniem imperialistycznych metod przeszłego wieku: oznacza uznanie ufnej współpracy niezależnych małych państw w rozwiązywaniu wspólnych zadań". W podobnym duchu Arthur Seyss-Inquart pisał, że nikt nie chce widzieć Europy zdominowanej przez Niemców. "Naszym jedynym życzeniem jest, aby Europa stała się prawdziwie europejska i świadoma swej europejskiej misji.91 Po inwazji na Związek Sowiecki popularne czasopismo Signal również twierdziło, że Europa nie będzie niemiecka: "W rzeczywistości żołnierze Rzeszy nie tyle bronią po prostu swojej własnej ojczyzny, co ochraniają każdy europejski naród wart tej nazwy". Faktycznie, mówienie o niemieckich "partnerach i sąsiadach" i przekonywanie, że wzajemne dążenie do wspólnych interesów zastąpiło nieprzyjazną konkurencję, było stałym elementem samookłamywania. Znaczna część propagandy poświęcona była sprawom pokrewnym, jak "europejskie poczucie wspólnoty".93 Dr Anton Reithinger z I. G. Farben przemawiając w 1942 r. na konferencji "Europejska Wspólnota Gospodarcza" mówił o równowadze pomiędzy różnymi interesami poszczególnych partnerów europejskiego obszaru ekonomicznego z jednej strony i o wspólnym interesie wszystkich europejskich narodów z drugiej: "Ich praktyczne zastosowanie wymaga (...) wiary w ideę europejską i posłannictwo niemieckie w Europie". Tak jak wielu współczesnych Niemców, Goebbels uważał, że niemiecki regionalizm może być modelowy dla Europy, ponieważ został rozwiązany delikatny problem wchłonięcia niemieckich państw do Niemieckiego Cesarstwa. Tak więc europejskie państwa mogą zintegrować się harmonijnie, bez naruszania swej tożsamości: "Jeżeli my, z naszą wielką niemiecką perspektywą, nie mamy interesu w naruszaniu ekonomicznych, społecznych lub kulturowych odrębności na przykład Bawarczyków, czy Saksończyków, to tak samo nie leży w naszym interesie naruszanie ekonomicznej, społecznej czy kulturowej odrębności, powiedzmy, Czechów".95 Błąd Goebbelsa - powielany przez współczesnych pro-Europejczyków - polegał oczywiście na założeniu, że kraje Europy to po prostu jej "regiony". Jego poplecznicy w całej Europie również zgadzali się z tym, że Niemcy są modelem: Vidkun Quisling deklarował, że "Niemiecka Konfederacja" może być modelowym przykładem kooperacji dla innych europejskich państw.96 Faktycznie, późniejsza wersja noty na temat Konfederacji Europejskiej twierdzi, że rola Niemców w Europie sprowadza się do "godzenia interesów poszczególnych europejskich państw z interesami Europy jako całości". Do tych, trochę genscheritowskich, sentymentów dodaje, że "interesy i potrzeby Niemiec są z natury i niepodzielnie związane z europejskimi". Dokument powrócił również do tematu federalizmu, mając nadzieję na znalezienie rozwiązania problemu sprzeczności pomiędzy różnorodnością i jednością. Dowodził, że szczególną cechą problemu europejskiego jest to, że różnorodne narody muszą mieszkać na stosunkowo niewielkiej powierzchni, godząc jedność z niepodległością. Ich jedność musi być umocniona, aby nie było już więcej wojen pomiędzy nimi i aby europejskie zewnętrzne interesy mogły być wspólnie strzeżone. Jednocześnie państwa europejskie muszą zachować swą wolność i niezależność, tak aby postępować stosownie do sytuacji, w jakiej się znajdują, zgodnie z swymi narodowymi zadaniami, jak również pełnić swe funkcje w większej strukturze w pogodnym i twórczym nastroju. Siła i bezpieczeństwo Europy zależy nie od zniewalania i podporządkowywania jednych państw innym, ale od jedności wszystkich (...) Problem europejski może zostać rozwiązany tylko na zasadach federalnych, przy całkowicie wolnej woli państw europejskich, na podstawie uznania niezbędności zjednoczenia suwerennych państw we wspólnotę. Ta wspólnota może zostać nazwana Konfederacją Europejską. Tak jak w pierwszym dokumencie, utrzymuje się, że wszystkie państwa członkowskie mają być "proeuropejskie" oraz że mają zagwarantować, iż na ich terytorium nie będą miały miejsca żadne akty nie licujące z "europejską solidarnością i europejskimi zobowiązaniami". Jak widzieliśmy, hitlerowscy teoretycy integracji europejskiej, powszechnie zapewniali, że ich plany pozostawią narodową suwerenność europejskich państw członkowskich w stanie nietkniętym.100 Ale ci sami teoretycy tak samo często dołączali zastrzeżenia, które faktycznie usuwały możliwość jakichkolwiek roszczeń dotyczących tej suwerenności. Projekt konstytucji dla "Nowej Europy" deklarował "prawa każdego narodu do organizowania swego życia narodowego według swojego upodobania, pod warunkiem że respektuje on zobowiązania względem wspólnoty europejskiej".101 Inne dokumenty powtarzały tę samą myśl: "obecna wojna jest również wojną o jedność i wolność Europy", jak napisał zastępca dyrektora Drugiego Departamentu Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Celem jest zaprowadzenie i zagwarantowanie krajom europejskim trwałego pokoju (...) usunięcie przyczyn wojny, szczególnie systemu "równowagi sił" (...) przezwyciężenie europejskiego partykularyzmu za pomocą wolnej, pokojowej współpracy między europejskimi narodami. Lojalność względem Europy nie oznacza podporządkowania, ale uczciwą współpracę, opartą na równych prawach. Każdy europejski lud musi współuczestniczyć w nowej Europie na swój własny sposób. Jedynym wymaganiem jest, aby każde europejskie państwo było uczciwie lojalne względem Europy, której jest członkiem. Albo podobnie: "Każde kontynentalne państwo europejskie musi być świadome swej odpowiedzialności względem Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej".
Chociaż autor tych planów zarzekał się, iż wcale nie pragnie "ponadnarodowej biurokracji" ani systemu konferencyjnego, przewidywał potrzebę istnienia "Rady Ekonomicznej", złożonej z reprezentantów państw członkowskich, którzy będą zgrupowani w komitetach do spraw handlu, przemysłu, nawigacji, finansów i spraw walutowych; pracy i spraw socjalnych; żywności, rolnictwa i leśnictwa.104 Dokument powtarza podstawowe cele Konfederacji: (Rolnictwo faktycznie często figurowało na pierwszych miejscach dokumentów hitlerowskich dotyczących Europy.) W dokumentach takich często utrzymywano, iż rozdrobnienie zasobów ekonomicznych w Europie jest poważną przeszkodą na drodze do dobrobytu i rozwoju społecznego w różnych krajach.107 Gospodarka planowa i "współpraca w osiąganiu wspólnych celów" są więc niezbędne. "W celu pobudzenia wzajemnego handlu i utworzenia wielkiego europejskiego rynku stopniowo usuwane będą bariery celne i inne bariery pomiędzy państwami".108 Europejskie rolnictwo ma być samowystarczalne.109 Siła robocza, a nie kapitał ma być ekonomicznym i socjalnym kryterium. Wielką wagę przywiązuje się do ochrony pewnych gałęzi przemysłu i zachowania wysokich standardów życia. Wspomniano w nich również o potrzebie rozwoju tego, co pięćdziesiąt lat później Jack Delors miał nazwać "transeuropejską siecią: "Doświadczenie pokazuje, że obecny europejski system komunikacji jest nieadekwatny do wzrastających wymogów. Wewnętrzna sieć kolejowa, drogowa i lotnicza rozwiną się zgodnie ze wspólnym planem".110 To był ulubiony hitlerowski temat: zaspokajał ich potrzebę bycia na bieżąco z nowoczesnością. Podobnie jak minister rządu Vichy, Jacques Benoist-Méchin, opłakiwał centralizację francuskiego systemu transportu ("jak gdyby Paryż był jedynym centrum świata"111) i nawoływał do utworzenia nowych arterii łączących niemieckie i włoskie autostrady w celu nadania francuskiej infrastrukturze transportowej prawdziwie europejskiego charakteru112, tak też na konferencji Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej mówca obwieścił, że przyszłość należy do transportu drogowego". Waluta jako instrument siły państwa: hitlerowska nienawiść do złota Wraz z niemiecką ekspansją na Europę Zachodnią i Wschodnią narastały kwestie wymiany walutowej, szczególnie w odniesieniu do niemieckich planów przyszłej reorganizacji kontynentu. Tak jak wielu jego kolegów, Walter Funk podkreślał wagę "centralnego systemu rozliczeniowego", który zastąpiłby dawny wielostronny system rozliczeniowy. Poruszył ten temat już w 1940 r. w jednym z wcześniejszych hitlerowskich sprawozdań dotyczących europejskiej gospodarki, w którym wypowiadał się na korzyść stałego kursu walutowego między europejskimi walutami a dominującą marką niemiecką oraz zintegrowanego europejskiego systemu rozliczeniowego.114 Uważał, że mówienie o wspólnej unii walutowej jest przedwczesne. Faktycznie, zabawne jest, że Dr Horst Jecht, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Berlinie, stwierdził podczas konferencji na temat europejskiej wspólnoty gospodarczej w 1942 r., że unia monetarna jest niepożądana, gdyż naruszałaby poszanowanie niezależności zainteresowanych państw. W rzeczy samej, zarządzenia tak zwane "rozliczeniowe" (kompensacyjne) miały się stać jednym z głównych instrumentów hitlerowskiej dominacji. Idea polegała na tym, by państwa mogły kupować i sprzedawać jedno od drugiego aż do określonej daty, kiedy liczona byłaby wartość netto importu i eksportu i dokonywane byłyby płatności. Gdyby Francuz sprzedał towar komuś w Niemczech, zapłacono by mu w Paryżu w caisse de compensation ("kasie kompensacyjnej"). W międzyczasie niemiecki nabywca wpłaciłby należną Francuzowi sumę do francusko-niemieckiego biura wyrównawczego w Berlinie. Ale suma ta pozostawałaby w Berlinie aż do dnia, gdy rachunki byłyby liczone. Zakładano, że system będzie działał w obie strony, ale de facto Rzesza kupowała znacznie więcej od swoich partnerów niż im sprzedawała (zmuszając ich do płacenia mocno zawyżonych cen, ponieważ marka niemiecka była sztucznie przewartościowana). Tak więc dobra przybywały do Niemiec natychmiast, podczas gdy pieniądze pozostawały jeszcze w Niemczech. W 1942 r. Funk wciąż bronił potrzeby państwowej kontroli kursu wymiany walut, utrzymując, że zapobiegnie to zburzeniu planowania gospodarki przez niekontrolowany przepływ kapitału. Oczywiście, Niemcy utrzymywali stabilność cenową za pomocą kontroli cen, co według Funka było jedyną alternatywą inflacji.116 Ale kontrola cen nie była jedynym sposobem stabilizacji gospodarki: płace miały być również pod kontrolą. Sterowane miały być wydatki publiczne, tak jak waluta, kredyty i konsumpcja.117 Funk wyjaśniał, że nikt nie powinien się niepokoić o stabilność marki niemieckiej. Uważał on, że zbieżność ekonomiczna jest niezbędna do osiągnięcia stabilności kursów wymiany walut. Rozmiary państwowej kontroli sytemu monetarnego, wypraktykowanej przez hitlerowców zarówno w wewnętrznych, jak i zewnętrznych porozumieniach monetarnych, wyjaśniają ich powszechną wrogość do parytetu złota. Funk, tak jak wszyscy faszyści, zdawał sobie sprawę, że parytet złota - szczególnie prawo właściciela banknotu do wykupienia go na żądanie w złotej walucie - było sercem systemu liberalnego, który zamierzali zniszczyć. Rzeczywiście, systemy totalitarne wszelkiej maści przedkładały centralne sterowanie gospodarką nad umożliwieniem ludziom i przedsiębiorstwom prowadzenia wolnego handlu z towarowym środkiem płatniczym nie kontrolowanym przez żadne państwo. Jak nam przypomina pewien komentator, państwa Osi odrzucały złoto częściowo dlatego, że nie posiadały go w nadmiarze. Jednak odrzucenie złota miało i symboliczno-ideologiczne znaczenie dla propagandy ekonomicznej państw Osi, ponieważ podkreślało przechodzenie od materialistycznej, kapitalistyczno-liberalnej ekonomii do totalitarnej, zorganizowanej korporacyjnie gospodarki Europejskiego Nowego Porządku. Parytet złota nie miał tu zastosowania, skoro ceny nie były ustalane przez wolny rynek, lecz przez rządy, które regulowały całą aktywność gospodarczą, a handel był zarządzany za pomocą umów rozliczeniowych. Podkreślana siła "faszyzowanej" europejskiej gospodarki i jej dominujących walut, lira i marki, związana jest nie z posiadaniem złota, ale z polityczną wolą państw oraz z możliwościami i potencjałem siły roboczej i produkcji. Hitlerowcy byli zdecydowani zamienić system monetarny oparty na rynku na kontrolowany przez państwo. Werner Daitz pisał, "W przyszłości złoto nie będzie odgrywało żadnej roli jako podstawa europejskich walut, ponieważ waluta nie zależy od tego, w czym ma pokrycie, ale bardziej od wartości, jaką nadaje jej państwo, albo w tym wypadku od ekonomicznego porządku, który jest kontrolowany przez państwo".119 Joachim Radler w artykule zatytułowanym "Czy można już mówić o europejskiej wspólnocie gospodarczej?" pisał: "Odkąd obaliliśmy pokrycie w złocie, istnieje tylko "państwowa waluta", która ma siłę nabywczą tylko w ekonomicznej przestrzeni zarządzanej przez państwo". Walter Funk zdawał sobie sprawę, że w celu ustanowienia w możliwie najwyższym stopniu ekonomicznej i politycznej autarkii należy wprowadzić reżim monetarny dla ochrony Europy przed wpływami z zewnątrz. "My w Niemczech nie będziemy nigdy, pod żadnym warunkiem, próbowali przywrócić tak zwanego złotego pieniądza (...) który by naraził naszą gospodarkę na ekonomicznie niekontrolowane międzynarodowe wpływy i mógł zostać użyty jako instrument siły politycznej do zdominowania nas"121. Ponieważ rynek światowy był w rzeczywistości "anglo-amerykańską światową hegemonią", ogólnym celem kontynentalnej [europejskiej] ekonomii była ochrona europejskiej "życiowej i ekonomicznej przestrzeni" przed manipulacjami obcych sił.122 W innym miejscu powtarzał, że "z pewnością odmówimy poddania naszej gospodarki mechanizmowi złota, a więc uzależnienia jej od wahań międzynarodowej gospodarki, która jest poza naszą kontrolą". Faktycznie, podczas przemówienia na temat "europejskich kwestii walutowych" na konferencji "Europejska Wspólnota Ekonomiczna" w 1942 r. dr Bernhard Benning, dyrektor Przedsiębiorstwa Kredytowego Rzeszy, również przejawiał wrogość względem parytetu złota - nawet gdy podkreślał wagę stabilizacji cen w zarządzaniu walutą.124 Zachwalał dziewiętnastowiecznego niemieckiego ekonomistę, Georga Fridricha Knappa, za podważenie przez niego w książce The State Theory of Money filozoficznych podstaw parytetu złota.125 Benning twierdził, że złoto uzależnia kraje od wahań i wpływów z zagranicy, ponieważ przyznaje pierwszeństwo kursowi walutowemu. Był zatem zwolennikiem systemu ustalanych, ale płynnych kursów walutowych, z marką jako walutą wiodącą. Utrzymywał, że pełne zatrudnienie i stabilność siły nabywczej powinny być priorytetowymi celami zarządzania walutą oraz że stabilność kursu walutowego powinna być sprawą drugorzędną. Był dumny z tego, że niemiecka polityka monetarna już od 1936 r. była nastawiona na stabilizację cen, osiąganą dzięki ich kontroli. Benning postawił kwestę Europejskiej Unii Monetarnej. Mówił o różnych "fazach" wprowadzania jednolitej waluty w Europie (dla której, jak wierzył, koniecznym warunkiem wstępnym byłaby równoważność cen), uważał jednak, iż jedna waluta byłaby niemożliwa i niepożądana w najbliższej przyszłości. Zamiast tego, jak sądził, niemiecka marka powinna uzyskać wiodącą rolę w europejskim systemie zarządzania walutą, a Berlin powinien zastąpić Londyn jako centrum finansowych i handlowych transakcji.126 Nawiasem mówiąc, po wojnie Benning został członkiem dyrekcji Bank deutscher Länder, nowego banku centralnego, który w 1958 r. stał się Bundesbankiem. Pozostał na stanowisku w Bundesbanku aż do 1972 r., kiedy jego miejsce zajął przyszły prezes Bundesbanku, Helmut Schlesinger. Podobne poglądy reprezentował profesor Ferdinand Fried, znany dziennikarz i profesor ekonomii, który pracował w urzędzie hitlerowskiego ministra rolnictwa, Waltera Darré. Profesor napisał takie pouczające traktaty na temat hitlerowskiej teorii ekonomicznej, jak The end of Capitalism (1931) (Koniec kapitalizmu), Autarky (1932) (Autarkia), The Ascent of the Jews (1936) (Awans żydowski), The Change in the World Economy (1937) (Zmiana w światowej gospodarce) oraz The Future of World Trade (1941) (Przyszłość światowego handlu). Zgadzał się z poglądem, że złoty pieniądz był nie do pogodzenia z absolutną władzą państwową. W swoim wykładzie "Problemy socjalne w Nowej Europie", wygłoszonym dla Grupy "Collaboration" w Paryżu 1941 r., wyjaśniał, że pieniądz był ze swojej natury wędrowny i międzynarodowy. "Kiedy państwo było słabe - kiedy pieniądz dominował - pieniądz musiał mieć pokrycie w złocie. Ale kiedy państwo stało się znów silne, pokrycie w złocie nie odgrywało już żadnej roli: pieniądz w obiegu miał pokrycie w autorytecie państwa (...) Pieniądz ma pokrycie w fakcie, że jest odtąd niczym więcej niż tylko funkcją państwa i jego sił. To oznacza, że ceny nie są już regulatorem zjawisk ekonomicznych. Zamiast tego ceny są regulowane przez państwo zgodnie z potrzebami społeczności". Inni przemawiający na spotkaniu Grupy "Collaboration" również atakowali złoto. Jacques Duboin, w słowie wstępnym do wykładu Jean'a Maillot'a o "Rewolucji technicznej i jej konsekwencjach", również kategorycznie odrzucił parytet złota, jako nieodłączną część ekonomicznego liberalizmu. Powiedział, że nie ulega kwestii, iż uciekano się do mędrców liberalizmu i parytetu złota w celu znalezienia rozwiązania problemów ekonomicznych i socjalnych. "Socjalizm dostatku może być zrealizowany tylko w zjednoczonej Europie, gdzie każdy będzie miał świadomość solidarności, która go wiąże ze wszystkimi innymi". W ogólności faszyści i hitlerowcy sformułowali plany "parytetu pracy" jako przeciwieństwo parytetu złota129. Daitz oczywiście zaproponował, aby praca, a nie kapitał była pokryciem pieniądza.130 Po wojnie sir Oswald Mosley miał popierać teorie ekonomiczne prawie identyczne z hitlerowskimi - takie jak utworzenie ogromnych handlowych bloków i wspólnej polityki rolnej - i on również był dumny z tego, co zwano "mechanizmem zarobkowo-cenowym". Wiązało się to z ustalaniem poziomu zarobków i cen w zależności jednych od drugich.131 Pochwalał on również "politykę planowania inwestycji i rozwoju".
Wynikało to z przekonania hitlerowców o tym, że są mistrzami polityki socjalnej. "Trzeba dokonać zbiorowego wysiłku, aby rozwinąć zacofane gospodarki Europy", powiada pewne memorandum. "Standard życia szerokich mas Europy (...) musi być systematycznie podnoszony, należy też na dłuższą metę zapewnić zaopatrzenie w celu socjalnej stabilizacji".132 Według innego dokumentu czytamy: Memorandum kończyło się utopijnie: "Walka toczy się o przywrócenie pojęcia osoby, prywatnej własności i wolności wierzeń religijnych". Jednym z najwybitniejszych teoretyków faszystowskiej teorii monetarnej - oraz wrogiem złota - był Frenchman Francis Delaisi. Przed wojną Delaisi był zwolennikiem unii handlowej i długotrwałym wyznawcą integracji europejskiej. Po raz pierwszy wezwał do jej utworzenia w 1925 r. w swej książce Les Contradictions du monde moderne (Sprzeczności współczesnego świata). Następnie aktywnie udzielał się (jako członek Komitetu Honoru) w agresywnie federalistycznym czasopiśmie, zwanym Jeune Europe, wydawanym w Brukseli i Genewie. Po klęsce Francji Delaisi został prominentnym hitlerowskim apologetą - słynnym na polu ekonomicznym. Swoje poglądy wyjaśnia w książce La Révolution européenne z 1942 r. "Rewolucja Europejska", do której odnosi się tytuł, polegała na definitywnym odejściu od ekonomicznego liberalizmu i internacjonalizmu - szczególnie od parytetu złota, który Delaisi uważał za jego istotę - i zastąpieniu go racjonowaniem, ustalaniem cen i stworzeniem zunifikowanej gospodarki europejskiej. Delaisi był przekonany, że jak pokazała ekonomiczna historia Europy po 1918 r., system kapitalistyczny był na skraju bankructwa. Dowodził (słusznie), że eksplozja kredytowania w latach 1919 - 1929 w Stanach Zjednoczonych doprowadziła w 1929 r. do krachu, a wynikający z niego kryzys spowodował masowe bezrobocie w gospodarce anglosaskiej. Zagroziło to zniszczeniem całej struktury społecznej Europy. Ale Delaisi chciał wylać dziecko z kąpielą, potępiając samą zasadę parytetu złota, podczas gdy oskarżać można tylko określone opaczne uregulowania tego parytetu po Pierwszej Wojnie Światowej, czyli standard wymiany złota. Tak jak marszałek Petain, Delaisi był wrogiem "panowania pieniądza", ale jednocześnie uznawał zło inflacji. Pisał, że pierwszym warunkiem spokoju społecznego jest stabilność pieniądza. Niemcy stworzyły stabilność pieniądza bez złota i oparły swoje obliczenia tej stabilności na podstawie tygodniowego koszyka zakupów gospodyni domowej. Tak więc, powiadał, wynaleziono Detaliczny Wskaźnik Kursu. Utrzymywał, że był to bezpośredni sposób kontroli cen, znacznie lepszy niż pośrednia metoda z parytetem złota. W ten sposób marka niemiecka stała się najbardziej stabilną walutą w Europie. Rezygnacja ze złota nie była dla polityki monetarnej sprawą marginalną. Według Delaisiego była to nieodłączna część totalitarnej ekonomii. Wskazywał on, że Hitler chciał obalić mechanizm cenowy (który liberałowie rozumieli jako liczbowy wyraz praw posiadacza pieniędzy) i uczynił to ustalając ceny i wprowadzając racjonowanie. Delaisi bez osłonek przyznaje, że kontrola gospodarki, za którą optował, ma charakter totalitarny: "Jak można zbadać nawet najmniejszą transakcję w dalekiej wiosce i jak można ukrócić oszustwo, na które kupujący nigdy oczywiście nie będzie się uskarżał? Tu właśnie ingeruje Partia Narodowosocjalistyczna". Delaisi utrzymywał, że parytet złota wstrzymywał postęp socjalny, ponieważ będąc międzynarodową walutą otwierał rynki siły roboczej na międzynarodową konkurencję i przez to zmniejszał zarobki. Twierdził, że parytet złota jest instrumentem odhumanizowanej konkurencji.137 Było ważne, aby uwolnić producentów od konkurencji krajów egzotycznych, w których standard życia był za niski.138 Zamiast więc standardu monetarnego, proponował oparcie pieniądza na pracy: "To człowiek, a nie złoto jest miarą wszystkiego".139 Wierzył, że polityka socjalna Rzeszy jest "ogromnym sukcesem".140 Hitler potrzebował przywrócenia 6 milionów ludzi do pracy i musiał obalić efekty międzynarodowej konkurencji: było zatem istotne, aby znieść parytet złota, co uczynił po dojściu do władzy w 1933 r.141 Rewolucja europejska, dowodził Delaisi, uchroniła płace przed konkurencją wynikającą z niskich zarobków gdzie indziej.142 Zamiast "jarzma handlu i konkurencji z egzotycznych krajów"143 proponował "jeden żywotny obszar ekonomiczny, z jedną walutą".144 Z wielką troską o dobrobyt ludzi żyjących w narodowym socjalizmie zwracał uwagę, że racjonowanie być może zmniejszy konsumentom możliwość wyboru (nie było już na przykład kawy ani bananów), ale życie będzie za to prostsze. Z powodu kontroli cen i racjonowania robotnik przynajmniej nie może wydać całej swojej pensji. "Ponadto", konkludował, "państwo myśli za niego". Faszystowskie Włochy: Korporacjonizm na ponadnarodowym poziomie Faszystowska myśl dotycząca przyszłości Europy nie ograniczała się do Niemiec. W rzeczywistości włoskie rozważania na temat Europy podczas wojny koncentrowały się w dużej mierze na sposobach ograniczenia przyszłej hegemonii ekonomicznej Niemiec. Giuseppe Bottai czuł się urażony argumentami Carla Clodiusa, który sugerował sprowadzenie Włoch do statusu rolniczego państwa zależnego,146 i to umniejszanie znaczenia Włoch w porównaniu z Niemcami odegrało ogromną rolę w rozwoju zapatrywań europejskich Bottaiego. 20 lipca 1940 r. napisał do Mussoliniego, że Włochy staną po wojnie wobec problemu zależności ekonomicznej od Niemiec. Z tego powodu nalegał, aby utworzyć zespoły celem przestudiowania problemu integracji europejskiej. Doprowadziło to do częstego poruszania problemu europejskiego w jego wypowiedziach. Wiele czasopism zwracało uwagę na kulturowe i instytucjonalne problemy związane z integracją europejską i temat ten często był dyskutowany w artykułach wstępnych w Primato oraz Critica Fascista. Zarówno w Niemczech, jak i we Włoszech proeuropejskość faszystów miała zabarwienie moralne lub duchowe. Faszyzm był zwiastunem "nowej cywilizacji", opartej na antytezach zasad z roku 1789: oferował duchową i moralną transformację Europejczyków zepsutych materializmem i indywidualizmem liberalno-demokratycznych wartości. Jak to ujął Mussolini 14 listopada 1933 r. na forum Narodowej Rady Korporacji: "Europa może jeszcze raz schwycić ster światowej cywilizacji, jeśli potrafi stworzyć odrobinę politycznej jedności".148 Trzymając się trójskładnikowej wizji świata, tak drogiej zarówno dla faszystów, jak i hitlerowców, Mussolini był niestrudzony w przywoływaniu obrazu Europy zagrożonej amerykańskim imperializmem na zachodzie i japońskim awansem na wschodzie: pewien historyk eurofaszyzmu uważa, że idea "europejskiej wspólnoty, będąca w opozycji zarówno względem kapitalizmu, jak i komunizmu" była esencją europejskości Mussoliniego i górowała nad takimi wcześniejszymi faszystowskimi pojęciami, jak "święty egoizm" i pierwszeństwo włoskiego ducha. Włoscy faszyści uważali, że upadek Zachodu był spowodowany materialistycznym stylem życia i systemem politycznym opartym na interesach klasowych przedkładanych nad interesy całej społeczności. Ten upadek można było przezwyciężyć tylko triumfem filozofii politycznej inspirowanej przez wyższe duchowe wartości. Ekonomia była ważnym elementem tej myśli. Jak napisał minister finansów R. Riccardi w "The Economy at Basis of New European Civilisation" (Ekonomia u podstaw nowej europejskiej cywilizacji),150 stałość i sukces nowego europejskiego ładu ekonomicznego zależy od zmiany świadomości i zaszczepienia faszystowskich duchowych i moralnych wartości. Z tej przyczyny, wbrew okolicznościowym deklaracjom o suwerenności w nowej Europie, publikacje o nowym europejskim ładzie ekonomicznym kładły nacisk na harmonizację wewnętrznych politycznych i społecznych systemów, będacą warunkiem wstępnym reorganizacji Europy. Dla Włochów korporacjonizm był istotą europejskiego faszyzmu (tak jak był i dla Francji Vichy). Jednym z najbardziej płodnych teoretyków korporacjonizmu był Bottai. Opisywał on nowy europejski ład ekonomiczny jako "rzutowanie korporacyjnego ustroju na relacje między narodami".151 Jak hitlerowcy, tak i włoscy faszyści byli przekonani, że państwa narodowe pozostawione same sobie przystąpiłyby do anarchistycznego wyścigu w imię swoich indywidualistycznych interesów. Tak jak nie do zaakceptowania jest pogoń jednostek za swoimi własnymi interesami, tak i państwowa kontrola na ponadnarodowym poziomie jest bardziej racjonalnym sposobem organizacji europejskiej gospodarki. Korporacjonizm, jak to pierwszy sformułował Mussolini, utrzymywał, że ponieważ ludzie nie mają możliwości politycznego wypowiadania się, ich interesy mogą być konsultowane tylko za pomocą instytucji związanych bezpośrednio z ich zatrudnieniem. Niewielka rządząca elita ulokowana na kierowniczych stanowiskach tych instytucji byłaby zarówno rządzącą, jak i rządzoną przez ludzi. Na przykład we Francji Vichy ogłoszono Charter of Labour (Kartę Pracy) jako główny filar Narodowej Rewolucji: wprowadzając jedyny i obowiązkowy system związkowy oraz komitety społeczne, oczekiwano, że zakończy się walka klas. Tak jak hitlerowcy, również włoscy faszyści uznawali gospodarkę planową. Faktycznie, w przypadku bliźniaczego włoskiego faszyzmu, podobnie jak we Francji Vichy, główne impulsy przyszły po pierwsze od teoretyków "nowej cywilizacji" i po drugie - od technokratów. Dlatego też wielu Włochów uważało, że planowanie ekonomiczne wymaga stworzenia ponadnarodowej władzy politycznej. Korporacjoniści, podobnie jak współcześni antykapitaliści, chcieli zastąpić konfliktogenne, jak uważali, stosunki ustroju kapitalistycznego i związaną z nimi "anonimową władzę" - uspołecznieniem władzy w znaczeniu samorządu, opartego na bazie związkowej"153. Jest to przyczyna, dla której faszystowscy korporacjoniści we Włoszech - znowu podobnie jak hitlerowcy - wierzyli, że potrafią "zharmonizować interesy państw członkowskich jednocząc zwycięzców i pokonanaych w europejskiej "wspólnotowej" strukturze opartej na współpracy - i odtąd zapewnić sprawiedliwość i pokój między narodami... Korporacje byłyby podstawą jedności społecznej wewnątrz narodów i - szerzej - również jedności i pojednania pomiędzy narodami; system zastosowany na poziomie narodowym dla ustanowienia międzyklasowej harmonii doprowadziłby na poziomie międzynarodowym do współpracy między narodami".154 Tak więc korporacjoniści sądzili, że tworzą nową formę międzynarodowej solidarności, w której poszczególne narody mogą zachować swoją tożsamość, ale nie swą polityczną i gospodarczą niezależność. Ale różnica pomiędzy wolnościową koncepcją narodowości z jednej strony, a koncepcją ideologii europejskiej z drugiej polega właśnie na tym - że narody zazwyczaj powinny istnieć politycznie. Nie uda się zachować jedynie ich "kultury" czy "tożsamości". Francusko-niemieckie małżeństwo w faszystowskim stylu Tak jak we Włoszech, wiele proeuropejskiej myśli francuskiej podczas wojny było naturalną kontynuacją prądów filozoficznych panujących w latach trzydziestych. Ideologia Rewolucji Narodowej marszałka Pétaina była oparta na proniemieckim, antybrytyjskim, prokomunitariańskim i anyliberalnym podejściu do życia gospodarczego i politycznego. Myślenie proeuropejskie było również jej elementem centralnym. Faktycznie, gdy marszałek Pétain obwieścił politykę kolaboracji, po spotkaniu z Hitlerem w Montoire w czerwcu 1941 r. jednoznacznie napomykał o Nowym Europejskim Ładzie jako głównym tego usprawiedliwieniu. "W celu zachowania jedności Francji, jedności, która ma już dziesięć wieków," powiedział Francuzom, "i w kontekście konstruktywnego działania na rzecz Nowego Europejskiego Ładu wchodzę dzisiaj z honorem na drogę współpracy". Propaganda Vichy była więc europejska. Gdy Francuzi byli zachęcani do pracy w niemieckich fabrykach, plakaty wysyłały ich do "pracy dla Europy".155 Pocztówka wielkanocna w 1942 r. przedstawia kokoszkę z napisem na piersi "Europa, Nasza Matka": przygarnia ona swoje stadko kurcząt, każde z narodową flagą państw sprzymierzonych z hitlerowskimi Niemcami - Francja Vichy, faszystowskie Włochy, same hitlerowskie Niemcy i tak dalej. Dwa kurczaki wahają się - Dania i Szwajcaria. (Pięćdziesiąt lat później Dania głosowała w referendum przeciwko "Europie Maastricht" w czerwcu 1992, podczas gdy Szwajcaria głosowała przeciwko przyłączeniu się do Europejskiej Wspólnoty Ekonomicznej. W 1993 r. Komisja Europejska użyła rzeczywiście w swojej propagandzie sloganu "Matka Europa musi ochraniać swe dzieci") Ostatnie kurczę, trzymające Flagę Unii, szturmuje judeo-bolszewicko-amerykańską zagrodę. Bardziej złowieszcza była jednoznacznie proeuropejska propaganda towarzysząca utworzeniu francuskiej brygady SS w lipcu 1943 r. (Najsłynniejsza dywizja tej brygady, "Charlemagne", była jedną z ostatnich jednostek broniących Reichstagu w Berlinie przed atakiem sowieckim w maju 1945 r.) Pewien plakat z tego okresu pokazywał zwarte szeregi SS ze sloganem "Zwyciężysz wraz z twoimi europejskimi towarzyszami spod znaku SS".157 Inny plakat z tamtego okresu mówił, że celem SS była "ochrona Zachodu i zachowanie kultury duchowej Francji i Europy".158 Wreszcie miesięcznik francuskiej SS, zatytułowany Devenir, którego pierwsza edycja w lutym 1944 r. została przyozdobiona swastyką i portretem Hitlera w bohaterskiej pozie, był opatrzony podtytułem "Czasopismo walki o wspólnotę europejską". Tymczasem prohitlerowski pisarz Alphonse de Chateâubriant, który uważał, że Bóg wspierał Hitlera, wyjaśniał w kronice filmowej, że Francja i inne narody muszą wtopić się w wielki geoekonomiczny i geopolityczny związek, nieunikniony z powodu postępu technologicznego. Podobnie jawnie faszystowski przywódca, Jacques Doriot, który marzył o stanowisku führera w całkowicie faszystowskiej Francji, przemawiał na zjazdach partyjnych ozdobionych transparentami z hasłem "L'Europe Unie" (Europa Zjednoczona). Generalnie należy zrobić rozróżnienie pomiędzy rządem w Vichy, który wyobrażał sobie, że jest twierdzą przeciwko okrucieństwom hitlerowskich Niemiec, a paryskimi kolaborantami, którzy byli całym sercem zaangażowani w poparcie dla racji hitlerowskich i w pełni je podzielali.161 Paryscy kolaboranci byli w większości przekonanymi faszystami i Europejczykami, podczas gdy typowi zwolennicy rządu Vichy byli reakcjonistami, ciasnymi patriotami i nade wszystko defetystami. Z drugiej strony, tak jak w przypadku Włoch, ważnym motywem polityki rządu w Vichy, polegającej na kolaboracji z Niemcami - szczególnie jeśli chodzi o premiera Pierre Lavala - był strach, aby nie znaleźć się na uboczu. Wiele siły czerpała kolaboracja z wizji zapewnienia Francji poczesnego miejsca w niemieckiej Nowej Europie. Robert Paxton, wielki amerykański historyk, specjalista od Vichy, pisał o "szeroko podzielanej i zgodnej polityce rządu Vichy, przygotowującej wyjście poza rozejm celem przystosowania się do hitlerowskiej Europy".162 Na przykład deklaracja Lavala z Matignon z 31 października 1940 r. głosiła: "Debatowaliśmy i będziemy kontynuować badania, jakie praktyczne formy współpracy we wszystkich dziedzinach, a szczególnie w sferze ekonomicznej i kolonialnej, mogą służyć interesom Francji, Niemiec i Europy".163 W 1941 r. pewien rasowy ideolog kolaboracjonizmu mówił,że marszałek Petain rozumiał, iż przeznaczenie Francji nie może być oddzielone od przeznaczenia świata, który "powstaje na naszych oczach".164 Kto inny deklarował: "Nasze działania udowodnią Niemcom, zanim nie jest za późno, że jest we Francji wielu ludzi, dla których słowo "współpraca" nie jest martwym słowem i którzy nie chcą, aby Europa budowała się bez Francji. Nawet w swoich relacjach z rządem Vichy Niemcy podsycali tę francuską skłonność. Joachim von Ribbentrop zapewniał admirała Darlana na spotkaniu 11 maja 1941 r., że (jak to ujął podczas spotkania) dla Francji sprawą podstawową jest zrozumienie, iż intencją Niemiec nie jest likwidowanie Francji albo pozbawianie Francuzów środków do życia. "Nikt w Niemczech tego nie chce". "Zaledwie kilka dni temu," kontynuowało memorandum, "Führer nawiązywał do francuskiej kultury, której osiągnięcia w przeszłości są tak wielkie i która musi być chroniona jako czynnik pozytywny. W Europie przyszłości niemiecka i francuska kultura muszą się wzajemnie wzbogacać i tworzyć dzięki tej wymianie nowe wartości".166 Należało oczywiście założyć, że utrzymanie narodowej "kultury" i "tożsamości" (cokolwiek by to miało znaczyć) wystarcza, aby naród mógł istnieć w jakimś znaczącym sensie. Ribbentrop w dalszym ciągu uspokajał obawy Francuzów, że będą zdominowani przez Niemców. Przekonywał, że z chwilą gdy naród niemiecki wraz z państwami pokrewnymi uczynią Niemcy najważniejszym centrum siły w nowej Europie, inne narody będą miały pomimo wszystko zagwarantowane poczesne miejsca, które im się należą. Powiedział, że Führer wierzy, iż na tych podstawach może być oparta prawdziwa i serdeczna współpraca pomiędzy Francją i Niemcami dotycząca przyszłego rozwoju. Decydującym pytaniem było, czy Francja autentycznie pragnęła tej współpracy. Ribbentrop mówił, że zdaje sobie sprawę z tego, iż istnieją we Francji koła, które tworzą koncepcję nowej koalicji przeciwko Niemcom. "Podejścia tego nie można pogodzić z wielką koncepcją Europy (...) konfederacja narodów europejskich powstanie. Współpraca w całkowitej harmonii uniemożliwi jakąkolwiek wewnętrzną wojnę w Europie".167 I dalej twierdzenie - typowe dla proeuropejskiej ideologii w naszych czasach - że proces integracji jest nieunikniony: "Czy się to komuś podoba, czy nie, nie można zahamować tego trendu rozwojowego i dobrze byłoby dla narodów, gdyby rządzący zdawali sobie z tego jasno sprawę". Następnego dnia Darlan złożył wizytę Hitlerowi w Berchtesgaden. Po powrocie napisał radośnie do Führera o "pierwszych krokach w kierunku szczęśliwszej przyszłości obu naszych krajów i przyszłości "współpracy europejskiej".168 Na użytek Francuzów ogłosił, że "nowa Europa" jest w tracie przygotowań, a może ona istnieć "tylko wtedy, gdy Francja będzie w niej miała swoje zaszczytne miejsce". Grupa "Collaboration" i jej otoczenie To w celu propagowania polityki poparcia dla integracji hitlerowskiej Europy, arystokrata, eseista i wielbiciel Hitlera, Alphonse de Châteaubriant, założył w Paryżu 24 września 1940 r. ugrupowanie zwane Le Groupe "Collaboration" - jego pełna nazwa brzmiała "Współpraca, Zgrupowanie Sił dla Jedności Europy". De Châteaubriant uzyskał rozgłos w 1937 r. jako proniemiecki i prohitlerowski pisarz, gdy opublikował książkę La Gerbe des forces.170 Chociaż ugrupowanie nie było otwarcie faszystowskie, zainspirowane zostało przez życzliwe zainteresowanie Niemcami i ponad wszystko przez wiarę, że rozwiązania francuskich problemów należy szukać w Niemczech. Ludzie, którzy należeli tam, wywodzili się z kręgów proniemieckich, które istniały we Francji od czasów sprzed wojny i które podczas wojny przechodziły na pozycje prohitlerowskie. Te najskrajniejsze w okupowanej Francji ugrupowania były najbardziej proeuropejskie. Obejmowały "Comité France-Allemagne", komitet pojednania francusko-niemieckiego, założony w 1935 r. i kierowany przez Georgesa Scapini, weterana ociemniałego podczas Pierwszej Wojny Światowej. Za rządu Vichy został on reprezentantem Francji w Berlinie do spraw jeńców wojennych i odgrywał wielką rolę jako orędownik kolaboracji. Inni członkowie Grupy i jej kręgów byli niezbyt aktywnymi kolaborantami, chociaż mogli być pronazistowscy lub pronimieccy w okresie poprzedzającym wojnę, a nawet na samym jej początku. Comité France-Allemagne był w okresie poprzedzającym wojnę ważnym elementem hitlerowskiej strategii umizgiwania się do Francji. Powstał z inspiracji niemieckiej równolegle z siostrzaną organizacją w Niemczech "Deutsch-Französische Gesellschaft" (Stowarzyszenie Niemiecko-Francuskie). Ta ostatnia organizacja została stworzona przez kluczową figurę hitlerowskiej opcji na rzecz "francusko-niemieckiego zbliżenia" - człowieka, który miał zostać niemieckim ambasadorem w Paryżu, Otto Abetza. (Pierwotne Deutsch-Französische Gesellschaft, założone w 1926 r., zostało rozwiązane przez hitlerowców). Ceremonia jej ustanowienia była celebrowana w obecności von Ribbentropa oraz francuskiego ambasadora w Berlinie, André Francois-Poncet (którego syn Jean został francuskim ministrem spraw zagranicznych za rządów Giscarda i jest do dziś dnia prominentnym rzecznikiem integracji europejskiej). W skład Deutsch-Französische Gesellschaft wchodziły, jako członkowie kolektywni, organizacje hitlerowskie: "W Radości Siła", "Narodowa Liga Socjalistycznych Kobiet" oraz "Narodowosocjalistyczne Stowarzyszenie Wzajemnej Pomocy". W budowie pojednania Francji z hitlerowskimi Niemcami w okresie międzwojennym Abetz odgrywał zasadniczą rolę. Został w 1934 r. jako ekspert spraw francuskich podniesiony do rangi młodszego oficera Młodzieżowego Dowództwa Rzeszy i otrzymał zadanie utworzenia łącznikowej organizacji francusko-niemieckiej. Zbudował kontakty między starszymi hitlerowskimi urzędnikami odpowiedzialnymi za propagandę (Baldur von Schirach, Johanes Maas) i francuskimi twórcami propagandy (Bartrand de Jouvenel i Jean Luchaire, z propagującego poglądy Brianda magazynu Notre Temps; Denis de Rougemont, i inni, z przeglądu Ordre Nouveau; oraz Thierry Maulnier z L'action française). Wysiłki te zaowocowały utworzeniem w 1935 r. Deutsch-Französische Gesellschaft i Comité France-Allemagne. Niemal wszyscy członkowie Comité France-Allemagne mieli zostać po 1940 r. wpływowymi przedstawicielami francuskiej kolaboracji z hitlerowcami. Wśród członków komitetu był Fernand de Brinon, jeden z wiceprezesów, który został ambasadorem francuskim Vichy w Niemczech; Jacques Benoist Méchin, członek biura politycznego ugrupowania, który został ministrem wyższego szczebla rządu Vichy; oraz Jean Weiland z komisji administracyjnej, który stał się wpływową osobą Grupy "Collaboration" w Paryżu. Brinon, rzeczywiście proniemiecki przed wojną, stał się jednoznacznie prohitlerowski podczas niej i nawet próbował powołać rząd w hitlerowskim stylu podczas wygnania z marszałkiem Pétain w Sigmaringen w 1944 r. Podczas procesu po wojnie oświadczył, że mówienie o "podwójnej grze", jaką rzekomo prowadził marszałek Pétain, jest nonsensem: stary marszałek był, stwierdził Brinon, bezkompromisowym i szczerym zwolennikiem kolaboracji. Comité stał się, według słów Abetza, ważną gorącą linią w licznych francusko-niemieckich kryzysach lat trzydziestych. Był uznawany i dofinansowywany przez rząd francuski i miał swoich reprezentantów w całej Francji. Jean Weiland rzeczywiście chwalił się, że Comité przyczynił się do "sukcesu" konferencji w Monachium w 1938 r. Jego założone w 1935 r. czasopismo Cahiers franco-allemands wyrosło z Cahiers du Sohlberg (w Niemczech "Sohlbergkreis"), które z kolei zostało powołane na przyjacielskim spotkaniu w Sohlberg w lecie 1930 r. pod patronatem Abetza. W ugrupowaniu dyskutowano takie tematy, jak "Francuska i niemiecka młodzież przed unią europejską" oraz "Europejskie zadania francuskiej i niemieckiej młodzieży".173 Zgromadził on wielu znanych pro-Europejczyków z Francji, Niemiec i Belgii, włączając Henri de Mana, przyszłego przywódcę belgijskich socjalistów; Moeller van den Brucka, gwiazdę ruchu Młodzieży Konserwatywnej w Niemczech; Betranda de Jouvenela, Jean Luchaire'a, licznych sympatyków francuskiego faszyzmu, L'Action française oraz Francuskich Romantyków - ruch narodowy inspirowany przez Maurice Barrčsa.174 Abetz przedstawiał siebie jako demokratę miłującego pokój, ale w rzeczywistości pisał regularne raporty do niemieckiego ministerstwa spraw zagranicznych na temat spotkań ugrupowania, które w 1934 r. zaczął podpisywać "Mit Hitlerheil". Cahiers franco-allemands i Deutsch-Französische Monatshefte, redagowane przez Abetza i publikowane zarówno we Francji, jak i w Niemczech, były wielkim pomnikowym dziełem hitlerowskiego proeuropeizmu. Głosiły hasła francusko-niemieckiego pojednania i wprowadziły pojęcie "francusko-niemieckiego małżeństwa".176 Tytuły artykułów mówią same za siebie: "Europa być musi" (Marcel Déat); "Jak Napoleon wyobrażał sobie Europę?" (Hans Friedrich); "Polityka kooperacyjna marszałka Pétaina rozważana z perspektywy ekonomicznej" (Dr Wilhelm Grotkoop); "Nowa Europa" (Dr Karl Megerle); "Dla renesansu Europy" (Reichsleiter Alfred Rosenberg); "Niemiecka koncepcja przestrzeni życiowej" (profesor dr Ludwig Schmitt); "Przeznaczenie Europy z historycznego punktu widzenia" (profesor Wilhelm Weber); "Bliskie stosunki kulturalne między Francją a Niemcami" (J. Noulens); "Niemiecka młodzież i szczęście" (Otto Abetz); "Francuzi i Niemcy" (Henri de Montherlant); "Na temat Mein Kampf" (nie podpisane, w sekcji literackiej); "Film dokumentalny jako dzieło artystyczne" (Leni Riefenstahl); "Większa Europa"; "Karol Wielki, ten który pierwszy połączył Europę"; oraz "Anglia przeciwko zjednoczonej Europie". Czasopismo zamieszczało także zdjęcia z życia wieśniaków w obu krajach, ujęcia z francusko-niemieckich spotkań oraz liczne fotografie hitlerowskich zjazdów w Norymberdze.182 Artykuły wstępne zawierały zwykle potępienie anglosaskiego ładu, jakie spotykało się gdzie indziej w propagandzie hitlerowskiej. W wydaniu listopadowo-grudniowym 1940 r., na przykład, artykuł wstępny - zatytułowany "Rok Europy" - głosił: "System liberalny rozleciał się w tym roku na naszym kontynencie z taką zadziwiająca szybkością, że nawet jego dawni zwolennicy opłakiwali go tylko pro forma". Mówił, że "dobrzy Europejczycy" będą zadawali sobie pytanie, co Anglia ma do zaoferowania Europie: równowagę sił? wolność ekonomiczną? światowy system oparty na parytecie złota? Wszystko to odrzucał, konkludując, że Francja tym spokojniej i efektywniej będzie mogła stawić czoło tym wszystkim wyzwaniom, im mocniej wejdzie w krąg europejskiej solidarności. Wszystko to ostatecznie zawdzięczano Abetzowi. Jego wysiłki zostały nagrodzone w 1938 r., kiedy jego mentor, Joachim von Ribbentrop, hitlerowski ambasador w Londynie, został niemieckim ministrem spraw zagranicznych. Po upadku Francji Ribbentrop mianował Abetza niemieckim ambasadorem w Paryżu. 30 lipca 1940 r. pisał on do Hitlera, że Niemcy powinny kontynuować swoją strategię osłabiania Francji celem zintegrowania jej z niemiecką Europą: "Tak jak narodowosocjalistyczne Niemcy przywłaszczyły sobie ideę pokoju, która spowodowała moralne osłabienie Francji bez tłumienia wojowniczego ducha Niemiec, w taki sam sposób Rzesza może przywłaszczyć sobie ideę europejską bez uszczerbku dla naszej woli hegemonii na kontynencie, którą Narodowy Socjalizm zakorzenił w niemieckim narodzie". Inną osobistością, która w 1940 r. przygotowywała grunt do francusko-niemieckiego pojednania był Friedrich Grimm. W kwietniu 1933 r. Grimm zapisał się do partii hitlerowskiej i w 1936 r. opublikował "Hitler i Europa". W 1937 przyjął mandat od Ribbenropa, aby zostać wiceprezesem Deutsch-Francösische Gesellschaft. Pisał słowa wstępne do prac francuskiego historyka, Jacques Bainville'a, opublikowane w 1939 r. Cel był dwojaki: po pierwsze, pokazać niewątpliwą wielkość Bainville'a (i przez to wkupić się w łaski francuskiej nacjonalistycznej prawicy), po drugie, dowieść daremności tradycyjnej francuskiej polityki osłabiania Niemiec. Od początku wojny Grimm stał się półoficjalnie odpowiedzialny za hitlerowską propagandę we Francji. Szczególnie próbował zawładnąć najbardziej anybolszewickimi i anysemickimi sekcjami francuskiej prawicy, próbując przekonać ich, że francusko-niemiecka zgoda uchroni Europę przed bolszewikami i Żydami. Pomógł utworzyć Grupę "Collaboration" i resztę wojny spędził wzywając do przeciwstawienia "nowego europejskiego ładu" "judeo-angielskiej dominacji" i "żydo-bolszewizmowi".185 Dziwne jest, że współcześni proeuropejscy komentatorzy potrafią nazywać go "niemieckim patriotą i przekonanym Europejczykiem". Kulminacją tego wszystkiego było utworzenie Grupy "Colaboration". Od roku 1940 ugrupowanie to zorganizowało wiele konferencji z wyraźnym proeuropejskim zabarwieniem, organizowano publiczne dyskusje na tematy kolaboracjonizmu oraz pokazywano filmy wyprodukowane w państwach Osi i sponsorowano wykłady zapraszanych Niemców.187 Ugrupowanie promowało "francuskie odrodzenie, francusko-niemieckie pojednanie i europejską solidarność"188, a wyrażenie "europejska wspólnota" było użyte już na pierwszej sesji. Jeden z pierwszych wykładów ugrupowania, zatytułowany "Do nowej Europy", został wygłoszony przez niemieckiego dyplomatę i parlamentarzystę o nazwisku Baron Werner von Rheinbaben, który w latach dwudziestych był niemieckim ambasadorem w Lidze Narodów i wiceprzewodniczącym francusko-niemieckiej grupy parlamentarnej w Reichstagu. Jak prawie wszyscy pro-Europejczycy wówczas i obecnie, Rheinbaben zapewniał, że wszelkie konflikty i napięcia pomiędzy europejskimi narodami mogą zostać usunięte. Będąc wrogiem postulatów Konferencji Rozbrojeniowej, mówił, że rany zadane przez wojnę muszą być zagojone, podział Europy musi zniknąć, a napięcia między narodami muszą zostać przezwyciężone. "Należy stworzyć nowy system współżycia między narodami".190 Niezbędne jest, mówił, uniknięcie systemu równowagi sił, zgodnie z którym kraje łączyły się w koalicje, jedne przeciwko drugim. W pewnym przemówieniu Rheinbaben przeprowadził obronę francuskiego wkładu w nową Europę wniesionego poprzez francusko-niemiecką współpracę.191 Współpraca francusko-niemiecka była zasadniczym warunkiem utworzenia nowej Europy, mówił.192 Jedyną ścieżką, która poprowadzi Francję w kierunku nowej Europy jest ścisła współpraca z Niemcami".193 Według znanego powiedzenia marszałka Pétaina, kontynuował, francuska współpraca z nową Europą powinna stać się decydującą i rozstrzygającą dyrektywą dla przyszłości Francji. Odgrzewając codzienny niemiecki temat, Rheinbaben ostro skrytykował "angielską politykę utrzymywania równowagi sił". Powiedział, że polityka ta polega na przeciwstawianiu sobie europejskich sił celem ich wzajemnego osłabienia i zachowania angielskiej dominacji w świecie.195 "W okresie budowania nowej Europy", kontynuował, "nie może być półśrodków i ukrytych celów". Kwestia francusko-niemieckiej kolaboracji stawała się coraz bardziej nagląca. Rheinbaben odrzucił sugestie, że niemieckie mówienie o "nowej Europie" było tylko zasłoną dymną dla niemieckiej dominacji nad Europą. Nowa Europa może przynieść Francji tylko korzyści polityczne i ekonomiczne. Czy Francja nie chce być dopuszczona do niemieckiego rynku? Anglicy powinni zostać wyrzuceni z kontynentu raz na zawsze, a nowa Europa powinna trzymać się na dystans od Stanów Zjednoczonych. Niezbędne jest budowanie nowej Europy bez amerykańskiej pomocy. Dr Colin Ross przemawiał również na spotkaniu Grupy, któremu przewodniczył René Pichard du Page. Opisał on Rossa jako zwolennika "francusko-niemieckiego zrozumienia, solidnej i jedynie możliwej podstawy dla partie européenne, którą trzeba utworzyć - albo raczej wskrzesić, ponieważ, jak to przypomni mówca, cesarstwo Karola Wielkiego było pierwszym jej zarysem. . ."197 Ross nie rozczarował słuchaczy i zakończył swoje przemówienie mówiąc: "Musimy powrócić w jakiejś formie do cesarstwa Karola Wielkiego, co oznacza ponownie odkrycie tego, co nas łączy, i postawienie tego ponad to, co nas dzieli (...) To jest ten rodzaj wspólnoty, która musi zostać wskrzeszona, i my ją wskrzesimy bez względu na cokolwiek. Nie wierzę w zbliżenie tylko pomiędzy Francją i Niemcami. Wierzę w Europę, w NASZĄ EUROPĘ, w Nową Europę, która będzie wielką wspólną Ojczyzną (Faterland) Francuzów i Niemców". W przemówieniu zatytułowanym "Nasza Rola w Europie" Jacques de Lesdain mówił o "zmartwychwstaniu Francji w Europie".199 "Gość pojawił się u progu naszych drzwi" - kontynuował trochę na wyrost. "Imię tego gościa to Europa. Francja musi otworzyć drzwi na Europę albo zaryzykować klęskę większą nawet od tej, jaka się jej właśnie przydarzyła. Francuskie długofalowe bezpieczeństwo i dobrobyt zależą od Europy (...) Nasz dobrobyt i dobrobyt naszych sąsiadów zależą bezpośrednio od przyczyn i skutków naszych decyzji, które podejmiemy dobrowolnie - podkreślam słowo dobrowolnie - co do wpółpracy - bądź nie - z Europą; jednym słowem, czy Francja całym sercem zaakceptuje - czy też nie - ideę stania się Francją europejską". Ale Francja nie była jedynym państwem, które miało stać się europejskie: sama Rzesza, Włochy i Hiszpania również miały okazać się tak europejskie, jak Francja. Analizy Lesdaina na temat konieczności zjednoczenia Europy wykorzystały wszystkie poruszane wcześniej argumenty. Europa jest za mała, aby nienawidzące się małe kraje rywalizowały ze sobą. "Popatrz na mapę Europy i dwadzieścia narodów, które ją tworzą. Te dwadzieścia narodów zamiast wyciągnąć do siebie ręce, zamiast utrzymywać dobre sąsiedztwo i wzajemną pomoc, mają zwyczaj - pod presją wpływów finansowych spoza Europy - odwracania się od siebie plecami, zazdroszczenia jeden drugiemu i kupowania z dalekich stron tego, co można wymieniać wzajemnie z oczywistą korzyścią".201 Potępiając moc "trustów" w Londynie, Nowym Jorku i Amsterdamie, De Lesdain dowodził, że teoria "przestrzeni życiowej" była niczym innym, jak tylko oczywistą koniecznością. Odkąd została wprowadzona w życie, oznaczała ustanowienie racjonalnych stosunków, które powinny były istnieć pomiędzy sąsiadującymi narodami od wieków.202 Używając metafory "budowy" De Lesdain po prostu dowodził, że gospodarka europejska powinna być planowana bardziej racjonalnie, a każdy kraj robiłby to, co umie najlepiej. Podobnie inny mówca omawijąc problem rolnictwa przekonywał, że bez Europy francuskie rolnictwo nie może być bezpieczne ani zasobne. "Europa jest życiową przestrzenią francuskiego rolnictwa (...) Nasz rynek, naszą życiową przestrzeń mamy u progu: to jest Europa".203 I konkluzja: "Dołączenie do Wspólnoty Europejskiej oznacza program natychmiastowych działań, które musimy podjąć". Lesdain był również inicjatorem wystawy otwartej 31 maja 1941 roku w Grand Palais w Paryżu, zatytułowanej La France européenne, której celem było "pokazanie roli Francji w Nowej Europie".205 Wydano również magazyn o tym samym tytule. Sam Lesdain powiedział, że wystawa jest "przede wszystkim aktem wiary", który miał na celu odbudowanie po klęsce zaufania Francuzów do samych siebie. Wizja "francuskiej integracji w Europie"206 wymaga zarówno wielkiej dyscypliny, jak i entuzjazmu. Nie ma miejsca dla Francji poza Europą, a francuski przemysł narodowy, aby mógł dobrze prosperować, musi zostać wchłonięty przez przemysł europejski. Wystawa, która została zainaugurowana przez Fernanda De Brinon wspólnie z generałem von Stülpnagel, niemieckim dowódcą wojskowym we Francji, była rodzajem pretensjonalnego pokazu typu son et lumičre o europejskim przeznaczeniu Francji; był tam obecny wszędzie duch historii Francji - święta Genowefa, Karol Wielki, Ludwik XIV, Sully, Colbert, Napoleon, Victor Hugo, nieznany żołnierz. Były obrazki z życia Francji - chłopska chata, pracownia artysty, wieś w afrykańskiej kolonii. Ostatnie ujęcie pokazywało Francję i Europę pieczętujące swoją unię. Orkiestra odgrywała hymn "europejskiej Francji" jako wzruszające zakończenie każdej sesji. Grupa "Collaboration" działała przez cała wojnę. Finansowana przez Niemców do kwoty 2 milionów franków rocznie, utrzymywała w 1943 r., że liczy ponad sto tysięcy członków, przy pewnych szacunkach mówiących o dwukrotnie większej ilości.208 W 1943 r. założono biuro Grupy w Vichy. 4 marca 1944 r. zaszczycił ją swym przemówieniem na temat "Kontynentalna polityka Napoleona, antycypacja europejskiej polityki rzeszy" nie kto inny, lecz sam Werner Daitz.209 Jego francuski wydawca powiedział później, że Daitz był pierwszym człowiekiem, który rzucił światło na "przyszłość naszego kontynentu i rolę, jaką Francja może w nim odegrać". Ale to nie Daitz pierwszy dokonał jasnego porównania polityki gospodarczej Napoleona i nazistów. Zrobił to w 1941 r. geopolityk Kurt Vowinkel. Sprawą tą interesował się także Bertrand de Jouvenel w 1938 roku. W latach trzydziestych De Jouvenel był czołowym francuskim intelektualistą i niektóre jego książki na temat filozofii politycznej - na przykład Du pouvoir (O władzy) - do dziś uznawane są za klasyczne. Ale przed wojną i podczas wojny był on bardzo blisko myśli antykapitalistycznej i korporacjonalistycznej, które charakteryzowały francuskich, belgijskich, włoskich i niemieckich faszystów i protofaszystów. Jouvenel zasłynął wyrażaniem podziwu dla gospodarki planowej w Niemczech, podczas francusko-niemieckiego spotkania w Berlinie w 1934 r.211 W tym samym duchu w 1942 r., w szczytowym okresie stosowania hitlerowskiej ekonomii, napisał książkę Napoleon or The Directed Economy: The Continental Bloc [Napoleon albo gospodarka sterowana: Blok kontynentalny], wydaną w Brukseli przez profaszystowskie Les Editions de la Toison d'Or. Nie ma w tym nic dziwnego, że poglądy Jouvenela dotyczące planowania gospodarczego nieuchronnie zawiodły go na pozycje proeuropejskie a nawet globalistyczne. W 1938 r. napisał Europe's Awakening [Europejskie przebudzenie], a w 1930 r. Towards the United States of Europe [Ku Stanom Zjednoczonym Europy]. W 1931 r. opublikował From European Economic Unity to the World Directed Economy [Od europejskiej jedności ekonomicznej do gospodarki sterowanej globalnie]. Jouvenel był również znany ze swego pochwalnego wywiadu z Hitlerem w 1936 r.212 - chociaż, jak trzeba mu przyznać, w 1938 r. z powodu Monachium opuścił Comité France-Allemagne. Grupa "Collaboration" sponsorowała również ruch młodzieżowy "Jeunesse de l'Europe Nouvelle" (Młodzież Nowej Europy). Organizacja struktur ruchu trwała od maja 1941 do czerwca 1942 r., gdy został on powołany zarówno w okupowanej, jak i nie okupowanej części Francji. Chociaż nie utrzymywał kontaktów z paramilitarnymi ruchami młodzieżowymi Vichy - "Les Chantiers de la Jeunesse" albo "Les Compagnons de France" (którego członkiem był młody Jacques Delors i któremu marszałek Pétain pochlebiał, że jest awangardą Rewolucji Narodowej"213) - to tak jak one ruch "Jeunesse de l'Europe Nouvelle" przyjął symbol runiczny, a jego członkowie nosili mundury. W szczytowym okresie powodzenia, w 1943 r., liczył 4000 członków. Stopniowo dzielił się na inne frakcje, jak Narodowosocjalistyczny Korpus Samochodowy, Legion Antybolszewicki oraz Waffen SS. Przywódca Jeunesse de l'Europe Nouvelle, Jacques Schweizer, mówił na kongresie ugrupowania w styczniu 1944 r., że Narodowa Rewolucja znaczy "europejska Francja i narodowy socjalizm".214 Faktycznie do 1944 r. Jeunesse de l'Europe Nouvelle utworzył podstawowe organy ruchu totalitarnego: oddziały sprawujące ochronę na spotkaniach własnych i Grupy "Collaboration" oraz oddziały kadetów dla dzieci w wieku jedenastu - czternastu lat, a także kobiecy oddział pomocniczy. Personalizm Prawdopodobnie najciekawszym bezpośrednim łącznikiem europeizmu przedwojennego, wojennego i powojennego jest personalizm. Personalizm jest mglistą filozofią, która pomimo (a może z powodu) swej niejasności wywarła duży wpływ na powojenną kontynentalną Europę. Jest on w swej wymowie antyliberalny, katolicko-ekumeniczny, federalistyczny, proeuropejski, antyindywidualistyczny. Sytuuje się na lewym skrzydle, propaguje "trzecią drogę". W latach trzydziestych związany był z jadowitym antyparlamentaryzmem i antykapitalizmem. Jego najsłynniejszym stronnikiem jest Jacques Delors. Twierdzi on, że najwybitniejszy rzecznik doktryny, Emmanuel Mounier, jest jednym z jego duchowych ojców. Mounier nie był szczególnie znany w Wielkiej Brytanii, ale jego wpływ we Francji i gdzie indziej na kontynencie był przeogromny. Przez całe życie był zwolennikiem federalnej Europy, a jego myśl odegrała dużą rolę w filozofii społecznej i humanistycznej teologii, które z kolei wycisnęły swoje piętno na Kościele katolickim i Drugim Soborze Watykańskim. Dwa główne czsopisma personalistyczne lat trzydziestych to Esprit, założone i wydawane przez Emanuela Mounier, oraz Ordre Nouveau, założone przez Alexandra Marca. Oba kręgi jednoczyła głęboka nienawiść do państwa narodowego. Trzecia postać, szwajcarski filozof Denis de Rougemont, należał do obu grup. Był przez całe życie europejskim federalistą, a w latach trzydziestych gorącym zwolennikiem pojęcia "rewolucja". Jak wielu innych, skonfrontowany z ekonomicznymi zaburzeniami tego okresu i z endemiczną słabością francuskiego systemu parlamentarnego, Denis de Rougemont był głęboko antyliberalny, antykapitalistyczny i antyparlamentarny. Był również łącznikiem między tymi obydwoma pismami, jako jedyna osoba pisująca do jednego i drugiego przez dłuższy czas. De Rougemont łączy z wielką przejrzystością personalizm, federalizm, proeuropejskość i nienawiść do polityki. Pisał: "Polityczną konsekwencją personalizmu jest federalizm. Prawa ustanowione dla osoby są obowiązane w pierwszym rzędzie wziąć pod uwagę osobowe, lokalne i regionalne różnorodności".216 Wyczuwał, że "rewolucja europejska", do której dążył, ma sprowadzić życie polityczne "do centrum samego człowieka, do osoby", a nie do państwa narodowego.217 Jego wizja była utopijna i holistyczna: wierzył, że natychmiast, gdy utworzy się prawidłowe struktury, wszystkie konflikty międzyludzkie - i stąd również polityczne - rozpłyną się w ogólnej harmonii i szczęśliwości. Jak oświadczył, "Angażuję się w politykę po to, aby już nigdy nie było żadnej polityki". W odróżnieniu od niektórych swoich kolegów De Rougemont nigdy nie poszedł na kompromis z nazizmem, chociaż obserwował go z bliska. Był przez rok (1935-36) wykładowcą Uniwersytetu Frankfurckiego i jak zobaczymy, zabrał Emmanuela Mouniera na zjazd nazistowski. Rozgniewany szwajcarskim neutralizmem założył ruch oporu nazwany Ligą Gotharda, chociaż nigdy nie przystąpił do walki z hitlerowskimi Niemcami. Ciekawostką jest, że tej głębokiej konwersji na europeizm De Rougemont doznał podczas obserwacji pociągów: patrząc na międzynarodowe pociągi ekspresowe przemierzające okupowaną Europę napisał (...) "gdy czytałem na długich brązowych wagonach Amsterdam, Bazylea, Mediolan, Zagrzeb, Bukareszt, po raz pierwszy poczułem Europę".219 Od 1937 r. żywił przekonanie, że modelem dla Europy jest szwajcarski federalizm. Jego nienawiść do państw narodowych, rządów parlamentarnych, liberalizmu była częścią tej samej myśli. Wierzył, że rządy parlamentarne brały pod uwagę interesy narodów, a nie ich potrzeby. Uważał, że przyjazna drobna wspólnotowość może zaowocować harmonią opartą na duchowej wspólnocie i teleologicznym postrzeganiu społeczeństwa. Myślał, że liberalizm i rządy parlamentarne oparte na państwach narodowych są niczym innym jak pustym materializmem. Teorie te mają pewną wspólną cechę z faszyzmem. Faktycznie istnieją dowody, że personalizm mógł mieć wpływ na faszyzm. Według De Rougemonta Joachim von Ribbentrop i Otto Abetz zapożyczyli wyrażenie "nowy ład", którym posługiwali się w opisie hitlerowskiej wizji Europy, z tytułu pisma Marca Ordere Nouveau.221 Ordere Nouveau w rzeczywistości sympatyzowało z hitlerowcami i Mussolinim, chociaż od czasu do czasu krytykowało ich działania. Szczególnie wiąże je z nazizmem niechęć do liberalizmu, komunizmu i demokracji parlamentarnej. W listopadzie 1933 r. pismo to opublikowało "List do Adolfa Hitlera, kanclerza Rzeszy" podpisany tylko "Ordere Nouveau". Czytamy w nim:, "Wasze dzieło jest odważne, posiada majestat". Czytamy o hitlerowskim "heroizmie", "poświęceniu", "wyrzeczeniu" i "proteście przeciwko współczesnemu materializmowi".222 "Położyliście kres kłamstwu (...) kłamstwu liberalnej demokracji".223 Artykuł kończył się stwierdzeniem, że Hitler nie zaszedł wystarczająco daleko. Założyciel Ordere Nouveau, Alexander Marc, był tak jak De Rougemont federalistą. Urodzony w Rosji w 1904 r. zachwycał się Trockim w roku 1917.224 W 1933 r. napisał książkę zatytułowaną Jeune Europe, w której dowodził, że rząd hitlerowski pogrąży się w "rozpaczy, chaosie, błocie i krwi", jeśli nie "przekroczy samego siebie", nie "wyjdzie ponad siebie", przyjmując niektóre idee elity niemieckiej młodzieży, "pierwszeństwo osoby ludzkiej, federalizm oraz regionalny korporacjonizm". Marc był główną personalistyczną nicią łączącą Espirit Emmanuela Mouniera z hitlerowską lewicą - ci "dysydenci" narodowego socjalizmu byli niezadowoleni z przywództwa Hitlera w Ruchu Partii Robotniczej we wczesnych latach trzydziestych. Marc, zanim założył Ordere Nouveau, współpracował z pismem Plans, wydawanym od 1931 r. przez młodego prawnika Philipa Lamour. Lamour był wojowniczym członkiem formacji Błękitne Koszule w faszystowskiej partii George'a Valoi - "Faisceau", później próbował założyć swą własną Faszystowską Partię Rewolucyjną. Plans, które zainteresowane było planizmem belgijskich socjalistów i przyszłym kolaborantem hitlerowskim, Henri de Manem (który w 1943 r. pisał w niemieckim magazynie, że suwerenność państw narodowych w stosunkach celnych i w handlu jest ekonomicznym nonsensem226), zgromadziło dobranych naukowców i artystów, w tym le Corbusiera, i publikowało romantyczne wizerunki Hitlera i Mussoliniego. Jaques Maritain, który był skądinąd duchowym ojcem chrzestnym Emmanuela Mouniera, miał później wypominać Mounierowi związki z "filozofią kroku marszowego" Marca i jego przyjaciół. Marc uczęszczał na zebrania młodych Niemców na obozie w Sohlberg w lecie 1930 r., gdzie spotkał Otto Abetza. Chociaż Abetz był wtedy tylko nauczycielem rysunku, przejmował już przewodnictwo w promowaniu kontaktów między francuską a niemiecką młodzieżą. Przyjaciel Marca, René Dupuis, współredagujący z nim w 1933 r. Jeune Europe, napisał Manifest "Wspólnego Frontu Europejskiej Młodzieży", który nawoływał do wspólnej walki rewolucyjnej młodzieży francuskiej i niemieckiej, "powrotu do prawdziwego człowieka", "federalizmu" oraz "opracowania europejskiego planu". Według Philippe'a Lamour'a ludzie związani z Ordere Nouveau byli wszyscy "antyindywidualistami" ponieważ byli "personalistami".229 Na francusko-niemieckiej konferencji w 1932 r. we Frankfurcie utworzona została niemiecka wersja pisma Plans, nazwana Planan, do której prowadzenia Otto Strasser i Otto Abetz wybrali przyjaciela Marca, narodowego socjalistę lewego skrzydła. "Przyjaciele Plans" byli rozlokowani po całej Europie. Ordere Nouveau zainspirował założenie Esprit: Mounier powiedział Marcowi w lecie 1930 r., że chciałby założyć katolicką wersję Plans.230 Tym właśnie stało się Esprit i jest po dziś - katolickim, wspólnotowym, odnajdującym się po lewej stronie centrum, proeuropejskim pismem, posiadającym wielkie wpływy. Marc chciał połączyć Esprit i Plans i to pierwsze uczynić organem literackim drugiego, ponieważ Marc i jego przyjaciele rozwijali "personalizm" w ramach swegoWspólnego Frontu Europejskiej Młodzieży. W końcu Mounier założył Esprit niezależnie, ale Marc był jego udziałowcem. Tak jak Ordere Nouveau, Esprit przejawiało nienawiść do liberalnej demokracji i głębokie przekonanie o słabości i chorobie Francji. W drugim numerze przeglądu Mouniera, Marc nawoływał do "rewolucyjnego federalizmu". W lutym 1933 r. Esprit opublikowało atak na Hitlera za to, że jest za miękki i niezdecydowany, że jest człowiekiem niewystarczająco rewolucyjnym.231 Faktycznie, niektóre wczesne wydania Esprit zamieściły długie artykuły Otto Strassera. Tymczasem Otto Abetz publikował w 1936 roku w Cahier franco-allenands/Deutch-Französische Monatschefte Emmanuela Mouniera, ponieważ zawsze poszukiwał "przejawów zdrowia" w dekadenckiej, "kapitalistycznej i liberalnej" Europie. Tak więc personaliści mieli w latach trzydziestych reputację faszystów.233 Jaques Bartoli określił Esprit jako "prefaszystowskie" a nie "faszystowskie" i przepowiedział, że wiele osób z ugrupowania szybko przejdzie do "faszystów zadeklarowanych.234 Faktycznie, nawet wewnątrz ugrupowania Esprit Mounier był krytykowany za udział w konferencji organizowanej przez Instytut Kultury Faszystowskiej w Rzymie w dniach 21 - 25 maja 1935 r., poświęconej państwu korporacyjnemu, po której (...) "złożył w imieniu naszej młodzieży hołd ludziom, których tam spotkaliśmy". Nadmienił "ich młodość, ich energia, ich waleczny duch (...) Nawet ci wśród francuskiej delegacji, którzy byli zaciekłymi wrogami faszyzmu, mówili publicznie o głębokiej życzliwości, jaka panowała pomiędzy nimi, i o żywotnej sile tej nowej generacji". Esprit było wyjątkiem wśród francuskich pism pod względem ilości swoich współpracowników, którzy mieli niemieckie korzenie filozoficzne. Wielu zwolenników Esprit wyrażało uwielbienie dla niemieckiego narodowo-socjalistycznego ducha "wspólnoty", ponieważ był on bliski ich własnym komunitariańskim ideałom. Bardzo bliskie związki z völkisch albo "europejskim" narodowym socjalizmem Otto Strassera i socjaldemokratycznym narodowym socjalizmem Otto Abetza ośmieliły Esprit do lekceważenia militarnych elementów hitleryzmu. Według Johna Hellman'a "Ten rodzaj narodowego socjalizmu, darzony względami przez ruch personalistyczny, był rewolucyjny, opanowany przez młodzież i zaangażowany w europejski federalizm". Trójkąt Berlin-Paryż-Bruksela Mounier i Esprit działali zarówno w Brukseli, jak i w Paryżu. Do maja 1934 r. brukselskie grono zwolenników Esprit stało się bardzo liczne. Szczególnie interesowali się socjalizmem planowym, pomysłu przyszłego belgijskiego współpracownika, Henryka de Mana, jak również inicjatywami młodego lidera Akcji Katolickiej, Raymonda de Beckera, który był wielkim inspiratorem belgijskiego Esprit. Mounier twierdził, że nowe pismo Beckera Esprit Nouveau, było bardzo podobne do jego własnego. W tym czasie Becker był sam pod silnym wpływem Léona Degrelle, późniejszego przywódcy belgijskiego ruchu faszystowskiego Rexists. W 1934 r. Becker został dyrektorem L'Avant Garde, gazety studenckiej w Louvain, którą Degrelle wypromował wśród belgijskiej młodzieży. Mounier często bywał w Belgii. W 1936 r. uczestniczył w letnim obozie Hitler Jugend, zorganizowanym przez Edouarda Didiera w belgijskim nadmorskim kurorcie Zoute w dniach 11-19 lipca. Wyrażał zrozumienie dla "historycznych przyczyn" niemieckiego ruchu, ale uważał, że jego nacjonalizm dławi jego socjalizm. Jednakże "na polu międzynarodowym wszyscy się niemal całkowicie zgadzają i widzą realną możliwość współpracy.237 W grudniu tego roku Mounier napisał, że wspólnotowe uczucia były jednym z najbardziej ekscytujących psychologicznie elementów nazistowskiej wizji świata".238 Uważał, iż nazizm, jak i rosyjski komunizm mogą być etapami na drodze pełnego personalizmu. Chociaż zazwyczaj znajdował takie czy inne powody dystansowania się od hitleryzmu i faszyzmu, potrafił jednak zawsze znaleźć w nich pozytywne elementy. Szczególnie fascynowało go pojęcie wspólnoty. "Faszyzm i komunizm," zapewniał, "stanowią początek wielkiej fali wspólnotowości, która zaczyna wdzierać się do Europy".239 Generalnie, Esprit przed wybuchem wojny było bardzo umiarkowanie nazistowskie. Chociaż od czasu do czasu publikowało krytyczne artykuły na temat niemieckiej polityki (na przykład po napaści na Czechosłowację w 1938 r.), raczej nie ulega wątpliwości, że Mounier był zafascynowany nazizmem. Po odwiedzinach w 1936 r. u Denisa de Rougemont we Frankfurcie Mounier napisał, że czuje, iż naziści posiadają autentyczną duchową moc". Belgia była również miejscem, na którym koncentrowała się uwaga Abetza. Cahier franco-allemands/Deutch-Französische Monatshefte domagały się pojednania pomiędzy nacjonalistami i socjalistami zarówno w Belgii, jak i we Francji. Abetz połączył swe głębokie katolickie wychowanie i młodzieńcze ciągoty do socjaldemokracji tworząc własną odmianę nazizmu i najwyraźniej chciał tę swą syntezę rozszerzyć na oba kraje, dokonując przemiany belgijskiej i francuskiej młodzieży według nowego socjalnego porządku. Obydwa kraje okazały się gotowe do poddania się jego wpływom: miały właściwie dobranych autorytarnych liderów (król Leopold III, marszałek Pétain) i tradycje planowej gospodarki (Henryka de Mana w Belgii - idola Mouniera - i François Perroux, znanego ekonomistę korporacyjnego we Francji). Oba państwa miały też nadmiar ruchów młodzieżowych, pełnych zapału do ogłoszenia "duchowej rewolucji": Esprit, Communauté, Jeune Europe, Ordre Nouveau oraz grupy Rexist w Belgii. Gdy Abetz w 1939 r. został wyrzucony z Francji, kontynuował pracę na rzecz francusko-niemieckiego pojednania za pomocą swoich kontaktów w Brukseli. Edward Didier, organizator obozu w Zoute w 1936 r., był jednym z najważniejszych ludzi, przez których Otto Abetz wywierał swe ideologiczne wpływy w Belgii. Był on delegatem na Belgię Centralnego Komitetu ruchu "Młoda Europa: Liga na rzecz Stanów Zjednoczonych Europy", którego magazyn Jeune Europe był wydawany w Brukseli i Genewie. Otto Abetz przemawiał na spotkaniach organizowanych pod auspicjami Jeune Europe. (Jak na ironię, od 1952 do 1967 r. magazyn federalistów, zwany Jeune Europe, był również publikowany przez "Ruch Jeune Europe".) Didier miał później założyć wydawnictwo, Les Editions de la Toison d'Or, które opublikowało między innymi, La Révolution européenne Francisa Delaisisa w 1942 r., jak również wizje prohitlerowskiej Belgii Hendrika de Mana, znanego teoretyka planowej gospodarki socjalistycznej. W rzeczywistości poufne dotacje dla Les Editions de la Toison d'Or pochodziły również od von Ribbentropa. Nic dziwnego, że Jeune Europe sprzyjał zbliżeniu z Niemcami. Jego program na rzecz europejskiego federalizmu był przytaczany w magazynie Abetza Sohlbergkreis, jak również w Esprit, jako nowa nadzieja dla Belgii. Zawierał on, proroczo, "porzucenie zasady absolutnej niepodległości państw" i plany ekonomicznej integracji europejskiej.242 (Dziwne, że dokumentu tego nie można znaleźć w oficjalnej bibliografii prac Mouniera, jest to jeden z wielu przykładów ukrywania przez Mouniera przedwojennych i wojennych dokonań.) W przeglądzie Abetza rzadko kiedy dyskutowano ideologie inne niż planizm Hendrika de Mana albo "socjalizm faszystowski" Marcela Déata i powieściopisarza Pierre'a Drieu La Rochelle'a. Ale w tym wydaniu powrócono do analizy Mouniera i Rougemonta. Mounier nawoływał w Jeune Europe do rewizji Traktatu Wersalskiego na korzyść Niemiec i również do federalizmu europejskiego. Abetz także wyróżniał ruch Communauté Raymonda de Beckera jako szczególnie obiecujący w Belgii, ponieważ tak jak inne ugrupowania, włączając te skupione wokół planizmu Hendrika de Mana, Esprit i Terre Wallonne walczyły według niego "przeciwko Wersalowi i o nowe porozumienie z Niemcami".244 Zainteresowanie Abetza tymi ugrupowaniami kontrastowało z nazistowską pogardą dla jawnie faszystowskiego ruchu Rexists Léona Degrelle w Belgii. W czerwcu 1936 r. Becker pojechał do Hamburga na Międzynarodowy Kongres na temat Urlopów Pracowniczych, następnie do Berlina, potem do Bawarii. Był pod szczególnym wrażeniem wieczoru, spędzonego z Joachimem von Ribbentropem, podczas którego zwrócił uwagę na "demokratyczne korzenie" ludzi z jego otoczenia. Po powrocie zorganizował w Belgii pierwszą wizytę prasy narodowosocjalistycznej i wyjaśniał przedstawicielom Cahier franco-allenands/Deutch-Französische Monatschefte" różnice pomiędzy nurtami belgijskiego nacjonalizmu Rexist i Communauté. W grudniu jego personalistyczni koledzy pojechali na narty z Maxem Liebe, belgijskim ekspertem Abetza i z członkami Hitler Jugend. Innym ważnym kontaktem Esprit w Belgii był Paul Henri Spaak, jeden z przyszłych ojców Wspólnoty Europejskiej: wyniki Międzynarodowej Konferencji, której przewodniczył Spaak, opublikowane w kwietniu 1956 r. i znane jako "Raport Spaaka", polecały utworzenie Wspólnego Rynku i Euratomu, które zgodnie z zaleceniem pojawiły się dwa lata później. Przed wojną Spaak był członkiem Belgijskiej Partii Robotniczej, której wiceprzewodniczącym był Man. Spaak określał siebie jako "narodowego socjalistę" a Mounier popierał go w Belgii. Spaak, tak jak de Becker podziwiał "pewne wspaniałe osiągnięcia Hitlera", ale "sądził, że cena, jaką należałoby zapłacić za ich import do Belgii jest za wysoka". Na jesieni 1936 r. obydwaj panowie zainteresowali się "socjalizmem personalistycznym", ale według słów de Beckera w miarę upływu czasu jego dogmat stawał się "dla nas coraz bardziej narodowym socjalizmem". Paul-Henri Spaak ogłosił w lutym 1937 r., że "przyszedł czas na belgijski narodowy socjalizm". W okresie do marca 1938 r., po niemieckim Anschlussie Austrii, zaczęli wraz z Hendrikiem de Manem nakłaniać do neutralności Belgii. W marcu 1938 r. Mounier poparł porozumienie Beckera ze Spaakiem w Belgii. Chociaż pewien szkic w Esprit z listopada 1938 r. krytykował Spaaka za pracę z grupami prohitlerowskimi i zalecał Francji podjęcie odpowiednich kroków, zanim Belgia będzie nieodwracalnie prohitlerowska, to następne wydanie (grudniowe) zamieściło obronę Spaaka. W międzyczasie Raymond de Becker zbliżył się do hitleryzmu i poczuł się "uwolniony", gdy w końcu tego roku opuścił kościół katolicki. W maju 1939 Hendrik de Man został, z poparciem Spaaka, wybrany na przewodniczącego Belgijskiej Partii Robotniczej. Jego programem był "narodowy socjalizm", walka z kapitalizmem oraz system autorytarny, oparty na wzmocnieniu państwa poprzez wzmocnienie władzy wykonawczej. Latem Otto Abetz otrzymał zakaz wstępu do Francji, ponieważ był uważany za kierownika siatki szpiegowskiej i osobę finansującą liczne wydawnictwa, mógł natomiast odwiedzać Belgię. Zachęcał tam śmietankę salonową Didiera, złożoną z młodych intelektualistów z otoczenia Spaaka i de Mana, do powstrzymania Belgii przed przystąpieniem do wojny po stronie aliantów. Gdy wybuchła wojna, Spaak był pomocny przy założeniu przez de Mana tygodnika Quest, który wzmacniał neutralistyczne nastroje. Na wiosnę 1940 r. otrzymał znaczne wsparcie od zastępcy Abetza Maxa Liebe. Być może pod wpływem de Mana w dniu, kiedy oddziały niemieckie wkroczyły do Belgii, belgijscy kolejarze urządzili strajk, który zapobiegł przedostaniu się alianckich oddziałów na linię frontu. Spaak i inni belgijscy ministrowie myśleli o rozejmie z Niemcami (takim jaki udało się zrealizować marszałkowi Pétain we Francji), ale Niemcy odmówili. Kiedy na początku roku 1938 de Becker optował za narodowym socjalizmem w Belgii, obawy Jacquesa Martaina i innych potwierdziły się: personalizm mounierowski stał się kryptonazizmem, chociaż oczywiście Mounier nie może odpowiadać bezpośrednio za działania swego przyjaciela. Podczas wojny Raymond de Becker wydawał główny brukselski dziennik, Le Soir, który Abetz potajemnie dofinansowywał. Pismo to, wspomagane przez Pierre Daye, wywodzącego się z Rexist utalentowanego autora L'Europe aux européens (Europa dla Europejczyków)249, wkrótce osiągnęło nakład 25000. Jak to ujął John Hellman, "personalizm przekroczył świat niskonakładowych pism i stał się w wyobraźni de Beckera i Spaaka przyszłą orientacją całego belgijskiego społeczeństwa (...) De Becker oczarowany wizją wschodzącego złotego wieku Europy, którą ujrzał w Odensburgu w Bawarii, wkrótce opowiedział się za Europą zdominowaną przez Hitlera".250 Mounier nigdy nie dezawuował ani nawet nie komentował wyborów swojego przyjaciela, chociaż od jesieni 1938 r. stracił on w Belgii wielu swych zwolenników na rzecz narodowego socjalizmu Spaaka. Uriage: tygiel powojennego proeuropeizmu Po klęsce Francji Emmanuel Mounier zaangażował się aktywnie w "narodową rewolucję" Vichy. Za czasów Vichy Esprit osiągnął we Francji ten rodzaj popularności, co za czasów Raymonda de Beckera w Belgii: przed 1940 rokiem był raczej pismem outsiderów z lewego skrzydła katolickiego, spirytualistycznych socjalistów, autorytarnych reformatorów edukacyjnych, bezrobotnych intelektualistów, awanturniczych księży i prowincjonalnych nauczycieli. Do końca 1940 r. pismo stało się publikacją kluczową w wysiłkach na rzecz przemiany całej francuskiej młodzieży. Niektórzy z jego udziałowców byli doradcami marszałka Pétaina, pomocnikami jego czołowych ministrów, liderami ruchu młodzieżowego albo osobami wpływowymi w Wyższej Narodowej Szkole Oficerskiej w Uriage, gdzie miał wykładać Mounier. W szczególności apel Esprit o dokonanie rewolucji duchowej wśród młodzieży, która nie była ani "prawicowa", ani "lewicowa", był bliski retoryce Narodowej Rewolucji. Według znanego historyka Vichy, trzy podstawy Narodowej Rewolucji to: antydemokratyczny nacjonalizm Action française, personalizm młodych katolików i ekonomia korporacyjna - której celem było chronienie jednostki przed arogancją państwa za pomocą tworzenia korporacyjnych ciał pośrednich.251 Młodzieżowe ruchy Vichy - "Les Compagnons de France", "Les Chantiers de la Jeunesse" - były również pod silnym wpływem młodzieńczego optymizmu i lewicowego katolicyzmu Esprit. Marszałek Pétain, tak jak Mounier przypisywał klęskę Francji przyczynom duchowym i moralnym, które uzdrowić mógłby system szkolny. Używając słownictwa niczym nie różniącego się od Mouniera, Pétain pisał: "Indywidualizm jest tym, co niemal nas zabiło (...) Indywidualizm nie ma nic wspólnego z szacunkiem dla osoby ludzkiej (...) francuska szkoła jutra będzie uczyła szacunku dla osoby ludzkiej, rodziny, społeczeństwa, la partie".252 To podobieństwo pomiędzy przedwojennymi dążeniami Esprit i pewną retoryką Vichy można wyjaśnić w dużej części faktem, że początkowe oświadczenia Pétaina na temat Narodowej Rewolucji zostały napisane przez starych popleczników Order Nouveau oraz Esprit.253 Karta Pracy Vichy, centralny postulat polityki socjalnej Narodowej Rewolucji, była silnie zbliżona do teorii ekonomii korporacyjnej François Perroux z Esprit. (Po wojnie Perroux kontynuował publicystykę ekonomiczną, szczególnie znana była jego książka wyjaśniająca, dlaczego w dzisiejszej współzależnej ekonomii, państwa nie mogą być już postrzegane jako niezależne.254) Sam Mounier został wykładowcą w Wyższej Szkole Oficerskiej w Uriage, która była intelektualnym zapleczem i główną edukacyjną elitą Rewolucji Narodowej. Personalizm Esprit stał się nieoficjalną doktryną. Wpływ Mouniera na Rewolucję Narodową wzrastał podczas wiosny i lata 1941 r., chociaż i on, i wielu innych w Uriage niewątpliwie oszukiwali siebie, sądząc że organizują pewien rodzaj "wewnętrznego oporu" przeciwko wrogowi. Esprit prosperował nieźle przez pierwszy rok pod Pétainem: ministerstwo spraw zagranicznych zaprenumerowało 250 egzemplarzy dla ambasad i konsulatów na całym świecie. W lutym 1941 r. Mounier otrzymał gratulacje od ministra do spraw młodzieży za swój program młodzieżowy. Esprit był polecany przez narodowy biuletyn "Les Chantiers de la Jeunesse". Jednakże Mounier utracił łaski w 1942 r., gdy we władzach Vichy przeprowadzono antykatolicką czystkę. W końcu został aresztowany jako członek ruchu oporu: był wówczas oburzony i protestował, twierdząc, że nigdy nie miał żadnych kontaktów z ruchem oporu. Ale po wojnie zdarzenie to pozwoliło mu przedstawiać swoje wykłady w Uriage jako zręczną podwójną grę w ramach ruchu oporu, a jego współcześni zwolennicy przypuszczalnie wierzą w taką wersję wydarzeń. Ale Mounier nie porzucił również swej fascynacji autorytarnymi reżimami: jego nienawiść do "kapitalizmu" była tak wielka, że po wojnie stał się jednym z głównych francuskich obrońców przejęcia Europy Wschodniej przez stalinowskich komunistów. Dwuznaczna rola Mouniera spowodowała gorącą kłotnię Paryżan we wczesnych latach dziewięćdziesiątych, kiedy pewien historyk nazwał założyciela Esprit "ministrem kultury Vichy".256 Również odniósł do niego określenie "francuski Heidegger". Inni historycy zgodzili się, że Mounier widział w "fascist élan" pozytywne elementy.257 Przyjaciele i zwolennicy Mouniera zareagowali szokiem i oburzeniem, jeden z nich, odpowiadając na oskarżenia kanadyjskiego historyka, Johna Hellmana, posłużył się następującym coup de grâce: "Jak może historyk o anglosaskim wykształceniu pojąć, co działo się we Francji w latach 1939 - 1950?258 Niedawno pewien historyk usiłował udowodnić, że Mounier był przez cały czas namiętnie przeciwny hitleryzmowi i Vichy, ukazując, że jako funkcjonariusz Jeune France, organizacji sterowanej przez ministra Vichy do spraw młodzieży i przez to kluczowej w polityce kulturalnej reżimu, niczym nie skompromitował swych zasad. Inną osobistością z Uriage, która miała osiągnąć duże wpływy po wojnie był Hubert Beuve-Méry, przyszły wydawca Le Monde, francuskiego pisma o rekordowym nakładzie.260 Beuve-Méry, który był bezpośrednio zaangażowany w militarny, prawicowy, a nawet protofaszystowski ruch młodzieżowy w połowie lat dwudziestych261 został głównym ideologiem Uritage: miał dość jasny pomysł na autorytarną, ale na nowo chrześcijańską Francję, która mogła zostać zbudowana w Europie zdominowanej przez Hitlera. W lutym 1939 r., w swojej książce Vers la plus grande Allemagne (Ku Wielkim Niemcom), pisał, że pomimo elementów niepokoju i przemocy "pozostają elementy nowej syntezy (...) i nie jest za późno na to by, przekraczając (...) marzenia kanclerza Hitlera, przygotowywać nadejście bardziej zjednoczonej i bardziej sprawiedliwej Europy". Ponieważ książka zwróciła uwagę kół politycznych, Beuve-Méry został w 1939 r. zaproszony w Berlinie na obiad, gdzie posadzono go naprzeciw Goebbelsa i Himmlera. W marcu 1941 r. Beuve-Méry opublikował w Esprit artykuł zatytułowany "Rewolucje narodowe, rewolucje ludzkości". Przewidział bardziej autorytarną i zgermanizowaną Europę, w której Francja, odbudowana na wzór Portugalii Salazara, znalazłaby swoje miejsce. Odrzucając Traktat Wersalski, Beuve-Méry rozprawił się z tematem, który, jak już widzieliśmy, zaprzątał głowy wielu pro-Europejczyków tamtego okresu: "zasady, na których przez długi czas opierała się Europa - całkowita niepodległość małych lub wielkich państw, równowaga europejska (to znaczy równowaga sił), prawo do neutralności - musi ustąpić miejsca bardziej uporządkowanej organizacji naszego kontynentu". Jak wielu jemu podobnych, Beuve-Méry nienawidził "anarchicznego indywidualizmu" jako cechy liberalizmu i kapitalizmu oraz "panowania pieniądza". Zamiast tego oczekiwał państwa bardziej autorytarnego, którego autorytaryzm byłby równoważony przez ciała pośrednie. Widać w tym wpływ korporacjonizmu François Perroux (zwolennika niemieckiej konserwatywnej rewolucji) i planizmu Hendrika de Mana. John Hellman pisze: "Popierał ideę powrotu do starożytnych prowincji w całej Europie, na wzór szwajcarski, jako antidotum na tyranię. W Uriage widoczny był pewien rodzaj federalizmu typu völkisch, podobny do pielęgnowanego w takich ugrupowaniach, jak przed wojną koła Ordre Nouveau, w przeciwieństwie do nurtu troszczącego się o podstawowe liberalne i demokratyczne wartości, które niektórzy uważali za podstawę oporu przeciwko światowemu totalitaryzmowi i faszyzmowi".264 Jak komentował inny znamienity historyk Uriage, "To pewnie ze względu na kwestę europejską, widoczny był wpływ ducha Uriage na Le Monde". W tym czasie Alexandre Marc i wielu jego współpracowników z Ordre Nouveau, włączając Denisa de Rougemont, również kontynuowało pracę nad europejskim federalizmem po wojnie. Marc przed wojną prowadził czasopismo sympatyzujące z Niemcami, podczas wojny popierał de Gaulle'a. Jednak, będąc od 1946 r. pierwszym sekretarzem Europejskiej Unii Federalistów, zerwał z gaulizmem w 1958 roku w związku z poglądami na temat Europy. Unia łączyła około pięćdziesięciu ugrupowań federalistycznych oraz takie osoby, jak Altiero Spinelli i Henri Brugmans. Kongres założycielski odbył sie w Montreaux w dniach 27 - 31 sierpnia 1947 r.: Denis de Rougemont został obarczony napisaniem wstępnego wystąpienia, które zatytułował: "Stanowisko federalistów". Nie upłynął rok, gdy w marcu 1948 r. zebrała się w Hadze Rada Europy, której przewodniczył Churchill. Denis de Rougemont i Alexandre Marc byli koreferentami komisji kulturalnej Rady Europy. W manifeście opublikowanym przez De Rougemont, zatytułowanym "Przesłanie do Europejczyków", przedstawiono po raz pierwszy projekt Rady Europy i Wspólnoty Europejskiej. Rougemont miał również pomysł ustanowienia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. W tym czasie Spaak odgrywał decydującą rolę w utworzeniu Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej. Robert Schuman i Jean Monnet Jednakże najbardziej chyba intrygującym powiązaniem Francji Vichy ze Wspólnotą Europejska jest Robert Schuman. Robert Schuman był francuskim ministrem spraw zagranicznych i razem z Jeanem Monnetem uważany jest za ojca Wspólnoty Europejskiej, ponieważ w 1951 r. to oni utworzyli Europejską Wspólnotę Węgla i Stali.266 Komisja Europejska w Brukseli stoi właśnie przy rondzie noszącym jego imię. Schuman urodził się w Luksemburgu w 1870 r., ojcem był Francuz, matka pochodziła z Luksemburga. Ojciec walczył w 1870 r. przeciwko Prusom i odmówił powrotu do swojej rodzinnej Lotaryngii, która dostała się pod okupację pruską. Robert Schuman w przeciwieństwie do swego ojca nie miał takich skrupułów i pod koniec szkoły osiadł w Reichsland Lothringen (niemieckiej Lotaryngii) w Metz, przyjmując także obywatelstwo niemieckie. Studiował prawo - bardziej niemieckie niż francuskie - w Bonn, Monachium, Berlinie i (niemieckim) Strasbourgu. W 1911 r. został adwokatem w Metz, gdzie po śmieci matki w wypadku samochodowym omal nie został księdzem. W czasie Pierwszej Wojny Światowej powołano go do armii niemieckiej. Początkowo stacjonował w niewalczącej jednostce w Metz, a następnie w 1915 r. przeniesiono go do służby cywilnej w administracji w Kreis Boulay, jakieś trzydzieści kilometrów na wschód od Metzu. W 1919 r., kiedy Alzacja i Lotaryngia powróciły do Francji, został wybrany do Francuskiego Zgromadzenia Narodowego, gdzie zasiadał przez ponad czterdzieści lat. Innymi słowy, był przeze wszystkim związany z Lotaryngią - czy to francuską, czy to niemiecką. W 1938 r. Schuman odegrał istotną rolę w Traktacie Monachijskim. W pewnym artykule w Le Lorrain z 11 września 1938 r. popierał Traktat Monachijski, przekonując, że Francja nie zostanie zaatakowana bez prowokacji, więc lepiej byłoby nie dostarczać Niemcom pretekstu. Powracając do tematu w niemieckojęzycznym piśmie Elsässer z 25 września 1938 r., przytoczył prawną analizę traktatu francusko-czechosłowackiego z 16 października 1925 r. w celu zminimalizowania francuskich zobowiązań względem Czechosłowacji, mówiąc, że Francja nie powinna robić żadnych kroków, które mogłyby destabilizować "pokój". 27 września posunął się jeszcze dalej, gdy grupa alzackich deputowanych spotkała się w Strasbourgu i wezwała papieża Piusa XI, aby namówił Mussoliniego do interwencji u Hitlera. Schuman przewodniczył delegacji deputowanych z Alzacji i Lotaryngii, która 28 września odwiedziła francuskiego premiera Edouarda Daladiera, aby w imieniu wyborców podkreślić głębokie pragnienie pokoju. Biograf Schumana sugeruje nawet, że miał on zagrozić głosowaniem przeciwko niezbędnym militarnym kredytom.267 Spotkanie to miało miejsce na dzień przed odjazdem Daladiera do Monachium, a 29-go września partia Schumana głosowała za nowym wnioskiem o votum zaufania dla Daladiera, aby "uratować pokój z godnością i honorem". Warte jest podkreślenia, że zwolennicy Monachium byli faktycznie w partii Schumana w mniejszości, jednak jego stanowisko ewidentnie przeważyło. Nastroje w rodzinnej Lotatyngii Schumana były zgoła inne, prasa atakowała tam Schumana za jego poparcie dla traktatu, który uważała za porażkę. To mieszkańcy Alzacji byli generalnie proniemieccy i promonachijscy - alzacka partia organizowała spotkania dla poparcia Monachium i nawoływała do niemiecko-francuskiego zbliżenia. Przechodząc do samego okresu Vichy, 21 marca 1940 r. Dadaliera zastąpił Paul Reynaud. Natomiast Schuman został po raz pierwszy ministrem, gdy mianowano go podsekretarzem stanu do spraw uchodźców w rządzie, który następnego dnia został przedstawiony parlamentowi. Schuman pozostał na swojej ministerialnej posadzie, gdy sam Reynauld został 16 czerwca 1940 r. zastąpiony przez Philippe Pétaina. Innymi słowy, jednym z ojców Wspólnoty Europejskiej jest minister w pierwszym rządzie marszałka Pétaina. Rozejm został podpisany 22 czerwca. Schuman skierował się do Vichy, wciąż jako rządowy minister. 10 czerwca 1940 r. był jednym z 569 parlamentarzystów, którzy głosowali za śmiercią Trzeciej Republiki Francuskiej - albo w rzeczywistości republiki tout court - gdy Zgromadzenie Narodowe przegłosowało cały pakiet zapisów konstytucyjnych, które położyły kres Trzeciej Republice, a tym samym francuskiej demokracji, przekazując władzę konstytucyjną marszałkowi Pétainowi. Następnego dnia Pétain proklamował w miejsce Republiki "Państwo Francuskie" (État français) i odtąd cała władza państwa związana była z jego własną osobą. Było to przekazanie suwerenności narodowej przez ciało, które było tylko powiernikiem narodu, nie jego właścicielem, co - jak zawsze twierdził De Gaulle - pozbawiło rządy Vichy jakiejkolwiek wartości, sprawiło, że były nielegalne. Wielki historyk francuski Eugen Weber określił Vichy dosadnie jako "gwałt zbiorowy na Republice, konstytucji, parlamencie, demokracji, wolności". Interesujące jest, że Jean Monnet w tym samym czasie prowadził na terenie Wielkiej Brytanii swoją małą prywatną wojnę przeciwko de Gaulle'owi. Gdy tylko de Gaulle przybył do Londynu, poprosił Churchilla o pozwolenie na przemówienie w BBC. Otrzymał je i wygłosił 18 czerwca 1940 r. swój brzemienny w skutki "appel", w którym wzywał Francuzów do kontynuowania wojny, chociaż Bitwa o Francję została przegrana. Następnego dnia de Gaulle odwiedził człowieka, który przerzucił go z Bordeaux, generała - majora sir Edwarda Spearsa. "Czy będzie pan przemawiał dziś jeszcze raz, mon général?" zapytał Spears, "Przemawiam co dzień," odpowiedział de Gaulle. Nie spodziewał się jednak działań Jean Monneta, który do Londynu został wysłany w 1939 r. przez Edouarda Dadaliera celem zakupu uzbrojenia dla Francji, i który otrzymał posadę w ministerstwie spraw zagranicznych, gdy rząd Reynauda został rozwiązany. Monnet namówił lorda Halifaxa, ministra spraw zagranicznych, swego czasu odpowiedzialnego za politykę ustępstw, żeby nie pozwolić na przemówienia de Gaulle'a. 20 oraz 21 czerwca de Gaulle'owi udaremniono prowadzenie audycji radiowej. 22 czerwca, jak tylko Spears i Duff Cooper telefonicznie powiadomili Churchila o sytuacji, premier przerażony taką decyzją anulował ją. Tej nocy powróciły przemówienia de Gaulle'a w BBC. W międzyczasie Schuman opuścił rząd Pétaina, gdy głosowane było "pleins pouvoirs", i w końcu sierpnia przybył do Metz, gdzie 17 września 1940 r. miał przyjemność zostać pierwszym francuskim politykiem uwięzionym przez Niemców. Pozostał w więzieniu w Metz, według History of the Popes Mommsena, aż do 12 kwietnia 1942 r. Następnie został aresztowany w Palatynacie Rhineland, ale uciekł i podążył do Lyonu. Po swojej ucieczce usiłował uzyskać prywatną audiencję u marszałka Pétaina, ponieważ był przekonany, że Niemcy przegrają wojnę i chciał mu o tym powiedzieć. Spotkał się z marszałkiem na lunchu i rozmawiał z nim o tym swoim przekonaniu oraz o sytuacji mężczyzn z Alzacji i Lotaryngii siłą wcielonych do armii niemieckiej, ale Pétaina wyraźnie to nie interesowało. Gdy w listopadzie 1942 r. południowa część Francji została zajęta, Schuman musiał się ukrywać, tak więc wędrował przez dwa lata od klasztoru do klasztoru, czytając Szekspira i świętego Tomasza z Akwinu. Po wyzwoleniu w sierpniu 1944 r. marszałek de Lattre mianował go swoim doradcą w sprawach Alzacji i Lotaryngii. Ale Schuman pozostał na tym stanowisku tylko przez trzy tygodnie, ponieważ minister wojny André Diethelm, nakazał de Lattre'owi "pozbyć się tego produktu Vichy". Po jego powrocie do Metz władze wyzwoleńcze również traktowały go z pogardą, jako byłego ministra Pétaina i jako deputowanego, który głosował za "pleins pouvoirs" w 1940r. Tak więc Schuman był przez wiele miesięcy uznany za osobę niewybieralną do urzędów publicznych. Wydano nawet nakaz aresztowania go, ale Schumanowi udało się wejść do Komitetu Wyzwolenia w lutym 1945 r. Było to w końcu rezultatem interwencji samego de Gaulle'a, że odstąpiono od procesu przeciwko Schumanowi, na podstawie tego, że opuścił rząd Pétaina 17 lipca 1940 r. i że odtąd popierał Ruch Oporu - chociaż cała jego aktywność w Ruchu Oporu sprowadzała się najwyraźniej do słuchania BBC. Wycofano pozbawienie go biernego prawa wyborczego. W październiku 1945 r. został wybrany do nowego Zgromadzenia Ustawodawczego. Pewnie do końca życia gorzko wspominał "upokorzenia", jakich musiał doznać, by oczyścić swoje imię. Wnioski Istnieją pewne związki pomiędzy myślą nazistowską, Vichy i faszystowską a ideologią integracji europejskiej naszych czasów. Pewien współczesny pro-Europejczyk pisze nawet o "osiągnięciach" hitlerowskiej polityki ekonomicznej Großraum (wielkiej przestrzeni) i mówi, że europejskie rozwiązania sformułowane po zwycięstwach 1940 r. były "prawie realne"270 Ten sam komentator dodaje, że idea Mitteleuropa (Środkowej Europy) była oparta na "twardych faktach polityki ekonomicznej". I kontynuuje: "Nie jest przypadkiem, że wszystkie usiłowania zintegrowania Europy rodziły się w koncepcjach ekonomicznych, nie jest też zaskakujące, iż Niemcy grają wiodącą rolę w planowaniu dla Europy: jeszcze we wczesnych latach czterdziestych dalekosiężne plany transformacji ekonomicznej i integracji zostały rozwinięte nie przez polityków, a przez przemysłowych menedżerów".271 W podobnym tonie inny proeuropejski komentator - w książce opublikowanej przez College of Europe w Bruges - zwrócił uwagę na wpływ teorii Friedricha Lista (którym zachwycało się wielu hitlerowskich ekonomistów) na ekonomiczną integrację powojennej Wspólnoty Europejskiej. Ponadto w następnych rozdziałach, gdzie dyskutowana będzie geopolityka naukowa, znajdzie się wiele odniesień do niedawno opublikowanej w Niemczech książki na temat Karla Haushofera, przodującego hitlerowskiego geopolitka.273 Książka ta jest wyraźną próbą rehabilitacji człowieka, który dostarczył wiele ideologicznej inspiracji Hitlerowi i autor stara się na każdej stronie pokazać, że Haushofer nie usprawiedliwiał militarnej agresji czy rasizmu. Argument wydaje się nieprawdopodobny, a polityczne motywy, które za nim stoją, wyjaśnia być może fakt, iż książka jest opublikowana pod egidą instytutu, którego dyrektor wstąpił w 1932 r. do partii hitlerowskiej i z którym wywiad został zamieszczony na końcu książki. Interesujące jest, że autor próbuje bronić reputacji Haushofera, podkreślając przede wszystkim związki ideologiczne między jego teoriami a współczesnymi teoriami integracji europejskiej. Autor twierdzi, że wiele tez Haushofera jest teraz dyskutowanych w niemieckiej debacie na temat Europy - na przykład na konferencji na temat Europy, która odbyła się w Niemczech w 1991 r. W szczególności jest to koncepcja mittellage (niemieckie centralne usytuowanie w Europie), pojęcie miteleuropa oraz sposoby "przezwyciężenia anachronicznych idei dotyczących granic" przez "regiony" w Europie.274 Pisze on, że teorie geopolityczne Haushofera - które nie dalej niż 50 lat temu zostały ostro skrytykowane jako usprawiedliwiające najbardziej ohydną agresję wszystkich czasów - mogą być uważane za "owocne podstawy", na których można budować myślenie europejskie. A geopolityka naukowa, taka jaką sformułował Haushofer, ma być rzekomo "niezbędną częścią składową politycznego pragmatyzmu i myślenia europejskiego na tym ważnym etapie integracji europejskiej".
W tym wszystkim nie chodzi o to, aby sugerować, że idea europejska była wprost zainspirowana przez hitlerowców lub ich sojuszników (chociaż można napisać książkę o ciągłości oficjalnych elit we Francji i Niemczech, sprzęgających czas wojny i okresy powojenne). Chodzi raczej o pokazanie, iż istnieje pewna zbieżność obydwu prądów myślowych - nazistowskiego i współczesnego proeuropejskiego. W następnych dwóch rozdziałach zobaczymy, jak głęboko te korzenie (owe "zatrute źródła") sięgają w głąb intelektualnej i geopolitycznej historii Europy, daleko przed wybuchem Drugiej Wojny Światowej.
|
strona główna |